środa, 14 czerwca 2017

Chodź, pomaluj mój świat, chodź, pomaluj mi życie... "Miłość, która przełamała świat" Emily Henry | [RECENZJA]

W sumie, to było lepiej niż myślałam.

Premiera: 14 czerwca 2017



Od tej książki nie wymagałam niczego, nie rozmyślałam, jaka by to ona mogła nie być, nie słyszałam żadnych opinii na jej temat i specjalnie nie zagłębiałam się w odłamy internetu z nią związane. Opis zainteresował mnie dość miernie, ale to okładka przykuła moją uwagę. Zobaczmy, jak na tym wyszłam.

Natalie właśnie kończy szkołę i tylko wakacje dzielą ją od wyjazdu na studia. To ostatnia okazja, by leniwie spędzić letnie miesiące w rodzinnym miasteczku w Kentucky. Jej życie toczy się zwyczajnym torem, ale do czasu, aż dziewczyna zaczyna czuć niepokój z powodu niewyjaśnionych zmian w jej otoczeniu. Niespodziewanie znika ogród, który był koło przedszkola, znikąd zaczynają pojawiać się wzgórza, a drzwi od jej pokoju zmieniają kolor. W dodatku odwiedza ją tajemnicza postać i ostrzega, że Natalie ma tylko trzy miesiące, by go uratować. Ale kogo? Wkrótce Natalie spotyka Beau, a czas i przestrzeń przestają dla nich istnieć.

Miłość, która przełamała świat została bardzo dziwnie, wręcz chaotycznie i niejasno napisana, co równocześnie jest jej dużą wadą jak i ogromną zaletą. Podczas lektury trzeba maksymalnie skupić swoją uwagę na czytanym tekście, by cokolwiek zrozumieć z zawiłego toku prowadzenia narracji. Najpierw myślałam, że wynika to z błędu autorki i nieumiejętnie stworzyła główną bohaterkę, która zdawała się być małym półgłówkiem, nic nierozumiejącym, nic niewyjaśniającym, niedopowiadającym wielu ważnych szczegółów narratorem. Jednak wkrótce się okazało, że tak właśnie miało być, a wszystko pięknie wyjaśnia się na końcu, gdzie wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce. Bardzo lubię książki, których zakończenie jest idealną konkluzją dla całej historii, gdzie rozwiązują się wszystkie wątki i nagle całą fabuła nabiera sensu. Jednak w przypadku Miłości, która przełamała świat ciężko było mi dotrwać do momentu, w którym zaczęłam rozumieć, co się dzieje. Natalie widzi różne rzeczy i niby nam się wydaje, że wiemy, o co chodzi, by za kilka stron jednak znowu pozostać zdezorientowanym. Autorka tylko kilka razy usunęła mi grunt spod nóg, ale to mi wystarczyło, by czuć się jak na rollercoasterze i nie wiedzieć, gdzie jest góra a gdzie dół. Często musiałam wracać parę akapitów wstecz, by sprawdzić, czy może jednak czegoś nie przeoczyłam, co zdecydowanie utrudniało mi lekturę i zniechęcało. Później się przyzwyczaiłam, a te niejasne zdarzenia zaczęły być wyjaśniane. Wtedy poszło już z górki, ale cały czas z dużym skupieniem trzeba było śledzić tok narracji, by znowu się nie zgubić.


To jedno zdanie, które tajemniczy gość przekazuje głównej bohaterce, że ma tylko trzy miesiące, by go uratować, wydawałoby się, że będzie odgrywać znaczącą rolę w tej powieści. I tak było przez pierwsze kilkanaście stron, ale szybko ten wątek zszedł na poboczny tor, a główne skrzypce zaczął grać dość nietypowy wątek miłosny. I w ten sposób na pierwszy plan wyszły relacje między bohaterami, a głowę głównej bohaterki zaprzątały problemy typowe dla osób w jej wieku, co zepchnęło motyw paranormalny do pozycji tła. Przyznam, że sposób, w jaki autorka wykreowała swoje postacie jest dość satysfakcjonujący. Natalie wypada bardzo realnie i nie bawi się w zbawczynie świata, a Beau nie jest chłopakiem bez wad.

