Czy
Dwór mgieł i furii jest naprawdę tak
świetny, jak wszyscy o nim mówią?
Do
rozpoczęcia przygody z nową serią Sary J. Maas zachęcało mnie kilka rzeczy.
Pierwsza z nich to oczywiście sama autorka. Druga to pomysł na fabułę. Trzecią
były wszechobecne pozytywne recenzje, które chwaliły oba Dwory i mówiły o nich w samych superlatywach. Niedawno miałam
okazję się przekonać, że Dwór cierni i
róż jest naprawdę warty uwagi. Ale podobno drugi tom miał być pięć tysięcy
razy lepszy, prawda?
Akcja
ACOMAFu nie zaczyna się od razu po
ostatnich scenach ACOTARu, ale
dostajemy małe streszczenie, co się działo pomiędzy jedną a drugą książką, na
czym stoją nasi bohaterowie i ogólnie, co się aktualnie dzieje. Paradoksalnie
wychodzi to nam na wielki plus, bo nie musimy patrzeć, jak Feyra adaptuje się
do swojej nowej roli i nowego świata. Przeczuwam, że rozwlekły opis jej uczuć i
wątpliwości byłby dość nużący.
Podczas
lektury towarzyszyło mi kilka pytań. O co chodzi z Rhysem? Dlaczego wszyscy tak
nie cierpią Tamlina? Na to drugie odpowiedziałam sobie już w pierwszym
rozdziale. Teraz oficjalnie przyznam wszystkim rację, bo im dalej w las, tym
było gorzej. Tamlin to bezczelny, irytujący dupek. Co śmieszniejsze, nawet nie
ma go tutaj tak dużo, a i tak działał mi na nerwy. Za to jeśli chodzi o Rhysa…
Pojęcie fenomenu jego postaci zajęło mi trochę dłużej, ale efekt został
osiągnięty i dołączam do #TeamRhys.
" - Zdradź mi sekret nieznany nikomu innemu, władco nocy, a ja zdradzę ci mój.
Przygotowałam się na usłyszenie jakiejś koszmarnej opowieści, ale Rhysand powiedział tylko:
- Kiedy leje, strzyka mi w prawym kolanie."
Dwór cierni i róż skończył się tak, jak się skończył, a Dwór mgieł i furii zaczął się tak, jak
się zaczął, czyli zbyt stabilnie. Bohaterowie wyglądali na ustatkowanych, a co
za tym idzie, stali się nudni. Jednak Maas chyba sprytnie przeczuła, że tak
długo nie pociągnie, i szybko zwiększyła dawkę intryg i kłamstw, wprowadzając
postać Rhysa. Patrząc na te wszystkie ochy i achy ze strony wszystkich fanów,
to było do przewidzenia. Ciekawiło mnie jednak to, w jaki sposób autorka każe
przeskoczyć Feyrze z jednego kwiatka na kwiatek, żeby ta nie wyszła na panienkę
spod latarni. I powiem wam, że wyjaśnienie i motywy, którymi ją pokierowano,
mnie satysfakcjonują. Szkoda tylko, że jeden z mężczyzn został przez to
praktycznie wywrócony fundamentami do góry, byleby się podpasować pod fabułę.
Pierwsza
część była zainspirowana baśnią o Pięknej
i Bestii, czego się w żadnym momencie ukryć nie dało, jednak ja mało
zwracałam na to uwagi. ACOMAF także
dużo czerpie z tej francuskiej historii ludowej, ale w innym aspekcie. Może
nadinterpretuję, ale sposób, w jaki mówi się o układzie Feyry z Rhysem zawartym
w pierwszym tomie, przypomina mi trochę inny punkt widzenia na baśń. Ale na tym
autorka nie poprzestała. Mitologia grecka także dorzuciła tu swoje trzy grosze,
szczególnie mit o Korze i Demeter. Chociaż to też nie rzuca się za bardzo w
oczy, chyba że pragnie się dostrzegać wszystkie szczegóły i z uwagą ich
wypatruje na każdej stronie. Bo po jakimś czasie ja się przyzwyczaiłam i stało
się to czymś normalnym. Albo po prostu o tym zapomniałam.
