W ostatnim czasie miałam
przyjemność zapoznać się z jednym z największych dzieł polskiej literatury,
jednym z obszerniejszych i jednym z nudniejszych.
Mój nauczyciel od języka polskiego wspomniał krótko przed feriami, że na początku marca zaczniemy omawiać Lalkę. Wtedy w perspektywie miałam miesiąc czasu na czytanie, ale chciałam mieć to szybko z głowy, czas na ułożenie wszystkich myśli i przeczytanie streszczenia przed kartkówką w ramach ogarnięcia całości. Naiwna ja zaplanowała sobie, że czytając każdego dnia ferii po 50 stron, uwinie się z całą książką. To była dość duża pomyłka i pochopne założenie. Lalkę męczyłam, albo raczej mordowałam, przez równy miesiąc.
Główny wątek powieści to
platoniczna, nieodwzajemniona miłość Stanisława Wokulskiego do Izabeli Łęckiej.
Wokulski, jako kupiec, dorobił się znacznego majątku zagranicą. Wraca do
Warszawy, gdzie zaczyna pracować w sklepie i ubiegać się o względy swojej
ukochanej. Izabela pochodzi z wysokiej warstwy społecznej, ale niestety jej
rodzina pogrążona jest w długach. Dziewczynie to nie przeszkadza w wydawaniu
pieniędzy, których nie ma. Uwielbia pławić się w luksusie, jest niezdolna do
okazania głębszych uczuć i nie dopuszcza do siebie myśli o małżeństwie z
Wokulskim. Uważa, że on dla niej jest za nisko urodzony, bo pomimo
szlacheckiego pochodzenia bogactwo zdobył zostając kupcem.
Historię jednej
nieodwzajemnionej miłości można by było przedstawić w książce o czterokrotnie
mniejszej objętości, naprawdę. Prusowi zajęło to 860 stron (w moim wydaniu).
Przez całą powieść przewija się galeria postaci, których interpretacją
prawdopodobnie zajmę się na lekcjach i już widzę, że będę mieć problem ze
wszystkimi nazwiskami, bo bohaterów autor tam czasem dorzucił tylu, co Martin w
Grze o tron (szkoda, że nie ginęli
tak często).
W Lalce nic się nie dzieje. Przez większość książki obserwujemy
starania Wokulskiego o Łęcką. Jego próby, aby dziewczyna zwróciła na niego
uwagę i wyzbyła się swoich bezmyślnych ideałów. On wychodził do niej z sercem
na ręce, a ta każdorazowo je tłamsiła. Łącznie z tym, że miłość Staśka
osiągnęła swoje apogeum w momencie, gdy zastanawiał się nad kupnem folwarku pod
miastem i nazwania willi „Izabelinem”. Albo, gdyby kiedyś odkrył nieznane dotąd
ciało niebieskie, nadałby mu nazwę „Izabela”. Romantycznie, prawda? Szkoda, że
Łęcka miała go cały czas w głębokim poważaniu.
Jak Wokulskiego jeszcze w
jakiś sposób zdołałam znieść i momentami nawet dawał się polubić, to do
Rzeckiego pałam skrajnie przeciwnymi uczuciami. Z tym bohaterem zapoznajemy się
za sprawą pamiętników, które pisze. Przytacza w nich historię Polski, dzieje
swego ojca, wojny i inne takie. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że jego
rozdziały są piekielnie nudne. Do konkluzji dochodzi bardzo naokoło i to, co on
opisuje przez kilka stron, można zawrzeć w jednym akapicie. Co za tym idzie,
Rzecki bardzo szybko gubi wątek. Wychodzi od pewnego założenia, na przykład że
w Krakowie na rynku stoją Sukiennice. Ale ta informacja przywodzi mu na myśl,
że przecież tam ich kiedyś nie było, więc będzie opisywał pusty plac i to, jak
powstały. Ale że przy ich budowie pracował dziadek żony kuzyna jego stryja z
trzeciej linii, to rozwinie jego cały życiorys. A że kiedyś on wyruszył w
podróż do Australii w poszukiwaniu kangurów, to skojarzą mu się z tym pingwiny
i skończy, że w Biblii u Eskimosów jest Foka Boża zamiast Baranka. Później
nastąpi przełom i zdanie „A o czym to ja mówiłem?” I powrót do samego początku.
Oczywiście ten dokładny przykład w Lalce
nie miał miejsca, ale przytaczam go dla większego zrozumienia postaci
Rzeckiego.
