Kiedy Youtuber bierze się za pisanie książki, rzadko wychodzi z tego coś dobrego. Jednak, gdy za pisanie zabiera się Youtuberka na co dzień zaznajomiona z literaturą i prowadząca książkowy kanał, to sprawa prezentuje się zupełnie inaczej, a my automatycznie oczekujemy czegoś dobrego. No ale nie tym razem.
Sasha Alsberg prowadzi książkowy kanał
na amerykańskim booktubie, a ja zawsze lubiłam
ją oglądać, bo podobał mi się sposób, w jaki gadała o książkach. I gadanie
wychodzi jej całkiem nieźle, za to z pisaniem trochę gorzej, bo Zenith,
który napisała w duecie ze swoją koleżanką, Lindsay Cummings, to chyba
najbardziej nijaka książka, jaką w ostatnim czasie przeczytałam.
Androma
to potężna najemniczka, dąży po trupach do celu, a jej poczynania znane są w
całej Galaktyce Mirabel. Tak prezentuje się dla innych, ale dla załogi swojego
statku jest przyjaciółką i przywódczynią. Gdy ich rutynowa misja nie idzie
zgodnie z planem, wszyscy zostają pojmani przez bezwzględnego łowcę nagród, a
cała galaktyka stoi u progu wojny.
Zenith to takie pomieszanie
tego, co znamy z Gwiezdnych wojen, a
tego, co przedstawili nam twórcy The 100, jeśli chodzi o kosmiczne wątki, nie te ziemskie –
przynajmniej w teorii, bo w praktyce wyszło tak sobie. Pomysł był naprawdę ciekawy, bo umieszczenie wydarzeń w kosmosie,
stworzenie tam własnego świata od podstaw i posługiwanie się fizycznymi odniesieniami,
niewątpliwie jest na plus i można nawet pokusić się o stwierdzenie, że
oryginalne – bo jeszcze ta tematyka się nam tak nie przejadła. Szkoda tylko, że autorki nie zdecydowały
się wykorzystać pełni możliwości swojego świata, a sam sposób, w jaki go
opisały, naprawdę nie zachęca do zagłębiania się w tę historię. Nie wiadomo,
co, jak i gdzie, bo nie ma tu żadnych praw. Raz jest tak, raz jest zupełnie
inaczej. Cholera wie, jak co działa i na czym cokolwiek polega, bo zasadniczo
wszystko śmiga tak, jak autorkom pomysł do głowy zawieje.
Zupełnie
nie mogłam wczuć się w fabułę i kompletnie
nie dbałam o losy bohaterów. Autorki skupiły się na szczegółach, które nie
mają żadnego znaczenia dla głównej historii, za to skutecznie wybijają człowieka
z rytmu i utrudniają zaangażowanie się w wydarzenia. Zanim dotrzemy do czegoś, co jest ciekawe, zostajemy zalani mnóstwem
opisów, rozmyślań i innych pierdołek, które w perspektywie nie mają sensu i są
niepotrzebne.
Do
tego bohaterowie w ogóle nie zapadają w
pamięć i dosłownie dwa dni po skończeniu tej książki ja już nie wiem, jak
oni się nazywali. Mają tak puste
charaktery i zerową charyzmę, że czytelnikowi zasadniczo zwisa, czy przeżyją,
czy umrą. Nawet nie mogę stwierdzić, czy ich lubię, czy nie, bo oni mnie po
prostu nie obchodzą – a to najgorszy rodzaj fikcyjnego bohatera.
W Zenicie (Zenithcie?) znajdziemy mnóstwo
niepotrzebnych opisów, co już wcześniej pisałam. Jednak! Nie opisują one
ani bohaterów, ani świata, ani wydarzeń także… co one opisują? No nic, a jakby
je wywalić, to książka nie straciłaby zbyt wiele, za to kilka setek drzew można
byłoby oszczędzić i zadbać o ekologię.
Także to kompleta strata czasu,
wszechobecna nuda, rozwlekłość, nijakość i głupota. Nawet nie mam na co się złościć, bo całość jest po prostu miałka, nic nie
wnosząca i mdła. Człowiek chciałby sobie skrytykować, a nawet nie ma czego
się uczepić, bo wszystko jest tak samo bezbarwne,
nudne i pozbawione wyrazu.
Nie polecam. Chyba, że nie możecie zasnąć w nocy – wtedy Zenith się wam przyda.
Jakiś czas temu czytałam tę książkę i jej kontynuację i mam takie samo zdanie! To bardzo nudna pozycja i głównym plusem oprócz świata jest czarny charakter. I o ile w drugiej części jest trochę więcej akcji, to atuty z pierwszej części zostały totalnie zniszczone. Na całe szczęście nie ma już więcej w planach kolejnych części serii.