Feyra
jest chyba jedną z nielicznych bohaterek literackich, do których nie mam jak
się przyczepić. Oczywiście nie była przez cały czas bez zarzutu, bo momentami
niemiłosiernie mnie wkurzała, jednak ja w każdej takiej sytuacji byłam w stanie
zrozumieć jej reakcje, bo dziewczyna właściwie wszystko odbierała. Nigdy nie
robiła z siebie Sierotki Marysi, od samego początku była silna i niezależna,
umiała sama sobie dawać radę. Najpierw nie miała zbyt możliwości, by się
wykazać, ale gdy zostały one stworzone, pokazała na co ją stać. Feyra zawsze
była dzielna i władcza, równocześnie empatyczna i troskliwa, ale dbająca też o
własne dobro. Chcę przez to powiedzieć, że jej umiejętności nie zostały nabyte
pod wpływem faceta czy sytuacji, one po prostu zawsze w niej były. Mówię o
psychice, nie o tych paranormalnych. (Ci, co czytali, to wiedzą, a ci, co nie,
to nie chcę spoilerować.) A wiecie, co jest najlepsze? Feyra potrafiła okazywać
inne uczucia niż swoją brawurę i bohaterskość. To, czego się dopuściła w
obronie miłości, nie daje jej o sobie zapomnieć. Bo taka jest prawda, normalny
człowiek po traumatycznych przeżyciach długo nie może dojść do siebie. A
wszystkie bohaterki wydają się być do tego zdolne za pstryknięciem palców. Na
szczęście Feyra tego nie potrafi, co gruntuje jej pozycję jako wiarygodnej
bohaterki.
Wcześniej wspominałam, że Tamlin mnie niemiłosiernie irytował i to właśnie przez to nie potrafiłam zrozumieć toru, jaki autorka obrała na poprowadzenie jego postaci. W pierwszym tomie był czarujący, boski, wprost anielski, no po prostu faeowska wersja Romea. A tutaj? Przepraszam bardzo, ale czemu zrobiono z niego kogoś tak niesamowicie wkurzającego i to bez wyraźnych pobudek?
Powieść
ma dwie bardzo duże wady. Niestety, ale bardzo czuć, że została napisana przez
Maas, bo utrzymana została w typowym dla niej stylu, czyli w książce mającej
blisko 800 stron przez 500 dzieje się wszystko, ale w sumie to nie dzieje się
nic, przez kolejne 200 zawiązują się wszystkie ważne wątki powieści, a przez ostatnie
100 autorka wszystko zakańcza w taki sposób, że czytelnik musi sięgnąć po
kolejny tom. W tym wypadku podczas tej pierwszej połowy Maas postawiła na historię
krainy Fae, poznanie hierarchii rządzącej tamtym światem, rozwinięcie relacji
pomiędzy wszystkimi głównymi bohaterami, trochę kłamstw i intryg, czemu nie
umniejszam w żaden sposób, ale jednak odnoszę wrażenie, że zostało to wszystko
zbyt rozwleczone i poprzeplatane scenami, które nie mają na nic wpływu, a są
zwykłymi zapchaj-dziurami.
„Biedne Rhysiątko dało się złapać.”
Ta
druga… no niestety, ale wyłapałam podobieństwa Dworu mgieł i furii do Imeprium
burz, czy może raczej Imperium do
drugiej części Dworu, bo to Dwór był pierwszy. Nie wiem, może Maas
skończyły się pomysły? Albo po prostu wszystko zbiegło się w jednym czasie, że
zainspirowała się swoją własną książką?
Moim
największym zaskoczeniem była obecność scen erotycznych. Z jednej strony to
wychodzi na plus, bo w końcu nie mamy do czynienia z bohaterką bojącą się
własnych pragnień i próbującej być świętą aż do ślubu. Ale z drugiej, nie
zawsze były one potrzebne, a jak już, to nie aż tak dosadne i rozwinięte.
