środa, 9 maja 2018

Ciche uczucie, głośna miłość - "Woda, która niesie ciszę" Brittainy C. Cherry [RECENZJA]

Chyba nie byłabym w stanie wybrać jednego cytatu z tej książki, bo wszystkie są wspaniałe.


Brittainy C. Cherry to autorka, która nie raz zabłysnęła na polskim rynku wydawniczym. Jej książki wywołują wiele pozytywnych i negatywnych emocji, nie każdemu się podobają, ale za to każdy ma o nich coś do powiedzenia. Jej najnowsza powieść to kolejny tom cyklu Żywioły. Tak, w tej recenzji na tapetę wezmę Wodę, która niesie ciszę.

Maggie May mając dziesięć lat jest radosną małą dziewczynką z milionem różnych planów i pasji. Jej szczęśliwe chwile zostają przerwane przez traumatyczne wydarzenie, którego jest światkiem w pobliskim lesie. W tamtym momencie traci głos i przestaje mówić. Jedyną osobą, która wydaje się ją słyszeć i rozumieć, jest Brooks Griffin, przyjaciel z dzieciństwa i powiernik wszystkich sekretów.


Świat się kręci, ponieważ bije twoje serce.

Jakieś pierwsze 50 stron zapowiadało naprawdę świetną książkę, na której będę płakać i śmiać się na przemian. Początkowa relacja, która łączyła bohaterów w ich dziecięcych latach przypominała tę między Anią a Gilbertem ze słynnej powieści Lucy Maud Montgomery. Dogryzanie i wyśmiewanie połączone z czymś więcej. Ku mojemu rozczarowaniu ten etap szybko mija, bo bohaterowie dorastają i nie w głowie im takie zabawy.


Maggie ucieka w świat książek. Nie dopuszcza do siebie nikogo z obawy przed zranieniem. Codziennie przeżywa miliony żyć za sprawą fikcyjnych postaci, odwiedza z nimi miejsca dostępne tylko dla wyobraźni, ale też zwykłe, od których dzieli ją tylko kilku godzinna podróż samolotem. Sposób, w jaki autorka za pomocą swojej głównej bohaterki opisuje uczucia towarzyszące podczas lektury, przemówi do każdego książkoholika. Prawdopodobnie wielu z nas odnalazłoby siebie w jej zachowaniu.


Nie możesz w kółko czytać, myśląc, że na tym polega życie. To ich historie, nie twoje, a serce mi pęka, gdy widzę, jak ktoś tak młody odrzuca szansę na napisanie własnej.

Część dotycząca wad będzie zdecydowanie dłuższa. W powieści brakuje logicznych przejść między poszczególnymi wydarzeniami. Nie są one powiązane ze sobą wystarczająco mocno, jakby coś spomiędzy nich wyjęto i zapomniano dodać. Ciąg przyczynowo skutkowy zostaje zaburzony, bo przedstawiane argumenty popierające słuszność danej sytuacji kuleją i nie przekonują. Pociąga to za sobą brak ogólnej logiki i dziury fabularne. Zdarzało się, że autorka w jakiś sposób opisywała daną scenę. Kilka stron dalej bohaterowie ją wspominają i mówią o rzeczach, które nie miały miejsca, więc się zastanawiasz, jak ty to czytałaś, że pamiętasz coś innego. Za kolejne trzy rozdziały się okazuje, że jednak to ty masz rację i wszystko wraca do punktu wyjścia. Niestety, ale takie przypadki nie zdarzały się sporadycznie, one zdarzały się wielokrotnie.


Przez to, że główna bohaterka nie mówi, powieść jest niesamowicie cicha i pełna emocji, które walczą, by się uwolnić, ale nie dostają takiej szansy. Wszystkie opisywane uczucia brzmiały bardzo wiarygodnie, ale były przytłumione, jakby znajdywały się pod tytułową wodą. Można je było bardziej podkreślić.

Przechodząc do samego pomysłu na fabułę… chociaż sam w sobie brzmi bardzo dobrze, to brakowało mi w nim realności. Rozumiem, że osoba, która jest niemową od ponad 10 lat wykształca swoje własne sposoby komunikacji, ale te, w które Maggie została wyposażona, są nieprawdopodobne. Dziewczyna przez większość czasu posługiwała się zwykłą kartką i długopisem, po prostu pisała to, czego nie mogła powiedzieć. Dopiero po latach wpadnięto na pomysł, by zainwestować z tablicę ścieralną i zredukować ilość zużywanego papieru. Te sceny i tak jeszcze były do przyjęcia. Bo w większości wszyscy wydawali się czytać Maggie w myślach. Słowa, które nie padły, oni nagle wszyscy słyszeli i poprawnie interpretowali.


Ale najbardziej zasługuję na to, na co zasługują wszyscy, a mianowicie, by ktoś patrzył na mnie tak, jak ty patrzysz na te książki.

Na koniec i osłodę powróćmy do pozytywów, bo zostawiłam dwie najważniejsze zalety powieści. Autorka spisała się na medal jeżeli chodzi o styl i sposób pisania. Jej pióro jest bardzo lekkie i przyjemne w odbiorze. Do tego udało jej się włożyć w usta bohaterów ogromną ilość inspirujących cytatów i powiedzeń, które czasem rozśmieszały, a czasem sprowadzały refleksyjny nastrój.


Chociaż akapit poświęcony wadom jest obszerny, to w efekcie końcowym nie wychodzą one tak bardzo na pierwszy plan, jak można by się tego spodziewać. Owszem, trochę irytują, ale gdy się na nich tak bardzo nie skupia, to potrafią przejść pod czujnym radarem czytelnika.

