Czy ktoś tu jeszcze pamięta Avatara?
Nastoletnia Mika nie ma
szczęścia w życiu. Matka ją opuściła, a stosunkowo niedawno zmarł jej ojciec.
Odbija się od kolejnych rodzin zastępczych i pogotowia opiekuńczego, nigdzie
nie jest w stanie zagrzać miejsca na dłużej. W dodatku rozdzielono ją z
siostrą. A żeby tego jeszcze było mało, dziewczyna przypadkowo zostaje
świadkiem strzelaniny w swoim liceum i trafia pod ochronę policji. I tutaj
zaczyna się jej historia.
Każdy z nas grał kiedyś w
gry komputerowe. Tetris, Angry Birds,
Simsy czy Leauge of Legends. Mika je uwielbia, no nie dokładnie te same, bo
w jej czasach inne wiodą prym. Ale odnajduje się w wirtualnym świecie, bierze
udział w zawodach, zdobywa znajomych z którymi łączy ją ich wspólna pasja.
Wydaje się, że zagrała już w każdą możliwą rzecz, jaka się ukazała. Oprócz
jednej… Nowo powstała technologia Work A Dream gwarantuje bezpośrednie i niesamowicie
realne przeżycia. Gracz, za pomocą specjalnej maszyny, przenosi się do
wykreowanego przez twórców świata . Nie potrzebna jest do tego typowa znana
konsola i nawigacja za pomocą przycisków. To my sami sterujemy swoją postacią
jakbyśmy naprawdę nią byli. Jest tylko jedna wada. Konsola Work A Dream jest
bardzo droga.
Jednak Mia jest w stanie spełnić
swoje marzenie i zagrać w „Bitwę o Io” właśnie w tej technologii. I tutaj
zaczyna się prawdziwa fabuła.
Doskonale znamy to uczucie
bycia zaintrygowanym daną rzeczą. Niemijająca chęć nieprzerywania jej, a w
przypadku oderwania, szybkiego powrotu. Na przykład przy wciągającej książce
jak najprędzej chcemy poznać dalsze losy bohaterów. Przy oglądaniu serialu nie
możemy się powstrzymać przed włączeniem kolejnego odcinka. A w grach dążymy do
zrealizowania kolejnych celów, zdobycia nowych poziomów. Mika doświadcza
dokładnie tego samego. Początkowo weszła do gry w określonym celu. A skończyła
z małym uzależnieniem.
Ponowię pytanie z początku.
Pamiętacie Avatara? Gdzie wystarczyło
wejść do odpowiedniej tuby, podłączyć kabelki i już się biegało swoim unikalnym
niebieskim stworkiem po łąkach rodem idylli z Windowsa? W Bitwie o Io jest w sumie bardzo podobnie. Tworzysz postać, wyglądającą
bardzo podobnie do ciebie, jedyną w swoim rodzaju, jedną na całą grę. Jeśli ona
zginie, albo gdy ją porzucisz w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia,
nieodwracalnie ją utracisz.
Nie robię żadnych wyrzutów z
powodu odkopania starego pomysłu Camerona (był bardzo stary, to że film wyszedł
w 2009 nie znaczy, że wtedy na niego wpadł. Miałam tekst o tym na angielski,
mogę uchodzić za eksperta). Gdy pierwszy raz zobaczyłam Avatara, miałam dziesięć lat i chyba nie do końca odebrałam geniusz
tego filmu. Ale teraz pożądam idei tego rodzaju. Najlepiej jakby już weszły w
życie i można je było kupić.
Autorka wykreowała naprawdę
ciekawy świat przedstawiony. Oprócz tego, że Mika spędza znaczną większość
swojego czasu grając w grę, obserwujemy także jej życie poza nią. Problemy z
jakimi musi sobie radzić w szkole i różne intrygi, które dotyczą jej osoby.
Jednak mimo swojej nietypowości i unikalności mogę się przyczepić do wielu
rzeczy związanych właśnie z tym pomysłem.
