Przychodzę do was z kolejną porcją seriali prosto z Korei Południowej, które udało mi się obejrzeć już szmat czasu temu, ale dopiero teraz zebrałam je w jeden sensowny post.
Tak jak zawsze – 3 tytuły i
krótkie opinie na temat każdego z nich. Zapraszam niżej!
Black
Fabuła: Ha Ram, czyli nasza główna bohaterka, została obdarzona
nietypowym darem – widzi cienie obok ludzi, którzy w niedługim czasie mają
umrzeć, a gdy ich dotknie, może zobaczyć kiedy i w jaki sposób to nastąpi. Na
co dzień, żeby nie zwariować, nosi ciemne okulary i udaje, że nic nie wie.
Sytuacja zmienia się, gdy ciało jej kolegi z dzieciństwa przejmuje Ponury
Żniwiarz poszukujący swojego partnera, z którym ma kilka spraw do załatwienia.
Opinia: Fabuła tej dramy jest tak przyjemnie pogmatwana, że aż
przyjemnie jest się przy niej zrelaksować w inteligentny sposób. Mamy tu
mnóstwo szczegółów dotyczących życia pozagrobowego, niesnasek pomiędzy
żniwiarzami i sposobów ich pracy, czego zgłębianie jest ciekawym
doświadczeniem. Główni bohaterowie są odważni i lubią igrać z przeznaczeniem,
co niejednokrotnie zafunduje im kopa w tyłek i całą gamę problemów, z którymi
muszą sobie później radzić. I chociaż wiele rzeczy opiera się na schematach, to
niektóre wydarzenia potrafią zaskoczyć, a każdy kolejny odcinek ogląda się z większą
przyjemnością.
Dla kogo? Jeśli szukacie czegoś ciekawego, nieoczywistego, z
gatunku fantasy i z nienachalnym romansem, to trafiliście pod dobry adres!
Gdzie oglądać? Netflix (polski!)
Her Private Life
Fabuła: Sung Deok Mi jest kuratorką w galerii sztuki, a
prywatnie wielką fanką piosenkarza Cha Shi Ana – ma profesjonalny aparat,
bierze udział we wszystkich ważnych wydarzeniach, prowadzi stronę na ten temat,
a jej mieszkanie wygląda prawie jak świątynia dla idola. Deok Mi ukrywa drugą
część swojego życia, co wywołuje same komplikacje, gdy w jej galerii pojawia
się nowy dyrektor, Ryan, z pomysłem zorganizowania wystawy z obrazami
należącymi do idola.
Opinia: Jeśli myślicie o fandomie, to raczej w głowie pojawia
wam się zachodnie wyobrażenie tego terminu. Śledzenie social mediów, bycie na
bieżąco z twórczością, chodzenie na ewentualne koncerty i może wieszanie
jakichś plakatów w pokoju (to taka wersja nastoletnia raczej). Natomiast w
Korei bycie fanem to prawie jak praca na pełen etat, której trzeba poświęcić
się w 125%. Nie dość, że musicie być na bieżąco z każdym krokiem waszego idola,
to na dodatek powinniście być krok przed całą resztą fanów, bo kolejność
zdobywania informacji ma tutaj znaczenie. I nie przesadziłabym stwierdzając, że
koreańskie fandomy to takie małe kulty.
Tutaj
pokazano to w naprawdę przystępny, a przy tym nieżenujący sposób, co jest nie
lada gratką dla każdej fangirl (obecnej lub byłej). Cały ten fanowski wątek
momentami jest lekko creepy, ale jednak przez większość czasu jest po prostu
uroczy i stanowi bardzo ciekawe tło dla rozwoju wątku miłosnego pomiędzy
głównymi bohaterami. A zdecydowanie jest co tutaj rozwijać! Chemia pomiędzy
postacią Deok Mi a Ryanem jest po prostu świetna. Sceny z ich udziałem są
zabawne i hipnotyzujące, a cała otoczka wokół nich jest tak niesamowicie urocza
(aczkolwiek z umiarem i bez przesady, twórcom udało się to wyważyć), że aż robi
się cieplej na serduszku, kibicuje się ich związkowi i czeka na więcej.
Dla kogo? Dla wszystkich, którzy kiedyś byli (lub dalej są) w
jakimś fandomie, nie ma znaczenia jakim, a także lubią przekomarzanie się
pomiędzy głównymi bohaterami i uroczy wątek miłosny!
