Powiedzcie
szczerze, kto z was nie zna Miecia Mietczyńskiego, hm? Zgaduję, że mały odsetek
spośród was wszystkich, którzy czytają właśnie ten post. A jeśli jesteście w
gronie tych, którzy pierwszy raz słyszą to nazwisko, to musicie wiedzieć tyle,
że Mieciu jest takim spoko ziomkiem z brodą, który na swoim kanale na YouTubie
streszcza lektury szkolne w niebanalny sposób i sprawia, że łatwiej je się
przyswaja.
Nieraz
filmy Profesora Niczego nie tyle, co ratowały mi tyłek przed kartkówką z
lektury, co raczej pomagały nie zwariować w czasie przygotowywania się na
takową. Mojemu poloniście nie wystarczy znajomość ogółu książki, nie, nie. On
jest gotowy zapytać o kolor swetra głównego bohatera w scenie szóstej aktu
drugiego czy o kwotę, za jaką Łęcki chciał sprzedać swoją kamienicę (autentyczne).
Najlepszym pytaniem, jakie w czasie mojej kariery polonistycznej w liceum
padło, było „Dlaczego Dostojewski nie lubił Polaków?”. A skąd ja to mam
wiedzieć? Także chyba mnie rozumiecie, że po godzinach penetrowania internetu w
poszukiwaniu szczegółowych informacji o bohaterach i autorach z przyjemnością
włączam kanał Miecia i zaczynam patrzeć na całą lekturę trochę mniej na serio.
Zamiast klasycznego ukamieniowania decyduje się na zamurowanie Antygony żywcem niczym w Simsach.
Wykłady Profesora Niczego to przegląd przez dziesięć epok literackich, jakie rozróżniamy
w polskiej kulturze. Sprawa zaczyna się od antyku, idzie do średniowiecza,
renesansu i tak dalej, a kończy na czasach współczesnych. Każdy rozdział to
osobna epoka, w której znajdziemy omówienie głównych nurtów w niej panujących,
poznamy krótkie biografie wiodących twórców i przeczytamy streszczenie jednej
większej lektury.
Kupując
tę książkę byłam trochę przerażona, bo bałam się, że wydam pieniądze na coś
bezsensownego, pozbawionego wartości merytorycznej. Tutaj autor mnie bardzo
miło zaskoczył, bo nie raz i nie dwa pokazał, że wie, o czym mówi. Oczywiście
dalej zachowany został klimat, który panuje w jego filmach czyli upraszczanie
faktów, ciśnięcie beki i wyłapywanie różnych absurdów, ale, o dziwo, chyba
Mieciu nie poszalał tu z przekleństwami. Dalej sprytnie wszystkim ubliża i
wyzywa, ale robi to w sposób bardziej poetycki.
Oprócz tego był osobą ckliwą do granic możliwości. Jeżeli wstydzicie się łzy uronionej podczas seansu Króla lwa, nie miejscie kompleksów – Werter prawdopodobnie byłby w stanie się popłakać ze wzruszenia, oglądając pieprzone telezakupy Mango, bo przecież ten robot tak cudownie sieka.
Czy
Wykłady Profesora Niczego można uznać
za obrazę dla polskiej literatury i kolokwializowanie ważnych dla kraju dzieł,
wydarzeń czy twórców? Bądźmy szczerzy, Mieciu nie kieruje swej książki do
profesorów uniwersyteckich, a do biednych licealistów, którzy modlą się o 30%
na maturze z polskiego, byleby ją zdać w miarę bezbolesny sposób. Jeśli chcecie
przebrnąć przez epoki z uśmiechem na ustach i macie trochę dystansu do świata,
to będzie to idealna lektura dla was. Nie bądźmy ponurakami, którzy nie umieją
się bawić przy nauce!
Tak się składa, że pewne dzieło Konopnickiej jest jedną z prawdopodobnie najbardziej olewanych i najmniej pamiętanych lektur (przynajmniej na rok 2017), więc wszystko nam się tu ładnie zgadza. Tym bardziej, że jeśli już mamy mówić o kimś płci pięknej, to w tej epoce do wyboru zostaje praktycznie tylko Orzeszkowa, co oznacza babranie się z Nad Niemnem, a tego bym mógł, słowo daję, kurwa, nie przeżyć.