Woda, która niesie ciszę nie jest powieścią oryginalną, bo przed nią znalazło się już kilka z podobnym motywem przewodnim. Chociażby osławione Bez słów Mii Sheridan czy Morze Spokoju Katji Millay. Przez to sądzę, że fani tych dwóch powieści odnajdą coś dla siebie w dziele Brittainy C. Cherry. A ci, którzy nie wiedzą, o jakich powieściach mówię, i tak mogą spróbować. Cykl Żywioły nie jest ze sobą powiązany, każdy tom jest poświęcony innym bohaterom i nie trzeba czytać książek po kolei.

Jeśli tylko nie będziecie nastawiać się na coś wspaniałego i przymkniecie oko na jej mankamenty, to Woda, która niesie ciszę wam się spodoba i miło spędzicie z nią jeden z nadchodzących jesiennych wieczorów.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater.pl


To Read Or Not To Read?



Fakty objawione: 
Tytuł: Woda, która niesie ciszę
Tytuł oryginału: The Silent Waters
Autor: Brittainy C. Cherry
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 432
Grubość grzbietu: 3,1 cm
Masa: 418 g
Ciężar: 4,1 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 39,90 zł
Mobilność: M


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





25 komentarzy:

  1. Nie czytałam nic jeszcze tej autorki, ale teraz mam trochę mieszane zdanie o jej książkach :/
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię autorkę i podobały mi się jej książki. Także liczę, że jednak mi się spodoba, mimo tych wad :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam książkę Bez słów i bardzo mi się podobała :) jeśli ta książka jest do niej podobna to na pewno ją przeczytam :)Zapraszam też do mnie, dopiero zaczynam, ale mam nadzieję że Ci się spodoba :): Zapraszam też do mnie, dopiero zaczynam, ale mam nadzieję że Ci się spodoba :): https://postscriptumsylwii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety jeszcze nie czytałam, ale bardzo chciałabym. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam tylko pierwszy tom, ale mnie akurat zachwycił. Myślę, że reszta serii będzie dla mnie na podobnym poziomie. Szkoda, że znalazłaś tyle wad.
    pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com/2018/05/pucked-opinia-przedpremierowo.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Dużo słyszałam o tym cyklu i chcę za jakiś czas dać mu szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam ją już u siebie i tylko czekam na jakiś wolny czas :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale słyszałam i czytałam już o jej twórczości wielokrotnie. Muszę przyznać, że jej powieści wydają się mieć w sobie to coś (tak jak tutaj np. tę dziecięcą relację czy opisywanie uczuć towarzyszących podczas czytania książek). Jednak wady również są tutaj niemałe, więc myślę, że na razie wstrzymam się z ich lekturą, ale na pewno nie skreślę całkowicie.

    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Po tej recenzji mam ogromna ochotę na tę książkę! Tylko ta okładka bardzo mi się nie podoba :D

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam jeszcze, ale na pewno po nią sięgnę :)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2018/05/67-recenzja-gwiazdor-laurelin-paige.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam dwie książk tej autorki i obie złamały mi serce. Uwielbiam sposób pisania Birttainy, wyciska ze mnie on wszystkie łzy!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam już całą serię i Woda bardzo mi się podobała. Chociaż nie do końca potrafiłam zrozumieć decyzję bohaterki. W końcu aż ok. 20 (?) lat się nie odzywała i nie wychodziła z domu, a potem tak po prostu wydała z siebie głos. Nie za bardzo to kupiłam. Zauważyłam też, że ostatnio dużo autorów stawia na milczące bohaterki. Dla mnie jednak najlepszą książką z serii Żywioły jest tom ostatni, czyli Siła :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Za mną Ogień, który ich spala i kocham tę książkę. Zaskoczyłaś mnie z tymi wadami, które tu przedstawiłaś, bo tego po Cherry bym się nie spodziewała, a przeczytałam dużo jej książek. Możliwe, że ja nie będę na to zwracała uwagi. :)
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Masz rację że książka nie powala na kolana i można znaleźć wiele podobnych dlatego myślę że nie jest to typ książki dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  15. Tym razem nie dla mnie. Nie przepadam za takimi pozycjami

    OdpowiedzUsuń
  16. Z ciekawości mogłabym ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  17. zaciekwiłas mnie, sięgne po nią choc stosik juz taki duży to jedna jeszcze się zmieści.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo mnie zaciekawiłaś tą książka :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ta książka jest na mojej liście :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Brak czasu na czytanie ale zapisuje do półek

    OdpowiedzUsuń
  21. Jest to tak naprawdę jedyna książka od Cherry, na którą mam ochotę. Nie mam pojęcia, czemu tak jest, ale po prostu najbardziej mnie do siebie przyciąga i mimo podzielonych zdań na jej temat sądzę, że przypadnie mi do gustu.

    PS. Powiem to po raz kolejny i choć nieładnie jest się powtarzać, nie żałuję. Twoje zdjęcia są piękne. Cudowne. Naprawdę ogromnie mi się podobają.

    Ściskam mocno,
    Iza z Heavy books

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo fajna i lekka recenzja! Tej autorki czytałam tylko jedną powieść - kochając pana Danielsa - i zostawiła ona po sobie okropny niesmak. Chyba mam pewne obawy sięgnąć po inne jej powieści.

    PS Kochana, chyba miałaś na myśli świadkiem a nie światkiem! Buziaki pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  23. Zdecydowanie zachęciłaś mnie do poznania bliżej tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  24. Niezbyt mnie ciągnie do tej książki, ale może kiedyś przeczytam. :)
    P.S. Jakie nadchodzące jesienne wieczory?! Już nie strasz, bo trochę lata pasuje, żeby najpierw było. ;);P

    OdpowiedzUsuń
  25. Chyba jednak nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)