Mam jedną dużą rzecz do
zarzucenia wydawnictwu. Ja wiem, że w tamtych czasach podstawą polskiej
edukacji to była nauka języków. Rosyjski, niemiecki, łacina, francuski… Ale gdy
ponownie wydaje się powieść dla współczesnych odbiorców nie można zakładać, że
każdy będzie poliglotą. Można by się było pokusić o przypisy, gdy bohaterowie
przez kilka stron biegle rozmawiają w języku obcym. Był też przypadek, że jedna
postać mówiła po polsku, druga jej odpowiadała po francusku, trzecia po łacinie
i tak dalej. Chociaż może to był celowy zabieg, aby czytelnik poczuł się jak na
Wieży Babel?
Przepraszam, jeśli ktoś z
was czuje się urażony tym, że w tak prosty i spłaszczony sposób przedstawiam
całą fabułę, ale do mnie ta powieść nie przemówiła. Nie rozumiem idei napisania
tak długiej powieści o niespełnionej miłości. Wokulski jest niezaprzeczalnym
romantykiem i wiele kobiet chciałoby mieć takiego absztyfikanta. Natomiast
Izabela była złem wcielonym. Aż się dziwiłam, że dla pieniędzy nie została jego
żoną. Mogłaby wtedy bezkarnie zaspokajać swoje wszystkie zachcianki.
Bardzo zirytowało mnie
zakończenie. Gdy Wokulski był już tak blisko, aby zdobyć Izabelę, nagle zmienił
zdanie i przejrzał na oczy. Brawa dla niego. Zajęło mu to tylko dwa lata i 860
stron, ale nie każdy jest błyskotliwy i od razu wie, co dla niego jest
najlepsze. Za to jeśli chodzi o losy innych bohaterów… Chciałam wybuchnąć
śmiechem, gdy przeczytałam, co się stało z Łęcką. Z jednej strony to trochę
niedorzeczne, a z drugiej doskonale pasuje do tej postaci. Za to Rzecki… Bez
komentarza.
Kończąc wylewanie żółci,
była jedna scena, która mi się spodobała. Spór dwóch kobiet o lalkę kupioną w
sklepie Wokulskiego. Ten fragment był ciekawy, intrygujący i wnosił nutkę
tajemnicy do całej powieści. Ale to tylko kropla w morzu. Reszta książki była
szalenie nudną i wcale nie porywającą lekturą. Jestem prawie pewna, że umknęło
mi bardzo dużo istotnych i niezbędnych przy interpretacji informacji, więc
raczej bez streszczenia się nie obejdzie.
Wiem, że to dziwne pisać recenzję lektury szkolnej, ale
po prostu ja wymiękam! Dawno nie przeczytałam tak bezsensownej książki. Dziewczyna z pociągu była słaba i nudna,
owszem, ale ona ukołysała mnie kilkukrotnie do snu. To samo z Dziadami. A Lalka? Ona nawet tego nie
umiała zrobić. Książka bez żadnego zastosowania.
Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook:
https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/
Instagram:
https://www.instagram.com/toreadornottoreadblog/
Goodreads:
https://www.goodreads.com/ewuniunia
Snapchat: @ewuniunia
Nie przebrnęłam przez Lalkę. Jest po prostu beznadziejna, ale i tak najnudniejszą i bezsensowną książką jest 'Dżuma".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/02/13-recenzja-skam.html
Czy ja wiem... Dżuma była 4 razy krótsza więc 4 razy lepsza XD
UsuńOdniosłam wrażenie że 'Lalkę', albo się kocha, albo nienawidzi. Ja należę do tej pierwszej części. Każdy ma swoje zdanie :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę xd
UsuńEh Dziady są beznadziejne. Omawiam teraz III część i nie mam sił jej czytać ;-;
OdpowiedzUsuńMickiewicz nieźle ćpał jak to pisał
UsuńMam dzisiaj do przeczytania II księgę z Dziadów, a jutro muszę się zaopatrzyć w Lalkę - zapowiada się iście interesująco:) Może uda mi się nie przysnąć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://krainamola.blogspot.com/
Druga część Dziadów jest całkiem fajna. To druga kupy dupy się nie trzyma
UsuńA Lalka.. Trzymam kciuki
Moja ulubiona lektura ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Lalka była dla mnie katorgą, do tego nauczyciel pytał o takie szczegóły, których nie sposób było zapamiętać. Szczerze, nie jest pewna, dlaczego to takie wielkie dzieło sztuki, bo faktycznie zawiewa nudą i ciągnie się w nieskończoność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie na nową recenzję książki "Tajemny ogień",
BOOK MOORNING
Ja jestem ciekawa, co u mnie będzie na kartkówce. Bo na sprawdzeniu treści Dziadów dał nam pytanie o treść Konrada Wallendroda :)
UsuńLalka to po prostu 800 stron masakry
Jakoś nigdy nie miałam problemu z lekturami... czytałam je z chęcią, a twórczość Sienkiewicza naprawdę bardzo, bardzo polubiłam... ale Lalka! To zdecydowanie najgorsza ze wszystkich lektur, pozycję trochę ratował Rzecki, ale ogólnie i tak co było -.- Łęcka była koszmarna, a Wokulski kochając ją zachowywał się jak idiota -.- Lalki więc również i ja nie polecam i nie widzę nic dziwnego w recenzowaniu lektur, sama ostatnio to robiłam, a szkołę skończyłam 6 lat temu ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie Rzecki to była masakra :O Łęcka to w ogóle masakra. Ale Wokulski momentami był uroczy xd
UsuńCzytałam dawno temu i wspominam dobrze, chociaż nie mam pojęcia, jak spojrzałabym na tę pozycję dzisiaj.