To, co wymyśliła autorka,
jest dobrym konceptem i zarysem na powieść. Wątki poboczne aż się proszą o
uzasadnienie i rozwinięcie. O większe sprecyzowanie o co tak naprawdę chodzi i
po co one tu się w ogóle znajdują. A sama gra…
Pomysł to nie wszystko, aby
napisać książkę. Owszem, to podstawa, ale w dalszym ciągu nie można bazować
tylko i wyłącznie na jego genialności. Autorka potraktowała po macoszemu świat
Io i mogłaby włożyć trochę więcej czasu w jego dopracowanie. Odnoszę wrażenie,
że Bitwa o Io nie ma żadnego celu. Jakby jej jedyną intencją było przeniesienie
gracza do wirtualnego świata i pozostawienie go tam. Niech sam się bawi
alternatywną rzeczywistością i ogarnia zasady. Wielokrotnie się wspomina, że to
nowość na rynku i wersja testowa, ale jak na mój gust, wyjątkowo
niedopracowana. A poza tym takim jednym zdaniem nie załatwimy wszystkich
niedociągnięć. Na Io nie ma żadnych zasad. Wchodzisz, gadasz z ludźmi, czasem
uciekasz przed zagrożeniem spowodowanym przez innych graczy i się wylogowujesz.
Główna bohaterka zaczyna swoją przygodę na pierwszym poziomie. Przez całą
książkę na nim pozostaje i sama do końca nie wie, co ma zrobić, aby przejść
wyżej. Albo ogólnie na czym polega ta gra oprócz komunikacji i samowolnego
prowokowania się nawzajem do bójek.
Książka nie jest idealna,
ale na pewno jest ciekawa i warta uwagi. To sentymentalny powrót do Avatara, tym razem w zmienionej wersji,
która wyszła spod polskiego pióra. Nawet nie czuć tej naszej polskości na jej
stronach. Oprócz rodzimych imion i nazw miast, aż tak nie wyróżnia się na tle rynku
książek dla młodzieży zdominowanego przez Amerykanów. 5 sekund do Io ma wiele swoich niedociągnięć, można by było jeszcze
z nią popracować i udoskonalić. Ale i bez tego Małgorzata Warda stworzyła coś
niezwykłego i przyciągającego uwagę. Jaka by ta książka niedopracowana nie
była, na pewno jej długo nie zapomnę.
Tytuł: 5 sekund do IO
Autor: Małgorzata Warda
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 344
Grubość grzbietu: 1,9 cm
Masa: 0,15 kg
Ciężar: 1,47 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 29,00 zł
Mobilność: M
Nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńMoże bym ją przeczytała. Raczej nie skusiałabym się na jej kupno, ale gdyby ktoś mi ją dał lub pożyczył, śmiało mogłąbym się skusić :D
OdpowiedzUsuńJa ją pożyczałam od przyjaciółki, bo sama pewnie też bym jej nie kupiła xd
UsuńWłaśnie czytam "Ta, którą znam" Wardy, jednak ta powieść jakoś nie do końca przekonuje mnie swoją tematyką.
OdpowiedzUsuńKsiążka naprawdę intryguje. Przypomina mi trochę jedno anime, SAO, tam gracze utknęli w grze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam do mnie.
Od anime to ja stronię xd
UsuńZdecydowanie nie jest dla mnie, nie przepadam z science-fiction. Post super jak zawsze!
