Kobieta,
która stworzyła świat. A nawet dwa.
Czy
jest tutaj ktoś, kto nie czytał, czy choćby nawet nie słyszał o autorce, jaką
jest Sarah J. Maas? Chaol, Dorian… ba, Rhysand! Wszystkie te wspaniałe postacie
zrodziły się w otchłani jej wyobraźni i zostały przelane na papier za sprawą
jej zręcznych palców i niesamowitej klawiatury komputera. Yyy… Nieważne.
Zapomnijcie o tym akapicie, bo zrobiło się niezręcznie. Przejdźmy do rzeczy!
Wielu
z nas czekało z wielką niecierpliwością na Dwór
skrzydeł i zguby, a teraz możemy pomacać go swoimi łapkami, przytulić,
porobić mu zdjęcia, a co najważniejsze; przeczytać! Z okazji premiery
postanowiłam zaprosić 13 blogerów do napisania kilku słów na temat Sary J.
Maas. Może ich opinie pomogą podjąć decyzję niezdecydowanym – czytać czy nie
czytać?
Bookeater Reality
Co
ja mogę napisać o Maas, skoro chyba nie jestem zbyt obiektywną osobą do
wypowiadania się na jej temat? Pokochałam jej twórczość już dawno temu i moja
miłość trwa. Rozrasta się z każdą kolejną książką. I choć czasami mamy pod
górkę, czasami jest to trudna miłość, pełna rozpaczy, to wciąż trwa. Uwielbiam
to, że powieści Maas ewoluują. Pomiędzy Szklanym
tronem a Imperium burz jest ogromna
przepaść. To już zupełnie inny poziom! Niesamowity rozwój historii, która z
początku miała problem z wyróżnieniem się spośród tłumu, a potem stała się
światowym fenomenem. Choć mamy dwa różne uniwersa, to fani z całego świata tak
je rozbudowali dzięki różnego rodzaju gadżetom, że ciężko byłoby odmówić Maas
popularności i talentu do kreowania historii, a przede wszystkim do tworzenia
postaci, które chwytają za serce i stają się nam bliskie. Maas albo się kocha,
albo nienawidzi. Osobiście nigdy nie widziałam większych nieścisłości w jej
historiach, choć pojawiały się względem niej takie zarzuty. Ja byłam zawsze tak
oczarowana wykreowanymi przez nią światami, że najwyraźniej przymykałam na to
oko. Tym bardziej, że postępowanie głównych bohaterów zawsze było w pełni
przemyślane, widoczne było to, że autorka zrobiła dokładnie to, co chciała
zrobić, ale uświadomiła w tym czytelnika dopiero na sam koniec. Dlatego ją
uwielbiam – że zawsze zbieram szczękę z podłogi, a każda kolejna książka z
serii Szklany tron jest lepsza od
poprzedniej. I choć ACOWAR mnie nieco
rozczarował, bo po finale w wykonaniu Maas spodziewałam się większego WOW, to i
tak jestem zadowolona. Tak, miałam inną wizję, ale tak to jest z tą trudną
miłością, prawda? Czasami trzeba pozwolić drugiej osobie działać i dostrzec to,
co miała na myśli. I to jest też fenomen Maas – może i fanom się coś nie
podoba, mają ochotę wyrzucić książkę za okno, ale tego nie zrobią. Ktoś kiedyś
powiedział, że „książka w duszy czytelnika powinna wywoływać obrażenia”. Książki
Maas to robią na wiele sposobów, a targające nami wszelkiego rodzaju emocje w
trakcie lektury są na to doskonałym dowodem.
Iskierka Czyta
Moje
spotkanie z twórczością Sary J. Maas zaczęło się w sumie od samego jej początku
w Polsce. Pierwszą część Szklanego Tronu
dostałam na 16 urodziny od najlepszej przyjaciółki. To było „aż” 5 lat temu i
ta autorka pozostaje w moim czytelniczym serduszku przez cały ten czas.
Początkowo nie byłam aż tak zafiksowana w świecie książkowej blogosfery i nie
znałam dokładnej daty premiery 2 tomu. Natomiast 3 część przygód Cealeny
zmieniła wszystko. Wkręciłam się niesamowicie i z niecierpliwością czekałam na
kolejne książki tej autorki.
