niedziela, 7 maja 2017

Trylogia „Love me with lies” w trzy dni? Czyli wszystko, co jest nie tak w książkach Tarryn Fisher | RECENZJA

Najpierw myślałam, że to beznadziejny przypadek literatury. Potem się okazało, że i owszem, ale… Właśnie.


Pierwszy raz miałam możliwość spotkania się z twórczością Tarryn Fisher przy lekturze Never never, gdzie wraz z Colleen Hoover stworzyła historię, która mile mnie zaskoczyła swoją pomysłowością, a jednocześnie rozczarowała koszmarnym i błahym zakończeniem. Wtedy sobie postanowiłam, że będę kontynuować swoją przygodę z tą autorką i że sięgnę po jakąś jej twórczość. Mój wybór padł na trylogię Love me with lies.

W pierwszym tomie poznajemy troje głównych bohaterów; olśniewającą i niedostępną Olivię, zaborczą i nieustępliwą Leah oraz przystojnego i pożądanego Caleba. Kiedyś, dawno temu, na studiach, Caleb i Olivia byli parą z większymi lub mniejszymi problemami. W bolesnych i brutalnych okolicznościach rozstali się, zranili i rozeszli, każdy w swoją stronę. Teraz, po latach, przypadkiem na siebie wpadają. Okazuje się, że chłopak miał poważny wypadek i cierpi na amnezję, zupełnie nie pamięta ich wspólnej przeszłości. Nadarza się okazja, aby naprawić dawne winy i rozpocząć wszystko od nowa. Ale jest jeszcze Leah, obecna dziewczyna Caleba. A Olivia cały czas boi się, że Caleb przypomni sobie to, co się wtedy wydarzyło.

Jeśli chodzi o fabułę właściwą, to by było na tyle. Oczywiście wraz z kolejnymi tomami problemy bohaterów się zdecydowanie pogłębiają i pojawiają się nowe. Ale przejdźmy do tego, co mi tu nie zagrało.


We wszystkich trzech częściach mamy do czynienia z zabiegiem powszechnie stosowanym w literaturze. Prowadzenie narracji z dwóch perspektyw czasowych, teraz i wtedy, nie jest żadnym odkryciem i nie stanowi nowości. W Mimo moich win dowiadujemy się, na czym obecnie stoją bohaterowie, ale też skaczemy do czasów ich studiów, gdzie odkrywamy przyczyny ich rozstania. Nic tu nie jest przywołane niepotrzebne, wszystko ma wpływ na późniejsze wydarzenia. Szkoda tylko, że przy lekturze ja nie miałam pojęcia, o czym czytam. Wystarczyło, że zrobiłam sobie kilkuminutową przerwę na łyk wody i rozprostowanie kości, a gdy wracałam, nie miałam pojęcia, czy akcja się dzieje „teraz” czy „wtedy”. Misz masz kompletny, poplątanie każdego wątku z każdym i zamotanie czytelnikiem. Późniejsze tomy są oparte na tym samym schemacie, ale albo ja się do niego przyzwyczaiłam, albo po prostu autorka lepiej go dopracowała, bo już nie gubiłam się w czasie.

Przy czytaniu pierwszej części myślałam, że to Olivii się coś na mózg rzuciło i że to ona jest tą najbardziej irytującą postacią, o której czytałam, przynajmniej na przełomie ostatnich kilku miesięcy. Najpierw krytykuje Caleba za jego swawolny i beztroski styl życia, za jego bogactwo i obłudę, po czym następuje nagły zwrot (nie powiem wam jaki). Później to ona postępuje dokładnie tak samo jak on. I co? Wtedy już jest wszystko w porządku. To samo z jego wadami. Początkowo były dla niej nie do zniesienia, nie widziała za nimi żadnych pozytywów. A później przestały dla niej istnieć, zaczęła zauważać tylko zalety i wtedy Caleb stał się dla niej chodzącym ideałem. No okej, miłość zaślepia, ale aż tak?


Myślałam, że to Olivia jest irytującą bohaterką, ale potem w Mimo twoich łez poznałam Leah… i zmieniłam zdanie. To dopiero jest usposobienie infantylności. W drugim tomie to Leah jest narratorką, a za sprawą pewnych wydarzeń także zostaje świeżą matką. I wyobraźcie sobie, że ta dziewczyna jest tak niepewna siebie i asekuracyjna, bojąca się o wszystkich i o wszystko, że sobie ubzdurała, że jej nowonarodzona córka odbierze jej męża i że będzie musiała z nią konkurować o jego względy. Jedno słowo. Serio? Doskonale rozumiem, że po wydarzeniach z pierwszego tomu Leah nie do końca czuła się bezpiecznie w swoim związku, ale żeby odpowiedzialnością obarczać noworodka?