OdpowiedzUsuńhttp://book-dragon-blog.blogspot.com/2017/06/21-koralina-recenzja.html
xx K
Dzięki ;)
UsuńMimo,że okładka nie zachęca i nie bardzo lubię Avatara to myślę, że w przyszłości sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com
Ciekawy pomysł na książkę. Nie za bardzo interesuję się grami komputerowymi, ale być może przeczytam.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Ostatnio za dużo mam "przyszłościowych" książek, a "Diabolika", którą ostatnio przeczytałam, skutecznie odrzuciła mnie przed kolejnymi. Niemniej jednak ta brzmi ciekawie i w dodatku napisana przez Polkę, więc może za jakiś czas sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Diabolika aż taka straszna? :O
UsuńFakt, że to Polka, mnie by odstraszył XD
Może autorka chce napisać drugą część i stąd te niedopowiedzenia? Nie czytałam tej książki, ale często tak jest, że czegoś brakuje, właśnie po to, by mieć pretekst do wypuszczenia kolejnego tomu...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tego nie zrobi, bo materiał został wyczerpany w stopniu dostatecznym, a wszystkie wątki są zamknięte. I właśnie dlatego mnie tak te niedopowiedzenia irytują, szczególnie w samym temacie gry
UsuńDużo się nie spodziewałam, ale książka była naprawdę dobrze napisana (moje przekonanie co do złych książek napisanych przez polskich autorów się zmienia). Wciągnęłam się jak bohaterowie w gry. :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie moje klimaty, choć "Avatar" należy do moich ulubionych filmów :)
OdpowiedzUsuńNie moj typ ksiazki. Pozdrawiam, Daria x
OdpowiedzUsuńmyślę że jak czas pozwoli zagłębię się w ten swiat:D
OdpowiedzUsuńNiestety trochę nie moja tematyka, ale wiem komu to podrzucić. ;)
OdpowiedzUsuńNo sama nie wiem, czy jestem chętna na przeczytanie tej książki czy nie. Z jednej strony pomysł jest bardzo ciekawy, z drugiej trochę obawiam się tego niedopracowania. Myślę jednak, że póki sama nie spróbuję, nie dowiem się, czy ta historia mi się spodoba czy nie, więc może pewnego dnia po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję książki "Trzy i pół sekundy",
www.bookmoorning.blogspot.com
No dokładnie, tak najlepiej ;)
UsuńJuż przybywam!
Klimat Avatara bardzo mi odpowiadał, ciekawy pomysł, choć obawiam się tego niedopracowania, zobaczymy. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
W sumie zaintrygowała mnie ta książka, ale po Twojej recenzji obawiam się tych niedociągnięć i raczej sięgnę po coś innego - jest tyle innych, ciekawych i dopracowanych książek. ;) Niemniej jednak dziękuję za ciekawą i wyczerpującą recenzję. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
straszliwabuchling.blogspot.com
Coś mi się wydaje, że za stary już jestem na takie książki :)
OdpowiedzUsuńA tam za stary. Wiek to tylko liczba ;)
UsuńPodrzucę córkę, spodoba jej się :) http://mojprojektmama.blogspot.com/2017/06/jesli-sie-wywale-to-sie-wywale.html
OdpowiedzUsuńMyślę, że to dobra pozycja dla nastolatków. Ucieczka w wirtualny świat w przypadku dorosłych, to według mnie nie najlepszy pomysł. :)
OdpowiedzUsuńI jestem właśnie w miejscu, w którym po prostu nie wiem, czy chcę ją przeczytać. Pewnie gdyby nadarzyła się ku temu okazja, to bym ją przeczytała, chociażby z ciekawości. Ale jeżeli na nią nie trafię, świat się nie zawali :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
P.S. Uwielbiam Avatara <3
Uwierzysz ze nigdy nie oglądałam "Avatara" ? Nawet należę do takiej grupy na fb ;) kiedyś miałam te książkę w rękach ale jakoś mi nie podeszła. Drugiej próby nie zaryzykuje;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja oglądałam tylko raz w kinie, a później w domu wersję reżyserską. i to by było na tyle xd
UsuńZa Avatarem nie przepadam, chociaż nigdy go nie obejrzałam do końca, więc chyba i ten tytuł nie będzie dla mnie. ;/ Chyba jednak sobie daruję, ostatnio zasypałam się książkami z okazji urodzin i minie trochę czasu nim je wszystkie przeczytam. ;D
OdpowiedzUsuńSpóźnione wszystkiego najlepszego <3
UsuńCoś mi w niej nie pasuje, ale nie mówię, że nie. Może kiedyś się przekonam, aby po nią sięgnąć :D
OdpowiedzUsuńRzeczywiście pomysł to nie wszystko, ale dla niektórych to w zupełności wystarczy :) Ja książkę zapiszę na swoją listę, ale co z tego wyjdzie to nie wiem :)
OdpowiedzUsuńOj czuje że znalazłam idealną książke dla siebie:)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowałaś tym porównaniem do Avatara, film, choć sprzed kilku lat wciąż jest dość świeży w mojej pamięci. Tematyka wirtualnej rzeczywistości to coś, z czym nie mam do czynienia zbyt często, więc mocno mnie przyciąga )
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną książkę autorki : "Środek lata" i całkiem całkiem muszę powiedzieć, ale po tą chyba nie sięgnę, gdyż nie przepadam za Avatarem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z wszystkococzytam.blogspot.com