Czemu
ta książka została podzielona na dwa tomy?
Pamiętacie
historię z Nic do stracenia. Początek?
Okazuje się, że w wersji oryginalnej została ona wydana w jednej części, która
ma gdzieś około 600 stron. Z przyczyn niewiadomych polski wydawca zdecydował
się rozbić powieść na dwa nierówne tomy. Dla pieniędzy? Dla rozgłosu? Efekt
jest taki, że po bardzo słabej pierwszej części mało kto zdecydowałby się
sięgnąć po drugą, która okazała się być o wiele lepszą pozycją.
Anna
kilka lat wcześniej została porwana przez mordercę swojego chłopaka. Po
uwolnieniu się od oprawcy, zamyka się w sobie i nie dopuszcza nikogo w pobliże.
Ojciec dziewczyny startuje w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych i
zbliża się proces Cartera, dzięki któremu może wyjść z więzienia. Ochrona Anny
jest większa niż do tej pory, a na jej czele stoi przystojny Ashton.
Gdy
zaczynamy lekturę, podchwytujemy pozostawiony wątek dokładnie w tym samym
momencie i kontynuujemy zabawę z pierwszego tomu pod tytułem „Ja cię kocham, a
ty masz milion wykrętów”. Bohaterowie tak samo przerzucają się swoimi
uczuciami, nie potrafią podjąć decyzji i zadręczają czytelnika swoimi umysłowymi
wywodami. Pozornie dzieje się wiele, ale tak naprawdę nie dzieje się nic.
Główny wątek akcji, który jako jedyny trzyma poziom, jest przyćmiewany przez
afery między Anną i Ashtonem czyli ponownie nudzimy się jak mopsy przez 200
stron.
W
pierwszej części autorka próbowała trochę przybliżyć czytelnikowi, co dokładnie
działo się z Anną podczas jej pobytu z Carterem za pomocą sennych koszmarów.
Wtedy były one jedynie parafrazą tego, co wiedzieliśmy z prologu czy
dopowiedzeń poszczególnych postaci. Jednym zdaniem, to nie wnosiło nic nowego.
W drugim tomie ten zabieg w końcu nabiera sensu i zaczyna w większym stopniu
wpływać na fabułę, a przywoływane sceny zwiększają swój kaliber. To już nie są
przypadkowe urywki, a prawdziwe zdarzenia, które znacząco odkształciły się na
psychice głównej bohaterki.
Jak
już przebrniemy przez te pierwsze 200 stron, dostaniemy w końcu to, na co tyle
czekaliśmy. Okazuje się, że książka ma w sumie dwa punkty kulminacyjne, jeden
lepszy od drugiego. Doczekaliśmy się akcji, ciosów w szczęki, ścielących się
trupów i wystrzałów z pistoletów. Nareszcie potencjał, który niosła ze sobą
postać Cartera, został wykorzystany. Nie do końca w pełni, bo do ideału trochę
brakowało, ale na pewno w sposób mnie satysfakcjonujący.
Wreszcie wolni pokazali też, że autorka nie do końca wzięła sobie do
serca zrobienie poprawnego i obszernego researchu. Kirsty Moseley pochodzi z
Anglii czyli z kraju, który ma zupełnie inny ustrój polityczny niż Stany
Zjednoczone, a mimo wszystko zdecydowała się na umieszczenie wątku kampanii i
wyborów prezydenckich w USA. Dodatkowo zanim ojciec Anny zdecydował się
kandydować na prezydenta, był senatorem. Był szanowaną osobą w branży
politycznej, a jego córka była trzymana w niewoli przez jednego z największych
przestępców w kraju. Mimo wszystko udało im się to utrzymać w ścisłej tajemnicy
zarówno wtedy, jak i podczas wyborów. Brawo dla nich, ale nie wyobrażam sobie,
by media tak po prostu odpuściły sobie historię rodziny Spencerów w normalnych warunkach.
Do tego dochodzi aspekt Secret Service. Jeżeli tacy agenci ochraniają Biały
Dom, to ja się dziwię, że prezydent jeszcze chodzi po tym świecie, a budynek
jest cały i zdrowy. W tej książce SS wypadło jako banda nastolatków z piątkami
z wuefu, którzy dostali do rąk pistolety i sobie umyślili, że mogą zrobić
wszystko. Otóż nie, nie mogą.