Dodatkowo Leah to dość specyficzny rodzaj bohaterki. Rozpieszczona dziewczyna z bogatego domu, która zawsze musiała zabiegać o uwagę i tak jej do tej pory zostało. Dowartościowuje się albo seksem albo drogimi rzeczami. Tylko tutaj, tylko w Mimo twoich łez możemy się dowiedzieć, że bohaterka siada na kanapie za cztery tysiące dolarów. Albo wkłada dziecko do wózka za pięć tysięcy. Żeby tego było mało, do swojej czarnej karty American Express zwraca się per „Maleństwo”. Dlatego gdy nowa niania do jej córki powiedziała „Maleństwo”, Leah myślała, że chodzi o jej kartę, a nie o jej córkę.


Mimo naszych kłamstw to mój totalny faworyt jeśli chodzi o najgorszą część serii. Olivia mnie niemiłosiernie irytowała, ale jakoś sobie radziłam z czytaniem. Leah mnie irytowała i wkurzała jednocześnie, ale dzięki temu byłam zaciekawiona lekturą. Za to w trzecim tomie narratorem został Caleb. I jak we wcześniejszych częściach darzyłam go jakąś tam sympatią, tutaj utracił ją zupełnie. Z niewiadomych powodów jak poznałam jego myśli i pobudki, jakimi się kierował, widziałam w nim tylko desperata, a i tak przez większość książki był po prostu ciepłą kluchą.

Trylogia Tarryn Fisher nie  należy do najwybitniejszych w swoim gatunku. Pierwszy tom nie sprawił, ze gacie spadły mi z tyłka wraz z majtkami. Przez większość czasu niedowierzałam głupocie bohaterów. Ale mimo wszystko cały czas mnie coś ciągnęło do dokończenia lektury, a później do sięgnięcia po pozostałe tomy. Chciałam się dowiedzieć, co to się tam podziało w collegu, że wywołało takie a nie inne skutki. A jeszcze autorka celowo zagrała na czytelniku. W pierwszej części niewiele zostaje wyjaśnione z ciemnej przeszłości bohaterów. Dopiero po przeczytaniu całej trylogii mamy pełny ogląd na całą sprawę i dowiadujemy się, co tak naprawdę miało tam miejsce. I tu się okazuje, że żadne zdanie nie zostało wypowiedziane przypadkowo. Wszystko nabiera sensu, gdy kolejni bohaterowie przejmują narrację i dodają swoje pięć groszy, wypełniając przy tym luki.

Może nadinterpretuję treści, ale można się doszukać głębszego dna w tych powieściach. Mówią one o zmienianiu się charakterów na przestrzeni lat, przewartościowywaniu swoich priorytetów i odkrywaniu swoich potrzeb. Poruszany tu też jest problem osądzania ludzi poprzez pryzmat ich wyglądu. Nie zawsze to, co ma ładne opakowanie, jest piękne i w środku. Często się okazuje, że pod ozdobnym papierkiem kryje się wielka brzydota. Oprócz tego autorka zwraca uwagę na trudny temat depresji poporodowej, która według niektórych jest urojeniem, a kobiety nią dotknięte nie otrzymują odpowiedniej pomocy.


Sam pomysł na napisanie całej trylogii bardzo przypominał mi Love, Rosie. W obu przypadkach autorki rzucały swoim bohaterom wszystkie możliwe kłody pod nogi na drodze do szczęścia. Jedyna różnica jest taka, że Love, Rosie to jedna, spójna historia, a Love me with lies jest rozwleczone na trzy tomy i niektóre „kłopoty” rosną do rangi absurdu.

Przyznam się bez bicia, że równocześnie zastanawiając się, kto dopuścił do wydania tych książek, dobrze się bawiłam. Czasem po prostu z czystej przyjemności, innym razem dlatego, że podbudowałam swoje morale czytelnicze „szybkimi numerkami”, albo też po prostu naśmiewałam się z toku myślenia bohaterów. Jednak nie jestem w stanie z czystym sumieniem nikomu polecić tej trylogii. Chciałabym jeszcze trochę pożyć, a nie mam pojęcia, jak do was ona przemówi i jak ją odbierzecie. Może się skończyć na tym, że to będą wasze najbardziej znienawidzone książki, więc wole nie ryzykować.