Seria
Szklanego Tronu przez długi, długi
czas była na równi z twórczością mojej drugiej ukochanej autorki- Trudi
Canavan. Nic, ale dosłownie nic nie było dość konkurencyjne, żeby porównać je
do tych książek. Jednak czasy się zmieniają i … pojawiły się Dwory. No chyba nikogo nie zaskoczę, że
Rhysand jest moim literackim mężem, a Velaris domem, o którym śnię po nocach. Postacie oraz świat stworzony
w tej serii przypadł mi niesamowicie do gustu od samego początku. O ile Szklany Tron początkowo musiał się lekko
rozkręcić, o tyle Dwór cierni i róż
rzucał we mnie dawką niesamowitych emocji na każdej kartce.
Mało
tego! Nawet moja mama, typ zagorzałej przeciwniczki fantasy, co przez lata mówi
za uchem „a ty to tylko te fantastje czytasz i na co ci to!” – przeczytała te
książki. Po pierwszej zapytała, co ja jej dałam, że to nie koniec. Po drugiej
stwierdziła, że ona zapłaci już za ten 3 tom, obym go tylko kupiła zaraz po
premierze. To autorka, która stwarza baśniowy klimat, nieszablonowe postacie
oraz piękny świat.
Co
mogę powiedzieć osobom, które nie czytały? Warto spróbować, jeżeli się zastanawiacie,
od serii Dworów, która jest krótsza i
zdecydowanie prezentuje wyższy poziom pisarski Sary J. Maas 😊
Królowa Książek
Kompletnie
nie rozumiem fenomenu Sarah J Maas. Naprawdę. Miałam okazję przeczytać jej Szklany tron, ale również Dwór cierni i róż. O ile ta pierwsza z
powieści to kompletna porażka - coś, co udaje dobre high fantasy, z irytującą
bohaterką w roli głównej, marnym wątkiem miłosnym, szczątkową fabułą, głównym
wątkiem potraktowanym po macoszemu, o tyle druga okazała się "zaledwie"
poniżej przeciętnej. Zarzuty mam właściwie podobne, jak w przypadku Szklanego tronu. Chociaż w Dworze najbardziej dobiła mnie chyba
kreacja czarnego charakteru... No cóż, muszę przyznać, że książki autorki czyta
się szybko, ale czy to wystarczy, aby zdobyć taką popularność? Czy wystarczy
napisać kiepską, ale wciągającą książkę, żeby zdobyć tysiące czytelników?
Wiedźma
Sarah
J. Maas szturmem zdobyła rynek wydawniczy, a jej zwolenników jest równie dużo
co przeciwników. Ja plasuję się gdzieś pomiędzy, chociaż zdecydowanie bliżej mi
do osób krytykujących jej twórczość.
Uważam,
że Szklany tron jest zepsutą książką i został napisany jak
średniej jakości fanfik. Autorka stworzyła ciekawe podwaliny dla świata:
okrutny władca, zanikająca magia i gdzieś na pograniczu świadomości czytelnika
wizja jakiegoś buntu. Ale to wszystko. Cała reszta jest po prostu kiepskim
debiutem. Maas stworzyła tę historię, gdy sama była nastolatką i to widać.
Najbardziej rzuca się to w oczy w przypadku głównej bohaterki, która mogła
stanowić swoiste spełnienie marzeń piętnastolatki.
Silna,
niezależna, utalentowana, do tego świetnie grająca na fortepianie, uwielbiająca
piękne sukienki, czytająca miliony książek i kochająca szczeniaczki. Brak tu
jakiejkolwiek spójności i psychologicznego prawdopodobieństwa, a jakby tego
było mało, wszystkie sceny z udziałem Celaeny, księcia z bajki i mrukliwego
dowódcy królewskiej gwardii są infantylne i niedorzeczne. Fabuła wcale nie
wypada lepiej: jest poszatkowana, chaotyczna i widać, że Maas chciała
rozbudować historię na kilku płaszczyznach, ale poległa. Generalnie – wyszło
słabo.
Ale!
