środa, 15 lutego 2017

Nie patrz się, nie patrz się - "Seria niefortunnych zdarzeń" [Serial Netflix]

Boskość wyrażona w jednym sezonie i ośmiu odcinkach.

Znalezione obrazy dla zapytania seria niefortunnych zdarzeń netflix

Zacznę od tego, że książek z Serii niefortunnych zdarzeń nigdy nie przeczytałam. Kojarzyłam film, który wyszedł gdzieś w okolicach 2004 roku, ale też nigdy go w całości nie oglądnęłam. Jedynie pamiętam ten fragment z samochodem pozostawionym na torach, ślubem i bobasem w klatce, 
ale zawsze miałam mniejsze lub większe pojęcie, o czym jest cała seria. Gdy się dowiedziałam, że Netflix planuje nakręcić serial na jej podstawie, byłam dość sceptycznie do niego nastawiona. Po co odgrzewać stare kotlety?

Pewnego dnia czternastoletnia Wioletka, dwunastoletni Klaus i kilkumiesięczna Słoneczko otrzymują informację o pożarze, który wybuch w ich domu i w którym zginęli ich rodzice. Tak zaczyna się tułaczka sierot w poszukiwaniu schronienia. Bankier,  pan Pou, podjął się obowiązku znalezienia im opiekuna. W wyniku niefortunnych zdarzeń dzieci trafiają do okrutnego i chciwego Hrabiego Olafa, będącego ich dalekim krewnym. Zależy mu tylko na wielkiej fortunie, którą odziedziczy Wioletka wraz z osiągnięciem pełnoletności.

Znalezione obrazy dla zapytania seria niefortunnych zdarzeń netflix

Bez bicia się przyznam, że nie oglądnęłam zwiastuna.  To znaczy, próbowałam, ale nie spodobał mi się już po pierwszych sekundach. Zapowiadało się na to, że cały serial będzie opowiadany z perspektywy narratora, którym jest Lemony Snicket. Wtedy sobie pomyślałam, że chyba coś jest nie tak i na pewno to się nie uda, że to jest bezsensu. Kolejny raz się myliłam. Najwidoczniej nic, za co bierze się Netflix, nie jest potraktowane po łebkach. A skoro uznali, że warto zainwestować w serial na podstawie tych książek i zrobić go w taki sposób, to pomylić się nie mogli.

Jakże byłam zaskoczona, gdy  włączyłam pierwszy odcinek i usłyszałam piosenkę z czołówki śpiewaną przez Neila Patricka Harrisa. Później został on wymieniony w obsadzie jako… Hrabia Olaf. A skoro on gra główną rolę, to serial nie może być zły. Kolejnym zaskoczeniem była scena z Cobie Smulders, w której występuje jako… matka dzieci. Gwiazdorska obsada z mojego ukochanego Jak poznałem waszą matkę i już wiedziałam, że przepadłam.


Seria niefortunnych zdarzeń jest wyjątkowa w każdym calu. Składa się z ośmiu odcinków, z czego każde dwa opowiadają jedną historię z poszczególnych tomów cyklu. Ogólnie serial podobno pokrywa cztery pierwsze książki Dodatkowo, każda część historii dzieci ma oddzielną piosenkę z czołówki, która krótko opisuje to, co będzie działo się w odcinkach.

Serial został pięknie zrobiony. Scenerie są piękne, na obsadzie też można oko zawiesić. Malina Weissman grająca Wioletkę idealnie pasuje do swojej roli. Louis Hynes odzwierciedlający Klausa także dobrze sobie radzi ze swoim zadaniem. Kenneth Todd Freeman jest wykapanym panem Pou. Jedyna moja uwaga dotyczy małej aktorki wcielającej się w Słoneczko, która czasem wypada bardzo sztucznie i nierealnie poprzez używane na niej CGI. A Lemony Snicket… To połączenie sarkazmu i dobrego wychowania.


Neil Patrick Harris zasługuje na osobny akapit. Myślałam, że skradł moje serce w pierwszych dwóch odcinkach, gdzie był bezwzględnym i nieobliczalnym Hrabią Olafem. Tam śpiewał i grał. Potem przyszedł epizod trzeci i czwarty, gdzie jego bohater udawał Stefano, uroczego i niezrównoważonego asystenta naukowca. W piątym i szóstym był piratem z jedną nogą. A w siódmym i ósmym przeszedł samego siebie. Był… kobietą. W zdjęciach na Netflixie promujących te odcinki nie zorientowałam się, że ta kobieta to tak naprawdę nie kobieta, a Harris.

