niedziela, 27 maja 2018

Pamiętaj o zasadzie trzech nigdy - "Toń" Marta Kisiel [RECENZJA]


Napisanie tej recenzji będzie twardym orzechem do zgryzienia, już to czuję, a piszę dopiero wstęp. Także słowem wyjaśnienia, Toń to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marty Kisiel, więc nie miałam bladego pojęcia, czego mogę się spodziewać. Tym bardziej, że większość czytelników zgodnie twierdziła, że to zupełnie inna powieść niż wszystkie poprzednie, że jest poważna i niepowtarzalna. Zaraz wam powiem, czy jako laik MartoKisielowski się z tym zgadzam, czy nie.

Dobra, akapit drugi, a ja już napotykam pierwszy problem. Teraz teoretycznie powinnam wam przybliżyć fabułę Toni (tak to się odmienia? Houston?), no nie? Ale kurczę, jeśli napiszę, o czym naprawdę jest powieść, czuję, że zabiorę wam przyjemność z odkrycia tego samemu, także tym razem zrobię to w inny sposób i spróbuję przekazać wam treść w kilku zdaniach. Bo nie wiem, czy wiecie, ale w domu u ciotki Klary obowiązuje zasada trzech nigdy; nigdy nie wpuszczaj nikogo za próg. Nigdy nie zostawiaj pustego mieszkania. Nigdy nie wspominaj, co stało się z rodzicami.

No więc dobra, to lecimy z tym koksem. Jak już wspominałam, Toń to moja pierwsza randka z Ałtorką. Nie znam jej dowcipu, pióra i sposobu tworzenia bohaterów. Obiło mi się jednak co nieco o uszy. Do tej pory słyszałam, że Kisiel tworzy śmieszne historie, w których humor gra główne skrzypce. Przez same te opinie chcąc nie chcąc wyrobiłam sobie jakieś zdanie na temat tej pani. Teraz zaś wszyscy wtajemniczeni mówią, że Toń jest poważna. Ewa przerobiła sobie to stwierdzenie w swojej blond główce i wywnioskowała, że w Toni znajdziemy tak; bohaterów co najmniej z czterdziechą na karku lub starszych, kryzys(y) wieku średniego, może trochę morderstw i problemy, z których śmiać się nie wypada. A tu się okazuje, że nie mogłam być w większym błędzie.


Toń ma fabułę z jednej strony unikalną, ale z drugiej to tak nie do końca. Przywodziła mi na myśl pewne rzeczy z Harry’ego Pottera i Trylogii czasu (haha, teraz domyślcie się, które „rzeczy” dokładnie mam na myśli). O dziwo, chociaż pomysł jest dość wtórny, został wykorzystany w kreatywny sposób. Kisiel wzięła popularną i znaną ideę, ale zaadoptowała ją do naszych realiów, polskiego światopoglądu i okrasiła sporą dozą swojej wyobraźni. Efekt końcowy jest niepowtarzalny, znakomity i przede wszystkim interesujący, ale kurczę, dla mnie zupełnie nie chodzi w kategorii „poważny”. Ma w sobie pierwiastek fantastyczny, historyczny, ale poważny? Nieeee.

Okej, mamy fabułę, bynajmniej nie poważną. To co, jeszcze do kompletu pasuje powiedzieć coś o bohaterach? Dżusi to moja absolutna mistrzyni. Popyrtana, najpierw zrobi, potem pomyśli, a do tego sposób, w jaki klnie, jest bezcenny. Przez całą powieść próbowałam wykminić, jakim cudem Ałtorka wpadła na pomysł, by nadać Justynie zdrobnienie „Dżusi”? Potem sprawa się wyjaśniła, a ja byłam mocno niepocieszona. No ale dobra, dla ludzi dziwniejsze rzeczy stanowią inspirację do tworzenia pseudonimów, więc nie będę czepiać się Justynki.

Dżusi przypadkiem zdarzyło się też mieć siostrę, Eleonorę. To ta poważniejsza z ich dwójki, samo jej imię brzmi dorośle, a wykonywany zawód – bibliotekarka – przywodzi na myśl nudną i pełną zasad kobietę. Słusznie! Taka właśnie jest Eleonora. Chodzi jak w zegarku, trzyma się ustalonych zasad i wszystko ma pod kontrolą. Pierwsze wrażenie, jakie na mnie wywarła, na pewno nie było pozytywne. W pierwszej chwili byłam gotowa znielubić tę postać, ale na szczęście później się okazuje, że Eleonora owszem, jest sztywna, ale też potrafi człowieka zaskoczyć (i to niejednokrotnie).


Mamy jeszcze Klarę, ciotkę sióstr. Ta bohaterka także nie jest zero jedynkowa, a oceniając ją bez znajomości całego obrazka, można wysnuć błędne wnioski. I tutaj znowu, na samym początku Kisiel przedstawia nam ją jako zrzędliwą ciocię klocie, która uwielbia zakazy, jest apodyktyczna, a równocześnie ma milion paranoi, które mają swoje przełożenie na wychowanie siostrzenic. Ha! Żebyście tylko wiedzieli, dlaczego tak się zachowuje! (Wiem, że nie wiecie, po prostu w mało subtelny sposób unikam odpowiedzi i wyjaśnienia wątku, a jednocześnie próbuję was zaintrygować, byście sprawdzili sami).

Płeć brzydką w Toni reprezentuje kilku panów, z Gerdem na czele (bo chyba polubiłam go najbardziej). To fajny, inteligentny facet, który nie dostaje małpiego rozumu na widok baby. Obok niego mamy też Karolka, który jest uroczym człowieczkiem z wielką pasją i naturą odkrywcy. A na deser Ramzes z łysą glacą.