Jako osoba, która zwykła dawać autorom drugą i trzecią, a czasem i piątą
szansę, sięgnęłam również po Dwór cierni i róż. I byłam mile
zaskoczona. Początek książki przedstawia się naprawdę solidnie. Widać, że Maas
popracowała nad warsztatem, bo opisy są naprawdę przyjemne. Działają na
wyobraźnię i zachęcają do przeczytania kolejnego akapitu. Niestety im dalej,
tym gorzej. Feyra jest kolejną postacią, która zachowuje się irracjonalnie i
nieadekwatnie do sytuacji. Autorka napędza fabułę tym, że jej bohaterka robi
coś absurdalnego, a to sprawia, że czytelnik czuje się ogłupiany, co nie wpływa
pozytywnie na odbiór całości. Mimo to byłam zaskoczona, że historia jest dużo bardziej
składna niż Szklany tron. Dlatego cieszę się, że przeczytałam Dwór
cierni i róż, bo daje mi to nadzieję, że z kolejnymi seriami będzie coraz
lepiej.
Zabookowany świat Pauli
Domyślam
się, że większość z was zna nazwisko Sarah J. Maas. Może nie każdy czytał, ale
przynajmniej słyszał. Ostatnimi czasy o tej autorce jest naprawdę głośno. Dwory, Szklany tron – obie serie podbijają serca czytelników na całym
świecie, również w Polsce. I całkowicie słusznie. Ja pierwszą styczność z Sarą
miałam rok temu, kiedy to kupiłam sobie Dwór
cierni i róż. Tak bez żadnego powodu, po prostu kupowałam podręcznik do
szkoły, a że kilka dni wcześniej czytałam pozytywną opinię na temat tej
książki, to postanowiłam spróbować. Pamiętam, jak naiwnie myślałam, że raczej
mi się nie spodoba. Nic bardziej mylnego. Zakochałam się w ACOTARze od pierwszych stron i z niecierpliwością zaczęłam
wyczekiwać drugiego tomu zanim dotarłam do ostatnich. ACOMAF wbił mnie w fotel totalnie, wprost nie mogłam się oderwać
(po części za sprawą mojego książkowego męża – Rhysanda :D). Później przyszła
kolej na Szklany tron – chłonęłam
jedną część za drugą. Ostatecznie pokochałam zarówno Dwory, jak i Szklany tron,
za piękne, zapierające dech fabuły i wspaniały styl Maas. Jak dla mnie Sarah J.
Maas jest mistrzynią świata fantasy, jej historie są tak genialnie wymyślone,
tak dopracowane i dodatkowo świetnie napisane, że brak słów. Ta autorka nie ma
sobie równych w budowaniu napięcia i kończenia książek w tak okrutny sposób! W
pewnym sensie jest to jej cecha charakterystyczna – łamiące serca zakończenia i
podnoszenie poprzeczki z książki na książkę. Wydawałoby się to niemożliwe, ale
każda kolejna jest lepsza od swojej poprzedniczki. Sarah ma nieograniczoną
wyobraźnię i ogromny talent do tego. Bo przyznajcie sami, stworzyć dwie odrębne
historie, które opowiadają o innych bohaterach, innym świecie, pozornie nie
mają ze sobą nic wspólnego, a jednak w delikatny sposób się ze sobą łączą, to
naprawdę trzeba mieć do tego talent. Nic więc dziwnego, że jest ona moją ulubioną
autorką i jej tytuły to ja mogę brać w ciemno! A wam, jeśli jeszcze nie
czytaliście żadnej jej książki, to naprawdę polecam, bo warto. Tego się nie da
opisać, to trzeba przeczytać :D
Heavy Books
Kiedy
słyszy się nazwisko Maas i jednocześnie jest się osobą, która dość orientuje
się w książkowym świecie, z góry ma się olbrzymie oczekiwania. Zresztą wydaje
mi się, że jest tak z każdym autorem, którego ceni rzesza czytelników. Przygodę
ze Szklanym Tronem zaczęłam tylko i
wyłącznie dlatego, że w mojej bibliotece znajdowały się wszystkie części tej
serii. Teraz dochodzę do wniosku, że gdybym wydała pieniądze na te książki
tylko dlatego, by je przeczytać, byłabym na siebie ogromnie zła.
Bardzo
dużo ludzi zachwala twórczość Maas i właśnie to zniechęcało mnie do sięgnięcia
po którąś z jej książek. Niby zakupiłam oba Dwory,
ale jakoś nie miałam ochoty ich czytać i zastanawiałam się nawet, czy by ich
nie oddać. Wprawdzie nadal się zastanawiam.