Akcja serialu rozgrywa się w jakimś wykreowanym świecie. Nie mam pojęcia w jakim, bo chyba jego nazwa nigdzie wprost nie pada, a jak już wiecie, nie znam książek. Jednak ten świat jest pomieszaniem naszego prawdziwego z nierealną i bajkową rzeczywistością. Tylko tutaj po jednej stronie ulicy może mieszkać Hrabia Olaf w starej i obskurnej willi rodem z Draculi, a po drugiej wesoła i przyjazna pani sędzia w kolorowym i cukierkowym domu jak z baśni o Jasiu i Małgosi.


Musiano także użyć wielu efektów specjalnych. Jedne wypadają lepiej, inne trochę gorzej. Na przykład te wszystkie komputerowe zabiegi zastosowane na Słoneczku, jak już pisałam wcześniej, wypadają dość sztucznie. Jest też taka jedna scena z Klausem, w której prawie nauczył się latać i przed upadkiem z urwiska uchroniła go szyba. Wiem, że on jest jeszcze dzieckiem i nie waży wiele, ale chyba jak przygrzmocisz całym ciężarem w okno, to nie odbijesz się od niego jak od trampoliny, prawda?

Byłam sceptycznie nastawiona do pomysłu z narratorem w postaci Lemony’ego Snicketa, ale, o dziwo, sprawdziło się to całkiem nieźle i teraz nie wyobrażam sobie serialu bez niego. Pełno jest anegdotek z jego udziałem i historii, które opowiada i które, jak myślę, zaczerpnięte są bezpośrednio z życia autora książek. Poprawcie mnie, jeśli się mylę. Dodatkowo przez pewne informacje, które od niego dostaniemy, jesteśmy o krok przed bohaterami. My już wiemy, co stanie się za chwilę, przez co jeszcze bardziej jesteśmy sfrustrowani, że nie możemy nic zrobić, aby pomóc sierotom. Czasem przypomina to krzyczenie do ekranu tak jak na horrorze: „nie wchodź do tego pokoju!”

Serial jest majstersztykiem. Odcinki trwają od 40 do 55 minut, zależy który jaki się trafi. Spokojnie można je wszystkie oglądnąć w jeden dzień, chociaż tego nie polecam. Poziom niesprawiedliwości i frustracji osiągnie wtedy swoje apogeum. Ja musiałam pauzować średnio co dwa i przywrócić się do rzeczywistości. Historia sierot Baudelaire’ów jest smutna, tragiczna i krzywdząca. Gdy już się wydaje, że wszystko się ułoży, nadchodzi nagły zwrot wydarzeń. Twórcy nie pozwalają nam na zbyt długi oddech ulgi.

Z jednej strony Seria niefortunnych zdarzeń jest do bólu realna. Z drugiej jednak jest wyjątkowo nierzeczywista. Cały sezon balansuje na cienkiej granicy między tymi dwoma sferami, czasem nieznacznie przekraczając jedną z nich. Serial jest warty uwagi i, jeśli tylko lubicie takie klimaty, na pewno się w nim odnajdziecie. A później dołączycie do grona konających z bólu w oczekiwaniu na nowy sezon. Chociaż tutaj trzeba oddać ukłon Netflixowi. Wszystkie odcinki wychodzą za jednym zamachem i nie trzeba czekać na nie tygodniami. 

 



PYTANIE Z INNEJ BECZKI:
zastanawiam się nad zorganizowaniem BOOK TOURu. Bylibyście chętni wziąć w czymś takim udział? Patrz: ankieta u góry po prawej stronie 




Znajdziesz mnie również tutaj: 
 Facebook: https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/ 
Instagram: https://www.instagram.com/ewuniuniaa/ 
Goodreads: https://www.goodreads.com/ewuniunia 
Snapchat: @ewuniunia

64 komentarze:

  1. Czytałam wszystkie części "Serii niefortunnych zdarzeń" dobre kilka lat temu i pamiętam jak duże wrażenie na mnie zrobiły, dlatego też koniecznie muszę obejrzeć serial!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam wszystkie części "Serii niefortunnych zdarzeń" dobre kilka lat temu i pamiętam jak duże wrażenie na mnie zrobiły, dlatego też koniecznie muszę obejrzeć serial!