Gdzie obejrzeć? Viki.com
Descendants of the Sun
Fabuła: Yoo Shi Jin jest woskowym, Kang Mo Yeon jest
utalentowaną panią chirurg. Tych dwoje spotyka się w przypadkowych
okolicznościach w Seulu i od razu wpada sobie w oko, ale nie dane jest im się
bliżej poznać, bo nietypowa praca i obowiązki Yoo Shi Jina stają im cały czas
na drodze. Wydaje się już, że ich drogi ostatecznie się rozejdą; on zostaje
wysłany na kilkumiesięczną misję za granicę, ona zostaje w Seulu. Jednak
konflikt z przełożonym, w który wdaje się Mo Yeon, prowadzi ją do przymusowego
wolontariatu w zagranicznej strefie wojennej, w której… ponownie spotyka Shi
Jina.
Opinia: Może zacznę od pierwszego rozczarowania, którego
doświadczyłam przy oglądaniu tej dramy. Po obejrzeniu zapowiedzi wydawało mi
się, że cała ta misja wojskowa będzie miała w sobie trochę więcej z wojny niż
rzeczywiście miała. Wątek wojskowy opiera się głównie na tym, że bohaterowie
głównie siedzą na tyłku w bazie w Urku – fikcyjnym państwie, które jest
cudownie zagrane przez grecką wyspę Zakynthos – i o wojnie mogą co najwyżej
między sobą pogadać, bo nie uświadczymy jej tu zbyt dużo. Jednak pomimo tego dzieje
się tutaj naprawdę bardzo dużo, jest pełno nagłych zwrotów akcji i na pewno nie
będziecie się nudzić!
Descendants of the Sun nie mają jasnego wątku, według konsekwentnie zmierza do
końca. To raczej plątanina różnych wydarzeń, które łączą się w jedną spójną
całość. Znajdziemy tu między innymi akcję z ratowaniem VIPa w warunkach
polowych, trzęsienie ziemi, śmiercionośnego wirusa czy pojedynki z gangiem.
Oczywiście wszystko przeplatane fenomenalnym wątkiem romantycznym, który
stanowi chyba najlepszą część całej tej dramy. Chemia pomiędzy dwójką głównych
bohaterów jest nie do podrobienia. Ich przekomarzania, ich powoli rodzące się
uczucie, to majstersztyk. W sumie nic dziwnego, bo aktorzy wcielający się w te
role zakochali się w sobie naprawdę i stanęli na ślubnym kobiercu krótko po
zakończeniu zdjęć. Na drugim planie mamy jeszcze jedną parę, której związek nie
leży mi już tak bardzo, chociaż mimo to darzę ich dużą sympatią.
Przesympatyczny sierżant Seo Dae Young, przyjaciel Yoo Shi Jina, zmaga się ze
sprzeciwem ojca swojej ukochanej, która jest lekarzem wojskowym. I szczerze?
Ten wątek niepotrzebnie rozciągnęli na te 16 odcinków, spokojnie można byłoby
zamknąć go w 1/3 całej dramy. Na prawdziwe oklaski zasługuje bromance pomiędzy Yoo Shi Jinem i Seo
Dae Youngiem. Złoto w czystej postaci. Ogrom śmiechu i płacz, bo znajdziemy tu
mnóstwo zabawnych scen pomiędzy tą dwójką.
Najlepsze
odcinki, według mnie, dotyczą trzęsienia ziemi. Zostały fenomenalnie nakręcone,
bohaterowie muszą się zmagać w nich z bardzo trudnymi decyzjami, etycznymi i
moralnymi, a do tego one od początku do końca trzymają w napięciu. Dla
kontrastu znajdziemy tu też mnóstwo scen komediowych, przy których gwarantuję
wam, będziecie płakać ze śmiechu. Ja miałam to szczęście, że jeden z takich
odcinków oglądałam w Starbucksie podczas przerwy między zajęciami i powiedzmy,
że wszyscy patrzyli się na mnie jakbym miała nierówno pod sufitem, ale mnie to
nawet nie obchodziło, tak byłam zajęta tym, co dzieje się na ekranie.
Dla kogo? Dla tych, co lubią połączenie romansu, wątków medycznych
i całego tego wojennego zamieszania, jest dość nietuzinkowe. Chemia między
bohaterami, trzy kilogramy świetnego humoru i piękne plenery Zakynthos (jest
świetna scena w Zatoce Wraku!) to coś, co podnosi wartość tej dramy. Nie dziwię
się, że odniosła tak ogromny sukces, także jeśli ktoś z was jeszcze nie miał
przyjemności, to zachęcam!