Tak
naprawdę znalazłam tu tylko jedną rzecz, która troszkę mnie zmartwiła i
rozczarowała, bo po prostu życzyłabym sobie, by została trochę bardziej
rozwinięta. Otóż jak już wspominałam, w każdej epoce streszczana jest jedna
lektura. W antyku czy średniowieczu różnicy to nie robi, bo tam wybór mamy dość
ograniczony w tym temacie, ale w romantyzmie już jest o czym mówić. Mamy tam Pana Tadeusza, Kordiana, Dziany… A
Mieciu streszcza tylko Cierpienia młodego
Wertera. Czuję po prostu lekki niedosyt, no! Dla mnie Mieciu mógłby napisać
osobną książkę, w której ciśnie bekę z Mickiewicza, osobną dla Słowackiego, a
kolejne dwie poświęcone tylko dla ich twórczości.
Z
góry uprzedzam, że sama znajomość epok poprzez Wykłady Profesora Niczego nie wystarczy wam do zdania matury.
Chociaż zdecydowanie wam to ułatwi, to i tak trzeba zaserwować sobie jeszcze
powtórkę z innego źródła. Ta pozycja was trochę odstresuje, gdy już zwątpicie w
sens dalszej nauki, a pozytywistyczny bełkot Prusa zacznie wychodzić wam uszami
czy ogólnie każdym innym możliwym otworem.
Ponieważ na początku tego okresu wszyscy mieli jeszcze przed oczami obrazy niedawnego krwawego konfliktu, to tak na wszelki wypadek początkowo trzymano się mocno tematyki pacyfistycznej. „Wojna jest zła”, „zabijanie nie jest spoko”, „zamiast strzelać dziś do wroga, ulep z babcią se pieroga” (…).
Jeśli
zamierzacie czytać tę książkę (do czego oczywiście zachęcam, jeśli jeszcze tego
nie wyczytaliście z mojej opinii), to polecam zaopatrzyć się w chusteczki, bo
będziecie płakać (ze śmiechu!) i telefon, bo gwarantuję wam, że nie raz
znajdziecie cytaty, które będą się prosić o wysłanie do przyjaciela czy o
wstawienie na InstaStory.
Mam
nadzieję, że Mieciu nie skończy na tym swojej kariery pisarza i że jeszcze
porwie się na jakąś publikację w podobnym stylu!
Fakty objawione:
Tytuł: Wykłady Profesora Niczego
Autor: Mieciu Mietczyński
Wydawnictwo: FLOW Books
Ilość stron: 320
Grubość grzbietu: 2,1 cm
Cena: 37,90 zł
Mobilność: M
Na pewno zapamiętam sobie tę książkę na przyszłość i zaopatrzę się w nią przed maturą. W końcu nauka też może być przyjemna i zabawna, zwłaszcza z Mieciem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ;*
Uwielbiam jego kanał i z chęcią sięgnę po książkę :D
OdpowiedzUsuńPana nie znam i ksiazka nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa już czytałam grubo po maturze. Przy okazji, z polskiego zdać na 30% to można z palcem w odwłoku - serio, mój polski w LO polegał na "ODżizas, a ta znowu o niewdzięcznej młodzieży. Hurrrrr Jarosław Kaczyński! XYZ A CIEBIE CO ZNOWU BAWI?!", czyli my robimy zadanka z chemii/bioli/matmy/fizyki, a pani O. żyje w swoim świecie. ♥ Zdaliśmy, wszyscy i to ładnie. Nie stresujcie się tym. :D Mieciu podchodzi do tego materiału na luzie i akurat potwornie się cieszę, że postanowił pocisnąć Wertera. To jedyna lektura, jaką przeczytałam (do dziś nie wiem czemu) i była zwyczajnie okropna. Profesor Niczego idealnie wytyka wszystkie okropieństwa tej maszkary. Choć o Słowackim i Mickiewiczu przydałoby się więcej. Przy okazji to świetna odskocznia od takich typowo książkowych książek. :D
OdpowiedzUsuńSpasuję, kompletnie nie czuję się w takich publikacjach ;)
OdpowiedzUsuńmatura to już przeszłość, ale polecę tą ksiażkę mojej sąsiadce która sie przygotowuje do egzaminu :)
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam do mnie: recenzjebynikaa.blogspot.com
Zostałam kiedyś zmuszona do obejrzenia kilku filmików "bo ty polonistka, spodoba ci się, co niee?" i tak głupiego bełkotu dawno nie słyszałam. Powtarzania krzywdzących schematów i głupich przesądów na temat literatury, uproszczenia... O ile upraszczanie nauk ścisłych może dać o nich jakąś ogólną wiedzą, o tyle upraszczanie książek daje nam kolejne pokolenie ludzi, którzy heheszkują że Łęcka to dziwka a Werter był debilem bo się zabił. Jeej, jak fajnie że lektury szkolne uczą szerokiego spojrzenia i empatii! Wychowują nam intelektualną przyszłość narodu, która rozumie też subtelne uczucia, a nie jedyne teksty disco-polo... Jasne. Nauczyciele w liceum to inna sprawa, sama trafiałam na fajnych, ale do klas ścisłych jakoś zawsze dawano takich wybrakowanych dziwaków, którzy trzymali się klucza i uważali, że manga to nie tekst kultury. W tym kontekście rozumiem, że ktoś może czuć potrzebę analizowania lektur szkolnych z panem Mieciem... Ale dla mnie żałość i pożoga.