A wspominałam, że tajemnica związana ze zniknięciem rodziców Dżusi i Eleonory jest genialna, błyskotliwa i niespotykana? I że przyciąga uwagę czytelnika w każdym momencie powieści? Sprawia, że chce się czytać dalej, byleby tylko móc dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się przed laty? Nie? A, to właśnie wspomniałam.

Rzekoma powaga w Toni odznacza się pewnie na tle innych powieści Marty Kisiel. Ja, jak już mówiłam chyba ze dwa razy, nic od niej wcześniej nie czytałam i dlatego nie sądzę, by tak było. Bo kurczę blade w cieście pieczone, w Toni roi się od śmiesznych dialogów, gagów i humorystycznych scenek. A jeśli tutaj śmiałam się średnio co kilka stron, to znaczy, że inne książki tej pani będą bawić mnie jeszcze bardziej? W takim wypadku okej, może rzeczywiście jest poważna (ale tylko w kontraście z innymi historiami).


Jak tak patrzę, to nie zanotowałam sobie żadnego minusa dotyczącego Toni (chociaż czekajcie, fakt, że tytuł cały czas sprawia mi trudności przy odmianie przez przypadki, zasługuje na potępienie). To chyba o czymś świadczy. Marta Kisiel stworzyła świetną powieść, która mimo umiejscowienia w jakimś tam naszym Wrocławiu, jest na światowym poziomie i zasługuje na rozgłos, pochwały i aprobatę. A! A przede wszystkim zasługuję na tę piękną okładkę, jakiej się dorobiła!

Macie jeszcze jakieś pytania? Nie? To ja zostawię was z jednym. Tońcie. Chyba potraficie?





Za możliwość przeczytania i zrecenzowania powieści dziękuję wydawnictwu Uroboros




Fakty objawione: 
Tytuł: Toń
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 416
Cena: 39,99 zł
Mobilność: M


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





25 komentarzy:

  1. Nie znam autorki, ale jestem ciekawa jak ja bym odebrała książkę :) Jeśli będę miała możliwość przeczytania jej, to na pewno to zrobię :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Aktualnie czytam Dożywocie i humor Ałtorki mnie powala! Myślę, że niedługo uda mi się poznać Toń, bo ta historia z rodzicami bardzo mnie interesuje. Jestem ciekawa, co tym razem powstanie. A Ty czytaj inne książki Marty Kisiel :D
    http://pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com/2018/05/18-o-mnie-monolog-z-ksiazka-w-doni.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej autorki i chyba pora to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musze koniecznie sięgnąć po tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie czytałam "Toni", a i innych książek autorki nie znam. Niebawem się przekonam czy i mnie się spodoba.

    Pozdrawiam cieplutko,
    martynapiorowieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Martę Kisiel znam i uwielbiam, czytałam jej "Dożywocie" i "Siłę niższą", które Ci gorąco polecam :) A na "Toń" już się szykuję, bo czeka na po-Pyrkonowym stosie hańby :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastycznie napisana i pomyślana powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chcę zacząć czytać polskie książki częściej, bo ludzie chwalą. I zacznę od Marty Kisiel, bo jej książki mają wielką aprobatę. :) I Toń... ta książka mnie kusi, więc chyba ta książka będzie moją pierwszą książką autorki. :)
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubie czytać Twoje teksty, zawsze doszukuję się w tej lekkiej kąśliwości i przewrotności chęci dogryzienia komuś, a nie zawsze jednak można ją znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka ostatnio często rzuca mi się w oczy (dosłownie - ta okładka jest świetna!). O Marcie Kisiel też słyszałam bardzo dużo dobrego, szczególnie jeżeli chodzi o humor i chyba najwyższy czas skonfrontować te wszystkie pogłoski z prawdą. I myślę, że "Toń" będzie książka idealną do tego. ;)
    Pozdrawiam!
    Kulturalny rozgardiasz

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne zdjęcia, ale ksiażka raczej nie w moja gusta...

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytają tytuł wpisu myślałam że to będzie post o asertywności.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie znam żadnej książki tej autorki, ale chętnie uTonę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam książki, ale tytuł mnie zaintrygował i będę chciała przeczytać ją.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie czytałam jeszcze żadnej powieści tej autorki, ale zamierzam to zmienić. "Toń" zbiera tyle pozytywnych opinii, że może zacznę właśnie od niej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nic nie czytałam tej autorki i niby każdy zachęca i twoja recenzja też jest pozytywna i nawet ostatnio nastawilam się że toń przeczytam... Ale teraz sama nie wiem :/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ręcenzja zachęca do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  18. Mysle ze to ciekawa pozycja ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wydaje mi się, że z tą ,,poważnością" chodzi o to, że poprzednie książki Kisiel to od góry do dołu komedie. Prawdę mówiąc, nie czytałam jeszcze ,,Toni", więc nie mogę porównać poziomu powagi w tej powieści z ,,Dożywociem", ale tak, właśnie wydaje mi się, że to przez to, że poprzednie pozycje od pani Marty ociekają humorem. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ta książka była naprawdę dobra i liczę, że pewnego dnia pojawi się kontynuacja. A z kolei odmiana tego słowa... Taaa, to sprawia wielkie problemy.

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękna okładka to pierwsze co myślę kiedy widzę tą książkę, poza tym zawsze ją widzę gdy wchodzę na instagrama. Jestem ciekawa co jest takiego w tej książce, bo czytałam wiele pozytywnych opinii. Musze się przekonać co takiego jest w tej książce.
    Buziaki :*
    Fantastic books

    OdpowiedzUsuń
  22. Spotkałam się już z twórczością tej autorki, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać jej najnowszej książki. Chyba dopiero w wakacje będę miała okazje.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  23. Tym razem nie mój gust :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)