niedziela, 9 grudnia 2018

5 świątecznych filmów od Netflixa - Oglądać czy nie oglądać?


Netflix to chyba niepodważalnie najpopularniejsza i najwygodniejsza możliwość oglądania filmów i seriali bez wychodzenia z domu. Radość jest większa, jeśli w serwisie możemy obejrzeć wszystkim dobrze znane. Ale oprócz nich możemy zobaczyć typowo Netfliksowe produkcje, zrobione przez Netflixa dla Netflixa. I jak do seriali ich autorstwa nie mam się co czepiać, bo bardzo je lubię, oglądam i jestem zadowolona ich poziomem, to jednak jeśli o filmy chodzi, to można już trochę podyskutować.

Święta zbliżają się wielkimi krokami. Do Wigilii nam jeszcze daleko, ale komercja już w tym temacie się rozgościła i zaczyna bombardować nas nie tylko choinkami i lampkami w marketach, ale też świątecznymi filmami. Także ja dziś podchwytuję te wszystkie motywy i w dzisiejszym poście opowiem wam o 5 netflixowych świątecznych produkcjach.




Jeśli chodzi o zeszłoroczne produkcje, to nie sposób jest nie wspomnieć o tej czyli o Świątecznym księciu. Amber jest młodą dziennikarką, która tuż przed świętami zostaje wysłana na „misję” do małego państwa Aldovia, by znaleźć możliwie jak najwięcej plotek i skandali o księciu mającym wkrótce objąć władzę. Początkowe zlecenie zamienia się w przygodę życia i początek drogi wiodącej do wielkiej miłości.

Świąteczny książę to schemat na schemacie schematem poganiającym, ale tak przyjemnie się go ogląda, że to aż miło! Kadry są piękne, aktorzy także sobie radzą, a do tego człowiek jakoś mimowolnie wierzy w całą tę historię i kibicuje bohaterom. A może moja słabość do tej produkcji wynika też z faktu, że jakby nie było fabuła koncentruje się wokół małego księstwa i jego księcia, a taki królewsko-świąteczny klimat zawsze potrafi się obronić. Widz doskonale wie, jak potoczy się ta historia i już z góry zna wszystkie plot twisty, jeszcze zanim w ogóle włączy film. Ale to, co się wyróżnia na plus, to właśnie ta świąteczna atmosfera, która pokazuje święta w trochę innej odsłonie, bo królewskiej. Do tego miło się patrzy, więc jeśli ktoś tak jak ja pała miłością do takich filmowych motywów, to niech koniecznie zwróci uwagę na ten tytuł.




A jeśli ktoś polubił część pierwszą w zeszłym roku, to pewnie się ucieszy, że końcem listopada roku bieżącego premierę miała część druga. Nie zanosiło się na kontynuację, bo historia jest zamkniętą całością, ale gdy pierwszy raz usłyszałam informacje na ten temat, ucieszyłam się bardziej niż mogłabym przypuszczać. Chociaż i tak bardzo sceptycznie podchodziłam do tego pomysłu, bo wiecie jak to jest z kontynuacjami, których nie potrzeba.

Amber znalazła swojego księcia, jest z nim w szczęśliwym związku i planują ślub w święta. By dopiąć wszystko na ostatni guzik, dziewczyna przyjeżdża do Aldovii i zajmuje się przygotowaniem do uroczystości, a także dostosowaniem się nowej rzeczywistości.

Jeśli o samą fabułę chodzi, to tutaj obędzie się bez zaskoczeń, jest prosta, niewymyślna i pełna schematów, tak jak w pierwszej części. Chociaż pod pewnymi względami jest trochę oryginalna. Z reguły w filmach tego typu wynikają sprzeczki pomiędzy kochankami, debaty nad siłą ich miłości i czy na pewno tak bardzo się kochają. A tutaj? Ta jedna rzecz jest niekwestionowana, i bardzo dobrze!, bo zawsze mnie takie sceny irytowały. Ale znajdziemy tu też taki dość nieudolnie poprowadzony wątek kryminalny, który powinien wywoływać spore zamieszanie, a jednak w większości schodzi na drugi i trzeci plan.

Ale druga część Świątecznego księcia, o dziwo, trzyma poziom pierwszej. Miło się patrzy, fajnie się ogląda i ogólnie jeśli wam się będzie nudzić przed świętami, to polecam się zapoznać z oboma filmami o Amber i Aldovii.