Podsumowując,
cała historia liczy sobie około 700 stron. Z powodzeniem można byłoby skrócić
ją do 400 nie odbierając jej sensu, a wręcz czyniąc ją bardziej dynamiczną i po
prostu ciekawszą. Początek pierwszej części wróżył bardzo dobrze, zakończenie drugiej
rzeczywiście trzymało w napięciu i było idealnym zwieńczeniem powieści, za to
cała reszta jest po prostu mdła i pokazuje Annę z Ashtonem, którzy nawzajem
obrzucają się uczuciami, flirtują, kłócą się, odpychają, schodzą się znowu i
tak w kółko. To bohaterowie, który zdecydowanie nadają się do odstrzału. Za to
Carter był najlepiej napisaną postacią w całej książce, a występował na bodajże
30 stronach. Mimowolnie czujesz przed nim respekt i się go boisz, bo jest
prawdziwym psychopatą. Żałuję, że autorka tak oschle potraktowała jego
możliwości i nie pokazała jego potencjału.
Ta
część jest o wiele lepsza od swojej poprzedniczki, głównie ze względu na drugą
połowę, jednak w dalszym ciągu dylogia Nic
do stracenia nie jest literaturą ambitną. Nie zaliczyłabym jej nawet do tej
przyjemnej, bo przyjemność z czytania znika w momencie, gdy Anna i Ashton
dzielą ze sobą scenę, albo co gorsza, znajdują się daleko od siebie. Spokojnie
mogą oboje aspirować do nagrody dla „najbardziej irytującej pary”, bo mają duże
szanse ją zdobyć. Sam wątek z Carterem chyba nie jest w stanie obronić obu tych
książek, bo one po prostu są nierzeczywiste i nudne. Ale przynajmniej szybko
się je czyta.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater.pl
Tytuł: Nic do stracenia. Wreszcie wolni
Tytuł oryginału: Nothing Left To Lose
Tytuł oryginału: Nothing Left To Lose
Autor: Kirsty Moseley
Wydawnictwo: HarperCollins
Ilość stron: 336
Grubość grzbietu: 2,1 cm
Masa: 335 g
Ciężar: 3,28 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 39,90 zł
Mobilność: M (chociaż poziom irytacji to XXL)
No cóż, nie da się ukryć, że nie zachęcasz do lektury tej pozycji, więc zwyczajnie o niej "zapomnę" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, she__vvolf 🐺
I podejmiesz bardzo dobrą decyzję ;)
UsuńTej Pani mówię już nie - po lekturze "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" Moseley jest dla mnie stracona :/
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
A ja miałam masochistyczną ochotę go przeczytać. Chyba mi to wybiłaś z głowy xd
UsuńW sumie ciekawe dlaczego nie zostały wydane jako jedna książka. Podejrzewam 2 powody: Durne zasady, że książka nie może być za długa, oraz oczywiście kasa. No cóż. Trzeba będzie czytać jedną po drugiej i będzie dobrze... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Kasia
http://misskatherinesblog.blogspot.com
@misskatherinesblog
Czy ja wiem czy książka za długa... Razem to by miało 700? 800? stron. Grubsze książki się wydaje. Podejrzewam, że tu chodzi po prostu o kasę xd
UsuńPo przeczytaniu pierwszej części stwierdziłam, że kontynuację sobie odpuszczę i okazuje się, że postanowiłam dobrze:)Już przy pierwszym tomie doszłam do wniosku, że historia jest rozwleczona i zawiera wiele nic nie wnoszących sytuacji.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic z tej serii, ale zazwyczaj spotykałam się z pozytywnymi opiniami. Na razie i tak jest daleko na mojej liście, ale kiedyś sięgnę po tę serię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
http://pattzy-reads.blogspot.com/
O nawet nie wiedziałam, że oryginalny jeden tom został podzielony na dwa po polsku. Ja tę książkę czytałam w oryginale (nie dokończyłam niestety) i dla mnie była nielogiczna. W pamięć zapadło mi to, że Anna była więziona, bała się wszystkiego a szczególnie dotyku. Normalnie i wręcz tak powinno być. Natomiast bohaterka była pyskata tak bardzo, że się dziwiłam :D Dodatkowo dziewczyna, która momentami staje się malutka i przestraszona, ucieka od najmniejszego dotyku Ashera, chwile potem wdzięcznie się pręży i rozbiera do bikini, po czym kusi bohatera niczym najlepsza i najseksowniejsza flirciara w klubie. Bez sensu :D Nie wiem czy kiedyś wrócę do tej historii, chodzić każdą książkę autorki zapisuję sobie ''do przeczytania''. Chyba zrobiłabym to jedynie jakbym nie miała już co czytać (może być ciężko).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja się dowiedziałam, gdy próbowałam odznaczyć drugą część na Goodreads i nie mogłam za cholerę znaleźć xd
UsuńA idź, boi się dotyku a za dwie strony robi striptiz i wskakuje temu chłopakowi do łóżka. Zero konsekwencji.