OdpowiedzUsuńA zakończyło się to chociaż jakoś normalnie? Czy urwane w połowie?
UsuńNa 100% nie mój klimat ale nigdy nie wiadomo :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Będę ją omijała szerokim łukiem. 😊
OdpowiedzUsuńTo teraz już nie żałuję, że po to nie sięgnęłam :)
OdpowiedzUsuńNie ma czego, słuszna decyzja XD
UsuńWidzę, że to nie jest książka, która trafiła by w mój gust
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego utarło się, że każdy musi napisać książkę. To, że ktoś dobrze opowiada czy pisze o książkach, nie musi oznaczać, że z automatu jest pisarzem. Dzięki za fajną, rzetelną recenzję. Będę wiedziała, co omijać szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuńTo się okazuje, że nawet jak masz pojęcie o literaturze, to i tak wpadasz w te same błędy co inni autorzy
UsuńSam opis mnie nie porwał i uważam że książki pisać powinni Ci którzy faktycznie mają do zaoferowania coś fajnego ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wszyscy mają takie zdanie
Usuńpo takiej recenzji - nie kupię
OdpowiedzUsuńNo cóż czasem tak bywa, że książka nie porywa :)
OdpowiedzUsuńJa chyba i tak bym po nią nie sięgnęła, bo to nie do końca mój klimat. Szkoda, że okazała się taka nudna
OdpowiedzUsuńOki, recenzja zdecydowanie nie zachęcająca, ale miło się czyta "negatywne" recenzje, zawsze są tylko pozytywne i polecane.
OdpowiedzUsuńTo u mnie na blogu więcej znajdziesz negatywnych, bo o niefajnych książkach zdecydowanie lepiej mi się pisze XD
UsuńProblemów ze spaniem specjalnych nie mamy więc nie będziemy czytać
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam, aż takiej krytyki na temat jakiejkolwiek książki.
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz coś bardziej krytykującego, to obczaj sobie moją recenzję "Snów Morfeusza" albo "Roku w poziomce" XD
UsuńZawsze mnie interesowało, jak można napisać książkę w 2 osoby :) Często nie wychodzi to na plus
OdpowiedzUsuńMnie też zawsze ciekawiło, jak to działa XD
UsuńOj chyba raczej też nie dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńTaaakiej recenzji to jeszcze nie czytałam, bardzo konkretna :-)
UsuńTakie są najlepsze 🙂
UsuńCzyli nie tylko u nas jest moda na to, by blogerzy pisali książki. Przeczytałam Twoją recenzję i juz wiem, ze to nie jest pozycja dla mnie. Ja podziękuję.
OdpowiedzUsuńZagranica chyba wiedzie jednak prym w tym procederze
UsuńJao ostatnio nie mam spania więc chyba się skuszę ;P
OdpowiedzUsuńO! To kupuj koniecznie, bo do tego jest idealna :D
UsuńPopatrzyłam na okładkę i chciałam napisać - kupię / wypożyczę i przeczytam ale po recenzji uznałam, że chyba jednak za słaba pozycja.
OdpowiedzUsuńOkładka jest świetna, szkoda, że środek niekoniecznie
UsuńNo właśnie ... a mnie często ciągnie do książki z powodu okładki. Treść czasem to taka lipa, że człek żałuje kasy - lecz jak nie przeczytam to się nie dowiem. Z drugiej zaś strony komuś się spodoba mnie nie, albo mnie się spodoba a komuś nie.
UsuńBogowie, a ja mam to na półkach i zaplanowałam na czerwiec.. a teraz mi piszesz, że to gnit? Zmień reckę i powiedz, że jednak warto się za to zabrać ;) A taka ładna okładka..
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj i sprzedaj! Ja tak zrobiłam i od razu lepiej się czuję :D
Usuńnie obrażając nikogo... trochę jak Wichrowe Wzgórza ;-)
OdpowiedzUsuńWichrowe wzgórza mają sens, Zenith nie XD
UsuńDziękuję za ostrzeżenie, szukam ostatnio czegoś lżejszego do poczytania, ale w takim razie to już na pewno odpuszczam :D
OdpowiedzUsuńOo dzięki za przestrogę, ostatnio widziałem tę książke w bibliotece, na pewno jej nie wypożyczę!
OdpowiedzUsuńOmijaj ją szerokim łukiem
UsuńCzasami tak bywa, że liczy się na coś dobrego, a trafia się coś niezgodnego z oczekiwaniami :(
OdpowiedzUsuń