Ja
wiem, że połowa maja to tak o 4 miesiące za późno, by przychodzić do was z
podsumowaniem ubiegłego roku, ale… w końcu znalazłam czas, by do tego porządnie
przysiąść, podsumować i wszystko spisać. Bo wiecie, w styczniu tłumaczyłam się
sesją, a po sesji dopadło mnie życie i tak jakoś wyszło, że nie zebrałam się o
czasie.
Jednak jak to mówią: lepiej późno niż później, także w końcu mogę was zaprosić na podsumowanie 2019 roku oraz najlepsze i najgorsze tytuły, jakie udało mi się obejrzeć bądź przeczytać.
Już
na wstępie zaznaczam, że biorę pod uwagę pozycje, które przeczytałam bądź
obejrzałam w 2019 roku – niekoniecznie wtedy miały swoją premierę.
W
ubiegłym roku udało mi się przeczytać szaloną liczbę 20 książek, co… nie jest
zbyt pokaźnym wynikiem. Przez co pula, z której mogę wybierać najlepsze i
najgorsze nie jest zbyt duża. Z filmami za to poszło mi trochę lepiej, bo rok
skończyłam z 68 nowymi na koncie. Seriali nie będę liczyć, bo nawet nie wiem, w
jaki sposób potraktować wszystkie sezony, ale ich też było całkiem sporo. To
co, do rzeczy?
Najlepsze książki 2019 roku
Zdecydowanie
najlepszym tytułem, na jaki trafiłam, byli Mężczyźni z różowym trójkątem czyli
pozycja z literatury faktu opowiadająca o więźniach w obozach koncentracyjnych,
którzy byli prześladowani za fakt bycia innej orientacji niż heteroseksualna. To
przerażająca i frustrująca opowieść o niesprawiedliwości, która pokazuje od
trochę innej strony doskonale znany nam horror drugiej wojny światowej i
wiążących się z nią represji. Wszyscy znają historie o Żydach, ale to tylko
kropla w morzu wszystkich nadużyć, jakich się wtedy dopuszczono. Jeśli tylko
gustujecie w historiach opartych na faktach lub relacjach wojennych, to tą
pozycją koniecznie musicie się zainteresować.
Udało
mi się też w końcu przeczytać pierwszy
tom serii Dark Elements czyli Ognisty pocałunek. I pewnie jestem
równie zdziwiona co wy, że umieszczam ten tytuł w tym zestawieniu, ale… jest to
piekielnie dobra młodzieżówka! Duża ilość fantastyki, charyzmatyczni
bohaterowie i wartka akcja, a do tego niepowtarzalny klimat sprawia, że w
historii o demonach i gargulcach można się zakochać bez pamięci. (Więcej
pisałam o niej tutaj: Ostatnio przeczytane)
I
ostatnia na podium czyli Nasz ostatni dzień, która jest
wyjątkowa nie tylko z powodu świetnie wykreowanych bohaterów, ale przede
wszystkim samej historii, której zakończenie znamy od pierwszej strony –
przebywamy w świecie, w którym w dzień swojej śmierci człowiek dostaje telefon
z radosną informacją, że to dziś dokona swojego żywota. Jeśli to nie jest
najlepszy pomysł roku, to ja nie wiem, co nim jest. (A więcej merytorycznych
uwag znajdziecie tu – Tinder dla umierających)
Najgorsze książki 2019
Tutaj
zestawienie otwiera Show, które czytałam gdzieś na początku ubiegłe roku i… to
nawet nie był typowy erotyk, on był dwa metry niżej. Mamy tutaj fabułę opartą
na telewizyjnym show, które robione jest pod publikę i przy jego tworzeniu
dzieje się mnóstwo bezsensownych dram wnoszących tyle, co nic. Bohaterowie są
pozbawieni charakterów, są bezbarwni i zachowują się jak ameby umysłowe, a
sceny erotyczne wołają o pomstę do nieba.