Fakty objawione:

Tytuł: Mimo moich win
Autor: Tarryn Fisher
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 312
Grubość grzbietu: 1,9 cm
Cena: 36,90 zł
Tytuł: Mimo twoich łez
Autor: Tarryn Fisher
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 320
Grubość grzbietu: 2,0 cm
Cena: 36,90 zł
Tytuł: Mimo naszych kłamstw
Autor: Tarryn Fisher
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 328
Grubość grzbietu: 2,1 cm
Cena: 36,90 zł




 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





43 komentarze:

  1. Jak sama napisałaś nie jest to może najwybitniejsza seria, ale ja ją jakoś miło wspominam, mnie w pewien sposób historia wciągnęła. Co to trzeciej części, jak myślę, że gdyby nie Leah to tam nudnawo by było :d Bo dla mnie w pierwszej części, kiedy tylko były sceny Olivii i Caleba, to było czasem mało ciekawie, o wiele lepiej się zrobiło gdy właśnie wkroczyła Leah :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego druga jest najlepsza :D Pierwsza jako tako ujdzie, ale dopiero w drugiej Leah pokazała pazurki. Za to trzecia to po prostu Caleb i jego ciepłe kluchy

      Usuń
  2. O nie! Aż tyle nie lubianych bohaterów :( Szkoda, ta autorka nie należy do moich ulubionych (po Never, Never) i chyba tak zostanie :)
    Zaczytanego!

    OdpowiedzUsuń
  3. A wcześniej o tej trylogii słyszałam tyle dobrego! :D Teraz mam mieszane uczucia i nie wiem czy chce to po sięgać :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja słyszałam i złe i dobre, ale dzieki temu się nie nastawiałam na zbyt wiele

      Usuń
  4. Z twórczości Fisher czytałam tylko "Margo" i nawet całkiem mi się ta książka podobała. Tę serię mam w planach, ale na pewno nie sięgnę po nią w najbliższym czasie, bo na razie mam dość irytujących bohaterów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margo mam na liście, w sumie nawet zapomniałam, że to ta sama autorka pisała XD

      Usuń
  5. Doskonale rozumiem tę potrzebę kontynuowania lektury, pomimo tego, że książka czy wcześniejsze części są/były złe, ponieważ czasami ta ciekawość tego, co się dalej wydarzy jest zdecydowanie silniejsza niż zdrowy rozsądek. Mam tak z trylogią Dimily - przeczytałam kilka dni temu pierwszy tom "Czy wspominałam, że Cię kocham?", który był tak strasznie zły, że aż ręce opadają, ale i tak mam ochotę przeczytać resztę, żeby wiedzieć, co tam się dalej wydarzy i jak zakończy się cała historia. Pewnie tego nie zrobię, bo szkoda mi czasu na złe trylogie, no, ale...
    W każdym razie, powracając do tematu XD Znam Tarryn Fisher poprzez "Never Never", które napisała z Hoover, a które baaaardzo mi się nie podobało, więc raczej z rezerwą podchodzę do jej twórczości. Nie wiem czy sięgnę, ale jeżeli jakimś cudem postanowię się skusić na te książki to na pewno będę miała na uwadze to, co napisałaś w tej recenzji, aby moje oczekiwania nie były zbyt wysokie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. High five XD
      Dimily też chcę przeczytać, a przynajmniej ta masochistyczna część mnie, żeby móc w końcu wiedzieć, czy to naprawdę takie słabe jak ludzie mówią xd
      Mnie się właśnie Never never podobało... XD

      Usuń
  6. Co nie co słyszałam o tej serii, ale jakoś nie było okazji, aby ją przeczytać. Widzę jednak, że nie jest to dość ciekawa seria i chyba po nią nie sięgnę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba bym się z tą pozycją nie polubiła. Fabuła intryguje, ale nienawidzę irytujących bohaterów!

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Końcowe rozstrzygnięcie nie jest tak satysfakcjonujące jak się oczekuje na podstawie wydarzeń więc.. nie zachęcam xd

      Usuń
  8. Przyznam, że miałam szczerą chęć poznać te książki, ale... chyba mi się odechciało :P A przynajmniej na jakiś czas :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam i chyba nie zamierzam :D

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Z autorką się jeszcze nie spotkałam. Zainteresowałaś mnie

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze nie czytałam, ale jestem ciekawa każdej książki!
    https://wroclawianka-czyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Mimo wszystko brzmi intrygująco, musiało być to wciągające, skoro przebrnęłaś przez aż trzy tomy, jednocześnie się irytując:) napisać taką książkę to też pewna sztuka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stety niestety mają w sobie tę tajemnicę, która przyciąga xd