Jestem
po lekturze czterech książek z serii Szklany
Tron i bez problemu przychodzi mi stwierdzenie, że Sarah J. Maas pisze
dobrze. Nic więcej. Nie będzie tu zachwytów nad stylem, umiejętnościami
układania fabuły... Bo takowych szczególnych cech w stylu tej autorki nie
dostrzegłam. Pierwsze tomy bardzo przypominały mi ulubiony serial z dzieciństwa,
jednak w Królowej cieni tego nie
było.
Wydaje
mi się, że jako jedna z niewielu osób tak mówię, ale tak, nie lubię twórczości
Sarah J. Maas. Może pisze książki mało wymagające, może nie trzeba się przy
nich szczególnie skupiać i może wyczuwa się w nich nutkę magii i przygody, ale
dla mnie to wciąż za mało. Oczekiwałam tej Maas, którą zachwycają się wszyscy,
tej, o której powieściach mówią, że nie da się ich na długo zapomnieć, tej,
która wrzuci mnie w wir starożytnych zaklęć i niezapomnianych przeżyć. Dostałam
bohaterów, którzy są: a) miękkimi kluskami; b) świetnymi postaciami, które
autorka zrujnowała; c) takich, których lubię, ale to nieliczne wyjątki.
Nawiedziły mnie również: a) bóle głowy; b) migrena; c) zdania typu ,,Ta Cealina
jest głupsza niż drewno!''.
Jeśli
ktoś z Was pragnie rozluźnienia, ale tylko i wyłącznie tego, nie zawiedzie się.
Jednak radzę nie oczekiwać za dużo, bo mimo że czytelnicy dzielą się na dwa
stronnictwa i te powieści mogą się wam spodobać, możecie się również zawieść
jak ja.
Teraz
pozostaje mi tylko chwycić za Imperium
Burz i Dwory, i... zobaczymy.
Albo Maas całkowicie mnie zniesmaczy, albo zaskoczy.
Lost In My Books
Moja przygoda z Sarah J Maas zaczęła się kilka lat temu, jeszcze zanim zrobiła się na nią moda. Natrafiłam na Szklany tron w bibliotece i zaintrygował mnie. Po przeczytaniu stwierdziłam, że naprawdę mi się podobało, ale nie wiem czemu, nie chciałam czytać dalej. Dopiero jak zrobił się wielki szał na te książki, postanowiłam powrócić do tej serii. I o ile 2 tom był fajny, o tyle im dalej czytałam, tym mniej mi się podobało i w końcu porzuciłam czytanie serii na 5 tomie.
Ale za to autorka napisała coś jeszcze lepszego, coś co skradło moje serce i pokochałam tę pisarkę jeszcze bardziej. Napisała Dwór cierni i róż na podstawie mojej ulubionej bajki dzieciństwa Pięknej i Bestii. Uwielbiam tę część tak mocno, że przeczytałam ją dwa razy. I sądziłam, że już lepiej być nie może, do kiedy pojawił się Dwór mgieł i furii.
Sarah J Maas potrafi pisać jak nikt inny, stworzyła światy, które wciągają tak samo jak ten z Harry’ego Pottera. Umie nie tylko tworzyć postacie, w których się zakochujemy, ale też tworzy niesamowicie wciągającą i dobrą fabułę. Niesamowicie się cieszę, że pisze takie grube książki, bo mogę dłużej delektować się powieścią. Chciałabym ją kiedyś poznać, bo jest naprawdę pozytywną osobą i piękną. Chętnie poznałabym skąd czerpie pomysły na całą fabułę i dlaczego każdy kolejny tom jest tylko coraz lepszy!? Maas to jedna z osób, która zdecydowanie podbiła serca czytelników na świecie.
Mam nadzieję, że nie przestanie pisać, bo widać, że ma do tego serce i talent.
Biblioteczka Ciekawych Książek
Dla
mnie Sarah J. Maas to autorka sprzeczna. Kocham Szklany tron,
którego na ten moment poznałam trzy tomy. Oczywiście dostrzegam wiele
nielogiczności w akcji, ale czytam książki dla rozrywki, a nie analizy
logicznej. Poza tym Chaol to mój mąż książkowy i naprawdę nie wyobrażam sobie
nie kontynuowania serii. Poza tym uważam, że autorka miała świetny pomysł i
wykreowała ciekawe uniwersum. Zwłaszcza pojawiający się wątek wiedźm oraz
zwiększanie dawki magii z tomu na tom jest cudowne. Z drugiej strony próbowałam
przeczytać, jakoś zaraz po lekturze Szklanego tronu, inną serię
autorki - Dwór cierni i róż. Po około dziesięciu stronach odpadłam,
ponieważ nic tam się nie działo, a styl był zupełnie inny niż w przypadku
przygód Celeany - nudny, nużący, wręcz usypiający. Mam zamiar zrobić drugie,
masochistyczne podejście, ponieważ chcę tę książkę zjechać jako retelling, ale
wiem, że mi się nie spodoba, pomimo mojej miłości do Szklanego tronu.