Jak nie skończysz to nic nie stracisz xd
Nienawidzę, jak wydawca sam sobie rządzi, czy to będzie dwa czy więcej tomów. Czasami jest tak, że początek.. nudzi ale potem akcja goni akcję i staje się fenomenalną książkę. Jednak, jak dostajemy dwa tomy w tym 1 część jest.. nudna, to czego mamy się nagle spodziewać? Pewnie tego, ze drugi tom będzie równie kiepski.
OdpowiedzUsuńCo do treści książki nie dla mnie, ale wiem komu polecę ;) więc dzięki za radę. Recenzja napisana świetnie :) Lekko się czyta a to najważniejsze. Pozdrawiam!
Dzięki ;)
UsuńTo jest jak z filmami - dzielą na dwie części i Ci zachwyceni muszą czekac, a Ci, którym się nie podobało i tak nie przyjdą na drugą część. Chociaż rozumiem, kiedy po prostu książka jest zbyt długa i tworzy się na jej podstawie dwa filmy. Wspominasz jednak, że to razem 600 stron, a przecież znamy o wiele grubsze książki ;)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja mam takie zdanie na temat tej jak i pierwszej części historii. Jak dla mnie obie części były niewarte uwagi i jeżeli ma być szczera to żałuję każdej chwili jakie na nie poświęciłam :( Miałam szczerą nadzieję, że drugą część okaże się chociaż trochę lepsza, jednak moim zdaniem tak nie było, a szkoda. :( Bardzo fajna recenzja! 😄😄
OdpowiedzUsuńŻółwik.
UsuńDzięki ;)
No i dzięki ci Panie za ciebie i tę recenzję, bo teraz już wiem dosadnie że się nie dotknę tych ksiażek! AMEN. Bedzie wiecej czasu dla innych pozycji.
OdpowiedzUsuńPodrugiejstronieokładki
Nie dotykaj tego nawet patykiem xd
UsuńHmmm, ja chyba jednak sobie podaruję, w końcu kolejka książek do przeczytania jest baaardzo długa...
OdpowiedzUsuńCóż, w takim razie dobrze, że nie traciłam czasu na tą serię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Nie słyszałam o tej książce wcześniej, i raczej po nią nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńSkoro pierwotnie oryginał jest jednotomowy to rownież nie widzę najmniejszego sensu na dzielenie go na dwie cześci.. faktycznie to słabo wypada, jak w pierwszym tomie praktycznie nic sie nie dzieje, bo jest on wprowadzeniem do całej akcji. Ale postacią Cartera bardzo mnie zaciekawilas!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ohbookishme 💗
Twórczość Kirsty Moseley bardzo mnie rozczarowała :) Niedawno przeczytałam właśnie tę serię i historia, jaką przedstawiła była dla mnie beznadziejna :/ I nie zamierzam czytać już niż więcej co wyjdzie spod pióra tej autorki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Goszaczyta.blogspot.com
Witam w klubie ;)
UsuńRozważałam lekturę tej serii, ale teraz bardzo się cieszę, że jednak zrezygnowałam. Zamiast tego wybrałam inną książkę (tego wydawnictwa), która dużo bardziej mi się spodobała, niż ta tutaj Tobie ;) Hm, miałam Kirsty Moseley na liście do przeczytania, ale chyba jednak ją wykreślę :/ Po co się męczyć ;)
OdpowiedzUsuńMiałam w planach przeczytanie tych książek, ale chyba jednak sobie daruję. Za to dalej ciekawi mnie "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" tej autorki, mam nadzieję, że nie jest taka jak ta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam. Czekam na Tom drugi Zdobyć Rosie. ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo nie lubię tej autorki :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Zaczytana D