Piękny przykład na to, że
książki nie należy skreślać przed zakończeniem.
Byłam przerażona, gdy
zabierałam się za tę powieść. Sam początek był dla mnie w porządku, ale kilka
stron dalej dobre wrażenia mnie zupełnie opuściły. Nie wiedziałam, dlaczego
ludzie znowu próbują zrobić bestseller z czegoś, co na to nie zasługuje.
Dlaczego Światło, które utraciliśmy
wywołuje tak wiele emocji, skoro dla mnie to kolejna młodzieżówka, dodatkowo
dziwacznie napisana? A później przeczytałam zakończenie i się rozpłakałam.
Lucy i Gabe poznali się
dokładnie 11 września 2001 roku. Ten dzień zapadł w pamięć nie tylko im, ale
też całemu światu w chwili, gdy runęły bliźniacze wieże World Trade Center. Od tamtego
momentu są razem, ale ich szczęście nie trwa długo. Gabe postanawia podążyć za
marzeniami i realizować swoje pasje jako fotograf na Bliskim Wschodzie, zaś
Lucy spełnia się w produkcji programów telewizyjnych dla dzieci w Nowym Jorku.
Czy jeszcze kiedyś odnajdą dzielące ich niegdyś uczucie, czy może ich miłość
skończyła się na zawsze?
Jak wspominałam wcześniej,
zaczęło się bardzo dobrze, ale też równocześnie dobre pierwsze wrażenie bardzo
szybko minęło. Później książka zaczęła mi się niemiłosiernie dłużyć, a
poruszane przez nią tematy w ogóle do mnie nie przemawiały. Żeby tego było mało
w pakiecie dostałam tandetnie napisane sceny erotyczne, pseudoartystyczne
sformułowania alla Oddam ci słońce i niezrozumiałą
narrację. Zastanawiałam się nawet, czy ja na pewno czytam dobrą książkę. Szybko
wklepałam tytuł na Lubimy Czytać, upewniłam się w swojej racji i jednak nie,
nie popełniłam błędu. Więc o co, do diaska, chodzi?
Historia została bardzo
nietypowo przedstawiona. Narratorką jest Lucy, która opowiada Gabe’owi ich
historię od samego początku. Zwraca się bezpośrednio do niego, używa form
„wtedy ty powiedziałeś, wtedy ty zrobiłeś”. To wszystko wyglądało mi jak jedna
z taśm, których nie powstydziłaby się sama Hannah Baker z 13 powodów. Lucy w swojej opowieści zawiera wszystko. Swoje
uczucia, emocje, jakie jej towarzyszyły w danych chwilach, tłumaczy się z
popełnionych błędów i niewypowiedzianych słów. I jak najpierw nie umiałam się
wgryźć w ten nietypowy sposób narracji, to później z każdą stroną czekałam na
wyjaśnienie. Dlaczego Lucy to wszystko mówi Gabe’owi?
Opis książki bardzo stawiał
na pierwsze spotkanie głównych bohaterów i tragedię w Nowym Jorku. Myślałam, że
ten wątek zostanie jakoś bardziej pociągnięty, że losy Gabe’a i Lucy będą z nim
jakoś związane, a tu motyla noga, nic więcej w tym temacie nie pociągnięto.
Owszem, książka wspomina o kluczowych wydarzeniach politycznych, które miały
miejsce na świecie, ale nie robi tego w sposób opisowy i mający wielkie
znaczenie dla głównej fabuły. Dla mnie to było bardziej pomocne w
umiejscowieniu akcji w czasie. Zaprzysiężenie Obamy na prezydenta, zaostrzenie
konfliktu na Bliskim Wschodzie, walki w Jerozolimie. Działało to dla mnie na
równi z wiekiem dzieci, które przewijały się przez karty powieści.
Miałam kilka teorii
dotyczących finału i wyjaśnienia całej tajemnicy, ale nawet nie byłam blisko
tego, co zaserwowała autorka. Jakby się nad tym dłużej zastanowić zakończenie
było do przewidzenia i nie aspirowało do wprowadzenia czegoś nowego, ale
książka w sama w sobie skutecznie mnie rozproszyła. Przez całą lekturę zastanawiałam
się, o co tu chodzi, dlaczego ludzie jarają się jak pochodnie przy tym tytule, że
nie zwracałam uwagi na szczegóły pomocne w rozwiązaniu zagadki. To nie zmienia
faktu, że końcówka wywołała we mnie wiele emocji, które w efekcie końcowym
doprowadziły do płaczu.
