Boskość wyrażona w jednym sezonie i ośmiu odcinkach.
Zacznę
od tego, że książek z Serii niefortunnych
zdarzeń nigdy nie przeczytałam. Kojarzyłam film, który wyszedł gdzieś w
okolicach 2004 roku, ale też nigdy go w całości nie oglądnęłam. Jedynie
pamiętam ten fragment z samochodem pozostawionym na torach, ślubem i bobasem w
klatce,
ale zawsze miałam mniejsze lub większe pojęcie, o czym jest cała seria. Gdy się dowiedziałam, że Netflix planuje nakręcić serial na jej podstawie, byłam dość sceptycznie do niego nastawiona. Po co odgrzewać stare kotlety?
ale zawsze miałam mniejsze lub większe pojęcie, o czym jest cała seria. Gdy się dowiedziałam, że Netflix planuje nakręcić serial na jej podstawie, byłam dość sceptycznie do niego nastawiona. Po co odgrzewać stare kotlety?
Pewnego
dnia czternastoletnia Wioletka, dwunastoletni Klaus i kilkumiesięczna Słoneczko
otrzymują informację o pożarze, który wybuch w ich domu i w którym zginęli ich
rodzice. Tak zaczyna się tułaczka sierot w poszukiwaniu schronienia. Bankier, pan Pou, podjął się obowiązku znalezienia im
opiekuna. W wyniku niefortunnych zdarzeń dzieci trafiają do okrutnego i
chciwego Hrabiego Olafa, będącego ich dalekim krewnym. Zależy mu tylko na
wielkiej fortunie, którą odziedziczy Wioletka wraz z osiągnięciem
pełnoletności.
Bez
bicia się przyznam, że nie oglądnęłam zwiastuna. To znaczy, próbowałam, ale nie spodobał mi się
już po pierwszych sekundach. Zapowiadało się na to, że cały serial będzie
opowiadany z perspektywy narratora, którym jest Lemony Snicket. Wtedy sobie
pomyślałam, że chyba coś jest nie tak i na pewno to się nie uda, że to jest
bezsensu. Kolejny raz się myliłam. Najwidoczniej nic, za co bierze się Netflix,
nie jest potraktowane po łebkach. A skoro uznali, że warto zainwestować w
serial na podstawie tych książek i zrobić go w taki sposób, to pomylić się nie
mogli.
Jakże
byłam zaskoczona, gdy włączyłam pierwszy
odcinek i usłyszałam piosenkę z czołówki śpiewaną przez Neila Patricka Harrisa.
Później został on wymieniony w obsadzie jako… Hrabia Olaf. A skoro on gra główną
rolę, to serial nie może być zły. Kolejnym zaskoczeniem była scena z Cobie
Smulders, w której występuje jako… matka dzieci. Gwiazdorska obsada z mojego
ukochanego Jak poznałem waszą matkę i
już wiedziałam, że przepadłam.
Seria niefortunnych zdarzeń jest wyjątkowa w każdym calu. Składa się z ośmiu odcinków,
z czego każde dwa opowiadają jedną historię z poszczególnych tomów cyklu. Ogólnie
serial podobno pokrywa cztery pierwsze książki Dodatkowo, każda część historii
dzieci ma oddzielną piosenkę z czołówki, która krótko opisuje to, co będzie
działo się w odcinkach.
Serial
został pięknie zrobiony. Scenerie są piękne, na obsadzie też można oko
zawiesić. Malina Weissman grająca Wioletkę idealnie pasuje do swojej roli. Louis
Hynes odzwierciedlający Klausa także dobrze sobie radzi ze swoim zadaniem. Kenneth
Todd Freeman jest wykapanym panem Pou. Jedyna moja uwaga dotyczy małej aktorki
wcielającej się w Słoneczko, która czasem wypada bardzo sztucznie i nierealnie
poprzez używane na niej CGI. A Lemony Snicket… To połączenie sarkazmu i dobrego
wychowania.
Neil
Patrick Harris zasługuje na osobny akapit. Myślałam, że skradł moje serce w
pierwszych dwóch odcinkach, gdzie był bezwzględnym i nieobliczalnym Hrabią
Olafem. Tam śpiewał i grał. Potem przyszedł epizod trzeci i czwarty, gdzie jego
bohater udawał Stefano, uroczego i niezrównoważonego asystenta naukowca. W
piątym i szóstym był piratem z jedną nogą. A w siódmym i ósmym przeszedł samego
siebie. Był… kobietą. W zdjęciach na Netflixie promujących te odcinki nie
zorientowałam się, że ta kobieta to tak naprawdę nie kobieta, a Harris.
