Pamiętacie, jak swego czasu Zmierzch był promowany jako horror?
Dziewczyna z pociągu,
to bestseller ostatnich miesięcy. Już dawno temu, zaraz po premierze, było o
nim bardzo głośno, a teraz, gdy na ekrany kin wchodzi film na podstawie tej
powieści, dzieło Pauli Hawkins można spotkać dosłownie wszędzie. Nawet dojrzeć
w rękach osoby, która na co dzień nie czyta nic, poza postami na Facebooku.
Uwielbiam kryminały i
thrillery, dlatego wspomnienie o Dziewczynie
z pociągu było dla mnie nie lada gratką. Później jednak zaczęły się sypać
recenzje, w większości negatywne albo te mówiące jeszcze gorzej o tym, co to
jest za książka. Po drugiej stronie stali jednak wierni zwolennicy, którzy uparcie
bronili swoich racji. No w końcu sam Stephen King nie mógł się oderwać od tej
powieści przez całą noc, a skoro mistrz horrorów poleca, to coś musi w tym być.
Teraz po skończonej lekturze ciekawi mnie, ile mu zapłacili za te dwa zdania,
nijak mające się do tego, co reprezentuje sobą książka.
Fabuła skupia się na Rachel,
świeżej rozwódce i alkoholiczce. Rachel codziennie jeździ tym samym pociągiem,
który zawsze o tej samej porze zatrzymuje się przy tym samym semaforze. Lubi
obserwować ludzi, którzy mieszkają w domach niedaleko niego, bo prowadzą takie
życie, jakiego ona mieć nie mogła. Ale pewnego dnia znika kobieta z jednego z
tych domów i możliwe, że Rachel mogła widzieć ją z okna pociągu…
Fabuła brzmi ciekawie,
prawda? Więc co poszło nie tak?
Po pierwsze, bohaterowie.
Historię śledzimy z perspektywy trzech kobiet; alkoholiczki, kochanki i niani.
Cała trójka jest kwintesencją wyobrażeń o tych rolach. Jak alkoholiczka, to
nienormalna, to rozwódka, to uprzykrzająca wszystkim życie, to rzygająca i
pijąca gdzie popadnie. Jak kochanka, to głupia, mało ambitna blondynka,
stanowiąca idealny obiekt to skoku w bok. Jak niania, to z nieciekawą
przeszłością z opieką nad dziećmi i wieloma zdradami na koncie.
Po drugie, narracja.
Poprowadzona ona została w formie pamiętników. Zamiast dzielić rozdziały
numerami, zostały one opisane konkretnymi datami i porami dnia. Gdyby bohaterki
rzeczywiście prowadziły coś na kształt dziennika, ten zabieg byłby uzasadniony,
ale one tego nie robią, więc sensu nie widzę. W większości mnie to irytowało,
bo godzinę czy porę roku możemy wyczytać z tekstu, niekoniecznie musi być to
nam podane na tacy. Tym bardziej, że konkretne datowanie nie ma żadnego związku
z zagadką i nie prowadzi to rozwiązania sprawy, ani też nie ułatwia
czytelnikowi dojścia do niego samodzielnie.
Po czwarte, samo zaginięcie.
Nie wiem, jak bardzo beznadziejnym autorem trzeba być, żeby całą zagadkę oprzeć
na alkoholizmie głównej bohaterki. Co Rachel zobaczyła? Czego Rachel była
świadkiem po wypiciu butelki wódki? Co się stało tamtej nocy, a czego nie
pamięta, bo była pijana? Czy coś sobie przypomni? Serio… Tę intrygę można było
poprowadzić w każdy możliwy sposób, powołując się na fantazje zawodowej
alkoholiczki. Rozwiązanie całej sprawy przedstawiło się naprawdę niewiarygodnie
ze względu na to, że jednym świadkiem była odurzona wódką Rachel, która w
stanie upojenia mogła zobaczyć wszystko.
Po piąte, styl pisania.
Paula Hawkins mogłaby się choć trochę wysilić. Nie oczekiwałam, żeby strzelała
porównaniami i metaforami w każdym zdaniu, bo od tego mamy Mickiewicza, ale
jakiś poziom pasowałoby zachować. Z jakiegoś powodu jest rozróżnienie na tekst
pisany i mówiony. I każdy doskonale wie, że pisanie powieści językiem, jakim
posługujemy się na co dzień, nie jest dobrym pomysłem.
Po szóste, logika. Czyli jej
brak. Działania bohaterów nie wiążą się ze sobą w logiczną całość, wydarzenia
nie są spójnie powiązane, a wcześniej wspomniane przeze mnie rozwiązanie
sprawy, nie ma sensownego wyjaśnienia.
