Achaja jest księżniczką. Jej
ojcem jest wpływowy władca królestwa, a jej biologiczna matka nie żyje. Jej
macochą została młodsza od niej kobieta, która na każdym kroku szuka okazji,
aby pozbyć się pasierbicy i zagarnąć dla siebie majątek. W wyniku intryg
dworskich Achaja w wieku piętnastu lat trafia do wojska, gdzie nie ma dla niej
taryfy ulgowej.
Nastoletnia Achaja musi się
wiele nauczyć. Do tej pory szkolono ją na dziedziczkę korony, a teraz została
żołnierzem w armii. Ziemiański bardzo rzeczywiście opisał losy dziewczyny w
warunkach polowych królewskiego wojska. Na tym jednak się nie kończy, to
dopiero początek drogi Achai.
Oprócz losów tytułowej
bohaterki śledzimy także przygody książkoholika Zaana, który przypadkiem
spotkał swojego późniejszego przyjaciela, walecznego Siriusa. Tych dwoje zrobi
małe zamieszanie. Kolejnym wątkiem jest historia czarodzieja, Mereditha, który
stara się wypełnić jak najlepiej powierzone mu zadanie.
W pierwszym tomie wszystkie
trzy wątki traktowane są równo i idą ze sobą równolegle. Konsekwentnie dążą do
połączenia się. Losy Achai się mocno rozwijają. Śledzimy jej drogę od bycia
typową księżniczką, która nie wie co to wojna, do zostania przykładnym
wojownikiem wbrew stereotypom. Obserwujemy jej zmianę fizyczną jak i
psychiczną. To, co ona przeszła, niejednokrotnie wywoływało u mnie współczucie
i smutek. Mimo wszystkich kłód, które rzucano jej pod nogi, dziewczyna się nie
poddała.
Na początku tej historii
dopiero dowiadujemy się, jakie Zaan i Sirius mają plany, a uwierzcie mi, są
dość rozległe i zawiłe. Jednak przez całą trylogię ten wątek niemiłosiernie
mnie nudził. Niejednokrotnie gubiłam się w ich rozumowaniu, dialogach i jeszcze
wtrąceniach narratora, który wiedział wszystko najlepiej. Za to za wszystkie
niedopatrzenia nadrabiał czarownik Meredith. Jego historia była świetna.
Zawierała elementy magii, nauki i filozofii. Dlaczego człowiek nie może zmienić
się w mrówkę? Bo jako istota ludzka potrzebuje większej ilości powietrza niż
ta, którą są w stanie dostarczyć mu malutkie płuca owada. Taka transformacja
wielokrotnie kończyła się śmiercią czarodziei. Cała książka jest pełna takich
smaczków, dla których warto było czytać.
W tomie drugim Achai zaobserwowałam znaczny spadek i
przerost formy nad treścią. Fabuła nie trzymała się przysłowiowej kupy. Miałam
wrażenie, że autor zastąpił pomysł na historię walkami i wojnami. Tutaj
dostałam więcej wojskowych tematów niżbym tego chciała, bo wyszły one na
pierwszy plan i przesłoniły całą fabułę. I jak wcześniej losy Zaana i Siriusa
mnie irytowały i nudziły, tak tutaj zaczynałam je lubić. Ale niestety też ku
mojemu niezadowoleniu, było trochę mniej rozdziałów o Meredithie, a jak już się
pojawiały, to nie były tak ciekawe jak w poprzedniej części.
Wisienkę na torcie stanowił
tom trzeci, który był dla mnie tylko i wyłącznie stratą czasu. Cesarstwo Luan
jest pogrążone w wojnie, a Achaja oczywiście walczy w armii. Wydaje się, że to
jest jej miejsce, a nie dworskie komnaty, ale stratedzy zaczynają snuć plany na
wyjście z konfliktów. Nie podobało mi się to, że najpierw autor włożył tyle
wysiłku, by Achaja stała się tym, kim się stała, a w tej ostatniej części
wszystko poprowadził inaczej. Znowu chciał ją wciągnąć na dwór. Dodatkowo
całość skupia się wokół Achai i całej sprawy z wojną. Tu już ze świecą szukać
wątków z Zaanem, Siriusem czy Meredithem, a to one były światłem całej
trylogii.