Numer
dwa to Szczęście w miłości, które jest absurdalnie głupie i pozbawione
wszelkiego sensu. Tutaj zaś mamy dziewczynę pochodzącą z niezbyt bogatej
rodziny, która zawsze musiała dwa razy zastanowić się nad wydaniem jednego
dolara. Pewnego dnia jednak niespodziewanie wygrywa na loterii i włącza jej się
tryb „shut up and take my money”. Wydawałoby się, że jest to rozsądna
bohaterka, która znając swój poprzedni tryb życia nie będzie szastać
niespodziewaną gotówką, ale najwidoczniej woda sodowa uderzyła jej do głowy i
gdy tylko poczuła zapach pieniędzy, wszystkie wyznawane przez nią wcześniej
wartości poszły się kochać. Do tego całość jest tak niesamowicie idiotyczna, a
wszystkie decyzje głównej bohaterki walą głupotą po oczach i… mamy przepis na
bardzo złą książkę.
Wisienką na torcie są Przebudzeni czyli najnowsza powieść Colleen Houck, gdzie autorka splagiatowała samą siebie. Pamiętacie popularną przed laty Klątwę tygrysa? To tutaj mamy dokładnie to samo, tylko zamiast tygrysów biegamy za egipskimi mumiami i bohaterowie mają inne imiona. A tak to cała reszta do dosłowne kopiuj-wklej z Klątwy. (Więcej o tej porażce mówię tu – Autorka splagiatowała… samą siebie)
Najlepsze filmy 2019
Bezapelacyjnie
moim numerem jeden z zeszłego roku jest Avengers: Endgame. I chociaż się nie
popłakałam na końcówce, to jednak bardzo się wzruszyłam i nie mogłam uwierzyć w
to, co dzieje się na ekranie. Jestem pełna podziwu dla osób, które wymyśliły
całą tę historię i w tak dobry sposób rozwinęły wszystkie wątki. Na ekranie
mamy mnóstwo bohaterów i każdemu poświęcono tyle samo uwagi. Do tego nawiązania
do poprzednich części, wszystkie żarty sytuacyjne i humor, a do tego zwroty
akcji… no po prostu poezja!
Mój
numer dwa to Parasite. I tutaj chyba pierwszy raz w życiu niesamowicie
cieszę się z wyników Oscarów, bo wszystkie najlepsze statuetki zebrał mój
faworyt czyli właśnie Parasite.
Świetna koreańska rzeczywistość, która dodaje uroku do głównej fabuły, która,
mimo swojej prostoty, jest zaskakująca i dopracowana w każdym calu (trochę
więcej szczegółów znajdziecie tu – Wrześniowe wyzwanie filmowe)
Podium
zamknę Jokerem, bo… tak dobrego studium przypadku naprawdę ciężko
szukać we współczesnej kinematografii. Jestem pozytywnie zaskoczona sposobem, w
jaki twórcy poprowadzili tę postać, nadając jej drugie życie i pokazać jej
historię od podstaw, poświęcając dużo uwagi na psychikę i relacje z otoczeniem.
Gra aktorska – cudo. Kreacja bohaterów – sztos. Ścieżka dźwiękowa –
majstersztyk. Do tego całość dopełniona idealnym zakończeniem i mamy jeden z
najlepszych filmów roku (po więcej zapraszam tutaj – Październikowe wyzwanie
filmowe)
Najgorsze filmy 2019
Tutaj
trochę sobie ponarzekamy. Zacznę od filmu, który jest najmniejszym złem z całej
tej trójki czyli od #WSZYSTKOGRA – nasz polski musical. Tylko wiecie, jaki kraj,
taki musical. Fabuła? Nie tutaj. Bohaterowie? Zły adres. Piosenki? Festiwal
autotune. Logika? Też nie. Także tutaj znajdziemy tylko pełno niezręczności,
poszatkowane sceny i brak ciągu przyczynowo-skutkowego. Nawet obsada nie dała
sobie rady, bo cała formuła za bardzo ją przytłoczyła.