Akcja
serialu rozgrywa się w jakimś wykreowanym świecie. Nie mam pojęcia w jakim, bo
chyba jego nazwa nigdzie wprost nie pada, a jak już wiecie, nie znam książek.
Jednak ten świat jest pomieszaniem naszego prawdziwego z nierealną i bajkową rzeczywistością.
Tylko tutaj po jednej stronie ulicy może mieszkać Hrabia Olaf w starej i
obskurnej willi rodem z Draculi, a po drugiej wesoła i przyjazna pani sędzia w
kolorowym i cukierkowym domu jak z baśni o Jasiu i Małgosi.
Musiano
także użyć wielu efektów specjalnych. Jedne wypadają lepiej, inne trochę
gorzej. Na przykład te wszystkie komputerowe zabiegi zastosowane na Słoneczku,
jak już pisałam wcześniej, wypadają dość sztucznie. Jest też taka jedna scena z
Klausem, w której prawie nauczył się latać i przed upadkiem z urwiska uchroniła
go szyba. Wiem, że on jest jeszcze dzieckiem i nie waży wiele, ale chyba jak
przygrzmocisz całym ciężarem w okno, to nie odbijesz się od niego jak od
trampoliny, prawda?
Byłam
sceptycznie nastawiona do pomysłu z narratorem w postaci Lemony’ego Snicketa,
ale, o dziwo, sprawdziło się to całkiem nieźle i teraz nie wyobrażam sobie
serialu bez niego. Pełno jest anegdotek z jego udziałem i historii, które
opowiada i które, jak myślę, zaczerpnięte są bezpośrednio z życia autora
książek. Poprawcie mnie, jeśli się mylę. Dodatkowo przez pewne informacje,
które od niego dostaniemy, jesteśmy o krok przed bohaterami. My już wiemy, co
stanie się za chwilę, przez co jeszcze bardziej jesteśmy sfrustrowani, że nie
możemy nic zrobić, aby pomóc sierotom. Czasem przypomina to krzyczenie do
ekranu tak jak na horrorze: „nie wchodź do tego pokoju!”
Serial
jest majstersztykiem. Odcinki trwają od 40 do 55 minut, zależy który jaki się
trafi. Spokojnie można je wszystkie oglądnąć w jeden dzień, chociaż tego nie
polecam. Poziom niesprawiedliwości i frustracji osiągnie wtedy swoje apogeum.
Ja musiałam pauzować średnio co dwa i przywrócić się do rzeczywistości.
Historia sierot Baudelaire’ów jest smutna, tragiczna i krzywdząca. Gdy już się
wydaje, że wszystko się ułoży, nadchodzi nagły zwrot wydarzeń. Twórcy nie
pozwalają nam na zbyt długi oddech ulgi.
Z
jednej strony Seria niefortunnych zdarzeń
jest do bólu realna. Z drugiej jednak jest wyjątkowo nierzeczywista. Cały sezon
balansuje na cienkiej granicy między tymi dwoma sferami, czasem nieznacznie
przekraczając jedną z nich. Serial jest warty uwagi i, jeśli tylko lubicie
takie klimaty, na pewno się w nim odnajdziecie. A później dołączycie do grona
konających z bólu w oczekiwaniu na nowy sezon. Chociaż tutaj trzeba oddać ukłon
Netflixowi. Wszystkie odcinki wychodzą za jednym zamachem i nie trzeba czekać
na nie tygodniami.
PYTANIE Z INNEJ BECZKI:
zastanawiam się nad zorganizowaniem BOOK TOURu. Bylibyście chętni wziąć w czymś takim udział? Patrz: ankieta u góry po prawej stronie
Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook:
https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/
Instagram:
https://www.instagram.com/ewuniuniaa/
Goodreads:
https://www.goodreads.com/ewuniunia
Snapchat: @ewuniunia
Czytałam wszystkie części "Serii niefortunnych zdarzeń" dobre kilka lat temu i pamiętam jak duże wrażenie na mnie zrobiły, dlatego też koniecznie muszę obejrzeć serial!
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie części "Serii niefortunnych zdarzeń" dobre kilka lat temu i pamiętam jak duże wrażenie na mnie zrobiły, dlatego też koniecznie muszę obejrzeć serial!