Pierwszy tom był pełen akcji
i czytałam go z przyjemnością, w drugim także dużo się działo, ale w trzecim
wieje tak straszną nudą, że aż szkoda słów. Przez większą część książki akcja
jest tak wolna i wlecząca się, że odechciewa się czytania. Jest za dużo
polityki i narratora, który mimo że był trzecioosobowy, wkurzał mnie
niemiłosiernie. Autor pozostawił wiele niejasności, których nie wyjaśnił do
samego końca. Gdy już przy końcówce zaczęło się coś w końcu dziać, skończyło
się za szybko. Wielka bitwa, do której dążono, została potraktowana po łepkach.
Dodatkowo zirytował mnie sposób zakończenia historii. Zamiast uciąć ją w
miejscu, gdzie kontynuacja nie jest potrzebna, autor sobie nie odpuścił i
streścił czytelnikowi losy kolejnych głównych bohaterów aż do ich śmierci.
Czułabym się o wiele lepiej wiedząc, że oni wszyscy jakoś tam sobie żyją i
działają dalej, a nie, że umierają na tak głupie sposoby, bo Ziemiański
postawił sobie za punkt honoru zakończyć trylogię uśmiercając każdego bohatera.
I nie, to nie są spoilery, bo to wszystko, o czym napisałam powyżej, zawarto
poza właściwą akcją.
Podsumowując całą serię…
Przy pierwszym tomie jestem na tak, z drugim raczej obojętnie, ale trzeci to
trzy razy nie. Wiem, że wielu z was na pewno się ta trylogia spodoba, bo autor
wykreował naprawdę ciekawy świat i miał wiele pomysłów, ale nie do końca
gustuję w takich książkach. W Achai
mamy do czynienia z typowym spojrzeniem na świat faceta, który myśli o
kobietach jako o seksownie wyglądających wojowniczkach, które walczą w
króciutkich spódniczkach albo nago. Ziemiański także zawarł w swych powieściach
sprośny męski humor, który wywoływał u mnie zdegustowanie. Kilka żartów jeszcze
by uszło, ale na każdej stronie znajdziemy ich przynajmniej kilka.
Język, jakim została
napisana ta trylogia, zasługuje na oddzielny akapit. Gdy typowy autor pisze
książkę i zestawia w niej dwie odmienne grupy społeczne, stara się zaznaczyć
różnice w ich mentalności i wychowania sposobem, w jaki mówią. Wieśniak
zajmujący się na co dzień polem będzie się inaczej wyrażał niż cesarz muszący
dostojnie przemawiać, a język żołnierza już na pewno będzie inny. W takich
sytuacjach jednak trzecioosobowa narracja powinna być obojętna na pochodzenie
bohaterów i sama zachować taki styl, by czytelnikowi się dobrze czytało. W
przypadku twórczości Ziemiańskiego nie widziałam żadnej różnicy między
pospolitym i ubogim językiem wojownika, a wtrąceniami narratora. Wszystko autor
pisał na jedno kopyto w podobny sposób. A ponadto w Achai jest tyle przekleństw, że aż się robi niesmacznie. W
niektórych przypadkach owszem, były niezbędne, ale w większości były tak
potrzebne jak rybie skrzydła.
Gdy myślę o tym, że
Ziemiański postanowił kontynuować pomysł na Achaję
w nowej serii, która do tej pory ma już pięć tomów po blisko 700 stron, robi mi
się słabo. Wiele osób twierdzi, że ten drugi cykl jest o niebo lepszy i
ciekawszy niż oryginalna trylogia, ale i tak mam mieszane uczucia. Nie wiem,
czy będę chciała ponownie zgłębiać pomysły Ziemiańskiego, bo na razie mnie
skutecznie od siebie odstraszył. Po świetnej pierwszej części, po drugiej
słabej i po trzeciej słabszej niż słabsza, mam mieszane uczucia. Achai nie będę nikomu polecać ani
odradzać, bo dla jednych może być to strzał w dziesiątkę, a dla drugich strzał,
ale w kolano. Nie spotkałam jeszcze osoby, która byłaby neutralnie nastawiona
do tych książek. Albo ludzie je kochają, albo nienawidzą. Z wyłączeniem świetnej
części pierwszej, ja zdecydowanie jestem w tej drugiej grupie.
