Piękny
tytuł i równie cudowna okładka. A jak z treścią?
Zebranie w jednym miejscu samych
indyjskich kobiet mogło zaowocować tylko silnymi charakterami, ciekawą treścią i morzem odsłanianych tajemnic. Jako
wierna fanka Bollywoodu i obcych kultur nawet długo nie myślałam, po prostu
przeczytałam Ślad po złamanych skrzydłach.
Ojciec
Sonyi zapada w śpiączkę i trafia do szpitala. Jego choroba jest okazją do spotkania
z dawno niewidzianą rodziną, którą dziewczyna przed laty opuściła. Na jaw
wychodzą długo ukrywane tajemnice i sekrety. Sonya wraz ze swoimi dwoma siostrami i matką przeżywa tragedię, w
obliczu której przyszło jej stanąć, oraz szuka sposobu na poradzenie sobie z traumatycznymi
przeżyciami, których wszystkie doświadczyły mieszkając jeszcze w Indiach. Muszą
podjąć decyzję, kim dla nich jest ojciec
– kochanym rodzicem czy tyranem i sprawcą przemocy?
Ta
książka jest niesamowita i koszmarna
jednocześnie. Nie będę was trzymać w niepewności i już teraz napiszę, że
powieść mi się bardzo podobała. Czytałam ją z pasją i wypiekami na twarzy, z
energią, by poznać dalsze losy bohaterów. Jednak nie zmienia to faktu, że niektóre jej aspekty są tragicznie wykonane
i nie omieszkam o tym nie wspomnieć.
Zacznę od rzeczy, która irytowała mnie
najmocniej i do samego końca Śladu po złamanych skrzydłach niestety
nie przestała. Narracja jest prowadzona
w tak zagmatwany sposób, że przez zdecydowaną większość książki nie
wiedziałam, co się dzieje. Czytelnik do ogarnięcia ma cztery bohaterki,
każda z nich dostaje swoje pięć minut jako narratorka. Perspektywa zmienia się
co rozdział i niby wszystko jest pięknie zaznaczone, ale ale. Jedna prowadzi
narrację w pierwszej osobie, druga w trzeciej, trzecia w ogóle rzuca samymi
retrospekcjami, a czwarta jeszcze się nie zdecydowała, co chce zrobić i łączy
wszystkiego po trochę. Chwila nieuwagi i
już nie wiesz, o kim aktualnie czytasz i w jakim czasie się znajdujesz. Ba,
nie wiesz, w jakim kraju są bohaterowie!
Przez
to ogromne zamieszanie z narracją przez
pierwsze 200 stron nie byłam w stanie zżyć się z bohaterkami, bo po prostu
nie wiedziałam, która ma jaką historie. Wszystkie ich cechy zlewały mi się w
jedno. Dopiero z czasem przywykłam do systemu, w jakim napisana
jest ta książka i zaczęłam odróżniać od siebie poszczególne siostry. Moją faworytką zdecydowanie została Marin,
chociaż moje pierwsze wrażenie o niej było okropne. Wręcz jej nie cierpiałam!
Później wątek jej poświęcony rozwinął się najbardziej spośród wszystkich innych
i zrobił się ciekawy. Na moje szczęście rozdziały z nim związane pojawiały się
najczęściej i to one sprawiały, że nie mogłam się oderwać od powieści.
Co
do reszty… Nie potrafię zrozumieć
systemu postrzegania matki. W jednej chwili kobieta mówi A, zaraz twierdzi,
że wtedy kierowało nią B, a tak naprawdę myśli o C, by dwa dni później
przyznać, że w sumie powodem było E. Jej córka, Trisha, także nie zaskarbiła sobie zbyt dużo mojej sympatii. Z nią
miałam odwrotnie niż z Marin, bo na początku wydawała się być w porządku, ale z
czasem przestawałam ją lubić. A Sonya?
Nic nie jestem jej w stanie zarzucić, ale jakoś specjalnie się w moim
odczuciu nie wybijała ponad resztę towarzystwa.
Ślad po złamanych skrzydłach to przede wszystkim powieść
z mnóstwem rodzinnych tajemnic, które są powoli i stopniowo ujawniane na przestrzeni
całej książki. Niektóre wywołują zdziwienie, inne szok i niedowierzanie, a
kolejne po prostu są. Znalazły się też takie,
które kompletnie nie miały sensu i nie trzymały się przysłowiowej „kupy”.
Najbardziej rozchodzi mi się o sekret dotyczący Trishy, ale nie będę tu wiele
na jego temat pisać, bo to spoiler, za który zostanę zlinczowana. Kto czytał,
ten wie.