Chociaż i tak były lepiej napisane niż w niejednym erotyku! E L James, ucz się.
Tylko zaczynam się martwić o Feyrę… Ona podobnie jak Anastasja zbyt często
rozpadała się na kawałki. Widać ta moda jest dalej kontynuowana.
Dwór mgieł i furii jest bardzo dobrą kontynuacją serii, ale nie uznałabym
go za arcydzieło, bo według mnie nie pobił pierwszej części. Maas utrzymała
wszystko na jednym poziomie, także nie rozumiem wszystkich zachwytów pod tym
względem, jakoby miał być lepszy. Chyba, że chodzi o Rhysa, w takim razie to ma
sens, bo to Rhys gra tu główne skrzypce i bez niego to już nie byłoby to samo.
Książka
liczy sobie prawie 800 stron, ale gwarantuję ci, że nawet nie zauważysz, jak ją
skończysz i będziesz chcieć więcej. Ja już nie mogę się doczekać kolejnej
części, bo zaczynam powoli tęsknić za Rhysem. Nie spodziewałam się, że skradnie
moje serce, a jednak, książkowe crushe nigdy nie wybierają, prawda?
Dwór cierni i róż | Dwór mgieł i furii
Za możliwość poznania Rhysanda dziękuję wydawnictwu Uroboros:
Fakty objawione:
Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 768
Grubość grzbietu: 4,6 cm
Masa: 649 g
Ciężar: 6,36 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 44, 99 zł
Mobilność: L (cegła, ale lekka)
Nie czytałam jeszcze tej serii ale bardzo mnie do niej ciągnie i muszę w końcu to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Generalnie obiecałam sobie nie zaczynać nowych serii, a do tego nie przepadam za fantasy, ale tak wszyscy zachwalają twórczość Sarah J. Mass, że chyba muszę się ugiąć... :)
OdpowiedzUsuńMiałam takie postanowienie dawno temu, ale jakbym chciała się go trzymać, to bym długo nie pociągnęła XD
UsuńUgnij się, koniecznie :D
Muszę koniecznie zapoznać się z tą serią, gdyż czytałam na jej temat wiele pochlebstw, czyli coś musi być na rzeczy.
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona autorka i moja ulubiona seria (wyprzedziła w moim prywatnym rankingu Szklany Tron) :D Nie zwróciłam uwagi na "rozpadanie się na kawałki", ale pewnie byłam zbyt pochłonięta fabułą bo jestem totalnym Maasowskim świrem! xD Planuję powtórzyć sobie wszystkie książki pani Maas raz jeszcze jak tylko ogarnę licencjat... :x wtedy na pewno spojrzę na nie bardziej krytycznie bo z perspektywy czasu :p
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jestem wyjątkiem, ale mnie zupełnie nie przeszkadza styl autorki, chłonę każdą "dłużyznę" bo zwykle jest naładowana informacjami o świecie. Uwielbiam porządnie skonstruowane uniwersa ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Nadrabiająca
Ja dopiero skończyłam drugą część, a już mam ochotę na powtórkę całości :D
UsuńKreowanie świata to jedno, bo akurat te momenty mi się nie dłużyły. Ale zdarzały się czasem takie, które wg mnie kompletnie nie wpływały na akcję a poświęcano im dwa razy za dużo czasu
Sarze wybaczam wszystko w Dworach, ale ostatnio po lekturze Imperium Burz faktycznie muszę przyznać, że akcję przeciągała "na siłę"...
UsuńNie wiem czy specjalnie byle wyszło więcej stron czy niechący, ale zabolało :(
Mnie ta książka podobała się znacznie bardziej, niż pierwsza część głównie dlatego, że tutaj Feyra mnie nie irytowała :D Należę do tej grupy osób zachwyconych "Dworem mgieł i furii". Niby wiem, że ta powieść ma wady, ale stan, w którym się znalazłam po jej przeczytaniu sprawił, że mówię o niej jak o ideale :D Jestem niezwykle ciekawa, jaki w porównaniu do dwóch pierwszych części okaże się trzeci tom.
