Wielkimi
krokami zbliża się Dzień Matki (jakby ktoś zapomniał, to jest jutro!). W
zeszłym roku opowiadałam wam o trzech literackich mamach, na które warto było
zwrócić uwagę. Teraz też nosiłam się z podobnym zamiarem, ale dotarło do mnie,
że po co mam szukać gdzieś w świecie, skoro doskonały przykład mam pod nosem?
Cały
blog skupia się wokół mnie, wokół tego co ja czytam i lubię. A zastanawialiście
się może kiedyś, jak moja mama odnajduje się w czytelniczym świecie? W czym
zaczytuje się wieczorami, co jej umila czas?
Absolutny
klasyk, od którego nie mogłabym nie zacząć, to Przeminęło z wiatrem. Moja mama wprost uwielbia tę powieść.
Historia osadzona jest w realiach wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych,
opowiada o losach niesławnej Scarlett O’Hary, jej miłosnych zawirowaniach i
problemach uczuciowych. Niepozorna opowiastka, więc dlaczego tak bardzo
przypadła jej do gustu? Bo jest inna, bo nie ma w niej schematów, bo nie da się
jej przewidzieć, bo została ładnie napisana. Bo Scarlett jest idealnym
przykładem odważnej i silnej kobiety, która nie boi się stawiać czoła
przeciwnościom losu.
W
mieście niedaleko miejsca, gdzie mieszka moja babcia, znajduje się antykwariat,
który jest rajem na Ziemi. Chyba jeszcze nigdy nie wyszłam stamtąd z pustymi
rękami. Podczas jednej z takich wizyt mama wypatrzyła to skromnie wyglądające
wydanie Przeminęło z wiatrem. Porwała
je z półki od razu, przeszczęśliwa, że w końcu będzie mogła mieć je u siebie i
to jeszcze w wersji podzielonej na trzy tomy, bo taką czytała w młodości na
wakacjach pożyczoną od swojej ciotki.
Pewnego
razu ja postanowiłam sprawdzić, o co chodzi mojej mamie z tą książką. Byłam
bardzo zaskoczona, bo niesamowicie wciągnęłam się w lekturę. Nie przeszkadzała
mi objętość czy mała czcionka i brak marginesów. Jeden tom ma gdzieś około 400
stron, a ja czytałam po jednym dziennie. A wiecie, jak zareagowała moja mama,
gdy zobaczyła, że to czytam? Co chwilę mnie pytała, czy już była scena ze
Scarlett szyjącą sobie sukienkę z zasłon. Pominę fakt, że zaspoilerowała mi
przy okazji zdecydowaną większość wydarzeń i wszystkie potencjalne zwroty
akcji. Ja, oprócz tego, że byłam wkurzona, byłam też zaskoczona, że po tylu
latach od ostatniej lektury ona dalej pamięta wszystko, co tam się
wydarzyło i dalej ją to ekscytuje.
Okej,
wiemy już, że moja mama w młodości zakochana była w Scarlett O’Harze (albo w
Rhecie Butlerze, w sumie przyznać mi się nie chce), ale czy tylko samą klasyką
żyje? Ha, nie! W tej chwili jest zapaloną miłośniczką kryminałów. To dzięki
niej mamy w domu całą kolekcję książek Camilli Lackberg, każda nowa powieść Jo
Nesbo trafia do nas od razu po premierze, a we wspólnej bibliotece Kindle
przeważają książki Becketta i Cobena.
Z
czytaniem przez nią Chemii śmierci
Becketta wiąże się śmieszna anegdotka. Siedziałyśmy sobie razem w pokoju i
czytałyśmy książki. Siedzimy, czytamy, siedzimy… nagle słychać lekki szmer w
koszu na śmieci obok. Ja to zupełnie zignorowałam, ale moja mama jak się nie
wzdrygnęła i nie przestraszyła. Jak mi później powiedziała, czytała właśnie o
dziewczynie biegnącej przez las i uciekającej przed mordercą, a tu nagle
papierek w koszu postanowił się rozprostować i wydać z siebie hałas.
Kilka
lat temu obie miałyśmy bardzo dużą fazę na powieści Jo Nesbo. Zazwyczaj lubię
zostawać do późna i czytać w łóżku, więc gdy w któryś weekend w nocy przeszłam
się po mieszkaniu i zobaczyłam światło w pokoju mojej mamy, byłam mocno
zdezorientowana, bo ona jest raczej osobą, która ogląda Na dobre i na złe i idzie spać. Zaglądnęłam do niej, by sprawdzić,
o co chodzi, a ta czytała sobie grzecznie którąś z książek Jo Nesbo właśnie.