I
nie wiem, jaka siła nieczysta podkusiła mnie do obejrzenia Smoleńska, ale… no
popełniłam tę zbrodnię i żałuję bardzo mocno. Jednak nie dam rady już tego
odwidzieć, chociaż bym chciała. Ten film jest po prostu koszmarny i zasadniczo
opowiada o niczym. Odtwarza sceny katastrofy z pseudo śledztwem pani
dziennikarz. To zlepek przypadkowych fragmentów, które nie są ze sobą w żaden
sposób połączone. Gra aktorska? Nie istnieje. Wartość merytoryczna? Żadna.
I
ostatnia porażka, na jaką się świadomie zdecydowałam to Pięćdziesiąt twarzy Blacka.
I tutaj już mi nawet słów brakuje, by opisać te wszystkie idiotyzmy, jakie serwują
nam twórcy. Obejrzałam to filmo-podobne-coś dlatego, że sądziłam, że głupsza od
oryginału (czyli Pięćdziesiąt twarzy
Greya) być nie może. A tu się okazało, że byłam w wielkim błędzie, bo
historia Blacka posiada ujemną inteligencję, jest pełna ohydnych żartów, a jej
oglądanie obniża człowiekowi IQ. (Odsyłam po więcej tutaj – Październikowe wyzwanie
filmowe)
Najlepsze seriale 2019
Mój
absolutny numer jeden z zeszłego roku to Czarnobyl – krótki serial poświęcony
katastrofie w Czarnobylu, która miała miejsce pod koniec zeszłego wieku. 5
fenomenalnych odcinków, które w całości przybliżają nam historię tamtego incydentu,
pokazują, jak do niego doszło, jak przebiegał proces usuwania skutków tragedii
i wszystkie procedury wokół tego. Ostatni odcinek zaś uważam za najlepszy –
tutaj dostajemy najbardziej prawdopodobną wersję zdarzeń z dokładnym
omówieniem, jak w ogóle do tego doszło. I chociaż poruszamy fakty historyczne,
to całość jest normalnym serialem fabularnym, po prostu opartym na faktach,
który w żadnym momencie nie przytłacza widza zbyt dużą ilością danych. Wszystko
zostało idealnie wymierzone i każdy epizod można podsumować jednym słowem: WOW.
(więcej tu – Serialowy Update #2)
Minimalnie
niżej jest The Act. Kolejna niesamowita historia oparta na prawdziwych
wydarzeniach, która jest o przerażającej relacji matki i dziecka, gdzie matka
wmawia swojej córce, że jest chora, niepełnosprawna, zatrzymana w rozwoju
intelektualnym, uczulona na cukier i okłamywana co do swojego prawdziwego
wieku, tym samym robiąc z niej zakładnika we własnym domu. Nie znajdziemy tu
szczęśliwego zakończenia, wręcz przeciwnie, finał jest tragiczny i
przerażający. Dostaniemy za to fenomenalną grę aktorską i świetnie
sfabularyzowaną opowieść, którą ogląda się z podziwem. (Więcej tu – Serialowy Update
#2)
No
i muszę tutaj jeszcze wrzucić trzeci
sezon Stranger Things. Muszę, bo
się uduszę. Poprzednie sezony aż tak bardzo mi się nie podobały, za to ten
najnowszy był wprost fenomenalny. Świetny klimat, mnóstwo fajnych żartów, a do
tego obsada już się dotarła i świetnie wcieliła się w swoje role! (Rozwinięcie
tu – Serialowy Update #2)
Najgorsze seriale 2019
Udało
mi się zmęczyć całe Reign w ubiegłym roku – ostatnie sezony oglądałam już trochę na
siłę i bez większego zaangażowania, z myślą „byle to już skończyć”. Pierwsze
odcinki naprawdę mi się podobały, ale im dalej w las, tym całość robiła się
coraz głupsza, a bohaterowie podejmowali coraz bardziej idiotyczne decyzje. Z
historyczną poprawnością to się nawet przez ścianę nie spotkało – chociaż tego
nie oczekiwałam, fabularyzowanie nie jest złe, ale trzeba wiedzieć, na jak
wiele można sobie pozwolić. (Moja opinia po pierwszym sezonie – Seriale?