OdpowiedzUsuńRead With Passion
Mnie w pierwszej mało irytowała więc nie zanotowałam dużej różnicy XD
UsuńTeż jestem ciekawa trzeciego. Może niedługo się przekonamy :D
super tytuł posta! jeszcze nie czytałam, mam w planach, chociaż pewnie poczekam do wydania ostatniej części i wtedy się zabiorę. sceny erotyczne? tego się zupełnie nie spodziewałam. mam nadzieję, że Freya nie jest aż tak irytująca jak Anastasia. nie było tam nic o wewnętrznej bogini, prawda? XD pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie no, szanujmy się. Feyra jest o niebo lepsza w te klocki niż Anastazja XD I na szczęście nie gada do swojej wewnętrznej bogini!!
UsuńWłaśie... wszyscy chawalą, a to nie mój gatunek literacki. I teraz z jednej strony budzi się ciekawość, a z drugiej obawa jeśli chodzi o książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
ZaczytanaWiedźma.blogspot.com
Skończyłam dzisiaj czytać i tytuł posta odzwierciedla to, co czuję :D Z jednej strony ta część podobała mi się bardziej, a z drugiej tęskniłam trochę za baśniowym klimatem pierwszej i za Dworem Wiosny... Pomijając wszystkie ochy i achy, trochę mnie boli to, co autorka zrobiła z Tamlinem. I mam niepokojące wrażenie, że ona go zamierza ukatrupić w trzeciej części :'D Obstawiam, że albo zginie jako wielki męczennik, albo zrobi z niego potwora i zafunduje jakąś chamską śmierć :P Ale mam nadzieję, że jednak się mylę, bo nadal pamiętam ten jego wiosenny urok z "Dworu cierni i róż" i wymarzyłam dla niego w miarę szczęśliwe zakończenie :D
OdpowiedzUsuńWypowiedziałam się, to teraz idę leczyć kaca po rozstaniu z Rhysem <3
Też tęskniłam za tym klimatem! Dlatego nie sądzę, żeby drugi tom był lepszy, bo wg mnie one oba są bardzo dobre i każdy jest inny inaczej xd.
UsuńJakby go autorka ukatrupiła to by ciekawie było, hehe. Ale własnie nie umiem sobie wyobrazić jego idealnej śmierci, żeby nie przekombinować w żadną stronę.
Rhys <3
O dziwo pierwszy tom mi się podobał. A byłam bardzo sceptycznie do niego nastawiona. Jak tylko pokonam mój stos książek z półki kupuje drugi tom! :D
OdpowiedzUsuńOczywiście byłam zachwycona, ale nie aż tak jak pierwszym tomem. Mnie Feyra też momentami okropnie wkurzała, ale Rhys wszystko wynagradzał :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i myślę, że kiedyś na pewno po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Bardzo podobała mi się ta książka i większości Rhys się do tego przyczynił. ♥ Feyra w tej części była całkiem spoko. Jednakże ten tom u mnie prowadzi :D <3
OdpowiedzUsuńJools and her books
Bardzo ciągnie mnie do tej serii, muszę w końcu zabrać się za "Dwór cierni i róż" :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie... może i ja się skuszę :)
OdpowiedzUsuńW tej książce najbardziej rozwaliło mnie to, że nawet jeżeli miała jakiekolwiek wady to nie byłam w stanie ich dostrzec :D Tak mnie wszystko rozkładało na łopatki, chłonęłam każde zdanie jak gąbką i byłam tak mocno subiektywna jak tylko się dało. Postać Rhysa robi większość roboty, ale na Kocioł nigdy nikomu palcem grozić nie będę, że sprowadził do mojego życia nowego book crusha :D
OdpowiedzUsuńA Kocioł jest najlepszy! Najpierw myślałam, że to tajne stowarzyszenie czarownic, które rządzi tym ich światem (mniejsza XD). A tu się okazuje, że Kocioł no to po prostu kocioł XD
UsuńTwój post naprawdę zachęca do lektury, ale mimo wszystko czuję, że to nie do końca moje klimaty.
