środa, 18 kwietnia 2018

Graffiti na panteonie! - "Robin graficiarz" Muriel Zürcher [RECENZJA]


Pewien graficiarz nocami maluje na najważniejszych i bardziej charakterystycznych paryskich budowlach. Chłopak spędza sen z powiek policji, cały czas grając im na nosie i nie dając się złapać, a jego sprawa stanowi gorący temat zarówno dla stróżów prawa jak i mediów. Któregoś razu przypadkiem drogi naszego graficiarza i sześcioletniej uciekinierki z domu dziecka się krzyżują, a spotkanie owocuje piękną przyjaźnią.

Robin graficiarz to powieść podczas której czytania robi się cieplej na sercu, a czytelnika zalewa mnóstwo pozytywnych uczuć. Całość ma niecałe 200 stron, ale autorka sprostała zadaniu, nie pominęła żadnego istotnego zdania, każdą kropkę postawiła tam, gdzie powinna.

Wydawać się może, że książka kierowana jest do młodszych odbiorców. Pewnie rzeczywiście tak jest i sama także poleciłabym ją dzieciakom znacznie młodszym ode mnie, ale nie zmienia to faktu, że dorosły czytelnik może spędzić przy niej równie miło czas, bo wiek przy lekturze nie gra roli. I chociaż autorka kieruje swoją historię do dzieci, jednocześnie nie traktuje ich jak dzieci, bo inteligentnie mówi to, co ma do powiedzenia.


Myślicie, że Robin graficiarz to opowieść tylko o tytułowym graficiarzu i małej dziewczynce? Ja także tak sądziłam, ale po lekturze już wiem, że za tą historią  kryje się o wiele więcej. Wątki związane z Samem (czyli z graficiarzem) szczególnie mi się podobały, bo zahaczały w pewnym stopniu o aspekty powiązane z psychologią i różnymi ludzkimi reakcjami w obliczu ciężkich przeżyć. Gdy zgłębiamy przeszłość bohatera, kolejne elementy układanki wskakują na swoje miejsce. Dlaczego Sam maluje graffiti? Dlaczego akurat takie?

Dziewczynka także została świetnie przedstawiona. Jest tylko małym dzieckiem, które już sporo zdążyło w życiu doświadczyć, a jednocześnie w ciężkich sytuacjach uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Ciekawie też autorka pokazała sposób, w jaki mała postrzega świat. Wejście w psychikę takiej małej osóbki także było ciekawym doświadczeniem.

Graficiarz i dziewczynka to nie jedyni bohaterowie, którzy pojawiają się na kartach powieści. Nie mogę zapomnieć o świetnej postaci bezdomnej, która skradła moje serce. Zazdrościłam jej i współczułam jednocześnie. O, albo pani od szachów! Ją także uwielbiam. Ale do czego zmierzam? Świetna kreacja głównych bohaterów to kwestia dość oczywista, ale tutaj swoje pięć minut dostają też drugoplanowi, którzy czasem stanowią tylko tło dla akcji, albo ich wątki nie są jakoś szczególnie istotne.  Mimo tego ich wątki zapadają w pamięć czytelnikowi, bo są po prostu dobrze napisanymi postaciami i przyjemnie się o nich czyta.


Pasowałoby jeszcze wspomnieć o wydaniu, które jest wprost cudowne. Myślicie, że okładka jest piękna? Ha! W środku, gdy czytamy o tym, jak Sam maluje graffiti, z tyłu pod tekstem znajduje się rysunek wykonywanego przez niego graffiti. Raz na jakiś czas są też ilustracje zajmujące całą stronę, idealnie dopasowane do aktualnego miejsca fabuły.

Robin graficiarz to ciepła i urocza opowieść o cudownej przyjaźni, o uczuciach dwóch osób, które stanowią swoje przeciwieństwa. A co najważniejsze, powieść nikogo nie szufladkuje, jak już wcześniej pisałam, wiek nie gra roli, więc śmiało, każdy może poznać historię Sama i Lilibelle.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Polarny Lis




Robin Graficiarz - okÅ‚adkaFakty objawione: 
Tytuł: Robin graficiarz
Tytuł oryginału: Robin des Graffs
Autor: Muriel Zürcher
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Wydawnictwo: Polarny Lis
Ilość stron: 188
Grubość grzbietu: 1,3 cm
Cena: 34,90 zł
Mobilność: M


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





20 komentarzy:

  1. nie czytam książek ale ta wydaje się być ciekawa :)

    recenzjebynikaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesująca pozycja, aczkolwiek pomysł ryzowania po takich zabytkach jak Panteon zdecydowanie mnie odpycha.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem czy to książka dla mnie ale okładka mnie bardzo urzekła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem do konca czy to dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. sama propozycja nie jest dla mnie, ale oprawa książki godna podziwu i pochwały^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę sobie, że właśnie dlatego, że ta książka jest krótka, to wszystko jest w niej na swoim miejscu. Sprawdzę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna książka z przyjemnością bym przeczytała, chociaż niby dla dzieci :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. O to może być fajny pomysł na prezent dla młodego czytelnika, akurat czegoś takiego szukam. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie dla mnie, ale jednak oprawa super.

    OdpowiedzUsuń
  10. Już sama okładka przyciąga wzrok 🙂

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz racje wydanie jest po prostu cudowne! Mam ochotę na tę książkę tym bardziej, że nie czytałam nigdy o graficiarzu :D

    https://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham takie książki z ciepłym klimatem, więc choć ta pozycja jest bardziej dla młodszych czytelników, to ja z chęcią ją przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdecydowanie uwagę przyciąga okładka książki oraz jej wygląd w środku. Lubię jak wydawnictwa zwracają uwagę na takie szczegóły i starają się wydawać w tak fajnej jakości książki. Całokształt recenzji jakoś mnie zaintrygował i myślę, że nakłonił do jej kupna. Teraz znowu będę przez Ciebie bankrutować!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaciekawiła mnie ta książka, nie słyszałam o niej wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię takie uniwersalne historie, które poza rozrywką dają coś jeszcze. Chętnie sięgnę, jeśli będę miała po temu okazję.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo podoba mi się opis tej książki i wiem że chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mysle ze ksiazka warta przeczytania ;) podoba mi sie takze jej okladka ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Myślę, że to książka którą mogłabym przeczytać razem z moim synem.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)