Seriale #4)
Kolejna
porażka, na jaką trafiłam to Insatiable. To miała być historia o
grubej dziewczynie, która do najpiękniejszych nie należy i zmaga się ze swoimi
problemami. Później udaje jej się znacząco schudnąć, przez co zyskuje status
szkolnej gwiazdy, a konkursy piękności stoją przed nią otworem. I byłam w
stanie zauważyć, że ten serial chciał przekazać nauki pokroju „nieważna jest
waga, ważne jest wnętrze” i „o zaburzeniach odżywiania trzeba mówić”, to jednak
zrobił w to tak nieumiejętny i toksyczny sposób, że całość przypomina
nieśmieszny żart zostawiając widza z morałem, że bez odpowiedniego wyglądu jest
się nikim.
I
na koniec standardowy punkt programu czyli najnowszy
sezon Trzynastu powodów – w tym wypadku trzeci. Chyba konsekwentnie
rok w rok będę umieszczać kolejne odcinki na tej liście, bo ciągnięcie tej
produkcji jest tak beznadziejnym pomysłem, że to aż szkoda gadać. Tym razem
twórcy wpadli na pomysł, by zamordować Bryce’a. No super, wszystko fajnie.
Szkoda, że przez poprzednie dwa sezony Bryce był najgorszym możliwym bohaterem,
a tutaj w trzecim jak już nie żyje, to trzeba go wybielić – przecież miał swoje
powody i to nie tak, że on jest zły, on po prostu się zagubił. Powiedzcie to
tym wszystkim dziewczynom, które cierpiały z jego powodu. (Tak bardzo mnie
zirytował ten serial, że popełniłam post z wytykaniem wszystkich głupot – 13 powodów,
by nie oglądać trzeciego sezonu 13 powodów)
Najlepsze dramy 2019
I
na sam koniec dorzucę taki mały bonus w postaci koreańskiej dramy. Strong
Woman Do Bong Soon to moje zeszłoroczne odkrycie. Niby zwykła historia
o dziewczynie, która posiada niesamowitą siłę nie z tej ziemi, a ile ja przy
niej łez wypłakałam! I to takich ze śmiechu, bo mamy tu pełno śmiesznych żartów
sytuacyjnych, i takich ze smutku – znajdziemy tu też bardzo wzruszające i
rozdzierające serduszko wydarzenia. To świetne połączenie małego wątku
fantastycznego z uroczą komedią romantyczną i zagadką kryminalną. Do tego
cudowny główny bohater, w którego wciela się mega przystojny Park Hyung Sik i
mamy dramę idealną! (Pisałam o niej ostatnio – Dramy? Dramy #3)
Najgorszej
dramy tu nie wstawię, bo na moje szczęście na taką nie trafiłam. I mam
nadzieję, że długo jeszcze nie trafię!
No
i to by było na tyle. Nie jest tego dużo, ale przynajmniej wyszedł mi całkiem
zwięzły post zawierający samą esencję moich kulturalnych poczynań z zeszłego
roku. Mam nadzieję, że następnym razem przyjdę do was z takim samym
podsumowaniem w odpowiednim czasie, a nie w połowie maja. Ale może nie będę nic
obiecywać, bo wiecie, jak to bywa.
A
wy co ciekawego przeczytaliście lub obejrzeliście w ubiegłym roku? I które
tytuły zdecydowanie odradzacie, bo uplasowały się na samym końcu waszego
rankingu?
Nie znam niczego, co tu prezentujesz, ale chyba nie mam czego żałować.