Miałam wrażenie, że napisała to zupełnie inna osoba. W przygodach Zabójczyni
coś działo się od początku, czytelnik był porywany przez akcję i losy
bohaterów. Zaczynając Dwór liczyłam na to samo, ale po 10
stronach stwierdziłam, że zaraz usnę przez ten styl. Także zdecydowanie polecam
fascynującą opowieść Celaeny, Chaola i Doriana, ale odradzam retelling Pięknej
i Bestii w postaci ACOTARu.
Niebieskie Iskry
Sarah
J. Maas – autorka, którą poznałam przypadkiem, gdy wkręciłam się w bookstagram.
Widziałam jej książki wszędzie wraz z samymi pozytywnymi opiniami – ludzie się
wręcz rozpływali. Dlatego podeszłam do tego sceptycznie, nie chcąc się zawieźć.
A nawet nie miałam o co się martwić, bo wraz z przeczytaniem Szklanego tronu sama zaczęłam się
rozpływać. Autorka, jak zapewne każdy słyszał, czaruje słowem. Swoimi tekstami
budzi mnóstwo emocji, nie ukrywam, że czasem negatywne. Choć nie przepadam za Dworami, serię Szklanego tronu wychwalam i polecam na prawo i lewo. Sarah J. Maas
łamie serca i skleja z powrotem tylko po to, by złamać je ponownie. W jej
tekstach coś jest, coś, co się zapamiętuje, co trafia prosto do serc. Jesteśmy
zdani na jej łaskę i niełaskę, może zrobić z nami co chce. Jej słowa są proste,
styl pisania przyjemny, a treść niesamowita. Bardzo łatwo wpasowała się do
moich ulubionych autorów i choćbym nie wiem jak na nią wyklinała, nie wypiszę
jej z tej listy. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że trafiłam na jej książki i
miałam okazję poznać tę magię z bliska.
Kawa z cynamonem
Moje
uczucia w stosunku do pani Maas są z każdą książką coraz bardziej mieszane. Co,
jak sądzę, nie jest czymś bardzo złym. Łatwiej jest bezgranicznie uwielbiać
jakiegoś autora, lub totalnie go nie znosić. Przy Maas to ruletka: albo kolejna
jej opowieść mnie zachwyci, albo zanudzi. Gdybym miała wybrać serię, którą
bardziej lubię, bez wahania powiem, że Dwory,
bo to właśnie w nich jest cała banda świetnych postaci. Natomiast do tych ze Szklanego tronu wciąż nie mogę się
przekonać, mimo przeczytania już czterech części. I mogłabym prychać na
Autorkę, że nie potrafi być konsekwentna, ale gdy oglądam wywiady z nią… Widzę,
że Sarah J. Maas to po prostu fangirl jak i jej Czytelniczki, od razu więc
sympatia do niej znacząco wzrasta ;) I głównie z tych dwóch powodów dalej
czytam jej książki - przez jej ogólną sympatyczność oraz przez grono wiernych
fanów, które zgromadziła wokół siebie. Nie da się ukryć, że fandom pani Maas
jest ogromny, a ja absolutnie uwielbiam to uczucie, gdy mogę zagadać do
zupełnie obcej osoby na instagramie hasłem nawiązującym do którejś postaci i
wiem, że dostanę entuzjastyczną odpowiedź. Więc mimo, iż jej książki nie są
idealne, Sarah J. Maas stworzyła uniwersum fanów, wśród których świetnie się
czuję i głównie dlatego tak ją lubię.