      Usuń
  13. To chyba nie jest seria dla mnie. Dlatego na razie za nią dziękuje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chociaż pierwszą część przeczytałam dość szybko, nie zamierzam sięgać po kolejne. Zastanawiam się nad napisaniem recenzji, ale strasznie z tym zwlekam i nie wiem, czy to uczynię kiedyś. xd Tak mnie ta bohaterka irytowała i cała ta historia, że brak mi słów. Jak mnie już coś zaciekawiło, autorka to niszczyła. Te skoki też mnie denerwowały i się gubiłam. Grr. Także dobrze wiedzieć, że dalej jest jeszcze gorzej. :D

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich plusem jest to, że się szybko czyta xd. Jak napiszesz recenzję, to chętnie ją przeczytam :D

      Usuń
  15. znam osoby co sie zachwycaja nad tą serią. dla mnie bylo bez szalu. przeczytalam, ale nie powroce po raz drugi ;) . bylo tylko kilka fajnych momentów i koniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście nie znam, więc było mi łatwiej nie mieć oczekiwań xd

      Usuń
  16. Może tylko mi się tak wydaje, ale książki tego typu ( takie Young adult?) mają hmmm specyficzny klimat, żeby nikogo nie urazić. Nie są ambitną lekturą, więc dosc szybko się je czyta, jak bylam nastolatką połykałam w jeden dzień "powieści" tegob typu, z drugiej strony nie należą do ambitnych 😁, dlatego próbują zachęcić okładką. Jednak spełniają cel marketingowy i dużo kobiet i dziewczynek sięgnię po nie, zamiast nowego Twardocha ( może to lepiej 😂) albo nową Tokarczuk...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak dobrze, że się czyta. Nie od razu Kraków zbudowano. A ja nie dam rady czytać samych wymagających lektur dlatego na majówkę wybrałam tę trylogię, akurat idealnie na odskocznie od szkoły

      Usuń
    2. Dzięki temu wskaźnik przeczytanych książek przez Polaków drgnął... 😉

      Usuń
    3. Szczerze wątpię, że to będzie miało jakieś odzwierciedlenie w następnych badaniach, bo oni po prostu badają złe osoby

      Usuń
  17. Hmm...Zdecydowanie nic do mnie nie przemawia w tej trylogii :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie znam tej autorki. Podziw że przebrnęłaś przez całą trylogię

    OdpowiedzUsuń
  19. Miałam ochotę na te serię, ale teraz to się trochę boję ;/
    Właśnie czytałam Złego Romeo, gdzie akcja jest tak samo przeplatana, ale idzie się w niej odnaleźć na całe szczęście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nic nie stracisz, jak jej nie przeczytasz xd
      Złego Romeo mam w planach więc dzięki za info i pocieszenie, że jest lepsze niż to XD

      Usuń
  20. Mnie niestety nie ciągnie do tej trylogii. :c

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam wrażenie, że coraz więcej książek jest pisanych na zasadzie "byle dociągnąć jakąś tajemnicę do następnego tomu, byle ktoś to kupił - nie musi się podobać". Książka dla pieniędzy, a nie dla samej książki :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takie wrażenie. Albo książki, które są zakończone i nie powinny być kontynuowane nagle dostają poboczne nowelki, które psują cały wydźwięk ;/

      Usuń
  22. chyba mnie zaintrygowała :) muszę po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Czytałam tylko pierwszą część, muszę nadrobić pozostałe. :)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie. ♥
    nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Czasem całkiem miło jest się odmóżdżyć przy czymś mało wymagającym, o ile Ci infantylni bohaterowie Cię śmieszą, a nie wywołują żądzy mordu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pierwszych dwóch częściach mnie ciekawili i śmieszyli, a w ostatniej myślałam, że Calebem trzepnę. Ale ogólnie średnia wychodzi na plus

      Usuń
  25. Ogromnie podobało mi się Margo tej autorki, więc i tej trylogii jednak dam szansę. Zwłaszcza, że i tak już czeka na półce. Mam nadzieję, że jednak bardziej mi się spodoba i nie będą mnie aż tak denerwowali bohaterowie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Margo dopiero czeka na swoją kolej, ale mam nadzieję, że to wyszło autorce zupełnie inaczej.
      Trzymam kciuki, może inaczej odbierzesz tę trylogię ;)

      Usuń
  26. Jedyne co przychodzi mi na myśl po przeczytaniu pierwszej części to słowo dziwna. Ta książka była dziwna, a każdy bohater był pełen wad. Czytając Mimo moich win nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy płakać. W najbliższym czasie nie sięgnę po drugi tom, ale może zrobię to w przyszłości.:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Czytałam dwa tomy i przyznam ci rację, przyszło się powściekać na tych bohaterów i to bardzo...

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)