Promyczek znalazł się chyba w każdej mojej liście książek, które
chcę przeczytać w najbliższym czasie, którą zrobiłam przez jakieś ostatnie trzy
lata. I co? Dopiero dzisiaj przychodzę do was z recenzją tej książki, a zaraz
opowiem wam o wszystkich moich przejściach.
Zgaduję,
że raczej fabułę Promyczka wszyscy
znają, ale dla formalności pozwolę sobie ją jeszcze raz przytoczyć. Życie Kate nigdy nie było kolorowe,
dziewczyna bardzo wiele przeszła, ale mimo wszystko dalej kroczy dumnie z
uśmiechem na twarzy, starając się dostrzegać pozytywne strony. Gdy wyjeżdża na
studia, nie spodziewa się, że wszystkie jej dotychczasowe tajemnice zostaną
wystawione na próbę, a na uniwersytecie
w Minnesocie zakocha się w Kellerze.
Postanowiłam
spiąć pośladki i w końcu zabrać się za tę powieść na przełomie lipca i sierpnia
ubiegłego roku. Skończyłam ją prawie
osiem miesięcy później, w marcu 2020, po wielkich mękach, kilkunastu kryzysach
i wielokrotnych próbach porzucenia lektury. Jednak ja niestety należę do
osób, które nienawidzą zostawiać niedoczytanych książek, także z tego powodu
męczyłam się tak długo, zamiast dać sobie po prostu spokój. Za to moją nagrodą
za cierpienie jest teraz możliwość wyrażenia niepopularnej opinii, bo niestety,
Promyczek
okrutnie nie przypadł mi do gustu.
Zaczynając od postaci głównej bohaterki,
która wydaje mi się… sztuczna.
Jest zbyt pozytywna, a przez co wygląda nieszczerze i nie budzi mojej sympatii.
Życie dosłownie strzela do Kate z armaty kulami z kaktusów, a ta się cieszy, że
te kaktusy już suche, bo jakby były żywe, to byłoby jej szkoda roślin. Nie
lubię takich ludzi, którzy nie pozwalają sobie na prawdziwe pokazanie swoich
uczuć i ciągle twierdzą, że wszystko jest w porządku, gdy ewidentnie tak nie
jest. Joker również taki był, prawda?
Z
postacią Kellera autorka chyba też trochę przesadziła. Ile nieszczęść może
spotkać tak młodą osobę w tak krótkim czasie? Holden, daj chłopakowi trochę
wytchnienia!
Ponadto,
Promyczek
jest strasznie nudny i zdecydowanie za długi. Cała powieść ma coś w okolicy
600 stron, a spokojnie można byłoby ją skrócić o połowę, wywalić niepotrzebne i
nic nie wnoszące dialogi oraz opisy, przez co historia nabrałaby rozpędu i nie
wymęczyłaby tak czytelnika swoją nijakością, bo przez to niejednokrotnie wybija
się z rytmu lektury.
Najlepszym
minusem jest to, że sam opis z tylnej okładki reklamuje książkę jako wielki
romans itepe itede, a tego naszego wyśnionego Kellera, chłopaka ze snów,
poznajemy dopiero po 200 stronach. A wcześniej? No właśnie, nie dzieje się nic. Bohaterka jeździ
autem, robi wycieczki po akademiku, codziennie odwiedza tę samą kawiarnie,
wypija taką samą kawę i uczęszcza na zajęcia. A my musimy czytać szczegółowy
opis tej uczelnianej rutyny, który po piątym razie zaczyna wychodzić uszami.
Jak już dochodzi co do czego i zaczyna
się pojawiać wątek romantyczny, to znowuż dla odmiany miałam wrażenie, że
uczucie pomiędzy bohaterami pojawiło się zbyt szybko, a ich relacja urosła do
rangi miłości życia bez wcześniejszego przygotowania. To, co udało się Shakespeare’owi w Romeo i Julii, by wszyscy uwierzyli w wielką miłość zakochanych w
sobie od dwóch dni niekoniecznie wyszło Kim Holden.
