Już
czuję, że pisanie tej recenzji nie będzie łatwym zadaniem.
Kiedyś
wspominałam już, że pisanie negatywnych opinii jest moim ulubionym zajęciem.
Mogę się do woli frustrować nad książką i wylewać swoje żale. Z drugiej strony
jest mówienie o książkach, które mi się podobały. To z reguły pozbawia mnie
słów i muszę dłużej pomyśleć nad sformułowaniem sensownego zdania. Za to
stworzenie czegoś o typowych średniakach jest moją zmorą. Teraz was zaproszę na
post o Pocałunku zdrajcy, który
należy do tej trzeciej kategorii.
Sage
Fowler uwielbia spędzać czas w towarzystwie książek. Pech jednak chce, że
dziewczyna jest w wieku idealnym do zawarcia małżeństwa, a problem leży w tym,
że nie chce wychodzić za mąż. Z przymusu składa wizytę swatce, ale nie wychodzi
od niej z potencjalnym kandydatem na małżonka, a z propozycją pracy jako jej
pomocnica. Zadaniem Sage jest zbieranie informacji o mężczyznach starających
się o wpływowe panny. W trakcie jednej z takich misji wpada w objęcia pewnego
przystojniaka, który postawi jej niezależność pod znakiem zapytania.
Znacznikiem
dobrej, albo bardzo złej, książki u mnie jest ilość notatek, które robię
podczas jej czytania. Średnio zajmują mi one dwie, trzy strony. Przy bardzo
bardzo słabych pozycjach (Sny Morfeusza
w przygotowaniu) ich ilość dochodzi nawet do sześciu. Przy Pocałunku zdrajcy mam zaledwie pół, bo po prostu nie byłam w stanie
wyłapać ani plusów, ani minusów. To chyba najlepiej pokazuje, że powieść jest
średnia, mało odkrywcza i ogólnie dość nijaka.
Autorka
postanowiła połączyć ze sobą dwa wątki; romantyczny i polityczny. Ten pierwszy
prezentował się całkiem przyzwoicie do momentu, w którym bohaterowie w niego
zaangażowani w końcu poddali się swojemu uczuciu. Po tym „przełomie” wszystko
zaczęło się psuć i wołać o litość. Za to wydarzenia związane z polityką były po
prostu nudne. Cały ten wątek zaczyna się z dziwnej strony, jakby od środka. Nic
nie jest wyjaśnione, nie wiadomo, z kim i dlaczego bohaterowie walczą. Do
ostatniej strony nie wiedziałam, o co tam tak naprawdę chodzi.
Postacie
są strasznie płaskie. Niby każda z nich ma jakąś tam swoją historię, ale tak
naprawdę żadna z nich nic sobą nie wnosi. Bohaterowie są po prostu puści i
bezwyrazowi. Nie wiadomo, kim tak naprawdę są ci ludzie. Mamy zaserwowane
pięćdziesiąt różnych imion, ale co z tego, skoro nie jest się w stanie
dopasować ich do poszczególnych osób, a przy okazji każdą określa się innym
przymiotnikiem, niekoniecznie prawdziwym nazwiskiem. Z żadną z nich nie byłam w
stanie się zżyć, bo wszyscy przeszli przez książkę bez zrobienia większego
echa.
Jak
już wspominałam, wątek polityczny wyczarował się z kapelusza, ale nie tylko
przy nim odnosiłam wrażenie, że coś wzięło się znikąd. Przez całą powieść
towarzyszyło mi uczucie „nieogarniania” fabuły, jakbym czytała drugi tom serii
bez znajomości pierwszego. Jakby całe wprowadzenie w świat Sage odbyło się
gdzieś tam wcześniej, a teraz autorka uznała, że skoro już wszystko wyjaśniła,
to nie będzie się powtarzać, więc przeszła od razu do kluczowych wydarzeń.
Pierwszy
raz mogę się z czystym sumieniem zgodzić ze sloganem reklamującym powieść.
Napis na okładce głosi „Znakomita lektura dla fanów serii Rywalki”. Pocałunek zdrajcy
nie jest chamską kopią Rywalek, ale
można te dwie książki do siebie porównać z czystym sumieniem, bo są utrzymane w
zbliżonym klimacie i chodzi w nich o podobne rzeczy.
