piątek, 25 maja 2018

Co czyta moja mama? Dzień Matki 2018


Wielkimi krokami zbliża się Dzień Matki (jakby ktoś zapomniał, to jest jutro!). W zeszłym roku opowiadałam wam o trzech literackich mamach, na które warto było zwrócić uwagę. Teraz też nosiłam się z podobnym zamiarem, ale dotarło do mnie, że po co mam szukać gdzieś w świecie, skoro doskonały przykład mam pod nosem?

Cały blog skupia się wokół mnie, wokół tego co ja czytam i lubię. A zastanawialiście się może kiedyś, jak moja mama odnajduje się w czytelniczym świecie? W czym zaczytuje się wieczorami, co jej umila czas?


Absolutny klasyk, od którego nie mogłabym nie zacząć, to Przeminęło z wiatrem. Moja mama wprost uwielbia tę powieść. Historia osadzona jest w realiach wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych, opowiada o losach niesławnej Scarlett O’Hary, jej miłosnych zawirowaniach i problemach uczuciowych. Niepozorna opowiastka, więc dlaczego tak bardzo przypadła jej do gustu? Bo jest inna, bo nie ma w niej schematów, bo nie da się jej przewidzieć, bo została ładnie napisana. Bo Scarlett jest idealnym przykładem odważnej i silnej kobiety, która nie boi się stawiać czoła przeciwnościom losu.

W mieście niedaleko miejsca, gdzie mieszka moja babcia, znajduje się antykwariat, który jest rajem na Ziemi. Chyba jeszcze nigdy nie wyszłam stamtąd z pustymi rękami. Podczas jednej z takich wizyt mama wypatrzyła to skromnie wyglądające wydanie Przeminęło z wiatrem. Porwała je z półki od razu, przeszczęśliwa, że w końcu będzie mogła mieć je u siebie i to jeszcze w wersji podzielonej na trzy tomy, bo taką czytała w młodości na wakacjach pożyczoną od swojej ciotki.

Pewnego razu ja postanowiłam sprawdzić, o co chodzi mojej mamie z tą książką. Byłam bardzo zaskoczona, bo niesamowicie wciągnęłam się w lekturę. Nie przeszkadzała mi objętość czy mała czcionka i brak marginesów. Jeden tom ma gdzieś około 400 stron, a ja czytałam po jednym dziennie. A wiecie, jak zareagowała moja mama, gdy zobaczyła, że to czytam? Co chwilę mnie pytała, czy już była scena ze Scarlett szyjącą sobie sukienkę z zasłon. Pominę fakt, że zaspoilerowała mi przy okazji zdecydowaną większość wydarzeń i wszystkie potencjalne zwroty akcji. Ja, oprócz tego, że byłam wkurzona, byłam też zaskoczona, że po tylu latach od ostatniej lektury ona dalej pamięta wszystko, co tam się wydarzyło i dalej ją to ekscytuje.


Okej, wiemy już, że moja mama w młodości zakochana była w Scarlett O’Harze (albo w Rhecie Butlerze, w sumie przyznać mi się nie chce), ale czy tylko samą klasyką żyje? Ha, nie! W tej chwili jest zapaloną miłośniczką kryminałów. To dzięki niej mamy w domu całą kolekcję książek Camilli Lackberg, każda nowa powieść Jo Nesbo trafia do nas od razu po premierze, a we wspólnej bibliotece Kindle przeważają książki Becketta i Cobena.

Z czytaniem przez nią Chemii śmierci Becketta wiąże się śmieszna anegdotka. Siedziałyśmy sobie razem w pokoju i czytałyśmy książki. Siedzimy, czytamy, siedzimy… nagle słychać lekki szmer w koszu na śmieci obok. Ja to zupełnie zignorowałam, ale moja mama jak się nie wzdrygnęła i nie przestraszyła. Jak mi później powiedziała, czytała właśnie o dziewczynie biegnącej przez las i uciekającej przed mordercą, a tu nagle papierek w koszu postanowił się rozprostować i wydać z siebie hałas.

Kilka lat temu obie miałyśmy bardzo dużą fazę na powieści Jo Nesbo. Zazwyczaj lubię zostawać do późna i czytać w łóżku, więc gdy w któryś weekend w nocy przeszłam się po mieszkaniu i zobaczyłam światło w pokoju mojej mamy, byłam mocno zdezorientowana, bo ona jest raczej osobą, która ogląda Na dobre i na złe i idzie spać. Zaglądnęłam do niej, by sprawdzić, o co chodzi, a ta czytała sobie grzecznie którąś z książek Jo Nesbo właśnie.

