sobota, 22 października 2016

Book Tour| W krainie kolibrów - Sofia Caspari

Upalna Ameryka, ale czy upalna lektura?


Lato, rok 1963. Na statku płynącym do Buenos Aires splatają się ze sobą losy dwóch kobiet – podróżującej w luksusie Viktorii i zwykłej służącej Anny. Obie płyną do swoich mężów, do rodzin, do Argentyny, gdzie mają rozpocząć nowe, lepsze życie.

Nie miałam pojęcia, że Europejczycy w XIX wieku traktowali Amerykę jako Nowy Świat. Argentyna jest tu pokazana jako wybawienie, jako miejsce, w którym odchodzą wszystkie troski i które zapewnić ma świetlaną przyszłość. Wielu uwierzyło w ten mit i skusiło się na przeprowadzkę do dzikich i nieznanych krain. Dla wielu była to ziemia obiecana.

Akcja książki zaczyna się na wcześniej przeze mnie wspomnianym statku, ale na tym się nie kończy. Podróż dwóch głównych bohaterek dopiero wtedy się zaczyna. Zdecydowanie większa i bardziej obszerna część powieści opowiada o zmaganiach kobiet z problemami nowego świata, o próbie ułożenia sobie życia na nowo i o zmaganiu z mitem lepszego jutra, który nie do końca się ziścił.

Znalezione obrazy dla zapytania w krainie kolibrów recenzja blogDość już powierzchownego lukrowania. Przejdźmy do konkretów. Sposób, w jaki została tu przedstawiona Argentyna – wow. To zasługuje na ogromne oklaski. Sofia Caspari idealnie zarysowała tło dla wydarzeń. Tam, gdzie to było wymagane, było słodko i uroczo. Tam, gdzie miało być brutalnie i surowo, było. Z tego co wiem, autorka odbyła sporo podróży do Ameryki Południowej, więc jej trud się opłacił i zaowocował wspaniałym dziełem. Doskonale oddała klimat dziewiętnastowiecznej tułaczki, szukania lepszego miejsca do życia niż Europa. Anna i Viktoria to tylko jedne z wielu osób, które postanowiły ruszyć w pogoń za swoją przyszłością. One były jednymi z tysięcy, które podjęły decyzję o emigracji. W tamtych czasach uciekając z ojczystego kraju, na obczyźnie można było dorobić się fortuny, a później szybko ją stracić. Można było od początku do końca pozostawać bogatym, dotrzeć jako biedak i zbić interes, albo żyć i umrzeć w nędzy. Autorka doskonale ujęła realia, jakimi rządził się ówczesny świat. Tam nic nie było z góry przesądzone. O wszystko trzeba było walczyć, bo nigdy nie było gwarancji, że utrzyma się na pozycji.

Samo tło to jednak nie wszystko. Na pierwszym planie jednak zawsze będą bohaterowie i wydarzenia, a z moją aprobatą w tej kwestii już jest trochę gorzej. Fabuła… momentami wydawała mi się być niespójna i wręcz nielogiczna. Bo jeśli jeszcze nie wiecie, to W krainie kolibrów mimo swojej latynoskiej niezwykłości, jest najzwyklejszym romansem. A wiadomo, jakie zakończenie ma każdy sztampowy romans. Pomimo wszystkich przeciwności losów, bohaterowie i tak będą razem. Więc niekiedy odnosiłam wrażenie, że niektóre sytuacje były sporo naciągane, aby osiągnąć końcowy efekt szczęśliwego zakończenia. I tu przychodzi mi z pomocą porównanie, z którym spotkałam się przy okazji recenzji tej książki na innym blogu, z którym się zgadzam i które idealnie pasuje do tego schematu. Otóż argentyńskie telenowele są kręcone w podobny sposób. Intrygi, kłamstwa, mało prawdopodobne zawirowania i splatanie ze sobą niepołączonych wątków. O wiele za dużo razy powieść przypominała scenariusz serialu.

Znalezione obrazy dla zapytania buenos aires panorama

W krainie kolibrów to przede wszystkim opowieść o ludzkich namiętnościach, nadziejach i spiskach. To historia dwóch silnych kobiet, które zamiast przewracać się na rzucanych przez życie kłodach, z mniejszą lub większą gracją przez nie przeskakiwały. Całości dopełnia też bogate tło historyczne i kulturowe, które najlepiej sprawdziło się w swojej roli i najbardziej przyciągnęło moją uwagę.


Książka jest naprawdę dobra, ale zdecydowanie nie w moim stylu. Wiedziałam to doskonale, gdy zgłaszałam swój udział w book turze. Dlatego, mimo że powieść nie przypadła mi do gustu, zdaję sobie sprawę, że to nie jej wina, tylko moja. Ten typ literatury jest elokwentny i mądry, z dużą ilością przemyśleń. I teraz już wiem, że póki co, to nie jest mój czas, aby sięgać po takie pozycje. 


Za udział w book tourze serdecznie dziękuję Bohaterce Realnej 



Znajdziesz mnie również tutaj: 
 Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 
Instagram: https://www.instagram.com/thethirteenthbook/ 
Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 
Snapchat: @ewuniunia

11 komentarzy:

  1. Zaciekawiła mnie okładka i tytuł, ale jakoś nie mam ochotę czytać scenariusza w stylu telenoweli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze rozumiem, to jest to o lesbijkach. Nie jestem homofobem, ale jednak wolę czytać o nastolatce i jakimś hot boyu. :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś miałam ochotę przeczytać tę serię ze względu na przepiękne okładki. Jednak po przeczytaniu opisu mój zapał opadł kompletnie... Podejrzewam, że miałabym podobne uczucia do Twoich - niby dobra- ale nie dla mnie ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... nie wiem co powiedzieć. Którąś z książek tej serii mam na półce do przeczytania, ale nie ciągnie mnie do niej szczególnie. Po Twojej recenzji wciąż nie mam ochoty by po nią sięgnąć. Może powinnam ją puścić w świat?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ją na swojej półce, ale jeszcze nie przeczytaną. Może kiedyś się przełamię. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy ma swoje ulubione klimaty i to zrozumiałe ;) Ja też odnoszę wrażenie, że lektura nie jest do końca dla mnie, ale mimo wszystko dam jej szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka również nie w moim stylu, ale co muszę przyznać okładka jest przepiękna!



    WWW.ITSVIVIDNES.BLOGSPOT.COM💕

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajna recenzja, aczkolwiek książka nie w moim typie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)