Powieść nie jest oryginalna,
bo opowiada podobną historię do niejednej komedii romantycznej. Nicholas Sparks
nałogowo wykorzystuje dokładnie te same schematy w swojej twórczości.
Doszukałam się też analogii do Love,
Rosie pod względem konstrukcji fabuły, czy dzieł Jandy Nelson jeśli chodzi
o styl pisania.
Światło, które utraciliśmy to zwyczajna historia zwyczajnej pary, która boryka się
ze zwykłymi problemami. Życie nie zrzuca na nich nic ponad to, co są w stanie
unieść. Ich sposób na radzenie sobie z kłopotami także nie jest wyjątkowy. Taki
romans, jak ten opisany przez Jill Santopolo, może przytrafić się każdemu i to
chyba właśnie o to chodzi w tej książce. I możliwe, że to jest powód, dla
którego zyskała tak wielki rozgłos. Bo każdy może utożsamić się z jej
bohaterami.
I teraz jak mnie ktoś
zapyta, dlaczego z uporem kontynuuję lekturę książki, która mi się nie podoba,
skieruję go na Światło, które utraciliśmy.
To doskonały przykład na to, że całość może być mocno średnia, wręcz poniżej
przeciętnej, a zakończenie wynagrodzi ci wszystkie męki i pozostawi ze łzami w
oczach, wbitego w fotel.
Fakty objawione:
Tytuł: Światło, które utraciliśmy
Tytuł oryginału: The Light We Lost
Tytuł oryginału: The Light We Lost
Autor: Jill Santopolo
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 304
Cena: 36,90 zł
Uwielbiam tę książkę, dawno żadna mnie tak mocno nie poruszyła. Dlatego z ciekawością śledzę opinię innych. Świetna recenzja! :D
OdpowiedzUsuńhttps://podroozdokrainyksiazek.blogspot.com
Dzięki ;)
UsuńJuż tyle pozytywnych recenzji czytałam, czas się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
Booki-v.blogspot.com
Uwielbiam książki o takich emocjonalnych zakończeniach :) A tę na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie pożałujesz ;)
UsuńBardzo chce przeczytać tą książkę ;> Nominowałam Cie także do tagu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/07/magiczna-ksiegarnia-book-tag.html
O, dziękuję :D
UsuńTa książka jest wspaniała <3 Naprawdę chwyciła za serducho <3
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Bardzo chcę ją przeczytać i jak tylko skończę zaległości - zabiorę się za nią :)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, że żadna recenzja tej książki tam mocno mnie nie zaciekawiła i... Chyba po nią sięgnę, na pewno!
OdpowiedzUsuńxx,
http://pattzy-reads.blogspot.com/
Miło mi to słyszeć!
UsuńMuszę ją w końcu przeczytać,ale póki co, to jakoś ne ciągnie mnie do tego aż tak bardzo. Tym bardziej, że nie przepadam za czytaniem takich bardzo nowych książek, którymi wszyscy się zachwycają itd.
OdpowiedzUsuńxoxo
L.(http://slowotok-laury.blogspot.com/)
Moje must read, chyba to nie szok dla Ciebie? :)
OdpowiedzUsuńZero zaskoczenia :D
UsuńNa początku właśnie wiele osób chwaliło, zachwycało się lekturą, a potem zaczęły pojawiać się jakieś wady. Jak widać książka nie należy jednak do najlepszych, ale kiedyś i tak się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńNie zasługuje raczej na tyle szału, ale i tak jest przyjemna w czytaniu ;)
UsuńChoćby dla tego zakończenia muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Jestem zakochana w tej książce. Jedna z moich ulubionych i bardzo miło ją wspominam!
OdpowiedzUsuńDuuużo emocji ;)
Pozdrawiam, Skryta Książka
Z jednej strony fajnie, że książka ma tak świetny koniec, ale dłużenie się jej środka mnie nie zachęca. Też zawsze z uporem maniaka staram się skończyć zaczęte książki, by - jeśli są okropne, móc je hejtować bez wyrzutów sumienia. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam do mnie.