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko rok i mi przyjdzie się męczyć z "Lalką", ponieważ nie sądzę, żeby przypadła mi ona do gustu. Też często tak mam, że ustalam sobie, ile stron lektury będę czytała każdego dnia, ale często wychodzi tak, jak powiedziałaś. Aż mnie dreszcz przechodzi, gdy teraz myślę o tej książce. Chociaż z tego, co wiem, niektórym się podoba. Chyba zależy to od gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
http://absolutnamaniaczka.blogspot.com/
To nigdy nie wychodzi. Mam nadzieję, że nie będziesz się męczyć z Lalką tak bardzo jak ja
UsuńTę lekturę podsumowałam kiedyś jednym zdaniem: Kim trzeba być, aby pozwolić dzieciakom w szkole omawiać książki o emocjonalnych dziwkach.
OdpowiedzUsuńI na tym zakończę.
Pozdrawiam ;)
http://tamczytam.blogspot.com
Zgadzam się z twoim podsumowaniem!
UsuńOoo ludzie, a to będzie moja lektura za około 3 tygodnie. xD Cos czuje, że chyba jej nie tknę, tym bardziej że w tym roku szkolnym nie przeczytałam ani jednej lektury! xDD Może jakieś streszczenie jedynie przeczytam, chociaż w sumie wątpię. xD (takie książki powinno się palić na stosie! :D)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ^^
recenzjeklaudii.blogspot.com
Niektóre lektury są fajne, ale gdy jest się zmuszanym do ich czytania, to od razu z miejsca przestają takie być
UsuńLalka jeszcze przede mną, ale z tego co piszesz wydaje się ona nudnym tomiszczem.
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
To jedna z moich ulubionych lektur <3
OdpowiedzUsuńW swoim życiu przeczytałam bardzo mało lektur, bo nie cierpię, jak ktoś zmusza mnie do czytania czegoś, czego aktualnie nie chcę czytać. Natomiast do kilku lektur wróciłam, gdy nie były już moimi lekturami ;)
OdpowiedzUsuńJa mam plan przeczytać niektóre ksiązki, które się omawia na rozszerzeniu.
UsuńNie przeczytałam tylko Pana Tadeusza, a tak to jestem na bieżąco. Pewnie kiedyś po niego sięgnę, ale już po liceum
Myślę, że wszystko jest kwestią gustu. Mnie też "Lalka" nie przekonała, ale nie była dla mnie taką męczarnią :)
OdpowiedzUsuńja natomiast lubię Lalkę. Ale żeby ją zrozumieć trzeba lekturę przynajmniej przeczytać ze 3 razy. dopiero wtedy te wszystkie niejasne z początku niuanse wskakują na odpowiednie miejsce. obserwuję i zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuńJeślibym tylko miała czas i myśli samobójcze, to pewnie bym tak zrobiła. Ale o wiele lepsze książki są tam w swiecie do czytania niż Lalka
UsuńNie przepadam za Lalką, ale nie zgodzę się, że Izabela była taką wredną suczą i wszystko, co złe, to przez nią. Wokulski zakochał się jak piętnastolatek i naprawdę się o nią starał, ale nie znaczy to, że musi odwzajemnić jego uczucie "bo on ją przecież tak kocha". Owszem, mogła postawić sprawę jasno i olać go zamiast zwodzić i ciągnąć kasę, ale to mój jedyny zarzut. Po prostu wrażliwy, zaślepiony mężczyzna trafił na cwaną sztukę, historia jakich wiele. I naprawdę nie było potrzeby marnowania na nią 860 stron (w twoim wydaniu).