Magic Wizard
Twórczość
Sarah J. Maas nie jest mi obca, miałam okazję poznać jej dwie serie - Szklany tron oraz Dwór cierni i róż. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że te książki
uwielbiam! Czasami nie mogę zrozumieć, skąd biorą się negatywne opinie! Uważam,
że autorka tworzy niesamowitych bohaterów, którzy nie są idealni - a popełniają
błędy jak normalni ludzie. Czytając, bardzo się z nimi zżyłam i podoba mi się
ich kreacja, szczególnie niektórych bohaterów płci męskiej <3. Książki Maas
są wypełnione akcją, nie ma miejsca na nudę czy przewidywalność - momentami już
myślałam, że rozgryzłam całą zagadkę, a tu autorka zaskakiwała mnie kolejnym
zwrotem akcji! Jej styl wciąga i nie pozwala się oderwać ani na chwilę! Widać,
że zrobiła duże postępy, gdy porównujemy pierwszy tom Szklanego tronu z kolejnymi, czy już z następną serią. Wydaje mi
się, że z książki na książkę Maas nabiera wprawy i każda następna powieść jest
lepsza od poprzedniej! Zdecydowanie polecam jej książki, a sama nie mogę
doczekać się kolejnych. Jeśli ktoś ma ochotę na pełną wrażeń, humoru i nieprzewidywalności
historię, to zachęcam do sięgnięcia po przygody Calaeny lub Feyry :)
Drzwi do Innego Wymiaru
Czołem
Wam!
Szczerze
mówiąc pojęcia nie mam, co mogę napisać. Nie mam planu. Lecę na spontana.
Twórczość
Maas pokochałam od pierwszego spotkania z nią. I nie, to nie była randka ze Szklanym tronem (szczerze mówiąc, to
gdybym zaczęła od Szklanego tronu, z
pewnością nie wzięła bym się za ACOTAR.
Niestety, pierwsze spotkanie z Zabójczynią z Adarlanu zakończyło się po 150
stronach i dopiero po ACOMAF-ie udało
mi się przeczytać pierwszy tom tamtej serii w całości). To była nieziemska,
nieprzespana, za to pełna emocji i łez noc z Dworem cierni i róż. A zapowiadało się tak niewinnie, bo nie
spodziewałam się, że kolejne odwołanie do historii Pięknej i Bestii tak na mnie
podziała. Ale chyba w tym tkwił sekret mojego zachwytu – on zawsze jest tym
większy, im mniejsze się ma oczekiwania, prawda?
Tak
czy siak, ACOTAR był drugą z książek,
którą zrecenzowałam na moim (wtedy jeszcze raczkującym) blogu. Wróciłam do tej
recenzji dzisiaj, przed napisaniem tych kilku zdań dla Ewy i wiecie co? Nadal
to czuję. Mało tego! Aż mnie łapki świerzbią, aby posłać w diabły egzemplarze
recenzenckie i jeszcze raz wkroczyć do Prythianu z Feyrą.
Chcę
spotkać tego Tamlina, który skradł mi serce, chcę jeszcze raz poczuć pragnienie
sięgnięcia po kolejny tom, w którym będzie na mnie czekał Książę Dworu Nocy,
tak bardzo inny od tego, którego poznać mogłam w pierwszej części. Mam ochotę
na śmiech i na łzy. Chcę zakochać się w tej historii raz jeszcze. A potem chcę
wziąć się za ostatni tom, na który tak długo czekałam.
Jednego
tylko nie chcę. Nie chcę kończyć tej przygody. Nie chcę żegnać się z historią
stworzoną przez Sarah J. Maas. Nie wyobrażam sobie tego, no ni cholery! Coś czuję,
że mój makijaż szlag trafi. Że Maas złamie mi serce. Że nie będzie miała
litości. I sama nie wiem – kochać ją za to, czy nienawidzić?
Trzymajcie
się ciepło!
Ula
z Drzwi do Innego Wymiaru ;)
Not Always Books
Jak
wiemy najczęstszymi pytaniami, jakie można zadać książkoholikowi, są te o
ulubioną książkę, czy autora. Na pierwsze pytanie chyba nikt nie jest w stanie
jednoznacznie odpowiedzieć, jednak na drugie z nich ja zawsze mam gotową
odpowiedź. Sarah J. Mass. Brzmi tak ona od ,mniej więcej, trzech lat. Wszystko
zaczęło się oczywiście od Szklanego tronu,
który muszę przyznać spodobał mi się średnio. Jednak, że na półce stały kolejne
dwa tomy więc postanowiłam kontynuować tę serię. I wiecie co? To była chyba
najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. W drugim tomie (Korona w mroku) akcja zaczęła gnać do przodu, pojawili się nowi
wspaniali bohaterowie, a i sama główna bohaterka zaczęła się powoli zmieniać.