OdpowiedzUsuńFilm uwielbiam, książek nie znam, serial mam w planach. Tak w skrócie. Jednak zachęciłaś mnie na maxa :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie miałam oglądać ten serial :D Jestem na pierwszych odcinkach dopiero, ale zdążyłam się w nim zakochać ♥
OdpowiedzUsuńCzytałam Serię i jestem zachwycona :) Serial także jest bardzo dobry :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Wiem, że nie dasz mi spokoju, jak tego nie obejrzę, także obiecuję ci, że jak ogarnę Shadowsy, to obejrzę i to! Tylko nie prześladuj mnie i ludzi :D
OdpowiedzUsuńKsiążek również nie czytałam, ale serial jest po prostu epicki. Właściwie jak wszystko, co wychodzi spod rączek Netflixa. Co prawda zostały mi jeszcze trzy odcinki, ale pokochałam go już od pierwszego. Bardzo miło i szybko się ogląda, jeden z ciekawszych seriali na mojej długiej liście. Zdecydowanie warty polecenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie na nową recenzję książki "Cienie Ziemi",
BOOK MOORNING
Ja ten serial pokochałam już od czołówki! Bo po prostu dobra czołówka = dobry (genialny) serial
UsuńJuż lecę do ciebie na recenzję ;)
Ależ nabrałam ochoty, aby obejrzeć ten serial, czeka mnie interesująca przygoda. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Taki serial chyba nie przypadłby mi do gustu :) Poza tym teraz zaczynam "Młodego papieża" :)
OdpowiedzUsuńDawno nie oglądałam żadnego serialu, może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńKolejny serial od Netflix!!!! Słyszałam już o nim, ale jeszcze na mnie czeka :D Jednak na pewno się za niego zabiorę w najbliższym czasie. Bardzo mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńJeju...ta pierwsza pani z tego gifa przypomina mi blondaska ze Shrecka XD
Buziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Dzięki, teraz mnie też przypomina! XD
UsuńWidziałam reklamówki na Netflix, ale nie wiem czy to coś dla mnie ;) Póki co zirytował mnie Luther :D
OdpowiedzUsuńCzytała trzy części "SNZ" i obejrzałam siedem odcinków na razie :D Uwielbiam serial (jak i książki), jednak wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu... Niektóre rzeczy są prawie identyczne, jak w powieściach Snicketa :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje, chociaż nie znam książek. Wszystko jest bardzo dopracowane i w sumie twórcy poświęcili 1,5h na jedną książkę, a nie tak jak wcześniej, 2 godziny na trzy części
UsuńI z chęcią wzięłabym udział w Book Tourze :D
OdpowiedzUsuńCzytałam książki i naprawdę były świetne, a zarazem przerażające. Serial muszę obejrzeć!
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Mój chłopak mi o tym mówił i nawet zachęcał do obejrzenia, ale to chyba raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNiebieskie Iskry
Zaczęłam oglądać ten serial i bardzo go polubiłam, strasznie szkoda mi tych dzieci. :/ Ostatnio Netflix produkuje świetne seriale w których się zakochuję.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Ja miałam trochę mieszane zdanie o Netflixie po Orange is the new black, ale teraz znowu jestem mu wierna <3
UsuńMimo, ze oglądam bardzo dużo seriali, nad tym się zastanawiam ;) Może zacznę ;)
OdpowiedzUsuńMało oglądam seriali...jednak nad tym szczerze się zastanowię :) Myślę, że by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Bez kitu! Nie wiedzialam ze jest serial! A ksiażki czytałam! Olaboga tyle do nadrobienia!!!!!!
OdpowiedzUsuńTakże zostaje na dłużej i zapraszam częściej do siebie :)
http://podrugiejstronieokladki6.blogspot.com/
Kocham Neila Patricka Harrisa! Oglądając zwiastun, zakochałam się w nim bardziej niż w Jak poznałem waszą matkę, a do tej pory sądziłam, że to niemożliwe. Serial fenomenalny, ale tak jak mówiłaś, trzeba go sobie dawkować :) Rozciągać i rozkoszować się tą przyjemnością jak najdłużej:)
OdpowiedzUsuńTeż myślałam że to niemożliwe, szczególnie Harris śpiewający o garniturach. Ale się okazuje, że jeszcze pokazał więcej!
UsuńTrzeba się rozkoszować bo na drugi sezon trzeba czekać :(
O matko! Już tyle czasu próbuję się zabrać za ten serial! Pamiętam film z dzieciństwa, ale podobnie jak ty - tylko niektóre sceny. Masz moje słowo, że niedługo się za niego zabiorę. Uwielbiam, kiedy realia mieszają się z baśnią!