Jest
też tu obecny paradoks, że przez wiele,
wiele stron nie dzieje się nic, a jak już zacznie dziać się coś, to opisywane
to jest na dwóch, trzech, może czasem czterech stronach, wątek się urywa i
znowu wracamy do nużących opisów i lania wody.
Także
jeśli wam Promyczek się podobał, to serdecznie wam tego zazdroszczę, bo
historia naprawdę miała bardzo duży potencjał. Sam pomysł na wprowadzenie
tylu tajemnic i rozegrania sami wiecie których spraw w ten sposób zasługuje na
uwagę. Jednak można było trochę inaczej poprowadzić tę opowieść, bo póki co zanim dojdzie co do czego,
czytelnik się zdąży zniechęcić, zasnąć, albo, co najgorsze, porzucić tę książkę
i więcej do niej nie wrócić.
Mocno ostudziłaś moje chęci co do tej książki + ej, ja na przykład nie wiedziałam, o czym ona jest :D
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, w sumie nie wiem, czy to spoiler, ale i tak przez 70% nie ma o tym wszystkim słowa xd
UsuńOMÓJBOŻE w końcu nie jestem sama z taką opinią!!!!! Promyczek to jedna z najgorszych młodzieżówek obyczajowych jaką miałam nieszczęście czytać. Od kilku lat planuję nawet post z bardziej szczegółową analizą, co jest z tą powieścią nie tak i skąd autorka wzięła sobie większość wątków. Bo niemal cała książka to zlepek ściągniętych i zapożyczonych skądś motywów i schematycznych rozwiązań. Przepis na książkowy hit? Ukraść wszelkie modne i poczytne motywy i skleić w jedną powieść! Sukces gwarantowany, jak widać...
OdpowiedzUsuńNo i jak ja niecierpiałam głównej bohaterki! Jedna z najgorszych kreacji, jakie widziałam w książkach na przełomie całego mojego 22-letniego życia. Jaka ona była sztuczna, jaka irytująca i te jej teksty (o ile się nie mylę, ciągle w wypowiedziach używała słowa młoda - jakby sama nie wiadomo jak stara była). Szlag mnie trafiał, przysięgam. I szlag mnie trafia do dzisiaj co jakiś czas, gdy widzę, jak ktoś się spuszcza nad tą książką, jakby to cud literatury był co najmniej. Podczas gdy to najbardziej niezasłużony fenomen w historii.
Naprawdę nie wiesz, jak bardzo się ucieszyłam, widząc twoją recenzję. <3
Ściskam!
Recenzje Koneko
Na szczęście nie doszukałam się żadnych oczywistych zapożyczeń, ale też dlatego, że za bardzo nie siedzę w romansach obyczajowych dla młodzieży. Na szczęście, bo jakby jeszcze do tego dodać zbyt wielką inspirację, to wyrzuciłabym to przez okno XD
UsuńDokładnie wszystkich nazywała "młoda" lub "młody", a czasem byli starsi od niej XDD
Miło mi, że nie jestem odosobniona w mojej nienawiści XDDDD
Nie czytałam i raczej nie zamierzam ;)
OdpowiedzUsuń"Promyczka" czytałam dawno temu. Książkę wspominam całkiem miło, ale również nie trafiłam do grona jej ogromnych fanów. Jednak ja już zdążyłam przyzwyczaić się do tego, że w 95% przypadków powieści, które wychwalają wszyscy, do mnie nie trafiają.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam - im większy szum na temat danej książki, tym mniej mi się podoba
UsuńMam na półce i mam wielką ochotę ją przeczytać :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Ta książka to jest prawdziwy koszmarek. Boli mnie za każdym razem, gdy widzę te nieuzasadnione zachwyty i wysoką ocenę na LC.
OdpowiedzUsuńMoże to po prostu z nami jest coś nie tak :/
UsuńNie, to raczej z poziomem czytelnictwa w tym kraju jest coś nie tak i dowodem na to nie są tylko statystyki BN. Smutna prawda.