No
ale jakby nie było, oprócz tego minusa związanego z narracją oraz drugiego z
tym konkretnym sekretem, powieści nie
mam nic do zarzucenia. Mogłaby co prawda trochę bardziej zgłębiać kulturę
indyjską oraz problemy indyjskich imigrantów, ale nigdzie nie było to napisane,
więc nie zamierzam się irytować, że tego nie zawarto.
Dla
mnie autorka Śladu po złamanych
skrzydłach odwaliła genialną robotę, bo rzadko się zdarza, by książka mimo swoich wad mi się bardzo
podobała. Może to zasługa języka,
jakim się Sejal Badani posługuje, może to emocje,
jakie goszczą na kartach jej powieści, może to jeszcze coś innego. A może warto
sprawdzić samemu?
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu
Fakty objawione:
Tytuł: Ślad po złamanych skrzydłach
Tytuł oryginału: Trail of Broken Wings
Tytuł oryginału: Trail of Broken Wings
Autor: Sejal Badani
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Ilość stron: 488
Grubość grzbietu: 3,0 cm
Masa: 461 g
Ciężar: 4,52 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 39,90 zł
Mobilność: M+ (trzeba uważać za okładkę, bo zbyt ładna, by się zniszczyła)
Ojej, sama teraz nie wiem... spodziewałam się czegoś innego, ale skoro polubiłaś tę książkę, może ja też?
OdpowiedzUsuń"Ślad po złamanych skrzydłach" ląduje na liście książek do przeczytania:) Uwielbiam orientalne klimaty, a niestety trudno jest niewiele książek w tej tematyce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:D
https://krainamola.blogspot
Bardzo ładna okładka to trzeba przyznać, jednak póki co chyba nie skuszę się na tą pozycję, bo na chwilę obecną potrzebuję mocnej dawki świetnej fantastyki! :D Więc zupełnie nie ten gatunek, ale może kiedyś przeczytam... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
https://recenzjeklaudii.blogspot.com/
Oj tak okładka zachęca do czytania :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój opis na tyle, że pomimo wyliczonych wad tej książki, chętnie po nią sięgnę :)
pozdrawiam :-)
zaczytanamona.blogspot.com
Miło mi <3
UsuńCiekawy pomysł na fabułę, ale znając mnie strasznie bym się zagubiła z tą narracją :/ Na chwilę obecną raczej sobie ją odpuszczę :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoże więcej kultury indyjskiej znajdziesz w (również Bollywood) książce "Żona mimo woli"? Czytałam ją niedawno i byłam oczarowana :) Bohaterka wiele wyjaśniała, przez co można było poznać tę kulturę w ciekawy sposób. W dodatku był tam uroczy wątek romantyczny, czyli to, co w filmach Bollywood uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńJedno muszę przyznać. Ilekroć widzę okładkę tej książki, ZA KAŻDYM RAZEM przychodzi mi na myśl seria "Konkurs na żonę" Beaty Majewskiej. Nie wiem czy ten sam grafik czy moda, czy telepatia, ale jakby się ktoś zmówił. Prawie, że kropka w kropkę, ogromnie podobne!
O, super. Dziękuję za polecajkę!
UsuńFaktycznie, teraz jak o tym napisałaś to też dostrzegam podobieństwo
Po twojej opinii stwierdzam , że nie wiem czy chciałabym ta pozycje przeczytać. Byłabym się napewno, że mogę się pogubić podczas czytania. Jednak okładka bardzo zachęca do przeczytania.
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam.
Www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Mam nadzieję, że ta książka trafi w moje ręce, bo ciekawa jestem jakie ja odniosę wrażenia :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mimo wszystko książka i mi się spodoba! Okładkę ma piękną <3
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję i trzymam za to kciuki :D
UsuńOkładka mi się bardzo podoba, ale chyba jednak sobie odpuszczę tę lekturę. Nie jest to raczej książka, z którą mogłabym się zaprzyjaźnić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
books-hoolic.blogspot.com
Przeczytałam na razie 70 stron, ale nie mam takiego odczucia, że wszystko jest poplątane ze sobą i nawet tych zmian w narracji jakoś bardzo na razie nie odczułam. Ale zobaczymy jak skończę
OdpowiedzUsuńW takim razie ci zazdroszczę. Koniecznie daj znać jak ci się spodobało <3
UsuńOjej, aż 200 stron żeby się wczuć w lekturę? Chyba bym miała ogromny problem z przebrnięciem. Strasznie szkoda, że narracja pozostawia wiele do życzenia, a czytelnik nie może się przedrzeć do świata przedstawionego.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, świetnie, że mimo wszystko książka Ci się podobała.