OdpowiedzUsuńRównież obserwujemy i będziemy wpadać :)
#SadisticWriter
O, to nie tylko ja mam młodzieńczą sklerozę!
UsuńTrzymam cię za słowo, że wkrótce się za niego zabierzesz!
Nie znam tego serialu, ale muszę przyznać, że bardzo mnie zaintrygował. Tylko nie wiem, skąd brać na to wszystko czas :)
OdpowiedzUsuńJakby seriale/książki można było kupować z czasem na ich ogarnięcie...
UsuńMuszę koniecznie zacząć go oglądać. Miałam go w planach już wcześniej :)
OdpowiedzUsuńO nie, nie, ja już nie sięgam po seriale! ;D Za dużo życia na nie tracę. Obecnie oglądam tylko How to get away with murder, bo jako jedyne od początku do końca mnie interesuje i niech tak lepiej zostanie, bo jak był czas, że oglądałam sporo tytułów, to zdałam sobie sprawę, że tracę na to za dużo czasu, a większość tytułów oglądałam już z przyzwyczajenia, a nie z faktycznej przyjemności. ;/
OdpowiedzUsuńDla mnie seriale są guilty pleasure i czasem przygłupawe odcinki ratują mnie od wyzionięcia ducha w szkole XD
UsuńPamiętam, że lata temu przeczytałam te książki jedna po drugim i strasznie mi się spodobały. Bardzo się cieszę, że serial tak bardzo się udał, bo uwielbiam Harrisa i kibicuję mu w każdej produkcji - jest świetnym aktorem i wydaje się, że potrafi podołać niemal każdej roli. Mam wrażenie, że on urodził się, żeby grać Olafa ;D Co do narracji Lemony Snicketta, z tego co pamiętam ta konwencja była utrzymana także w książkach, a że scenarzystą do serialu jest autor książek, więc w sumie nie dziwię się, że to utrzymano. Jest odpowiedni klimat ;)
OdpowiedzUsuńWłączyłam dla porównania scenkę z filmu, gdzie Hrabia poznaje dzieci. I... Harris po prostu wygrywa wszędzie.
UsuńPo książki muszę sięgnąć, bo muszę czymś zająć czas w oczekiwaniu na drugi sezon!
Słyszałam o książkach, ale jeszcze nie miałam okazji ich czytać. Natomiast serial jest baaardzo kuszący :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę, ale koniecznie chcę poznać bliżej! :)
OdpowiedzUsuńNawet nie słyszałam o tych książkach. Seriali prawie wcale nie oglądam i gdybym wczoraj nie postanowiła o tym, że na nowo zabiorę się za Teen Wolfa (bo ostatecznie odpuściłam Grę o Tron), to pewnie jeszcze dziś bym się za niego zabrała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dołączam do grona obserwujących Twój blog,
http://tamczytam.blogspot.com
Gdzie ty się uchowałaś, że nie słyszałaś o Serii? :O XD
UsuńTeen Wolfa też mam w planach, ale... xd
Nie znam tego serialu, ale znam siebie i pewnie nie chciałoby mi się oglądać. Nie lubię siedzieć przed telewizorem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Oliwia :")
Przed telewizorem nie musisz! Laptop pod pachę, pod kołderkę i jesteś w serialowym raju
UsuńKoniecznie muszę zobaczyć pierwsze odcinki :)
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie czytałam tą serię i bardzo mi się podobały. Serial koniecznie muszę obejrzeć. Kiedyś oglądałam film na podstawie książek i wyszedł całkiem dobrze :D
OdpowiedzUsuńFilm, a przynajmniej te fragmenty, które widziałam, wypadł całkiem dobrze, ale serial wydaje się być bardziej dopracowany
UsuńWpadam z rewizytą i co widzę - Seria niefortunnych zdarzeń :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią obejrzę serial, bo książki czytałam i bardzo mi się podobały :)
Pamiętam, że byłam na tym filmie w kinie jeszcze ze szkoły. 13 lat od tego czasu minęło?! Aż nie mogę uwierzyć, że taka stara jestem ;p
OdpowiedzUsuńWłaściwie za bardzo nie mam ochoty na ten serial, bo mniej więcej kojarzę fabułę, ale Barney jednak trochę kusi :D
Nie miałam ostatnio czasu na oglądanie seriali, aczkolwiek słyszałam o tym i się zaciekawiłam :D Wydaje się rzeczywiście nietuzinkowy, no i w sumie.. trochę dziwny, a ja takie lubię. Matura mnie czeka w tym roku, a ja się szykuję do oglądania... Nie wiem, co to będzie z moją przyszłością xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Poszukiwaczka Książek
Ten serial interesuje mnie już trochę czasu, ale na razie stety niestety oglądam około 6 seriali (którą lecą, bo o tych, które mają przerwę w emisji nie będę wspominać xD) więc niezbyt mam czas by się za niego wziąć. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Aaaaaaaaaaaaaaaa! Lata temu czytałam wszystkie książki, byłam nawet w kinie na filmie i wieem o tym serialu, oglądałam zwiastuny, ale nie chcę znowu przepaść ;/ i nie wiem czy patrick harris nie kojarzy mi się zbytnio z how i met your mother... ale może dam szansę!