Fakty objawione:
Tytuł: Achaja (tomy 1, 2, 3)
Autor: Andrzej Ziemiański
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: za dużo
Grubość grzbietu: duża
Masa: stosunkowo lekkie
Ciężar: masa * przyspieszenie-ziemskie [g=9,81 m/s2]
Cena: cztery dyszki za tom
Mobilność: nie bierz, nie warto
Gdziekolwiek nie pójdę widuję właśnie Achaję i chociaż jej jeszcze nie czytałam, to nawet sama okładka do tego kusi c: tylko boję się, że będę miała podobną opinię do ciebie, a nie chcę tracić czasu na coś, co może byc obojętne, a potem nudne ;_____;
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie język autora. Rzadko widuje się takie odmiany, które dotyczą poszczególnych warstw społecznych. Chcę to obczaić!
#SadisticWriter
Sprawdź z pierwszym tomem. Czyta się stosunkowo szybko, a do tego jeszcze jest całkiem spoko. Dopiero potem robi się gorzej xd
UsuńNie wiem jak to się dzieje, że nie widziałam tych książek xd Ale to chyba dobrze, bo nie mam ochoty sięgnąć po tą serię :D
OdpowiedzUsuńJa kiedyś napewno sięgnę. Pamiętam, że polecał mi te książki mój nauczyciel polskiego z liceum!
OdpowiedzUsuńAż dziwne, bo to książka raczej nie dla polonisty, płakałby jakby czytał XD
UsuńMimo, że ja również nie gustuję w takich klimatach, poczułam się zaciekawiona.I tak myślę, czy dla próby przeczytać ten pierwszy tom, czy odpuścić. Może akurat dla odmiany sięgnę chociaż po pierwszą część ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na KONKURS :D
Oliwia :")
uwielbiam pierwszą część, masz rację, niestety później było trochę słabiej. czytałam pierwszy tom Cesarzowej, zabrakło mi czasu na kontynuowanie serii, zniechęciły mnie również nowe wątki. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJest tu książkoholik? Już mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo chciałam zabrać się za tę książkę, ale teraz widzę, że tobie się niezbyt podobała :/ Przynajmniej te dalsze tomy. Dlatego raczej po tę trylogię nie sięgnę, przynajmniej w najbliższym czasie :D
Buziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
I dobrą decyzję podjęłaś :D
UsuńNie czytałam i pomimo iż opis jest intrygujący to raczej książka nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa i zapraszam na Book Tour.
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/07/book-tour-2017.html
Skąd to ja znam? Zazwyczaj 1 część serii jest najlepsza, a potem coraz gorzej...
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie KLIK
Słyszałam już parę negatywnych opinii o tej serii i już skutzecznie mnie od niej odrzuciły. Nie mam czasu, żeby go marnować na coś średniawego, szczególnie, że trzeci tom był już dla Ciebie nudny. Mimo, że opis zapowiada ciekawą lekturę to jednak ja sobie ja odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
Zgadzam się całą sobą ze wszystkim co napisałaś o tych książkach. Sięgnęłam po "Achaję", żeby zobaczyć, co ciekawego ma do zaoferowania polska fantastyka (oprócz Sapkowskiego), i nawet nie wyobrażasz sobie, jaka przerażona byłam w czasie czytania tych książek. Przekleństwa wręcz wylewały się z kolejnych stron i momentami miałam wrażenie, że autor uczynił z nich nowy znak interpunkcyjny. To, co działo się z bohaterami za nic nie potrafiło mnie zainteresować i chociaż początkowo żywiłam sympatię do Achai, to z czasem zaczęła mnie drażnić. Kolejne tomy były tak złe, że nawet nie przeczytałam ich w całości (kartkowałam i przewijałam do przodu). Trudno jest mi uwierzyć w to, że kolejny cykl tego autora jest dobry. Trzymam się od niego z daleka i mam nadzieję, że nigdy więcej nie natknę się na taką "cudowną" fantastykę.
OdpowiedzUsuńDla mnie ta cała trylogia może stanowić poradnik "Jak zostać szowinistyczną świnią". Nie cierpię sposobu, w jaki traktowano kobiety w tych książkach. I to, że bohaterowie się tak zachowywali to pikuś, wkurzało mnie że narrator nie pozostawał obojętny. On sam obierał strony i robił dokładnie to samo co postacie, teraz przez to utożsamiam go z autorem no i po prostu nie mogę się zmusić do jego innych książek.