Dlaczego
moja mama tak bardzo lubi kryminały? Bo chce zmierzyć się z umysłem autora i
spróbować samodzielnie dojść do tego, kto jest mordercą. Teraz, już po
zapoznaniu się z wieloma pisarzami doszła do wniosku, że trudno jest czytać
powieści tego samego autora, bo po kilku zaczyna się dostrzegać schemat, według
którego prowadzona jest sprawa. Z tego powodu odpuściła już Lackberg, ale Jo
Nesbo jeszcze nie rozszyfrowała.
Następny
w kolejce jest Dan Brown. Pierwszy raz moja mama spotkała się z jego
twórczością za pośrednictwem filmu Kod
Leonarda da Vinci. Tak jej się spodobała dokładność, z jaką przedstawiono
realia, świat i każdy drobny szczegół, że postanowiła sprawdzić, jak to wypada
w oryginale i zapoznać się z pierwowzorami. Zaczęła trochę od czteroliterowej
strony, bo od Inferno, ale jakoś nie
widzę, by zrobiła sobie tym wielką krzywdę, miłością do Browna zapałała i tak (poza
tym ja zrobiłam tak samo, więc dobrze nam to wyszło).
Inferno w większości rozgrywa się we Włoszech, między innymi w
Wenecji, a my w Wenecji byłyśmy. Dlatego moja mama jest tak zaaferowana powieściami
z Langdonem. Brown pisze je wolno, ale dokładnie i szczegółowo. Każdy mały
element jest uwzględniony, a gdy czyta się jego książki z poziomu własnej
kanapy, to i tak ma się wrażenie, że jest się tam, na miejscu, z bohaterami.
W
zeszłym roku Dan Brown przyjechał do Krakowa na spotkanie z czytelnikami. Udało
nam się na nie wybrać. Jak wcześniej moja mama po prostu lubiła tego autora, to
później jej poziom lubienia wzrósł diametralnie. Brown zrobił na niej ogromne
wrażenie swoją osobą, charyzmą i faktem, że mimo sporej sławy, jest po prostu
człowiekiem, który poświęca się swojej pasji, jaką jest pisanie i że mu sodówka
nie uderzyła do głowy.
A
co poza tym? Moja mama lubi także czytać książki o rozwoju osobistym. W tej
kategorii liczą się dla niej dwa nazwiska; Andrzej Batko i Brian Tracy. Według
niej opisują oni zwyczajne ludzkie czynności, ale w taki sposób, że rozwiązują
większość problemów.
Ogólnie
moja mama uwielbia rękodzieło. Czapki, szaliki, swetry… Byłam szczęśliwym
posiadaczem swetrów ze wszystkimi postaciami z bajek, jakie tylko sobie
wymyśliłam. Teraz moja mama zamieniła druty na szydełko i zestaw igieł. Zaczęła
robić biżuterię z koralików o mikroskopijnych rozmiarach. Pamiętacie zakładki z tygrysami, które można
było kilka razy wygrać u mnie na blogu? Są jej autorstwa, ale to tylko mała
część tego, co ma do zaoferowania. Jeśli macie ochotę zobaczyć więcej, to zapraszam do obczajenia ILUVEart.
Żeby przy robieniu biżuterii jej się nie nudziło, to podsłuchuje sobie audiobooki. W ten sposób udało jej się już zapoznać z Zanim się pojawiłeś. Bardzo trudno było mi jej nie zdradzić zakończenia, bo cały czas mnie pytała, jak potoczą się losy Lou i Willa.
Żeby przy robieniu biżuterii jej się nie nudziło, to podsłuchuje sobie audiobooki. W ten sposób udało jej się już zapoznać z Zanim się pojawiłeś. Bardzo trudno było mi jej nie zdradzić zakończenia, bo cały czas mnie pytała, jak potoczą się losy Lou i Willa.
Całkiem
niedawno przesłuchała też Gwiazd naszych
wina. W końcu się wkurzyła, bo gdy kazałam jej biegać za albańskim i
serbskim wydaniem w zeszłe wakacje, uznała, że musi w końcu sprawdzić, o co mi
chodzi i dlaczego znalazłam sobie takie hobby. Twierdzi, że już mnie rozumie.
Książki,
które przesłuchała ostatnio, to dwa tomy Wotum
nieufności Mroza. Podobały jej się i teraz czeka na trzecią część. W
międzyczasie już mi mówiła, że chce przeczytać coś innego od tego autora, bo
ciekawi ją, jak to możliwe, że tak szybko ukazują się jego nowe książki…
Moja
mama nie czyta dużo, bo jakby policzyć wszystkie książki, jakie przeczytała od
początku roku, to nie zebrałoby się ich wiele. Ale to nieważne. Ważne jest to,
że czyta. Teraz dostrzegam, że to jej zawdzięczam moją miłość do książek, bo
była w stanie mi pokazać w odpowiednim momencie mojego życia, że czytanie jest
świetną formą spędzania wolnego czasu.