OdpowiedzUsuńW żadnej minucie tego serialu nie miałam wrażenia, że Harris pochodzi z HIMYM. Charakteryzatorzy odwalili kawał dobrej roboty, a przecież sam aktor gra fenomenalnie. Kreacja, którą stworzył, nie ma nic wspólnego z Barneyem
UsuńNie miałam okazji oglądać i chyba czas to nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńfilm na podstawie książek był dosyć słaby. o serialu jest ostatnio bardzo głośno, obejrzę! ale jak już skończę z Wikingami :D nominowałam Cię do LBA. będzie mi miło, jeśli odpowiesz na moje pytania :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację!
UsuńNie wiedziałam, że to na podstawie książki :D Mi zwiastun bardzo się podobał i zastanawiam się nad obejrzeniem :) Jak znajdę trochę czasu chętnie przyjrzę się temu serialowi.
OdpowiedzUsuńWoW ;)
OdpowiedzUsuńSzanuję i lubię Netflix za dobre seriale, ostatnio szczególnie za Stranger Things ale tym razem chyba się nie polubimy ;D
OdpowiedzUsuńOglądałam cały sezon 2 razy, to jest majstersztyk! Ujął mnie bobas grający Słoneczko, najlepsze sceny serialu 😂
OdpowiedzUsuńZa dzieciaka czytałam I część tej serii, teraz nadrabiam całość, jestem po trzech. Jest świetnie, ale nadal uważam, że to nie jest historia dla dzieci.
Pamiętam, że w dzieciństwie mój brat czytał serię niefortunnych zdarzeń i często mi o niej opowiadał. Jak tylko dowiedziałam się, że Netflix wypuścił taki serial, wiedziałam że będę go oglądać. Super wpis, więcej takich ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.o-sight.pl/
Hm, zdecydowanie nie jestem chętna, bo jak wiesz - nie oglądam seriali xD
OdpowiedzUsuńJa trzy pierwsze tomy czytałam kilka lat temu i bardzo mi się spodobały, obejrzałam film, a gdy dowiedziałam się, że wychodzi serial byłam wniebowzięta. Zgadzam się z Tobą w stu procentach, ten serial jest świetny. Każdy kadr można po prostu oprawić w ramkę, a Harris? Majstersztyk. Drugi sezon ma wyjść w kwietniu tego, albo następnego roku, nie mam pewności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://loony-blog.blogspot.com/
Obejrzałam dopiero pierwszy odcinek, ale naprawdę mi się spodobał i myślę, że gdy będę miała trochę więcej czasu, przysiądę do niego ponownie!
OdpowiedzUsuńSerial jest zdecydowanie klimatyczny i wart uwagi (pozytywem jest na pewno tajemnicza czołówka i niezwykła obsada). Polecam go zdecydowanie każdemu! :D
Akurat ja, mam jakieś porównanie, bo oglądałam film i... przyznam, że jest ciekawie, a Harris dorównuje Carrey'owi bez problemu! :D
Pozdrawiam,
Izzy z Heavy Books
Coś słyszałam o tym serialu od moich znajomych. Potwierdzam że Netflix kręci bardzo dobre seriale. U mnie zaczęło się od House of cards. Serial bardzo mi się podobał przez dwa pierwsze sezony a potem jakoś się popsuł niestety.
OdpowiedzUsuńmam pierwszy sezon i obejrzałam . czekam na drugi ! ogólnie dla mnie super, czytałam książki i serial odzwierciedla dokładnie książki. Wioletka serialowa bardzo podobna do filmowej .
OdpowiedzUsuńObejrzę pierwszy odcinek a później się zobaczy
OdpowiedzUsuń