Powieść ma 300 stron, autorka
ma 44 lata. Wiem, że to jest jej pierwsza książka, ale nie każda pierwsza
książka powinna zostać wydawana. I nie mam pojęcia, co sprawiło, że Dziewczyna z pociągu została medialnym
hitem. Książka nie reprezentuje sobą nic. Są o wiele lepsze pozycje na rynku,
które nie doczekały się takiej reklamy, a są bardziej warte uwagi. Przypadek
pani Hawkins niesie nadzieję dla tych pisarzy, którzy chcą w przyszłości coś
opublikować. Jak widać na załączonym obrazku, nie trzeba napisać dobrej
powieści, aby stała się ona hitem. Wystarczy dobry marketing.
Ciekawostka na koniec, aby
osłodzić wam trochę tę negatywną recenzję, albo wbić wam gwóźdź do trumny.
Gdy pierwszy raz usłyszałam
sformułowanie: dziewczyna z pociągu, to z jakiegoś powodu myślałam, że akcja
książki skupi się na dziewczynie, która straszy w pociągu.
Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook:
https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/
Instagram:
https://www.instagram.com/thethirteenthbook/
Goodreads:
https://www.goodreads.com/ewuniunia
Snapchat: @ewuniunia
Uuuuu powiało chłodem i to mocnym, ale chyba nie może być tak źle co? Może ten problem alkoholizmu jest chociaż ważny co? Nie strasz mnie że książka jest słaba, bo mam ją na półce i czeka na swoją kolej... ale teraz to ja juz sama nie wiem. Czyżbym dała się naciągnąć na medialny szum wokół książki? Mam nadzieję, że znajdę w niej coś pozytywnego!
OdpowiedzUsuńPodrawiam
Może tobie akurat się spodoba. A alkoholizm głównej bohaterki owszem, jest potrzebny. Bo gdyby nie on, to cała intryga nie byłaby intrygą. Tajemnica książki bazuje właśnie na tym alkoholizmie
UsuńJestem bardzo podobnego zdania, co Ty. ;)
OdpowiedzUsuńUlżyło mi, że to nie tylko ja się czepiam xdd
UsuńPo film sięgnę a co do książki, to się zastanowię :]
OdpowiedzUsuńJa książki nie czytałam jeszcze, ale obawiałam się, że będzie właśnie taka jak opisujesz - mdła, nijaka i z niewiadomych powodów stała się hitem. Podejrzewam, że jak odważę się na lekturę to moje zdanie będzie bardzo podobne do Twojego. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tym gatunkiem.Jedyny powód dla,którego chcę przeczytać tą książkę jest jej popularność. Mam przeczucie,że okaże się dla mnie tylko stratą czasu.
OdpowiedzUsuńhttp://thebooksandclouds.blogspot.com
Marketingiem często chce się ukryć, że książka jest słaba. Ale póki sama nie sprawdzisz, to się nie dowiesz ;)
UsuńChcialam przeczytać ale skapitulowalam po kilunastu stronach. Beznadzieja .. na film też sie nie wybieram czy coś.. Swoją drogą chcialam zaobserwować Twojego bloga ale ciągle mi jakiś error wyskakuje :(
OdpowiedzUsuńWiele osób mi ją polecało, ale jeszcze po nią nie sięgnęłam. To nie mój gatunek. Może zimą będzie jej kolej
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tę książkę zanim jeszcze zrobiło się o niej głośno, za sprawą filmu. Miałam mieszane uczucia, choć może nie nastawiałam się na nie wiadomo jaki hit, czy thriller, to aż tak mocno się nie zawiodłam, była w porządku, jednak bez szału. Czasami reklama może zrobić wielką robotę i tak jest w przypadku tej książki i filmu, a czy słusznie, to już druga kwestia, która pozostawia wiele do zastanowienia :)
OdpowiedzUsuńJakby nie patrzeć też myślałam na początku, że jakaś dziewczyna będzie straszyć w pociągu. No i jak widzimy rozczarowałyśmy się. Co do recenzji nic dodać i nic ująć. Sama z książką męczyłam się dość długo. Jednak zastanawiam dlaczego ta książka została zekranizowana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://bibliotekatajemnic.blogspot.com/
O, fajnie, że nie tylko ja miałam takie wyobrażenie xd. Ale to nawet nie o rozczarowanie chodzi. Mimo braku elementu straszenia w pociągu autorka mogłaby coś lepszego wymyślić
UsuńW galerii, mijając Empik, księgarnie, nawet Tesco, nie da się nie zauważyć tej książki. W szkole na przerwach jeszcze do niedawna było ciągłe gadanie o filmie. A ostatnio trafiłam na recenzję na pewnym blogu, gdzie dziewczyna była zachwycona powieścią, ale adaptację oceniła na kompletne dno. U Ciebie czytam, że to wina książki. Ja do tej pory nie wiem o czym ona jest, ale prędzej czy później (czyli pewnie później) sięgnę po nią, żeby zobaczyć o co ten cały szum, tak jak było w przypadku Greya ;)
OdpowiedzUsuńTeż wyszłam z tego samego założenia i oba przypadki równie mocno mnie rozczarowały xd
UsuńSłyszałam o filmie, ale o książce dowiaduję się dopiero teraz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie.