OdpowiedzUsuńHah uwielbiam go i na pewno przed moją maturą zainwestuje w tę książkę po twojej recenzji.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Oglądałam parę razy jego filmy przed moją maturą i faktycznie mnie śmieszyły :D
OdpowiedzUsuńW sumie książka brzmi kusząco, ale ja już zdałam swoją maturkę :D
Nie, próbowałam raz obejrzeć jego filmik i to byłodla mnie za głupie. Myślę, ze jako rozszerzony polski, to byłoby stratą pieniędzy kupować tę pozycję.
OdpowiedzUsuńPrawie umarłam z zachwytu, kiedy słuchałam "Zemsty" przygotowanej przez Miecia i moich ukochanych Darwinów :D (Mateusz Trembaczowski jako Papkin jest bezbłędny!) Książkę miałam na oku, jednak stwierdziłam, że skoro maturę zdawałam gdzieś w okolicach późnej epoki brązu, to sobie odpuszczę, ale, jako że lubię i Miecia, i ogólnie heheszkowe klimaty, to chyba jednak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNa razie opieram częściowo swoją wiedzę na jego kanale. Z książką jakoś nigdy nke bylo mi po drodze, ale czemu nie?
OdpowiedzUsuńCytaty genialne, szkoda, że brakuje Mickiewicza i Słowackiego :D
Oj matura. Kiedy to było ;-)
OdpowiedzUsuńMi jako polonistce chyba wypadałoby przeczytać ta książkę ;)
OdpowiedzUsuńDobrze ze matura juz dawno za mna i nie musze juz przerabiac tych wszystkich epok! :S
OdpowiedzUsuńO proszę jaka pomoc do matury ,ale dobrze że mam to już za sobą 😊
OdpowiedzUsuńMatura także już dawno za mną. Myślę, że tego typu książki mają wartość w momencie, gdy jednak zna się przynajmniej pobieżnie o czym mowa - jako powtórki. Ciężko byłoby zapamiętać to wszystko gdyby ktoś sięgał tylko po takie historyjki.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś przypadkiem weszłam na kanał tego pana i to zdecydowanie nie dla mnie. Ale pewnie młodzież jest zainteresowana. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa propozycja! Zawsze warto się wspomóc w nauce :*
OdpowiedzUsuńLepsze jego nawijanie niż książka, tylko i wyłącznie w tym przypadku. ;P
OdpowiedzUsuńMega fanie opisuje te książki, szkoda, że nie było takich pomocy gdy byłam w szkole :)
OdpowiedzUsuńJak to możliwe, że nigdy nie słyszałam o tym gościu to nie wiem... ;P Będę musiała polecić go bratu, bo matura już na dniach, a on dalej nie może się za to zabrać. ;)
OdpowiedzUsuńMature mam już za sobą, ale filmiki Miecia bardzo mi pomogły. Mimo wszystko jednak pozostane przy filmikach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com
Nie czytam takich książek i raczej nie zacznę. To nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam Miecia! Mimo, że maturę mam za trzy lata to mam w planach zakup kego książki. Już raz uratował mi tyłek przy jednej lekturze. Super recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://loony-blog.blogspot.com/
Właśnie mi uświadomiłaś, że ja nie znam epok, a matura w piątek. Gdzie mogę dostać tę książkę? XD
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie to w sumie ciekawy pomysł na publikację :D Może kiedyś (jak pozbędę się góry książek do przeczytania) po nią sięgnę ;)
Pozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
To wbijaj na kanał Miecia! Tam nagrał filmik o epokach, dasz radę <3
UsuńOj Mieciu, jak ja go uwielbiam. Wiadomo raczej robię w ten sposób, że nie kieruję się tylko nim, wręcz przeciwnie jego filmiki zawsze były dla mnie tylko dodatkiem po przeczytaniu lektury, dla rozluznienia. Współczuje też miałam wymagającego nauczyciela ale na szczęscie nie aż tak jak ty
OdpowiedzUsuń