    OdpowiedzUsuń
  3. Film uwielbiam, książek nie znam, serial mam w planach. Tak w skrócie. Jednak zachęciłaś mnie na maxa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie miałam oglądać ten serial :D Jestem na pierwszych odcinkach dopiero, ale zdążyłam się w nim zakochać ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam Serię i jestem zachwycona :) Serial także jest bardzo dobry :>

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że nie dasz mi spokoju, jak tego nie obejrzę, także obiecuję ci, że jak ogarnę Shadowsy, to obejrzę i to! Tylko nie prześladuj mnie i ludzi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Książek również nie czytałam, ale serial jest po prostu epicki. Właściwie jak wszystko, co wychodzi spod rączek Netflixa. Co prawda zostały mi jeszcze trzy odcinki, ale pokochałam go już od pierwszego. Bardzo miło i szybko się ogląda, jeden z ciekawszych seriali na mojej długiej liście. Zdecydowanie warty polecenia :)
    Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie na nową recenzję książki "Cienie Ziemi",
    BOOK MOORNING

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ten serial pokochałam już od czołówki! Bo po prostu dobra czołówka = dobry (genialny) serial
      Już lecę do ciebie na recenzję ;)

      Usuń
  8. Ależ nabrałam ochoty, aby obejrzeć ten serial, czeka mnie interesująca przygoda. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  9. Taki serial chyba nie przypadłby mi do gustu :) Poza tym teraz zaczynam "Młodego papieża" :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawno nie oglądałam żadnego serialu, może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejny serial od Netflix!!!! Słyszałam już o nim, ale jeszcze na mnie czeka :D Jednak na pewno się za niego zabiorę w najbliższym czasie. Bardzo mnie zaciekawił.
    Jeju...ta pierwsza pani z tego gifa przypomina mi blondaska ze Shrecka XD
    Buziaki :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Widziałam reklamówki na Netflix, ale nie wiem czy to coś dla mnie ;) Póki co zirytował mnie Luther :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytała trzy części "SNZ" i obejrzałam siedem odcinków na razie :D Uwielbiam serial (jak i książki), jednak wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu... Niektóre rzeczy są prawie identyczne, jak w powieściach Snicketa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje, chociaż nie znam książek. Wszystko jest bardzo dopracowane i w sumie twórcy poświęcili 1,5h na jedną książkę, a nie tak jak wcześniej, 2 godziny na trzy części

      Usuń
  14. I z chęcią wzięłabym udział w Book Tourze :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam książki i naprawdę były świetne, a zarazem przerażające. Serial muszę obejrzeć!

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój chłopak mi o tym mówił i nawet zachęcał do obejrzenia, ale to chyba raczej nie dla mnie :)

    Niebieskie Iskry

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaczęłam oglądać ten serial i bardzo go polubiłam, strasznie szkoda mi tych dzieci. :/ Ostatnio Netflix produkuje świetne seriale w których się zakochuję.
    Buziaki :*
    Fantastic books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam trochę mieszane zdanie o Netflixie po Orange is the new black, ale teraz znowu jestem mu wierna <3

      Usuń
  18. Mimo, ze oglądam bardzo dużo seriali, nad tym się zastanawiam ;) Może zacznę ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mało oglądam seriali...jednak nad tym szczerze się zastanowię :) Myślę, że by mi się spodobał :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  20. Bez kitu! Nie wiedzialam ze jest serial! A ksiażki czytałam! Olaboga tyle do nadrobienia!!!!!!
    Także zostaje na dłużej i zapraszam częściej do siebie :)
    http://podrugiejstronieokladki6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham Neila Patricka Harrisa! Oglądając zwiastun, zakochałam się w nim bardziej niż w Jak poznałem waszą matkę, a do tej pory sądziłam, że to niemożliwe. Serial fenomenalny, ale tak jak mówiłaś, trzeba go sobie dawkować :) Rozciągać i rozkoszować się tą przyjemnością jak najdłużej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam że to niemożliwe, szczególnie Harris śpiewający o garniturach. Ale się okazuje, że jeszcze pokazał więcej!
      Trzeba się rozkoszować bo na drugi sezon trzeba czekać :(

      Usuń
  22. O matko! Już tyle czasu próbuję się zabrać za ten serial! Pamiętam film z dzieciństwa, ale podobnie jak ty - tylko niektóre sceny. Masz moje słowo, że niedługo się za niego zabiorę. Uwielbiam, kiedy realia mieszają się z baśnią!
    Również obserwujemy i będziemy wpadać :)
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nie tylko ja mam młodzieńczą sklerozę!
      Trzymam cię za słowo, że wkrótce się za niego zabierzesz!