http://wiktoria7olczak.blogspot.com
Widzę, że kompletnie książka Ci się nie podobała, dokładnie to argumentujesz, więc rozumiem doskonale ;) Mnie w żaden sposób nie ciągnie do tej książki, a po Twojej recenzji tylko się utwierdziłam w jej przereklamowaniu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na planecie Małego Księcia
No ja książki nie czytałam i się nie skupiałam na tym tytule, ale także miałam wrażenie o jakimś straszeniu w pociągu. xD no cóż, nigdy mnie do tego nie ciągnęło i teraz widzę, że nic nie straciłam
OdpowiedzUsuńPozdro, joł
~Wera
Zgadzam się ze wszystkim. ;) Mocno przereklamowana, całkowicie niezasłużenie. Niestety widać, co może sprawić siła marketingu - szkoda, że w ten sposób nie promuje się książek, które naprawdę na to zasługują.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, tej książki jest wszędzie od groma. Gdziekolwiek nie pójdę, w każdej księgarni ona jest. I choć "Dziewczyny z pociągu" nie czytałam, też się zastanawiam skąd taki szum. Film podobno również kiepskawy, ale jak z kiepskiej książki zrobić dobry film. Sama historia jakoś mnie szczególnie nie zachęca. Rzeczywiście, gdyby nie ten cały alkoholizm, całej tej intrygi by nie było. Niby więc jest on potrzebny, ale z drugiej strony chyba jednak go za dużo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Book Prisoner! :)
Mnie nie ciągnęło wcale, za to pobierałam ciotce e-booka. I ona do tej pory go nie przeczytała :P
OdpowiedzUsuńAle ja po tych recenzjach... No cóż, nasuwa mi się tylko jeden wniosek w odpowiedzi na twoje pytanie: autorka ma kasę :D Bo innej odp nie widzę :P I fakt, ciekawe ile zapłacili Kingowi :P
Ciągle słyszę o tej książce i wciąż nie wiem czy ją zakupić/przeczytać. Nie wiedziałam o tym że ma być film na podstawię tej książki. Ogólnie mówiąc bardzo ciekawy post i nie powiem przydał mi się :)
OdpowiedzUsuńhttp://kanooshi.blogspot.com
Mi książka bardzo się podobała, szybko się czytało i zaciekawiła mnie od samego początku ;-)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem okrzyknięcie jej książką roku w tym gatunku to pomyłka i zgadzam się z Tobą. Filmu obejrzeć nie chcę, książkę przeczytałam i oddałam.
OdpowiedzUsuńChyba nie ma co się tak sugerować reklamą prawda? A książka jest według mnie niezła, akurat na sobotni wieczór (albo i noc, bo i szybko się ją czyta i jednak wciąga). Czy ktoś naprawdę oczekiwał arcydzieła pod tym tytułem? : )
OdpowiedzUsuńPrzed przeczytaniem Twojej recenzji myślałam, że nie sięgnę po tę książkę. Teraz jestem tego pewna. ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie pogratulować tu można kampanii reklamowej. Marketerow dobrami świetnie. Książka sprzedała się rewelacyjnie. Podobnie jak film "50 twarzy Grey'a". Świetny marketing. Jak dla mnie - nic wiecej... Filmu nie będę oglądać. Także pod recenzja się także podpisuje.
OdpowiedzUsuńA mnie się ta nawet książka podobała, jednak tak jak mówisz, jest zdecydowanie przereklamowana, bo mimo, że całkiem przyjemna lektura na wieczór czy dwa, to jednak szału nie było, klimatu grozy nie było, a pierwsze sto stron zanudzało niemiłosiernie.
OdpowiedzUsuńhttp://mala-czytelniczka.blogspot.com/
Hi, I read your new stuff regularly. Your humoristic style is witty,
OdpowiedzUsuńkeep it up!
Thanks for sharing such a nice thought, article is
OdpowiedzUsuńnice, thats why i have read it completely
Very good write-up. I absolutely appreciate this website.
OdpowiedzUsuńKeep it up!