I jeszcze jedna produkcja, która miała swoją premierę w zeszłym roku, a o której nie można nie wspomnieć. Ellen to córka biznesmena, dziedziczka wielkiej rodzinnej fortuny. Pech chciał, że skompromitowała się przed kamerami i trochę zniszczyła swoją reputację. Jej ojciec chce, by dziewczyna poznała zupełnie inne życie niż to, które do tej pory prowadziła. Wysyła ją, by dostarczyła świąteczne listy do swojego wujka do małego miasteczka i spędziła tam kilka dni. Ta wycieczka sprawi, że Ellen spojrzy na pewne sprawy inaczej. Przyczyni się też do tego nowopoznany przystojny chłopak…

W główną rolę wciela się Eliza Taylor, znana szerszej publiczności ze swojej roli w serialu The 100. Przyznam szczerze, że nie lubię tej aktorki. Nie jestem fanką jej sposobu grania, no nie. Ale byłam ciekawa, jak wypadnie w produkcji stosunkowo mało wymagającej. I wiecie co? Nie. Dla mnie Świąteczny spadek to totalna pomyłka. Fabuła jest o niczym, bohaterowie robią zamieszanie o nie wiadomo co, wielka miłość dosłownie bierze się z kapelusza, a do tego film donikąd nie zmierza. Nawet na świąteczna atmosfera jest trochę kulawa. Także trzy razy nie, dziękujemy.





Kat Graham (czyli Bonnie z Pamiętników wampirów) wciela się w rolę Abby; młodej dziewczyny, której życie nie toczy się tak, jakby chciała. Jej marzeniem było robienie zdjęć – i to po części robi, tyle że w komercyjnym studio, gdzie się nie rozwija i gdzie płacą jej tylko tyle, by mogła zapłacić rachunki i nie głodować. A rodzice, pomimo tego, że ją kochają, to jednak nie aprobują jej wyboru kariery. Pod koniec listopada dziadek daje Abby prezent; drewniany, oldschoolowy kalendarz adwentowy, który należał kiedyś do babci dziewczyny. Kilka dni później okaże się, że to nie jest wcale taki zwykły kalendarz, że chyba tkwi w nim jakaś magia.

No film jak film. Ale powiem wam, że jestem pozytywnie zaskoczona. Jeśli chodzi o obsadę, to aktorzy naprawdę dają sobie radę! Ich bohaterowie co prawda są zbudowani na dwóch czy trzech cechach, ale ich sylwetki zapadają w pamięć. Imiona mogą wylecieć z głowy, ale ich charaktery już pozostaną na dłużej. I tutaj według mnie zawinił scenariusz, który po prostu jest kiepsko napisany. Fabuła jest okrutnie przewidywalna. Już od pierwszej sceny doskonale wiemy, jak potoczą się losy bohaterów. Niektóre rzeczy były trochę sztucznie przedłużane, inne znowu działy się zbyt szybko. Niektóre relacje były grubymi nićmi szyte, w inne wierzy się od razu. Niektóre wydarzenia nie trzymały się kupy, inne wynikały z siebie w zagmatwany i dopracowany sposób. Także sam klimat Świątecznego kalendarza, pomysł na fabułę i gra aktorska są zdecydowanie na plus. A na minus niestety sposób, w jaki poprowadzono historię. Jednak mimo wszystko miło i przyjemnie się ogląda, dobrze patrzy się na ekran, a do tego można przedwcześnie poczuć nadchodzące święta.





Tutaj ponownie schematy, schematy i schematy. Sam tytuł już nam wszystko mówi, zdradza wszystkie ważne zwroty akcji i zawiera mnóstwo spoilerów. No bo proszę was, ile razy można wałkować motyw dwóch osób o takim samym wyglądzie pochodzących z dwóch różnych światów, które pewnego dnia się spotykają i zamieniają się miejscami? Jak widać można, bo jednak za każdym razem to się dobrze sprzedaje.

Stacy jest zwyczajną dziewczyną, której pasją jest pieczenie. Dzięki swojemu najlepszemu przyjacielowi ma możliwość wzięcia udziału w prestiżowym konkursie świątecznym w pieczeniu tortów. Tam spotyka pewną księżną, która wygląda dokładnie tak, jak ona. Zmęczona swoim życiem, zmuszana do ślubu z księciem, którego nie kocha, proponuje Stacey zamianę na kilka dni. Ich mały przekręt miał się obejść bez echa, ale jak to zwykle bywa, nic nie idzie zgodnie z planem.

Na ten film patrzyłam przychylnym okiem już od samego początku, bo heloł, Vanessa Hudgens? Moja miłość do tej aktorki nie osłabła ani na moment i dalej darzę ją wielką sympatią, z uwagą śledzę jej karierę. Byłam ciekawa, jak poradzi sobie w tej podwójnej roli. I wiecie co? Jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona jej grą aktorską, jak i samym filmem. Naprawdę przyjemnie się oglądało, bohaterom można było kibicować, a finał był naprawdę słodki i uroczy, trochę za bardzo bajkowy, ale jednocześnie bardzo realny i niezbyt przerysowany. Także dorzucam kolejny list do świątecznej listy netflixowych filmów, które umilą wam ten okres.