OdpowiedzUsuńChyba zostanę przy swoich kryminałach i obyczajówkach :)
Pozdrawiam!
Jezu, chyba tylko ja nie jaram się Rhysem xD
OdpowiedzUsuńNo i chociaż Ty zauwazyłaś jakiego skurczybyka nagle zrobiono z Tamlina i to dlaczego? Tego nie wie nikt.
Ej ale jeżeli chodzi o te sceny erotyczne, to parę razy przewinęło się sformułowanie "rozpadłam się na kawałki" i byłam serio ostro przerażona xD
Pozdrawiam ciepło! :)
Kasia z Recenzje Kasi :)
Był taki słodki i uroczy w pierwszym tomie a tutaj tak z kapelusza zrobiono z niego największego dupka. Moje serduszko cierpi :C
UsuńNiestety też go wyłapałam. Ale na szczęście wewnętrzna bogini Feyry nie była obecna XD
Czytałam pierwszy tom i oczywiście zamierzam kontynuować serię. Ale chyba dopiero po "Imperium burz" :D
OdpowiedzUsuńStrasznie chcę poznać te książki ;D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś mi się uda ;D
KOCHAM TO! <3 Pochłonęłam to w kilka dni i tylko ze smutkiem patrzyłam, jak zmniejsza mi się ilość stron xD To było takie genialne, że brak słów <3 A Rhysand... tęsknie za nim :( Zastawiam się nawet, czy by7 dla niego nie przeczytać drugi raz ACOMAF-u ;P Już nie umiem się doczekać, aż będzie ACOWAR <3 Ale po części to trochę się boję o to, co Sarah dla nas tam przygotowała xD
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Ja tak sobie na luzie zaczęłam czytać i później żal było zostawiać niedokończone wątki więc dosiedziałam do 3 w nocy XD
UsuńCudownie piszesz recenzję, że aż mnie zachęciłaś od razu do przeczytania książki. Brawo! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńCzytaj koniecznie!
Już dawno zaintrygowała mnie ta seria, ale póki co pierwszy tom spoczywa na półce. Jakoś nie mam kiedy po niego sięgnąć. Mimo wszystko bardzo lubię takie klimaty i twórczość Maas więc myślę, że seria mnie nie zawiedzie
OdpowiedzUsuńJeszcze przede mną, ale już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńRhysand mógłby być moim mężem. Zdecydowanie jak go spotkam kiedyś osobiście to uczepię się niego niesamowicie. Ostatnio miałam dylemat, który książkowy przystojniak jest moim najukochańszym? Walka Rhysanda z Rowanem była zacięta, ale po chwili namysłu stwierdziłam, że jednak Książę Dworu Nocy jest po prostu boski! Świetna recenzja :) Czekam na 3 część *.*
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Iskierka
Zaczełam czytac Dwór mgieł i furii, ale jeszcze nie skończyłam. Przez wszechobecne spojlery mam wrażenie, że znam jej treść już bardzo dobrze, a jeszcze ponad połowa przede mną 😞
OdpowiedzUsuńhttp://zofiawkrainieksiazek.blogspot.gr
Cudowna! Cudowna! Cudowna! Już z utęsknieniem czekam na ostatnią część trylogii.
OdpowiedzUsuńNw kolejna pochlebna recenzja, a mnie do niej jakoś nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam i uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńPrzeglądam te wszystkie TWOJE wpisy i dosłownie jestem podekscytowana. Mogłabym godzinami szukać, czytać i się zachwycać. Wielkie brawa.
Książkę oczywiście czytałam i nie mogę się doczekać wydania kolejnego tomu w naszym języku. Myślę, że uda mi się jeszcze raz powtórzyć dwa pierwsze Dwory przed przeczytaniem trzeciego. Uwielbiam tę historię i chyba spróbuję znowu dać szansę dla serii "Szklany tron" .
OdpowiedzUsuń