UsuńJa trzeci tom miałam tak ogromną ochotę po prostu wyrzucić przez okno że sobie nie wyobrażasz xd
Latające książki to piękny widok. :D
UsuńNajbardziej nie potrafię zrozumieć tego zachwytu nad jego twórczością. Ja po jednej książce nie miałam ochoty na więcej i modliłam się o to, żeby nie trafić więcej na podobnych do niego pisarzy.
Mój tata należy do wielkich oddanych fanów i jakby mógł to by postawił tej serii ołtarzyk na parapecie ;-;
UsuńSam opis trylogii brzmi naprawdę ciekawie i miałam już jakiś czas temu ochotę po nią sięgnąć, ale trafiałam właśnie na bardzo różne opinie. Twoja utrzymuje mnie w przekonaniu, że istnieją lepsze książki i to one powinny być na mojej liście priorytetów. Po "Achaję" może kiedyś sięgnę, jak już naprawdę nie będę miała nic innego do czytania, na co się w najbliższym czasie nie zanosi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://slowo-sie-rzeklo.blogspot.com/
Nie słyszałem, ale mnie nie ciągnie... Genialne zdjęcia! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://book-dragon-blog.blogspot.com/2017/07/25-zapach-domow-innych-ludzi-recenzja.html
XX K
Dziękuję!
UsuńJa nie słyszałam wcześniej o tych książkach. Mają świetne okładki :D
OdpowiedzUsuńFakt, ale ja z niewiadomych przyczyn mam trzecią część w starym wydaniu i mnie to boli xd
UsuńSporo słyszałam o tej serii, ale jakoś nie bardzo mnie do niej ciągnie. ;d
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowałam to czytać, ale już pierwsze strony mnie odrzuciły. To brzmiało jak taki... fanfick, i chodzi mi tutaj o styl autora. To chyba jedyna książka... ba, seria którą odrzuciłam po kilkunastu stronach. I jak widzę dobrze zrobiłam, skoro z tą serią jest tak słabo. Plus, naprawdę nienawidzę nadużywania przekleństw w książkach.
OdpowiedzUsuńJęzyk autora jest po prostu fatalny. Jak ci się nie spodobał pierwszy tom, to dalej nie masz po co próbować, bo nie robi się lepiej :s
UsuńDużo o tej książce słyszałam i o ile brzmiała interesująco, o tyle Ty zupełnie mnie nie zachęciłaś. Chyba sobie odpuszczę :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
S.
nieksiazkowy.blogspot.com
Zastanawiałam się nad tą serią jakiś czas, w końcu postanowiłam odpuścić i widzę, że dobrze zrobiłam.
OdpowiedzUsuńhttp://zofiawkrainieksiazek.blogspot.com/
Brzmi świetnie. Z chęcią sięgnę po te książki.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jeszcze nie czytałam, ale skuszę się na pewno, moje ulubione klimaty. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Raczej nie sięgnę po tę trylogię. Zawsze myślałem o niej, jako o książkach, które "wybiły się" za pomocą okładek i wulgarnego języka. Taki przerost formy nad treścią raczej nie jest dla mnie. Recenzja tylko mnie w tym utwierdziła. :)
OdpowiedzUsuńTO jest seria, którą stawiam po Wiedzminie. Uwielbiam Achaje, kocham Biafrę, wielbię Ziemiańskiego za tę historię. Pomnik Cesarzowej Achaji też jest swietny, choć mam co do niego parę zażaleń. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Żartujesz?
OdpowiedzUsuńDałaś radę?
Wszystkie trzy tomy?
Mnie po pierwszym trafił szlag i uznałam to za przejaw analfabetyzmu i stratę czasu...
Z pewnością sięgnę po pierwszy tom, a nad pozostałymi jeszcze się zastanowię.
OdpowiedzUsuńMój kolega strasznie zachwalał Achaję... I szczerze mówiąc, pewnie po nią sięgnę, chociaż nie wszystkie opinie są pozytywne. Strasznie mi się podobają okładki! 😊
OdpowiedzUsuńmiałam okazję czytać Achaję, jeszcze w starym wydaniu. Wtedy trafiła na odpowiedni grunt, ale teraz myślę, ze nie przebiłaby się przez warstwę logicznych argumentów ;-)
OdpowiedzUsuń