Przy
lekturze wymagający czytelnik raczej nie poczuje się usatysfakcjonowany, bo
powieść spokojnie można przewidzieć (mnie się udało rozpracować jeden z
wątków). Ale niewątpliwą zaletą jest pomysł na zajęcie głównej bohaterki.
Pobieranie praktyk u swatki, tego jeszcze nie grali.
Za
to jeśli chodzi o stronę techniczną, to powieść bardzo szybko się czyta. Styl
autorki jest bardzo lekki i mało skomplikowany, ale też krótkie rozdziały robią
swoje, bo liczą sobie przeważnie 3-4 strony. Czcionka jest duża, odstęp między
tekstem spory, a marginesy szerokie.
Pocałunek zdrajcy nie jest niczym odkrywczym. Jest jedną z wielu książek,
które w sumie całkiem miło się czyta, ale gdyby postronny obserwator zagadnął
was o treść, wy nie bylibyście w stanie mu za wiele powiedzieć. To jedna z tych
pozycji, której po tygodniu już nie będziesz pamiętać, ale w chwili, w której
ją czytasz, aż tak bardzo cię to nie obchodzi, bo jest ona dla ciebie
przyjemnym czasoumilaczem.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Jaguar
Fakty objawione:
Tytuł: Pocałunek zdrajcy
Tytuł oryginału: Traitor's Kiss
Tytuł oryginału: Traitor's Kiss
Autor: Erin Beaty
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 472
Grubość grzbietu: 3,3 cm
Masa: za daleko mi do kuchni
Ciężar: mój ziom od fizyki na l4 [g=9,81 m/s2]
Cena: 37,90 zł
Mobilność: M+ (grubasek)
Zaczęłam wczoraj czytać i przeczytałam 60 albo 80 stron tej książki i na razie jak dla mnie to panuje w niej straszny chaos. Nie wiem co do czego, akcja szybko przeskakuje bez wyjaśnienia, przeszłości bohaterki nie znamy, a poza tym wydaje mi się już na samym początku płaska i bezbarwna. Ale mam tak, że muszę skończyć książkę, za którą się wezmę, więc tę też.
OdpowiedzUsuńPotem nie będzie dużo lepiej, nie będę cię oszukiwać xd
UsuńTeż tak mam, że każdą rozpoczętą książkę muszę skończyć. Z czystej przyzwoitości, by móc na nią później pełnoprawnie narzekać xd
Mam w planach tę książkę i szkoda, że jest raczej przewidywalna. Myślę jednak, że za jakiś czas dam jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńCzasoumilacz :) No nie wiem, czy byłabym zadowolona z takiego czasumilacza, chociaż muszę przyznać, że ciekawy jest właśnie ten wątek praktyk u swatki. Pomysł intrygujący i świeży, ale chyba dla tej jednej rzeczy nie zdecyduję się na tę pozycję :P
OdpowiedzUsuńPomysł fajny, ale później jest tylko w tle, więc mogłabyś się na nim zawieść
Usuńładna okładka, ale odpuszczam sobie tę książkę, jeśli jest średnia. szkoda, ze wątek polityczny (dla którego mogłabym ją przeczytać), znika. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak do końca nie znika, ale jest tak nieogarnięty, że głowa boli
UsuńPodstawowym celem recenzji powinno być jednak zachęcenie czytelnika po sięgnięcie po książkę. Pisanie negatywnej recenzji jest więc trochę wbrew naturze, to droga pod prąd. Szczególni w przypadku pozycji mało znanych.
OdpowiedzUsuńJaki miałby wtedy cel pisania samych pozytywnych recenzji? Miałabym kłamać, że książka, która mi się nie spodobała, jest warta zakupu i uwagi innych czytelników? Czy może nielubiane przeze mnie pozycje miałabym zakopywać pod dywan i w ogóle o nich nie mówić? Chyba lepiej jest postawić sprawę jasno i rzeczowo powiedzieć, jakie widzi się błędy w danej książce, by potencjalny czytelnik mógł sam zdecydować, czy chce się w to wpakować. Ocenianie książki z jednej strony zależy od gustu, ale z drugiej strony ciężko nie zwrócić uwagi na słaby warsztat autora i kiepskie wykonanie.