OdpowiedzUsuńTych najlepszych możesz żałować ;)
UsuńNigdy nie jest za późno na podsumowanie ubiegłego roku. :D Co do książek żadnej z nich nie czytałam. Filmy Parasite i Joker również uważam są to dobre kino i nie bez powodu nominowane do Oskarów. :) "Insatiable" tak kusząco wygląda na natflixiee
OdpowiedzUsuńZa późno by było w przyszłym roku XD
UsuńInsatiable tylko tak wygląda. W praktyce to tragedia na kółkach
Oj te "13 powodow" to i u mnie wywoluje podobne odczucia hahaha :)
OdpowiedzUsuńAż się człowiekowi w żołądku przewraca kolacja sprzed tygodnia ;/
UsuńHahahaha dokladnie tak, mam tez takie podejscie do wszystkich romansowych pozycji na bazie 50 twarzy Greya :(
UsuńAvengers na pewno to będą moje najlepsze filmy 2020 roku
OdpowiedzUsuńMój blog
Endgame również u mnie plasuje się na wysokim poziomie, jeśli chodzi o zeszłoroczne filmy! Przypomniałaś mi, że muszę dokończyć Czarnobyl... :D
OdpowiedzUsuńA jeszcze nie widziałaś go do końca?!
UsuńBoże, mnie mój chłop na tę parodie Blacka wziął do kina.
OdpowiedzUsuńDO KINA. TO LECIAŁO W KINACH XD
To podchodzi pod tortury...
UsuńAvengersi i Czarnobyl pozamiatali :)
OdpowiedzUsuńZgodzę się z toba totalnie, jeśli chodzi o 13 powodów. Matko, nie mogłam skończyć tego serialu! A jeszcze czwarty sezon ma wyjść. Płakać się chce na samą myśl. I Avengers! Na samym początku to ja byłam strasznie niezadowolona, że jezu, że superbohaterowie, 10ty spider man, ale kurde, zaczęłam nadrabiać, wkręcałam się coraz bardziej, a Endgame to jest taka wisienka na torcie <3
OdpowiedzUsuńCzwarty sezon będę oglądać pod wpływem. Pierwszy oglądałam na serio, drugi s przymróżeniem oka, trzeci dla beki, a czwarty sprawdzę nie na trzeźwo XD
UsuńMnie się od początku Avengersi podobali, za to nie lubiłam tych pojedynczych filmów, bo były takie zwyczajne. A pomysł, żeby wrzucić wszystkich super bohaterów do jednego filmu mnie kupił w zupełności i tak się to zaczęło <3
zadziwiające jest to, że większość z najlepszych znam, a tych najgorszych już nie ;-). Przede mną jeszcze Joker i Parasite, ale mam nadzieję, że szybko nadrobię :-)
OdpowiedzUsuńTo tych najgorszych nie poznawaj, bo zdecydowanie nie warto
UsuńZnam niektóre tytuły i zgadzam się z Toba! Bardzo ciekawy wpis, będę tu częściej zaglądać! :)
OdpowiedzUsuńMiło mi i zapraszam! <3
UsuńCiekawe propozycje
OdpowiedzUsuńZakończenie Endgame rzeczywiście było wzruszające. Jestem ciekawa, jak dalej będzie poprowadzona fabuła :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać reszty filmów! Ale sobie trochę teraz poczekamy
UsuńLepiej późno niż wcale, my jeszcze nie zrobiliśmy podsumowania 😁
OdpowiedzUsuńPocieszenie, nie jestem ostatnia :D
UsuńMi z kolei Joker zupełnie nie przypadł do gustu. Natomiast serial Czarnobyl już tak, z ochotą zasiadałam do kolejnego odcinka:)
OdpowiedzUsuńJakoś ciągle boję się obejrzeć Czarnobyl, mimo że słyszałam, że to dobry serial. Czytałam sporo na ten temat, ale jakoś serial trochę mnie paraliżuje. A Parasite tak wszyscy wychwalają, że chyba też powinnam obejrzeć. :D
OdpowiedzUsuńNie dowiesz się, póki nie spróbujesz :D. A naprawdę warto zapoznać się z oboma!