UsuńOj, ale lubię takie krwiste recenzje, w których ktoś się wyzłośliwia na książce. Jaka to wspaniała odmiana po czytaniu panegiryków (które też lubię, no ale odmiana to odmiana :D ) Twój opis bohaterki (tej z kaktusami) tak przypadł mi do gustu, że wprowadzę to porównanie do swojego słownika i spróbuję go użyć w najbliższym czasie (teraz mam na świeżo Dumę i uprzedzenie, pasowałby do Jane!).
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to czy ta książka jest naprawdę taka znana? Ja o niej pierwsze słyszę tu u Ciebie!
Mnie też o wiele lepiej się pisze negatywne recenzje, taka nagroda za cierpienie XD
UsuńSwoją drogą Duma i uprzedzenie również nie przypadła mi do gustu i nie rozumiem zachwytów XD
A ja jej nie znam. Nawet nigdy o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i bardzo mi się podobała. Złamała moje serce.
OdpowiedzUsuńznam to niestety - czasem zdarza się taka książka, przez którą nie można przebrnąć - mam takich kilka,
OdpowiedzUsuńa tej nie miałam okazji czytać
Na szczęście później po skończeniu można bez wyrzutów sumienia się wypowiedzieć w nagrodę :D
UsuńNie czytałam i chyba raczej nie sięgnę po tą pozycję
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać Promyczka i szybko odłożyłam tą książkę. Tu nawet nie chodzi o to, że nie jest to mój ulubiony gatunek książek, ale ksiązka po porstu wieje nudą :(
OdpowiedzUsuńTam się nic nie dzieje do jakiejś 400/500 strony :/
UsuńNawet się z tą książką nie spotkałam ani na blogach czy w księgarniach, obecnie moja lista jest wypełniona tytułami dlatego tą pozycję odpuszczę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie przypadła Ci tak do gustu. Sama jeszcze jej nie czytałam, ale widzę, że pewnie by mi się nie spodobała.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam Promyczka, ale bardzo dużo osób mi go w ostatnim czasie polecało, tak więc mam go już fizycznie. I liczyłam ma dobrą książkę. Zobaczymy jak ja ją odbiorę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Właśnie nie rozumiem, czemu wszyscy dookoła są nią tak zachwyceni ;_;
Usuńnie lubię takich makaronów, historia jak każda inna, ale widzę, że to nie tylko moje zdanie ;-)
OdpowiedzUsuńRozgotowany nieposolony makaron bez sosu ;/
Usuńwczesniej nie słyszałam o tej książce, ale skoro taka różnica zdań to aż chce sama się przekonać :)
OdpowiedzUsuńA do tego jak najbardziej zachęcam :D
UsuńNie znam i coś mi mówi, że po tej recenzji raczej nie poznam, 600 stron to szkoda czasu na nudę ;)
OdpowiedzUsuńGdzieś już czytałam recenzję tej książki i również nie była zbyt pozytywna. No cóż, czasem tak bywa
OdpowiedzUsuńCzytałam już jakiś czas temu, pamiętam że ogólnie była okej, ALE byłam nią okropnie zmęczona, wzruszałam się jak wiele osób to opisywało, ale byłam tym tak zmęczona że szok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😉
Bo ogólnie jest okrutnie męcząca do czytania
UsuńJuż wiem jaką książkę omijać szerokim łukiem. Zupełnie nie w moim guście.
OdpowiedzUsuńChyba się nie skuszę, będę omijać. :-)
OdpowiedzUsuńO Promyczku wiedziałam tylko tyle, że jest to romans, który wszyscy wkoło polecają. I też chciała sięgnąć, w końcu skoro to takie dobre, to czemu nie. Ale po Twojej recenzji zastanowię się ze dwa razy zanim to zrobię szczególnie, że od romansów wcale nie oczekuję, aby ciągnęły się przez 600 stron. ;)
OdpowiedzUsuńMoże tobie się spodoba, coś musi być w tych wszystkich pozytywnych recenzjach xd
Usuń