Gdzie obejrzeć? Netflix (z angielskimi napisami)
I
to tyle z dram, na temat których opiniami chciałam się z wami podzielić.
Wszystkie oglądałam już trochę dawno temu, ale moje odczucia się nie zmieniły,
także wszystko pozostaje aktualne.
Jeśli
szukacie więcej moich dramowych opinii to zapraszam do poprzednich postów po
kolejne porcje koreańskich seriali!
Właśnie ostatnio zastanawiałam się jaką dramę obejrzeć, teraz już wiem!
OdpowiedzUsuń"Her Private Life"będzie idealne dla mnie :)
Pozdrawiam serdecznie!
Mój blog
Oglądaj i apdejtuj :D
UsuńWciąż sobie obiecuję, że obejrzę koreańską dramę (wstyd :().
OdpowiedzUsuńTo oglądaj, no bo wstyd! XDDD
UsuńDescendants of the Sun bardzo polecała mi przyjaciółka i ja wiem, że to kiedyś zobaczę! Kiedyś XD
OdpowiedzUsuńKiedyś XDD. Ale jest przezabawne więc "kiedyś" nie będziesz żałować XD
UsuńHer private life mnie zaciekawiło :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Black będę musiała obejrzeć :D Intryguje mnie, jak się to potoczy.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna i przyjemna drama z wieloma zaskoczeniami :D
UsuńWidziałam dane Black o spoko ale jakieś al wolę te starsze dramy hi
OdpowiedzUsuńTo ja znowu do starszych nie mogę się przekonać :/
UsuńNie przepadam za serialami ,ale Descendants of the Sun wygląda ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tych seriali, ale gdybym miała je obejrzeć, to chyba właśnie w takiej kolejności, jak tu je przedstawiono :)
OdpowiedzUsuńIleż tego jest. Życia człowiekowi nie starczy aby wszystko zobaczyć i pooglądać. :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy pomysł na post,
OdpowiedzUsuńżadnego z tych filmów nie widziałam i nie znam :)
Ewidentnie damy i dżentelmeni, chętnie bym obejrzała pierwszą ekranizację.
OdpowiedzUsuńCiekawie było by obejrzeć jakiś koreański film, ale nie mam Netflixa...
OdpowiedzUsuńA to ciekawe,że Koreańczycy robią filmy w Grecji??
UsuńNiestety ostatnio brakuje mi czasu. Nastała wiosna, a z nią plany remontowe :) ale dziekuję za propozycje
OdpowiedzUsuńKoreańskimi serialami interesowała się jakiś czas temu moja dalsza koleżanka, może twoje wpisy wniosą coś nowego u niej? Dam jej znac.
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz i jestem pod wrażenie co do contentu.
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć! <3
Usuńświetnie, że udało się zebrać wszystko w jeden sensowny post
OdpowiedzUsuńA dziękuję ;)
Usuńz gatunku fantasy i z nienachalnym romansem - dobrze się zapowiada
OdpowiedzUsuńDramy azjatyckie oglądam już z 15 lat jak nie więcej. Obejrzałam już tyle, że nie zliczę, a wystarczy jedna chwila nieuwagi, mrugnięcie czy nawet kichnięcie a tu nowe tytuły ;) Kocham dramy, zwłaszcza jak na końcu tak legalnie można ryczeć albo się śmiać
OdpowiedzUsuńJa mam wrażenie, że codziennie po przebudzeniu pojawia się z 10 nowych tytułów. Czas w Azji biegnie inaczej XD
Usuńjeszcze nie zdąrzyłam obejrzeć poprzednich, a tu już kolejne, mam parę swoich faworytów :-)
OdpowiedzUsuńA pewnie niedługo wrzucę jeszcze jakieś nowe. Nie ma ulgi :D
UsuńZupełnie nie znam tych seriali, ale ogólnie to mało oglądam :)
OdpowiedzUsuńOsobiście niewiele seriali oglądam. W ogóle mało tv w moim życiu
OdpowiedzUsuńŚwietne recenzje, chętnie zobaczyłabym "Black" :)
OdpowiedzUsuńZachęcam!
UsuńA która drama wg Ciebie lepsza? Ta, czy Crash Landing on you? Tam też mają świetną chemię i prywatnie stali się parą :)
OdpowiedzUsuń