Rzecz, która mi się bardzo podobała to to, że z jednej strony książka strony opowiada historię o nastolatkach, która skierowana jest przede wszystkim do nastolatków, a z drugiej porusza tematy ideologiczne, kulturowe i rasowe, i robi to w niebanalny sposób. Natalie urodziła się w indiańskiej rodzinie i została adoptowana tuż po przyjściu na świat. Po swojej biologicznej matce odziedziczyła wygląd charakterystyczny dla tej kultury i z tego powodu boryka się z wieloma problemami w szkole. Autorka postarała się też przybliżyć tym czytelnikowi sytuację plemion indiańskich w Stanach, ich pozycję społeczną, sposób, w jaki się ich traktuje i jakie mają prawa jako mniejszość. W książce zawarto też liczne podania i opowieści wywodzące się z kultury indiańskiej na temat ich wierzeń i przesądów. Ta część powieści zdecydowanie najbardziej mnie zainteresowała.


Przyznać też muszę, że nie spodziewałam się takiego zaskoczenia ze strony Miłości, która przełamała świat. Uczynienie głównej bohaterki dziewczyną o indiańskich korzeniach zdecydowanie wyszło całej powieści na duży plus. Ostatni raz z taką postacią miałam do czynienia przy lekturze Domu Nocy i bardzo się cieszę, że ponownie miałam ku temu okazję. A porównując już książkę Emily Henry do innych mogę jeszcze wspomnieć, że jej wątek paranormalny od razu przywiódł mi na myśl ten z Pośredniczki Meg Cabot. Aż zrobiło mi się cieplej na sercu, bo bardzo podobała mi się ta seria. A całościowo? Powieść utrzymana jest trochę w klimacie książek o Marze Dyer. Też nie do końca wiemy, co się właśnie wydarzyło, co jest prawdą, a co złudzeniem.

"- W tym domu jest tyle "uczuć", że zatopiłyby i Titanica. 

- Nie bądź śmieszna. Titanic był niezatapialny. "


Emily Henry udało się stworzyć książkę, w której nie przerzuca się banałami, która potrafi zdezorientować i zaskoczyć czytelnika, w której wszystko zostało napisane „po coś”, a nie, by zwiększyć liczbę stron. Zaburzenia snu, względne pojęcia czasu, urojenia i zwidy to tylko mała część tego, co tutaj otrzymamy. Okazuje się, że można stworzyć coś bardzo dobrego i zarazem ciekawego nie opierając się tylko na obrazie pijących i zmagających się ze swoimi wygórowanymi problemami nastolatków, chociaż i to tutaj znajdziemy.


Za możliwość przedpremierowej lektury dziękuję wydawnictwu YA!

Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo ya



Fakty objawione:
Tytuł: Miłość, która przełamała świat
Tytuł oryginału: The Love That Split the World
Autor: Emily Henry
Wydawnictwo: YA!
Ilość stron: 416
Grubość grzbietu: 2,1 cm
Masa: 470 g
Ciężar: 4,61 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 39,99 zł
Mobilność: M (luzik blusik, spoko jest)


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





33 komentarze:

  1. Właśnie kończę i również mi się podoba, chociaż wiadomo, że do zakończenia jeszcze trochę stron mi pozostało! Jednak otrzymałam to, czego się spodziewałam: ciekawą historię <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy to książka dla mnie tym bardziej, że jest chaotycznie napisana, ale bardzo podoba mi się jej okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mnie zachęciłaś do przeczytania tej książki! W ogóle, jej okładka jest naprawdę śliczna, chyba faktycznie będę musiała podskoczyć do najbliższej księgarni :D

    Mój blog!