OdpowiedzUsuńJa już się nie mogę doczekać omawiania. Ciekawe, czy ktoś w ogóle z klasy ode mnie przeczyta tę książkę, żeby móc dyskutować
UsuńOch, serce mi krwawi. Skończyłam polonistykę i z "Lalką" jestem za pan brat! Trzeba umieć się trochę pobawić pozytywizmem (i nie tylko) i wyciągnąć z niego coś dla siebie. Może jak będziesz starsza, to sięgniesz po tę pozycję jeszcze raz! :)
OdpowiedzUsuń,,Lalki" chyba nie przeczytałam, opierałam się raczej na streszczeniu i oglądaniu odcinków. Mimo to, dużo z niej pamiętam, bo dość dokładnie ją omawialiśmy, bo często się pojawia na maturze :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńMnie czytanie "Lalki" czeka w przyszłym roku i nie jestem na to pozytywnie nastawiona... Ale mus to mus, klasykę polskiej literatury trzeba znać ;)
OdpowiedzUsuń"Lalka" dopiero przede mną, ale już teraz jestem w stanie stwierdzić, że na pewno będzie bardziej fascynująca od "Krzyżaków" :')
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
uwierz mi ze od Krzyżaków wszystko inne bedzie lepsze :D
UsuńHey!
OdpowiedzUsuńI saw your blog and I liked, I am following u now and I hope u can visit my blog and follow me too (-: Have a good day (:
A widzisz, a mi się Lalka mimo wszystko podobała. ;) Okazała się jedną z nielicznych lektur, które nie były jakoś specjalnie trudne do zrozumienia. I hej, teraz też jest pełno książek o takich Łęckich! :D
OdpowiedzUsuńTeż fakt, ale pisane są mniej topornym językiem i bez dialogów po francusku
UsuńLalkę miałam na maturze :D nie zapomne tego do konca zycia ;)
OdpowiedzUsuńHmm.. No cóż. Jestem nietypowa, bo uwielbiam znaczną część polskich lektur szkolnych. Wczułam się w Żeromskiego, w "Chłopach" tak się zaczytałam, że nie zauważyłam, że miałam przeczytać tylko jedną część, "Dziady", "Zemsta", "Wesele" o "Tangu" nie wspominając po prostu kocham. Są tylko dwie, których po prostu nie dzierżę i nie mam pojęcia dlaczego, a są to "Pan Tadeusz" i niestety właśnie "Lalka".. Ale żeby nie było - obie wpisałam sobie do przeczytania na za kilka lat. Po niektóre książki, do których kiedyś nie miałam serca sięgnęłam po latach i co druga okazywała się perełką. Wydaje mi się, że wcześniej albo trafiałam na niewłaściwy moment w życiu, albo do niektórych książek musiałam dojrzeć żeby zrozumieć i teraz wszystko widzę w o wiele jaśniejszej perspektywie.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! :)
Ja to sympatią darzę tylko Shakepseare'a z tych licealnych. Miło wspominam lektury z podstawówki, ale to nie lektury xd. Tadeusz to porażka, a Lalka jeszcze gorsza
UsuńWłaśnie odświeżam sobie czytelniczą przygodę z tą książką, ciekawa jestem moich wrażeń po ponad trzydziestu latach od ostatniego spotkania z nią. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Podziwiam za chęci! Mnie jeden raz wystarczy. Chyba że zmienię zdanie
UsuńJestem ciekaw czy po przeczytaniu "Lalki" będę w grupie osób, która ją kocha czy w tej, która jej nienawidzi. Ale za nim to będzie to upłynie pewnie jeszcze parę lat haha :D
OdpowiedzUsuńhttp://maasonpl.blogspot.com/
Zazdroszczę, że jeszcze nie musisz sie nią martwić, ale cieszę się też, że ja ją już mam za sobą
UsuńPrusa w miarę lubię i czuję do niego sympatię, ale "Lalka" wygląda na mega nudną i nie bardzo chcę ją przeczytać, więc pewnie skończy się na streszczeniu XD Z każdą lekturą to samo... mogliby nam dać jakąś fantastykę lub młodzieżówkę, żeby zachęcać do czytania, a nie wręcz przeciwnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czy ja wiem... W podstawówce dali mi Hobbita - nie lubię teraz Hobbita. W gimnazjum miałam Czarnoksiężnika z Archipelagu - teraz też nie lubię XD
UsuńWstyd się przyznać ale na maturze z Polskiego modliłam się, żeby nie trafiła mi się Lalka - i udało się - miałam "Chłopów" - bo w przeciwnym razie pewnie do tej pory bym tą maturę zdawała 😜
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja teraz zacznę się o to modlić :O