UsuńJednakże dziękuję za zwrócenie uwagi ;)
Od początku mnie nie ciągnęło do tej książki, widzę, że raczej nic nie straciłam :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Muszę Ci przyznać rację, pisanie recenzji czegoś, co nie jest ani złe, ani dobre, po prostu średnie jest najgorsze. Nie zgadzam się też z komentarzem wyżej, że negatywne recenzje są wbrew naturze. Jak inaczej mamy przestrzec czytelników przed czymś nienadającym się do czytania/słuchania/oglądania. Jeżeli chodzi o samą książkę, nie słyszałem wcześniej o autorce, a przynajmniej tak mi się wydaje, aczkolwiek nie zachęciłaś mnie do zasięgnięcia po lekturę. Chyba zbyt "średnia" jak dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że zgadzamy się w obu kwestiach ;D
UsuńMimo wszystko czuję się zachęcona, wiele o niej słyszałam i chciałabym się sama przekonać, czy mi się spodoba. A brzmi naprawdę ciekawie. Pomysł ze swatką i nauką u niej mi się podoba. Tylko szkoda, że bohaterowie są tacy płascy :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marlena z Książkowa Dusza
Ciekawa jestem, czy przypadnie ci do gustu ;)
UsuńMatko kochana, nienawidzę takich książek! Coś okropnego. Nie wiadomo co napisać, namęczy się tylko człowiek. To oderwanie od „poprzedniej” części i wrazenie zagubionego tomu to chyba najgorsze coś może przydarzyć się książce. Czuję się ostrzeżona!
OdpowiedzUsuńNo nieee, a ja liczyłam że to będzie fajna książka! Nie pamiętam już gdzie ale przeczytałam kilka pozytywnych recenzji, to tylko utwierdza mnie w tym że jednak każdy ma zupełnie inny gust. Ja w takim razie podziękuję tej Pani, nie poczytam ;)
OdpowiedzUsuńJa już mówiłam, z każdym dniem mam coraz gorsze zdanie o tej książce jak o tej nieszczęsnej "Prawdodziejce".
OdpowiedzUsuńO! No i proszę, Rywalki skreślam z listy książek do przeczytania, bo drugiej tak nijakiej historii chyba nie zdzierżę po prostu.
Wątek polityczny był zwyczajnie do dupy i nie wiem jak można się tym fascynować, ale dobra tam.
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
PS Jak pisałam recenzję zacięłam się już przy opisie fabuły xD
UsuńA tam, Rywalki były naprawdę spoko. Ale tutaj wyjątkowo zepsuła babka tę analogię xd
UsuńPS ja w sumie też xd
Na początku zastanawiałam się czy nie brać, teraz jednak podziękuję. Sądzę, że nudziłabym się przy tej książce..
OdpowiedzUsuńOkładka jest całkiem przyjemna, ale z Twojej recenzji zbyt wiele mnie odstrasza, żebym po tę książkę sięgnęła choćby z ciekawości czy podzielę Twoje odczucia. Nie, zdecydowanie podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńNie namawiam, aczkolwiek ciekawie byłoby skonfrontować swoje opinie :D
UsuńJakoś nie jestem nastawiona optymistycznie do tego tytułu :) sądzę, że mogłabym się nudzić podczas czytania :)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem czy dałabym radę z tym wątkiem politycznym, bo polityka mnie totalnie nie interesuje, a wręcz odpycha...
OdpowiedzUsuńTutaj jest jej jak na lekarstwo, bo każdy zalążek ciekawej politycznej imprezy został stłamszony w zarodku. Spokojnie możesz próbować
UsuńKurde, nastawiałam się bardzo pozytywnie na tą książkę. Widziałam nawet, że na Instagramie polecała ją Magicalreading. No i te pozytywne recenzje... Jednak dzięki Twojej recenzji chyba obniżę trochę swoje wymagania, żeby nie oczekiwać za wiele. Najbardziej tak jak napisałaś to nie lubię właśnie płytkich postaci :/
OdpowiedzUsuńJak do tej pory widziałam same pozytywne recenzje tej książki, więc miło jest zobaczyć wreszcie jakąś negatywną i rozważyć powtórnie opcję jej przeczytania :D
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo. Polecam się na krytykowanie :D
UsuńŁadna okładka, przyciąga wzrok. Ale jeśli jest zwykłym czasoumilaczem, to podziękuję.
OdpowiedzUsuń