Dlaczego moja mama tak bardzo lubi kryminały? Bo chce zmierzyć się z umysłem autora i spróbować samodzielnie dojść do tego, kto jest mordercą. Teraz, już po zapoznaniu się z wieloma pisarzami doszła do wniosku, że trudno jest czytać powieści tego samego autora, bo po kilku zaczyna się dostrzegać schemat, według którego prowadzona jest sprawa. Z tego powodu odpuściła już Lackberg, ale Jo Nesbo jeszcze nie rozszyfrowała.


Następny w kolejce jest Dan Brown. Pierwszy raz moja mama spotkała się z jego twórczością za pośrednictwem filmu Kod Leonarda da Vinci. Tak jej się spodobała dokładność, z jaką przedstawiono realia, świat i każdy drobny szczegół, że postanowiła sprawdzić, jak to wypada w oryginale i zapoznać się z pierwowzorami. Zaczęła trochę od czteroliterowej strony, bo od Inferno, ale jakoś nie widzę, by zrobiła sobie tym wielką krzywdę, miłością do Browna zapałała i tak (poza tym ja zrobiłam tak samo, więc dobrze nam to wyszło).

Inferno w większości rozgrywa się we Włoszech, między innymi w Wenecji, a my w Wenecji byłyśmy. Dlatego moja mama jest tak zaaferowana powieściami z Langdonem. Brown pisze je wolno, ale dokładnie i szczegółowo. Każdy mały element jest uwzględniony, a gdy czyta się jego książki z poziomu własnej kanapy, to i tak ma się wrażenie, że jest się tam, na miejscu, z bohaterami.

W zeszłym roku Dan Brown przyjechał do Krakowa na spotkanie z czytelnikami. Udało nam się na nie wybrać. Jak wcześniej moja mama po prostu lubiła tego autora, to później jej poziom lubienia wzrósł diametralnie. Brown zrobił na niej ogromne wrażenie swoją osobą, charyzmą i faktem, że mimo sporej sławy, jest po prostu człowiekiem, który poświęca się swojej pasji, jaką jest pisanie i że mu sodówka nie uderzyła do głowy.


A co poza tym? Moja mama lubi także czytać książki o rozwoju osobistym. W tej kategorii liczą się dla niej dwa nazwiska; Andrzej Batko i Brian Tracy. Według niej opisują oni zwyczajne ludzkie czynności, ale w taki sposób, że rozwiązują większość problemów.

Ogólnie moja mama uwielbia rękodzieło. Czapki, szaliki, swetry… Byłam szczęśliwym posiadaczem swetrów ze wszystkimi postaciami z bajek, jakie tylko sobie wymyśliłam. Teraz moja mama zamieniła druty na szydełko i zestaw igieł. Zaczęła robić biżuterię z koralików o mikroskopijnych rozmiarach.  Pamiętacie zakładki z tygrysami, które można było kilka razy wygrać u mnie na blogu? Są jej autorstwa, ale to tylko mała część tego, co ma do zaoferowania. Jeśli macie ochotę zobaczyć więcej, to zapraszam do obczajenia ILUVEart.

Żeby przy robieniu biżuterii jej się nie nudziło, to podsłuchuje sobie audiobooki. W ten sposób udało jej się już zapoznać z Zanim się pojawiłeś. Bardzo trudno było mi jej nie zdradzić zakończenia, bo cały czas mnie pytała, jak potoczą się losy Lou i Willa.

Całkiem niedawno przesłuchała też Gwiazd naszych wina. W końcu się wkurzyła, bo gdy kazałam jej biegać za albańskim i serbskim wydaniem w zeszłe wakacje, uznała, że musi w końcu sprawdzić, o co mi chodzi i dlaczego znalazłam sobie takie hobby. Twierdzi, że już mnie rozumie.

Książki, które przesłuchała ostatnio, to dwa tomy Wotum nieufności Mroza. Podobały jej się i teraz czeka na trzecią część. W międzyczasie już mi mówiła, że chce przeczytać coś innego od tego autora, bo ciekawi ją, jak to możliwe, że tak szybko ukazują się jego nowe książki…

Moja mama nie czyta dużo, bo jakby policzyć wszystkie książki, jakie przeczytała od początku roku, to nie zebrałoby się ich wiele. Ale to nieważne. Ważne jest to, że czyta. Teraz dostrzegam, że to jej zawdzięczam moją miłość do książek, bo była w stanie mi pokazać w odpowiednim momencie mojego życia, że czytanie jest świetną formą spędzania wolnego czasu.