UsuńJezu miałam to niedawno jako lekturę. Ta historia jest tak skomplikowana, że dalej nie wiem o co w niej chodzi. Dobrze, że jest już za mną. Oby nie trafiła się na maturze 😫 Pozdrawiam 😀
OdpowiedzUsuńDołączam do grona modlących się o to xd
UsuńPrzeczytałas Lalkę? Podziwiam. Ja czytałam 8 rozdziałów...przez poł roku. W sumie to w liceum ani jednej lektury nie tknełam. Ale MIckiewicza mam w małym paluszku po gimnazjum :)
OdpowiedzUsuńO Lalce słyszę same negatywne komentarze, jednak ona jeszcze przede mną, w niedzielę przeczytałam Kamizelkę i nawet mi się ona spodobała. To w jaki sposób opisałaś tą lekturę, a najbardziej w momencie z tym pamiętnikiem Rzeckiego to było coś genialnego i wybuchłam wtedy śmiechem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
http://loony-blog.blogspot.com/
Kamizelka ma kilka stron, Lalka ma kilkaset XD
UsuńA dziękuję :D
W szkole przez nią nie przebrnęłam, zastanawiam się czy teraz byłoby inaczej :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że sporo osób zachwycało się "Lalką". Mnie znacznie bardziej przekonała "Zbrodnia i kara" :)
OdpowiedzUsuńZbrodnia i kara przede mną, ale jeszcze w tym roku szkolnym
Usuń"Lalkę" czytałam wieki temu i chociaż szczegółów powieści już nie pamiętam, to w przeciwieństwie do większości wspominam całkiem miło, ale ja wszystkie lektury łykałam jak leci ;) mimo to uważam, że nie powinno jej być w kanonie lektur szkolnych, zamiast zachęcić do czytania może skutecznie zniechęcić, tak samo jak "Chłopi", "Dziady" i cała reszta.
OdpowiedzUsuńOddaj mi trochę tej umiejętności lubienia lektur. Wszystkie książki, do których czytania się zmusza, zniechęcają do literatury
UsuńMi się natomiast Lalka podobała :D Jest to jedna z dwóch lektur licealnych jakie przeczytałam. Drugą był Potop, a Kmicic skradł moje serce :D Wiadomo, gusta są różne, ludzie zachwycają się Zbrodnią i Karą, a ja jej nie mogłam ścierpieć :)
OdpowiedzUsuńnie patmietam kiedy czytalam lalke, ale byla to moja ulubiona lektura :D
OdpowiedzUsuńhttp://czynnikipierwsze.com/
Właśnie ją czytam,bo będę ją omawiać.I zgadzam się,dawno nie czytałam równie nudnej książki,ale niestety większość lektur moim zdaniem nie jest zbyt dobrze dobrana i jedynie zniechęca ludzi do czytania.Ja czytać kocham,ale jedynie połowę książek z kanonu lektur szkolnym mogę określić mianem "dobre".Super wpis :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie w Lalce o to właśnie chodziło, żeby przedstawić wszystko w bardzo realistyczny sposób, dlatego jest taka obszerna. Ja książkę polubiłam :)
OdpowiedzUsuńoddam-ci-ksiazke.blogspot.com
Miałam podobne odczucia co do tej książki :) Na szczęście już wiele lat po maturze, pamiętam ten koszmar jak przez mgłę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://czytanienaprawdeuzaleznia.blogspot.com
Ja również na "Lalkę" straciłam prawie całe ferie, bo jak się na coś uwezmę, to to zrobię, więc codziennie czytałam po 70 stron tego okropieństwa. Tak, okropieństwa, bo tak mnie wymęczyło jej czytanie, że nawet gdyby treść była interesująca (a była średnio) raczej bym jej ciepło nie wspominała. O połowę krócej panie Prus, o połowę, a wszystko byłoby znośne!
OdpowiedzUsuńhttp://mala-czytelniczka.blogspot.com/
Lalkę przerabiałam dawno temu, ale uważam, że bywały gorsze lektury :)
OdpowiedzUsuńDla mnie recenzja lektury to nic dziwnego. Mi tam się Lalka spodobała, przyjemna, choć gruba lektura. O niebo lepsza od Ludzi Bezdomnych.
OdpowiedzUsuńJej, a to jedna z moich ulubionych książek! Czytało mi się ją fantastycznie i ani przez chwilkę mnie nie znużyła.. Rozumiem jednak, że nie każdemu musi się podobać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Abstrahując od samej książki, zauważyłam, że większość literacki, albo filmowych Izabeli ma okropny, suczy charakter. Sama nie wiem, co jest z tym imieniem nie tak. :D
OdpowiedzUsuń