Na przestrzeni przeczytanych przeze mnie 5 tomów tej serii, muszę przyznać, że
autorka znacznie udoskonaliła swą technikę i stworzyła wielowymiarowy świat z
niebanalnymi bohaterami. Niektóre intrygi prowadzone są przez wszystkie te tomy
i ja podziwiam Sarę, że jeszcze się w tym wszystkim nie pogubiła. Niedawno skończyłam
czytać Imperium burz i muszę
przyznać, że to, co zrobiła na końcu tej książki, totalnie rozpiernicza system!
(jak powiedziałaby Anita z Book Reviews by Anita) Tak bardzo chciałabym chwycić
już za kolejny tom....
To
teraz przejdźmy może do Dworów. Mowa
tu oczywiście o trylogii: Dwór cierni i
róż, Dwór mgieł i furii oraz
(niedawna premiera) Dwór skrzydeł i zguby.
Aktualnie czytam III tom tej serii, więc nie znam jeszcze zakończenia, ale
czuję, że będę płakać, nie wiem tylko czy ze szczęścia, czy smutku. Moim
zdaniem Dwory są jeszcze lepsze niż Szklany tron. Zanim zabrałam się za
pierwszy z nich, nie sądziłam, że to w ogóle możliwe, aby Mass napisała coś
jeszcze lepszego. A jednak. Zdecydowanie nie zawiodłam się. Jeszcze mocniej
pokochałam bohaterów (no bo kto nie kocha Rhysa???) i cały ten magiczny świat
(m.in. cudny opis Velaris). Czuję, że jeszcze wiele razy będę wracała do tych
książek i za każdym razem tak samo będę przeżywać wszystkie wydarzenia. Myślę,
że to najlepiej świadczy o fenomenie pani Sary J. Mass. Jednym słowem, polecam
wszystkim serdecznie. Jak dla mnie to zdecydowany „must have” dla osoby
kochającej fantastykę.
No i co… jak sami widzicie, zdania są podzielone. A ja znowu plasuję się gdzieś pomiędzy. Uwielbiam Maas za dwie pierwsze części Szklanego tronu. Później mocno się nią rozczarowałam przy czytaniu Dziedzictwa ognia i dopiero w połowie Królowej cieni jako tako wróciłam na stary tor w uwielbianiu autorki. Za to Imperium burz… nie wybaczę jej nigdy, że wyrzuciła stamtąd Chaola. I ja wiem, że zafundowała mu osobną książkę, ale i tak się focham.
Z ACOTARem zaś także plasuję się gdzieś
pomiędzy. Podobały mi się oba tomy i to bardzo, ale nie adoruję ich, nie
wystawiam im pomników i nie śnię o ślubie z Rhysem. (Spokojnie, jeszcze
ostatnia część przede mną, więc może to się zmieni).
Nie
mniej jednak Sarah J. Maas wykonała kawał świetnej roboty, która budzi we
wszystkich różne emocje; miłość, nienawiść… i takie tam.
Dziękuję
wszystkim swoim gościom za wzięcie udziału w tworzeniu tego postu!
A
wy, jakie macie zdanie o Maas?
Uwielbiam jej twórczość! Choć dopiero przeczytałam "Dwór Cierni i Róż" oraz opowiadania ze świata Celaeny :) wspaniały post!!