Przygotowałam
ten post we współpracy z moją mamą, także wszystkie informacje pochodzą od
źródła.
Brawa dla mamy, że znajduje czas na czytanie :) Moja nie czyta w ogóle.
OdpowiedzUsuńMoja mama czyta same romanse :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Moja mama również czyta, choć niewiele. I to ona zaraziła mnie miłością do książek :)
OdpowiedzUsuńI tak twoja mama ma dużo czasu na czytanie. Moi rodzice niestety mają ograniczone pokłady tego surowca. Mimo wszystko starają się czytać. Wiadomo, to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu. twoja mam czyta te książki, które sama chcę przeczytać ale się boję, że im nie podołam...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Czemu byś miała nie podołać?
UsuńMoi czasu też na loterii wygrali, ale jak mają chwilę, to oboje czytają
Książki Becketta są moją miłością, a seria Chemia Śmierci prawdziwym geniuszem. :) Ja obecnie czytam Wichrowe Wzgórza :)
OdpowiedzUsuńOo, jak ci się podobają? Ja je uwielbiam *-*
UsuńMasz naprawdę wyjątkową mamę ze wspaniałym talentem! I świetnie, że czyta. Moją mamę kiedyś namówiłam do książki, ale uznała, że jest na to zbyt uczuciowa. Już na samym początku zaczęła płakać, bo dziadek głównego bohatera poruszał się na wózku. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kulturalny rozgardiasz
Moja mama czyta zazwyczaj romanse historyczne, za to Twoja mama czyta to co mój tata ;)
OdpowiedzUsuńSuper post! Moja mama niestety prawie w ogóle nie czyta :(
OdpowiedzUsuńJa tez próbuje swojej córce przekazać tę przyjemność z czytania, póki co jest mała a czy jej to zostanie na lata okaże się za jakis czas.
OdpowiedzUsuńMoja mama musi mieć natchnienie na czytanie :D Zazwyczaj czyta jakieś historie w gazetach, ale gdy jest jesień i zima, wcześnie robi się ciemno, to bierze się za książki, albo puzzle :D
OdpowiedzUsuńsuper -moja tez uwielbia czytac.
OdpowiedzUsuńps. piekne bransoletki
Gratuluję świetnego pomysłu na post :-) Jest naprawdę zaskakujący... I w dodatku świetnie poprowadzony.. widzę, że mamy z Twoją Mamą podobny czytelniczy gust
OdpowiedzUsuńZazdroszczę mamy-czytelniczki :). Moja uwielbia ostatnio czytać książki o zdrowiu, a tak ogólnie to musi ją 'wziąć' na czytanie - inaczej bywa i tak, że z rok nie sięgnie po książkę, a jak już to romanse historyczne. Próbowałam jej podrzucać inne gatunki, ale nie dało rady :D.
OdpowiedzUsuńNie znam tych książek. Uważam, że każda mama powinna mieć chwilę na czytanie swoich ulubionych książek.
OdpowiedzUsuńMoja mama (pewnie jak wiele mam) zdecydowanie lubuje się w romansach i oczywiście Nory Roberts tez nie brakuje.
OdpowiedzUsuńTwoja mama ma świetny gust czytelniczy! Osobiście nie czytam aż tyle kryminałów (prawie wcale), ale ostatnio kupiłam sobie za sześć złotych angielskie wydanie ,,Aniołów i demonów" i chyba zaczynam rozumieć jej zamiłowanie do Browna.
OdpowiedzUsuńMoja mama czyta rzadko, bo już oczy nie te, co wcześniej, wiadomo. Ostatnią powieścią, którą przeczytała, był ,,Dwór cierni i róż" i o ile pierwszy tom nawet jej się podobał (nie pojmuję tego, serio), to przy drugim zasnęła. :D
Pozdrawiam bardzo mocno,
Iza Heavy books
Inferno muszę przeczytać, natomiast Początek mam, ale na razie czytam coś innego.
OdpowiedzUsuńMoja mama najczexnajc czyta poezję.
OdpowiedzUsuńMoja mama nie czyta
OdpowiedzUsuńtarung ayam jago bangkok ! ! !
OdpowiedzUsuńDan brown ma swietne ksiazki ;) moja mama tez lubi jego styl pisania
OdpowiedzUsuńTeż mam zaczytaną mamę :) tylko moja raczej mnie ostatnio przegania z liczbą przeczytanych książek :)
OdpowiedzUsuńMoja niestety nie czyta książek :D
OdpowiedzUsuńMoja mnie nauczyła czytania w komunikacji miejskiej i wiem, ze zawsze znajdę u niej pozycje, których nie mam u siebie + mogę jej kupić kryminał na urodziny ❤️ masz cudownie uzdolniona mamę!
OdpowiedzUsuń