Jeśli mielibyście obejrzeć tylko jeden świąteczny film w tym roku, to gorąco polecam wam Zamianę z księżniczką! A w następnej kolejności może być Świąteczny książę i Świąteczny kalendarz, ale za Świąteczny spadek… no nie radzę.


A tak poza konkursem, jakie są wasze ulubione świąteczne filmy? Do świąt jeszcze dużo czasu, więc może podrzucicie fajne tytuły w komentarzach i zainspirujecie mnie oraz moich czytelników? 


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać



18 komentarzy:

  1. Kurczę, aż nabrałam ochoty na odświeżenie sobie abonamentu Netflxa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Vanessę, więc mam ogromną ochotę na ten ostatni film. Zapisuję! :*

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam wprowadzac sie w klimat Swiat,a Netflix bardzo mi w ym pomaga :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham wszelkie możliwe świąteczne filmy, więc na pewno obejrzę je wszystkie. Jest jeszcze włoska produkcja, "Natale a cinque stelle", to też muszę zobaczyć!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze mówiąc, nie jestem fanką świątecznych filmów. :D No właśnie, schematy. Za dużo ich. Uwilebiam oryginalność, coś, co mnie zaszokuje i zapamiętam na długo. Nie lubię oglądać coś, co zapomnę za tydzień. Z książkami mam w sumie podobnie. :D
    Jeśli chodzi o święta... może filmów nie oglądam, ale mam słabość do bajek. Kropka. :D Ekspres polarny to bajka, którą oglądam rok w rok. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam je wszystkie i mi się podobały :-) Chciałam czegoś lekkiego i to dostałam :-D Od siebie polecam "Całuśnych świąt" i "Świąteczny duch" :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem właśnie w trakcie maratonu Netflixowych produkcji świątecznych, i jak na razie najlepiej wypada "Kronika świąteczna". Jeden z naprawdę nielicznych filmów, gdzie tematem nie jest romantyzm lecz rodzina.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świąteczny kalendarz i Zamiana z księżniczką bardzo mi się podobały, natomiast seria Świątecznego Księcia mnie nie porwała :)

    Zapraszam do siebie! :) https://hiddenxguns.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam wszystkie i wszystkie w jakiś sposób mi się podobały - od taki lekki film do obejrzenia. Druga część świątecznego księcia mi się kompletnie nie podobała - taki film o niczym. A do listy dodałabym jeszcze Kronikę Świateczną :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Widziałam wszystkie te filmy i jasne, są one dość przewidywalne oraz schematyczne, jednak na tyle pozytywne i ciepłe, że miło się je ogląda.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oglądałyśmy z córą całą piątkę :)
    Ponadto 'Kronika świąteczna' i '48 próśb do Świętego Mikołaja' i jeszcze 'Polarny Express' ale on jest typowo dla dzieci.
    Fajnie, że jest taki duży wybór :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie Zamianę z księżniczką wybrałam sobie kilka weekendów temu. Cudny i uroczy film!

    OdpowiedzUsuń
  13. Oglądałam tylko ,,Świąteczny spadek" i bardzo mi się spodobał, bo troszkę skojarzył mi się z klimatem ,,Dynastii" <3 Resztę filmów planuję teraz też obejrzeć, bo chciałabym je wcisnąć do posta na 23 grudnia razem z innymi filmami :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie się "Świąteczny kalendarz" nie podobał, ale za to "Zamiana z księżniczką" już jak najbardziej ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  15. Widziałam wszystkie i najbardziej podobał mi się świ@teczny kalendarz i spadek 😍 Wiadomo, że te filmy nie są górnych lotów i daleko im do Zimnej Wojny, ale te filmy "sprzedają" marzenia, a kto nie lubi marzyć? Zreszt@ oglądam je kiedy wszyscy śpią, więc nikogo nie gorszę 😊
    Wszystkiego dobrego na Święta i polecam obejrzeć do kolekcji Ducha Świąt

    OdpowiedzUsuń
  16. Oglądałam świątecznego księcia i świąteczny kalendarz :) Reszta jest mi nieznana :)
    pozdrawiam
    mojaszafamodnaszafa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę się w końcu zorientować, o co chodzi z tym netflixem, bo wszyscy oglądają, a ja wciąż nie :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Święta już za nami, ale chyba wezmę się w końcu za nadrobienie świątecznych filmów od Netflixa :)

    https://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)