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie mądrzejsze młodzieżówki, a i miłość czasami jest u mnie mile widziana :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja właśnie skończyłam, recenzja wisi od kilku minut na blogu, a ja nadal jestem w szoku po tym zakończeniu, które równocześnie jest maksymalnie satysfakcjonujące, ale z drugiej strony smutno mi, że tak się skończyło. Zdecydowanie jedna z lepszych książek, które przeczytałam w tym roku.
    Buziaki kochana!
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja lecę patrzeć do ciebie na recenzję.
      Dokładnie. Z jednej strony idealnie pasuje, a z drugiej było mi mega przykro

      Usuń
  6. Mimo iż za takimi książkami nie przepadam to tą z chęcią bym przeczytałą :D Piękna okłądka tylko zachęca

    OdpowiedzUsuń
  7. Zatem mogę się spodziewać, że i mnie pozytywnie zaskoczy :) Już czeka na półce <3

    Pozdrawiam,
    camilleshade-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Po samej okładce myślałam, że można spodziewać się jakiegoś banalnego romansidła, a tutaj widać, że jednak we wnętrzu dostaniemy coś zdecydowanie wartościowego. Zapisuję sobie tytuł!

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak własnie myślałam, tym bardziej, że opis nawet to sugeruje

      Usuń
  9. Czekam na tę książkę i już nie mogę doczekać się lektury, tym bardziej po Twojej recenzji ciekawość mnie zżera czy mi również się spodoba :D

    http://maasonpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Eh, a największą ochotę miałam na ten wątek fantastyczno-paranormalny.
    POCZYTAJ ZE MNĄ!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba okładka jak i opis. Koniecznie muszę to kupić!
    Zapraszam do mnie na "Duchowe życie zwierząt"! :)
    http://book-dragon-blog.blogspot.com/2017/06/19-duchowe-zycie-zwierzat-recenzja.html

    xxK

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem mega ciekawa tego tytułu, nie tylko ze względu na ładną okładkę :)
    Świetny blog, dołączam do czytelników! :)

    Pozdrawiam,
    www.ksiazkowapasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakoś wcześniej przechodziłam obok tej książki obojętnie, ale twoja recenzja naprawdę mnie zaintrygowała!
    Szczególnie ten wątek z plemieniami indiańskimi.
    Pozdrawiam!

    czytamogladampisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plemiona indyjskie to chyba najlepsza część książki, w dodatku fajnie rozbudowana :D

      Usuń
  14. Lubię książki od Wydawnictwa YA!, więc może się skuszę;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pomimo tego, że niezbyt lubię takie powieści, to sama okładka przekonuje mnie do kupna tej pozycji. :D

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w wolnej chwili na konkurs do mnie. :)
    niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com/2017/06/drugie-rozdanie-na-blogu.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Musze się zastanowić, bo obawiam się, że mogę się zawieść.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiem czy przeczytam. Może kiedyś, ale nie planuję w najbliższym czasie. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czyli to nie jest raczej książkaktórą można czytać będąc zmęczonym.

    OdpowiedzUsuń
  19. Muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Z braku czasu raczej nie sięgnę po tą książke, ale podoba mi się sposób w jaki recenzujesz to co przeczytałaś. Jest ciekawie, wszechstronnie i obiektywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem zaintrygowana! Szkoda, że lista książek do przeczytania jest u mnie taka długa...

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam już i czeka na przeczytanie, a Twoja re4cenzja zaostrzyła mój apetyt ^^

    zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Książka ewidentnie jest niebanalna, aczkolwiek trochę mnie odstrasza ten jakby chaos, który nie pozwala płynąć z fabułą. Niby zamierzony zabieg w celu skupienia uwagi, ale utrudniający zagnieżdżenie się w takie powieści, przynajmniej dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Z pewnością muszę po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)