Przygotowałam ten post we współpracy z moją mamą, także wszystkie informacje pochodzą od źródła. 


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





26 komentarzy:

  1. Brawa dla mamy, że znajduje czas na czytanie :) Moja nie czyta w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mama czyta same romanse :D
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja mama również czyta, choć niewiele. I to ona zaraziła mnie miłością do książek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak twoja mama ma dużo czasu na czytanie. Moi rodzice niestety mają ograniczone pokłady tego surowca. Mimo wszystko starają się czytać. Wiadomo, to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu. twoja mam czyta te książki, które sama chcę przeczytać ale się boję, że im nie podołam...
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu byś miała nie podołać?
      Moi czasu też na loterii wygrali, ale jak mają chwilę, to oboje czytają

      Usuń
  5. Książki Becketta są moją miłością, a seria Chemia Śmierci prawdziwym geniuszem. :) Ja obecnie czytam Wichrowe Wzgórza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz naprawdę wyjątkową mamę ze wspaniałym talentem! I świetnie, że czyta. Moją mamę kiedyś namówiłam do książki, ale uznała, że jest na to zbyt uczuciowa. Już na samym początku zaczęła płakać, bo dziadek głównego bohatera poruszał się na wózku. ;)
    Pozdrawiam!
    Kulturalny rozgardiasz

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja mama czyta zazwyczaj romanse historyczne, za to Twoja mama czyta to co mój tata ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super post! Moja mama niestety prawie w ogóle nie czyta :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tez próbuje swojej córce przekazać tę przyjemność z czytania, póki co jest mała a czy jej to zostanie na lata okaże się za jakis czas.

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja mama musi mieć natchnienie na czytanie :D Zazwyczaj czyta jakieś historie w gazetach, ale gdy jest jesień i zima, wcześnie robi się ciemno, to bierze się za książki, albo puzzle :D

    OdpowiedzUsuń
  11. super -moja tez uwielbia czytac.
    ps. piekne bransoletki

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję świetnego pomysłu na post :-) Jest naprawdę zaskakujący... I w dodatku świetnie poprowadzony.. widzę, że mamy z Twoją Mamą podobny czytelniczy gust

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszczę mamy-czytelniczki :). Moja uwielbia ostatnio czytać książki o zdrowiu, a tak ogólnie to musi ją 'wziąć' na czytanie - inaczej bywa i tak, że z rok nie sięgnie po książkę, a jak już to romanse historyczne. Próbowałam jej podrzucać inne gatunki, ale nie dało rady :D.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam tych książek. Uważam, że każda mama powinna mieć chwilę na czytanie swoich ulubionych książek.

    OdpowiedzUsuń
  15. Moja mama (pewnie jak wiele mam) zdecydowanie lubuje się w romansach i oczywiście Nory Roberts tez nie brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  16. Twoja mama ma świetny gust czytelniczy! Osobiście nie czytam aż tyle kryminałów (prawie wcale), ale ostatnio kupiłam sobie za sześć złotych angielskie wydanie ,,Aniołów i demonów" i chyba zaczynam rozumieć jej zamiłowanie do Browna.
    Moja mama czyta rzadko, bo już oczy nie te, co wcześniej, wiadomo. Ostatnią powieścią, którą przeczytała, był ,,Dwór cierni i róż" i o ile pierwszy tom nawet jej się podobał (nie pojmuję tego, serio), to przy drugim zasnęła. :D

    Pozdrawiam bardzo mocno,
    Iza Heavy books

    OdpowiedzUsuń
  17. Inferno muszę przeczytać, natomiast Początek mam, ale na razie czytam coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  18. Moja mama najczexnajc czyta poezję.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dan brown ma swietne ksiazki ;) moja mama tez lubi jego styl pisania

    OdpowiedzUsuń
  20. Też mam zaczytaną mamę :) tylko moja raczej mnie ostatnio przegania z liczbą przeczytanych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Moja niestety nie czyta książek :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Moja mnie nauczyła czytania w komunikacji miejskiej i wiem, ze zawsze znajdę u niej pozycje, których nie mam u siebie + mogę jej kupić kryminał na urodziny ❤️ masz cudownie uzdolniona mamę!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)