Pozdrawiam serdecznie!
Ja w ogóle pierwszy raz widzę tę książkę! A okładka jest naprawdę przepiękna! Ale jeśli chodzi o samą narrację to ja pamiętam, że miałam podobnie przez pierwsze 100 stron Gry o tron - zupełnie nie mogłam się połapać co i jak, ale w końcu jak zaskoczyło - no kapitalna seria, jedna z moich ulubionych! Mam wrażenie, że również "Ślad po złamanych skrzydłach" mnie oczaruje. Podkradam tytuł! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Gra o tron rządzi się swoimi prawami XD
UsuńZachęcam!
Przerażają mnie trochę te początkowe strony, gdzie trudno jest przywiązać się do bohaterów ;) bo jednak jak czuje się więź z postacią z książki, to jakoś lżej się czyta :)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie napisana recenzja. Niestety taka narracja doprowadza mnie do szału. Być może odnalazłabym rytm i miejsce tak jak Ty. :-) Pozdrawiam i obserwuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńMoże będzie pasowała mi na jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńZawsze mówię, że nie lubię Indii - odrzuca mnie pozycja kobiety w tym kraju (dużo gorsza niż w krajach arabskich), warunki, sytuacja polityczna, no wszystko. A jednak pochłaniam kolejne książki na ten temat, pewnie właśnie dlatego, że to wszystko jest dla mnie takie problematyczne :) Być może sięgnę i po tę pozycję, choć nie powiem, że wspomniany przez Ciebie problem z narracją i "rozdwojeniem jaźni" matki może być dla mnie nie do przejścia. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńEwelina z Gry w Bibliotece
Mam dokładnie tak samo jak ty, ale właśnie z tego samego powodu uwielbiam czytać o tej kulturze i dowiadywać się nowych rzeczy na jej temat. Może przy którejś kolejnej książce w końcu zrozumiem, dlaczego u nich to się tak odbywa
UsuńRównież pozdrawiam
Bardzo ciekawa recenzja, bo z jednej strony wady, ale jednak zadowolenie z przeczytania. w takim przypadku nie pozostaje nic innego jak samemu spróbować, trzeba zweryfikować jak to będzie w moim przypadku:)
OdpowiedzUsuńWydanie rzeczywiście śliczne, okładka bardzo mi się podoba :) Niestety tematyka nie do końca jest w moim kręgu zainteresowań, ale cieszę się, że Tobie się spodobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 🐺
shevvolfxczyta.blogspot.com
Okładka bardzo mi się podoba, jest świetna. Książka do mnie nie przemawia, jednak bardzo ciekawie czytało się Twoją recenzje ;) Czekam zatem na więcej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńMam bardzo podobne odczucia do Twoich względem tej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zakladkadoksiazek.pl
#high_five
UsuńOkładka jest faktycznie cudowna, już wcześniej zwróciła moją uwagę. Ale... Twoje słowa, że 200 stron przekonywałaś się do bohaterek mnie nie zachęcają. Czytałam ostatnio coś bardzo podobnego i po prostu strasznie wolno się to czytało :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że widziałam już taką okładkę(?) W każdym razie lubię książki, które pochodzą z odległych mi kultur, więc z ciekawością bym ją przeczytała, chociaż pewnie narracja i mnie by przyprawaiała o ból głowy ;)
OdpowiedzUsuńZle poprowadzona narracja to najgorsze co moze byc :/
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie bardzo ładna, ale niestety nie sądzę, żebym sięgnęła po tą książkę. Nie lubię, gdy jest więcej niż dwóch narratorów. Raczej oszczędzę sobie nerwów :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisana recenzja ! :) pozdrawiam
Mimo wszystko z niewytłumaczalnych dla mnie powodów mam wielką chęć sięgnąć po tę książkę xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Książka jest faktycznie niesamowita choć momentami dość trudna. Wywołuje sporo emocji, powoduje wzruszenie, ale styl Badani sprawia, że nie sposób odłożyć jej na półkę. Z każdą stroną te rodzinne tajemnice i relacje coraz bardziej wciągają, więc jeśli tylko ktoś lubi ten gatunek to przyłączamy się do poleceń! Świetna recenzja! :)
OdpowiedzUsuńNie lubię czytać książek z zagmatwaną narracją, także raczej zrezygnuję z jej przeczytania :)
OdpowiedzUsuńZaczytana D