Usuńo takie wpisy lubię ,jak tylko znajdę chwilę muszę nadrobić (spore) zaległości - i te w książkach i te w filmach :) seriale to nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńFajne podsumowanie, z serialami się zgadzam, były super, a książki chętnie przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńKsiążki i my chętnie przeczytamy
UsuńMiło mi i zachęcam jeszcze raz!
UsuńNie znam niczego, co tu jest opisane - ciekawe...
OdpowiedzUsuńCiekawie opisane czy ciekawe, że nic nie znasz...?
UsuńZ tych wszystkich filmów to zainteresował mnie Czarnobyl, ale piszesz świetnie trzeba przyznać i najchętniej i najbardziej podobało mi się twoje podsumowanie :-)
OdpowiedzUsuńTeż go polecam, bardzo ciekawy serial, ściągnęłam na raz wszystkie odcinki i oglądnęłam z 3 dni? Jak dobrze pamiętam.
UsuńMiło mi!
UsuńA Czarnobyl to majstersztyk w 5 odcinkach
Nigdy nie jest na nic za późno😀 bardzo fajne podsumowanie 😉
OdpowiedzUsuńOglądałam Czarnobyl i to też mój numer jeden. ;-)
OdpowiedzUsuńW takim razie ja Ci polece ksiązkę - Wielkie włoskie wakacje, myślę, że przypadnie Ci do gustu :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy cię zaskoczę, ale kiedyś jej się przyglądałam :D
UsuńO, pierwszą zaraz z brzegu różowa książka - zapomniałam o niej, a chciałam przeczytać, dobrze, że mi przypomniałaś. A The Act muszę obejrzeć, czytałam reportaż kiedyś o tej matce i aż się w głowie takie coś nie mieści...
OdpowiedzUsuńHaha, polecam się na zapominajkę!
UsuńA The Act jest tak samo przerażający jak prawdziwa historia
Ze Smoleńskiem całkowita zgoda - z dupy film jak obecna władza
OdpowiedzUsuńFilm propagandowy wykorzystujący obywateli do zrobienia pieniędzy
UsuńOglądałam Czarnobyl i też uważam, że to świetny miniserial.
OdpowiedzUsuńoglądałabym czarnobyl i też byłam nim zachwycona
OdpowiedzUsuńa joker mą wstząsnął, ale był wart obejrzenia - świetny film
13 powodów obejrzałam, ale dość długo się zabierałam za ten serial... :-)
OdpowiedzUsuńA jak wrażenia?
UsuńNajważniejsze, że w ogóle spięłaś się do napisania tego podsumowania, wiem, jak to jest. :D I oby ten rok obfitował tylko w dobre doznania kulturowe. ;)
OdpowiedzUsuńCzłowiek ma za dużo czasu przez koronaferie to i wyciąga podsumowanie sprzed pół roku XD
UsuńTopki są zawsze fajne! Niestety żadnej z wymienionych rzeczy jeszcze nie czytałam ani nie widziałam. Ale jestem zaskoczona tą negatywną oceną "Szczęścia w miłości", bo choć tej książki akurat nie czytałam, to inne jej powieści bardzo przypadły mi do gustu i były takimi przyjemnymi i wesołymi młodzieżówkami na zły dzień, muszę sprawdzić na własnej skórze jak to jest z tą książką. :P
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też bardzo lubię czytać Kasie West - szybkie, przyjemne książki, idealne na wakacje albo gorszy humor. I też się zdziwiłam, że ta mnie tak mocno dobiła
UsuńA mnie się ta drama średnio podobała w połowie zakończyłam ale nie co zabawna była ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Czarnobyl miał tak mało odcinków.
OdpowiedzUsuń