Pewien
graficiarz nocami maluje na najważniejszych i bardziej charakterystycznych paryskich
budowlach. Chłopak spędza sen z powiek policji, cały czas grając im na nosie i
nie dając się złapać, a jego sprawa stanowi gorący temat zarówno dla stróżów
prawa jak i mediów. Któregoś razu przypadkiem drogi naszego graficiarza i
sześcioletniej uciekinierki z domu dziecka się krzyżują, a spotkanie owocuje
piękną przyjaźnią.
Robin graficiarz to powieść podczas której czytania robi się cieplej na
sercu, a czytelnika zalewa mnóstwo pozytywnych uczuć. Całość ma niecałe 200
stron, ale autorka sprostała zadaniu, nie pominęła żadnego istotnego zdania, każdą
kropkę postawiła tam, gdzie powinna.
Wydawać
się może, że książka kierowana jest do młodszych odbiorców. Pewnie rzeczywiście
tak jest i sama także poleciłabym ją dzieciakom znacznie młodszym ode mnie, ale
nie zmienia to faktu, że dorosły czytelnik może spędzić przy niej równie miło
czas, bo wiek przy lekturze nie gra roli. I chociaż autorka kieruje swoją
historię do dzieci, jednocześnie nie traktuje ich jak dzieci, bo inteligentnie
mówi to, co ma do powiedzenia.
Myślicie,
że Robin graficiarz to opowieść tylko
o tytułowym graficiarzu i małej dziewczynce? Ja także tak sądziłam, ale po
lekturze już wiem, że za tą historią
kryje się o wiele więcej. Wątki związane z Samem (czyli z graficiarzem)
szczególnie mi się podobały, bo zahaczały w pewnym stopniu o aspekty powiązane
z psychologią i różnymi ludzkimi reakcjami w obliczu ciężkich przeżyć. Gdy
zgłębiamy przeszłość bohatera, kolejne elementy układanki wskakują na swoje
miejsce. Dlaczego Sam maluje graffiti? Dlaczego akurat takie?
Dziewczynka
także została świetnie przedstawiona. Jest tylko małym dzieckiem, które już
sporo zdążyło w życiu doświadczyć, a jednocześnie w ciężkich sytuacjach uśmiech
nie schodzi jej z twarzy. Ciekawie też autorka pokazała sposób, w jaki mała
postrzega świat. Wejście w psychikę takiej małej osóbki także było ciekawym
doświadczeniem.
Graficiarz
i dziewczynka to nie jedyni bohaterowie, którzy pojawiają się na kartach
powieści. Nie mogę zapomnieć o świetnej postaci bezdomnej, która skradła moje
serce. Zazdrościłam jej i współczułam jednocześnie. O, albo pani od szachów! Ją
także uwielbiam. Ale do czego zmierzam? Świetna kreacja głównych bohaterów to
kwestia dość oczywista, ale tutaj swoje pięć minut dostają też drugoplanowi,
którzy czasem stanowią tylko tło dla akcji, albo ich wątki nie są jakoś
szczególnie istotne. Mimo tego ich wątki
zapadają w pamięć czytelnikowi, bo są po prostu dobrze napisanymi postaciami i
przyjemnie się o nich czyta.
Pasowałoby
jeszcze wspomnieć o wydaniu, które jest wprost cudowne. Myślicie, że okładka
jest piękna? Ha! W środku, gdy czytamy o tym, jak Sam maluje graffiti, z tyłu
pod tekstem znajduje się rysunek wykonywanego przez niego graffiti. Raz na
jakiś czas są też ilustracje zajmujące całą stronę, idealnie dopasowane do
aktualnego miejsca fabuły.
Robin graficiarz to ciepła i urocza opowieść o cudownej przyjaźni, o
uczuciach dwóch osób, które stanowią swoje przeciwieństwa. A co najważniejsze,
powieść nikogo nie szufladkuje, jak już wcześniej pisałam, wiek nie gra roli,
więc śmiało, każdy może poznać historię Sama i Lilibelle.
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Polarny Lis
Fakty objawione:
Tytuł: Robin graficiarz
Tytuł oryginału: Robin des Graffs
Tytuł oryginału: Robin des Graffs
Autor: Muriel Zürcher
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Wydawnictwo: Polarny Lis
Ilość stron: 188
Grubość grzbietu: 1,3 cm
Cena: 34,90 zł
Mobilność: M
nie czytam książek ale ta wydaje się być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńrecenzjebynikaa.blogspot.com
Zaintrygowałaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa i te graffiti <3
OdpowiedzUsuńInteresująca pozycja, aczkolwiek pomysł ryzowania po takich zabytkach jak Panteon zdecydowanie mnie odpycha.
OdpowiedzUsuńnie wiem czy to książka dla mnie ale okładka mnie bardzo urzekła :)
OdpowiedzUsuńnie wiem do konca czy to dla mnie
OdpowiedzUsuńsama propozycja nie jest dla mnie, ale oprawa książki godna podziwu i pochwały^^
OdpowiedzUsuńMyślę sobie, że właśnie dlatego, że ta książka jest krótka, to wszystko jest w niej na swoim miejscu. Sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka z przyjemnością bym przeczytała, chociaż niby dla dzieci :-)
OdpowiedzUsuńO to może być fajny pomysł na prezent dla młodego czytelnika, akurat czegoś takiego szukam. Dzięki!
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, ale jednak oprawa super.
OdpowiedzUsuńJuż sama okładka przyciąga wzrok 🙂
OdpowiedzUsuńMasz racje wydanie jest po prostu cudowne! Mam ochotę na tę książkę tym bardziej, że nie czytałam nigdy o graficiarzu :D
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Kocham takie książki z ciepłym klimatem, więc choć ta pozycja jest bardziej dla młodszych czytelników, to ja z chęcią ją przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie uwagę przyciąga okładka książki oraz jej wygląd w środku. Lubię jak wydawnictwa zwracają uwagę na takie szczegóły i starają się wydawać w tak fajnej jakości książki. Całokształt recenzji jakoś mnie zaintrygował i myślę, że nakłonił do jej kupna. Teraz znowu będę przez Ciebie bankrutować!
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka, nie słyszałam o niej wcześniej.
OdpowiedzUsuńLubię takie uniwersalne historie, które poza rozrywką dają coś jeszcze. Chętnie sięgnę, jeśli będę miała po temu okazję.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się opis tej książki i wiem że chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńMysle ze ksiazka warta przeczytania ;) podoba mi sie takze jej okladka ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to książka którą mogłabym przeczytać razem z moim synem.
OdpowiedzUsuń