      Usuń
  23. Nie znam tego serialu, ale muszę przyznać, że bardzo mnie zaintrygował. Tylko nie wiem, skąd brać na to wszystko czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby seriale/książki można było kupować z czasem na ich ogarnięcie...

      Usuń
  24. Muszę koniecznie zacząć go oglądać. Miałam go w planach już wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
  25. O nie, nie, ja już nie sięgam po seriale! ;D Za dużo życia na nie tracę. Obecnie oglądam tylko How to get away with murder, bo jako jedyne od początku do końca mnie interesuje i niech tak lepiej zostanie, bo jak był czas, że oglądałam sporo tytułów, to zdałam sobie sprawę, że tracę na to za dużo czasu, a większość tytułów oglądałam już z przyzwyczajenia, a nie z faktycznej przyjemności. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie seriale są guilty pleasure i czasem przygłupawe odcinki ratują mnie od wyzionięcia ducha w szkole XD

      Usuń
  26. Pamiętam, że lata temu przeczytałam te książki jedna po drugim i strasznie mi się spodobały. Bardzo się cieszę, że serial tak bardzo się udał, bo uwielbiam Harrisa i kibicuję mu w każdej produkcji - jest świetnym aktorem i wydaje się, że potrafi podołać niemal każdej roli. Mam wrażenie, że on urodził się, żeby grać Olafa ;D Co do narracji Lemony Snicketta, z tego co pamiętam ta konwencja była utrzymana także w książkach, a że scenarzystą do serialu jest autor książek, więc w sumie nie dziwię się, że to utrzymano. Jest odpowiedni klimat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włączyłam dla porównania scenkę z filmu, gdzie Hrabia poznaje dzieci. I... Harris po prostu wygrywa wszędzie.
      Po książki muszę sięgnąć, bo muszę czymś zająć czas w oczekiwaniu na drugi sezon!

      Usuń
  27. Słyszałam o książkach, ale jeszcze nie miałam okazji ich czytać. Natomiast serial jest baaardzo kuszący :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Pierwsze słyszę, ale koniecznie chcę poznać bliżej! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Nawet nie słyszałam o tych książkach. Seriali prawie wcale nie oglądam i gdybym wczoraj nie postanowiła o tym, że na nowo zabiorę się za Teen Wolfa (bo ostatecznie odpuściłam Grę o Tron), to pewnie jeszcze dziś bym się za niego zabrała.
    Pozdrawiam i dołączam do grona obserwujących Twój blog,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie ty się uchowałaś, że nie słyszałaś o Serii? :O XD
      Teen Wolfa też mam w planach, ale... xd

      Usuń
  30. Nie znam tego serialu, ale znam siebie i pewnie nie chciałoby mi się oglądać. Nie lubię siedzieć przed telewizorem :D

    Pozdrawiam, Oliwia :")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed telewizorem nie musisz! Laptop pod pachę, pod kołderkę i jesteś w serialowym raju

      Usuń
  31. Koniecznie muszę zobaczyć pierwsze odcinki :)

    OdpowiedzUsuń
  32. W dzieciństwie czytałam tą serię i bardzo mi się podobały. Serial koniecznie muszę obejrzeć. Kiedyś oglądałam film na podstawie książek i wyszedł całkiem dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film, a przynajmniej te fragmenty, które widziałam, wypadł całkiem dobrze, ale serial wydaje się być bardziej dopracowany

      Usuń
  33. Wpadam z rewizytą i co widzę - Seria niefortunnych zdarzeń :)
    Z chęcią obejrzę serial, bo książki czytałam i bardzo mi się podobały :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Pamiętam, że byłam na tym filmie w kinie jeszcze ze szkoły. 13 lat od tego czasu minęło?! Aż nie mogę uwierzyć, że taka stara jestem ;p
    Właściwie za bardzo nie mam ochoty na ten serial, bo mniej więcej kojarzę fabułę, ale Barney jednak trochę kusi :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie miałam ostatnio czasu na oglądanie seriali, aczkolwiek słyszałam o tym i się zaciekawiłam :D Wydaje się rzeczywiście nietuzinkowy, no i w sumie.. trochę dziwny, a ja takie lubię. Matura mnie czeka w tym roku, a ja się szykuję do oglądania... Nie wiem, co to będzie z moją przyszłością xD