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
Cudowny post! ♥
OdpowiedzUsuńZadziwiające jest to jak wiele sprzecznych opinii jest na temat twórczości tej autorki... Czasami zastanawiam się czy wszyscy czytaliśmy te same książki :P
OdpowiedzUsuńKażdy ma inny punkt widzenia. Ale ciekawe spostrzeżenie :D
UsuńWłaśnie czytam Imperium i też strasznie mi Chaola brakuje :(
OdpowiedzUsuńŁączę się w bólu :c
UsuńNie czytałam, ale żeby nie było - Dwory jak najbardziej planuję ;) Ostatnio koleżanka ze studiów zachwycała się też pierwszą serią Maas, więc i ją pewnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Ojej! Jaki długi ten wpis ;) ale dotarłam do końca i poczułam się taka maleńka, bo żadnej z tych książek nie czytałam. Kilka oczywiście kojarzę, ale jakoś nie umiem na fali popularności tej książki sięgnąć po nią
OdpowiedzUsuńMoże jak trochę ucichnie, to się skusisz? ;)
UsuńTen post wyszedł wspaniale. Totalnie zgadzam się z osobami kochającym Sarę. Oczywiście szanuję inne zdania, bo gusta są różne. Ewa muszę Ci powiedzieć to, co niemal zawsze : piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńKocham Sarah za jej książki. Najpierw przeczytałam wszystkie dwory, potem serię Szklanego tronu. Myślę, że jednak bardziej kocham dwory, może dlatego, że przeczytałam je jako pierwsze, ale też myślę, że przy dworach w ogóle się nie nudziłam i nikt mnie nie wkurzał. Ale Szklany tron uważam za epickie, bo tam ten świat, który został wykreowany... no i w ogóle... op prostu epic. Sarah J Maas górą! :D
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Dokładnie! Chociaż teraz, gdy robię reread Dworów dostrzegam pewne mankamenty. Ale trudno, zdarza się najlepszym xd
UsuńŚwietny post! Dziękuję, że mogłam wziąć w nim udział ^^
OdpowiedzUsuńzabookowanyswiatpauli.blogspot.com
I ja dziękuję, że wzięłaś udział :D
UsuńBardzo ciekawe propozycje, chetnie skorzystam <3
OdpowiedzUsuńJestem na nie jeśli chodzi o Dwory - nie są szczególnie oryginale, na dodatek coraz mnie trzymają się kupy ostatni tom to już w ogóle tragedia. Co do "Szklanego tronu", to kiedyś poczytam, może bardziej mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie ciekawiło, dlaczego ktoś czyta coś, co mu się nie podoba. I w dodatku do samego końca serii xd
UsuńZdania o Maas póki co nie mam żadnego, ponieważ nie czytałam Jej książek, ale wkrótce to się zmieni, ponieważ mam wszystkie trzy części „Dworów” i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę swoją przygodę z nimi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, she__vvolf 🐺
To czekam, aż ten dzień nadejdzie :D
UsuńPost naprawdę mega. Milo się go czytalo. Mam nadzieję że wiecej takich bedzie.
OdpowiedzUsuńOsobiście jeszcze nie czytalam tych książek.
Serdecznie pozdrawiam.
Www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Dziękuję <3
Usuń"Czy jest tutaj ktoś, kto nie czytał"- OBECNA :D Ale fakt, nazwisko autorki i tytuły jej książek są mi znane, bo jest ich pełno na blogach książkowych :)
OdpowiedzUsuń"Dziedzictwo ognia" to chyba najładniejsza i najciekawsza wg mnie okładka.
Ciekawy pomysł na post blogowy :)
Jak żeś ty się uchowała!
UsuńAkurat Dziedzictwo mi się najmniej podoba XD
Dziękuję ;)
Ogromne dzięki za możliwość wzięcia udziału w tak świetnej akcji. Naprawdę ciekawie pisało się te kilka słów dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ilu blogerów, tyle opinii, a Ty to genialnie pokazałaś w jednym poście.
Mam nadzieję, że jeszcze przyjdzie nam tworzyć w przyszłości coś wspólnego, bo naprawdę podobało mi się wzięcie udziału w tak dobrej inicjatywie.
Pozdrawiam gorąco,
Iza z Heavy Books
Dziękuję <3. I też mam nadzieję, że jeszcze nam będzie dane coś razem ogarnąć :D
UsuńJeszcze nic z twórczości Maas nie czytałam i w sumie na razie mi niespieszno. Cieszę się tylko, że mam pożyczone dwa pierwsze tomy "Szklanego tronu", a nie że je kupiłam, bo przy tak mieszanych recenzjach mogłabym tego gorzko pożałować.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zdjęcia, moja półka wygląda bardzo podobnie (by nie napisać: identycznie)
OdpowiedzUsuńKażdemu polecam "Szklany Tron" (który jednak wraz z kolejnymi częściami podoba mi się coraj
z mniej) i "Dwory", które budzą tyle wrażeń, że warte są poświęconej im uwagi.
Zapraszam na recenzję oryginalnej wersji trzeciego "Dworu" na http://zaczytanejeze.blogspot.com/
Pozdrawiam
Kot
Mam to samo ze ST xd
Usuń