    Pozdrawiam, Poszukiwaczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  36. Ten serial interesuje mnie już trochę czasu, ale na razie stety niestety oglądam około 6 seriali (którą lecą, bo o tych, które mają przerwę w emisji nie będę wspominać xD) więc niezbyt mam czas by się za niego wziąć. Może kiedyś :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    http://happy1forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  37. Aaaaaaaaaaaaaaaa! Lata temu czytałam wszystkie książki, byłam nawet w kinie na filmie i wieem o tym serialu, oglądałam zwiastuny, ale nie chcę znowu przepaść ;/ i nie wiem czy patrick harris nie kojarzy mi się zbytnio z how i met your mother... ale może dam szansę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W żadnej minucie tego serialu nie miałam wrażenia, że Harris pochodzi z HIMYM. Charakteryzatorzy odwalili kawał dobrej roboty, a przecież sam aktor gra fenomenalnie. Kreacja, którą stworzył, nie ma nic wspólnego z Barneyem

      Usuń
  38. Nie miałam okazji oglądać i chyba czas to nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  39. film na podstawie książek był dosyć słaby. o serialu jest ostatnio bardzo głośno, obejrzę! ale jak już skończę z Wikingami :D nominowałam Cię do LBA. będzie mi miło, jeśli odpowiesz na moje pytania :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Nie wiedziałam, że to na podstawie książki :D Mi zwiastun bardzo się podobał i zastanawiam się nad obejrzeniem :) Jak znajdę trochę czasu chętnie przyjrzę się temu serialowi.

    OdpowiedzUsuń
  41. Szanuję i lubię Netflix za dobre seriale, ostatnio szczególnie za Stranger Things ale tym razem chyba się nie polubimy ;D

    OdpowiedzUsuń
  42. Oglądałam cały sezon 2 razy, to jest majstersztyk! Ujął mnie bobas grający Słoneczko, najlepsze sceny serialu 😂
    Za dzieciaka czytałam I część tej serii, teraz nadrabiam całość, jestem po trzech. Jest świetnie, ale nadal uważam, że to nie jest historia dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  43. Pamiętam, że w dzieciństwie mój brat czytał serię niefortunnych zdarzeń i często mi o niej opowiadał. Jak tylko dowiedziałam się, że Netflix wypuścił taki serial, wiedziałam że będę go oglądać. Super wpis, więcej takich ;)

    http://www.o-sight.pl/

    OdpowiedzUsuń
  44. Hm, zdecydowanie nie jestem chętna, bo jak wiesz - nie oglądam seriali xD

    OdpowiedzUsuń
  45. Ja trzy pierwsze tomy czytałam kilka lat temu i bardzo mi się spodobały, obejrzałam film, a gdy dowiedziałam się, że wychodzi serial byłam wniebowzięta. Zgadzam się z Tobą w stu procentach, ten serial jest świetny. Każdy kadr można po prostu oprawić w ramkę, a Harris? Majstersztyk. Drugi sezon ma wyjść w kwietniu tego, albo następnego roku, nie mam pewności.
    Pozdrawiam!
    http://loony-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  46. Obejrzałam dopiero pierwszy odcinek, ale naprawdę mi się spodobał i myślę, że gdy będę miała trochę więcej czasu, przysiądę do niego ponownie!
    Serial jest zdecydowanie klimatyczny i wart uwagi (pozytywem jest na pewno tajemnicza czołówka i niezwykła obsada). Polecam go zdecydowanie każdemu! :D
    Akurat ja, mam jakieś porównanie, bo oglądałam film i... przyznam, że jest ciekawie, a Harris dorównuje Carrey'owi bez problemu! :D

    Pozdrawiam,
    Izzy z Heavy Books

    OdpowiedzUsuń
  47. Coś słyszałam o tym serialu od moich znajomych. Potwierdzam że Netflix kręci bardzo dobre seriale. U mnie zaczęło się od House of cards. Serial bardzo mi się podobał przez dwa pierwsze sezony a potem jakoś się popsuł niestety.

    OdpowiedzUsuń
  48. mam pierwszy sezon i obejrzałam . czekam na drugi ! ogólnie dla mnie super, czytałam książki i serial odzwierciedla dokładnie książki. Wioletka serialowa bardzo podobna do filmowej .

    OdpowiedzUsuń
  49. Obejrzę pierwszy odcinek a później się zobaczy

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)