Netglix. Wszędzie Netflix i jego produkcje, a ja wciąż żadnej z nich nie oglądałam.
OdpowiedzUsuńI tak właśnie na początku pomyślałam - romantyczna książka. Aż dziwne, że jest napisana takim językiem (co w pewnym stopniu nadaje jej nieco oryginalności).
Wątpię, abym przez słabą czy też średnią treść przebrnęła aż do końca. Należę do grona osób, których lrktura musi od samego początku pochłonąć.
Więc w takim razie możesz spokojnie odpuścić, nic nie stracisz
UsuńBaaaaardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Zaciekawiła mnie swoim opisem jak i okładką. Ale mieszane opinie delikatnie odciągają kupno tego tytułu w czasie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;)
https://timeofbook.blogspot.com/
Dobrze wiedzieć, że muszę dać jej szansę do końca. ;)
OdpowiedzUsuńAle z tego co piszesz czuję, że mi może się spodobać, na co liczę. ;)
Jak już zaczniesz, to się nie zniechęcaj!
UsuńJak dla mnie ta książka w żadnym stopniu nie była zwyczajna. Wierz mi, na co dzień trzymam się z daleka od tego typu powieści i gdyby Jill Santopolo napisała kolejną niczym niewyróżniającą się historię, uciekłabym z krzykiem po kilku pierwszych stronach. A jednak powieść ta okazała się do tego stopnia wyjątkowa, że potrafiła mnie wzruszyć i zmusić do głębszych przemyśleń. Na pewno długo jej nie zapomnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Ja trochę inaczej patrzę na "zwyczajność" książki, ale cieszę się, że ci się podobała ;)
UsuńByłam bardzo chętna na przeczytanie tej książki, jednak doszłam do wnisokju (między innymi dzięki Twojej recenzji), że nie jest jednak aż takim cudem. Nie wiem, czy mam ochotę tak długo się męczyć, nawet dla najlepszego finału.
OdpowiedzUsuńCudem zdecydowanie nie jest, ale jak kiedyś zabłądzisz to ta książka będzie przyjemną lekturą
UsuńMuszę w końcu wziąć się za tą książkę.
OdpowiedzUsuńBardzoo mnie do niej ciągnie, ale za dużo książek w kolejce :(
Pozdrawiam,
https://mareandbook.blogspot.com/
A ja niestety mam tak, że jesli początek mi nie odpowiada to odpuszczam ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do siebie :
https://kobiecomania.blogspot.com/2017/07/grzeczna-biaa-bluzeczka-oraz-krotka.html
Ja wytrwale dążę do końca i czasem zostaje mi to wynagrodzone xd
UsuńMi książka bardzo się spodobała, a pod koniec płakałam.
OdpowiedzUsuńJa też mimo wszystko czytam każdą książkę do końca.:D Jestem ciekawa tej pozycji, bo dotychczas słyszałam tylko pozytywne opinie, a tu proszę jaka niespodzianka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Laura z loreenbooklover.blogspot.com
Ta książka skradła mi serce! Do tej pory nie mogę otrząsnąć się po zakończeniu. Jak dla mnie kompletnie nie przewidywalne i bardzo odchodzące od wielu zakończeń innych romansów.
OdpowiedzUsuńRaczej wyjątkowo oryginalne nie jest, bo w "Pamiętniku" Sparksa było bardzo podobne, ale i tak mnie zaskoczyło
UsuńLove, Rosie nie czytałam, ani nie oglądałam, ale ktoś mi kiedyś trochę opowiedział o tej książce i masz rację, schemat jest taki sam. Mi się jednak styl pisania podobał i tylko Lucy, która nie potrafi się zdecydować do swoich uczuć mocno mnie denerwowała. Fajnie napisana recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tori Czyta
Dziękuję :D
UsuńMocno się zastanawiałam nad tą pozycją bo mój schowek w księgarni pęka w szwach, ale dzięki Tobie wiem, że nie mogę jej przepuścić :) Zaintrygowałaś mnie :) Świetna recka :)
OdpowiedzUsuńOstatnio dużo o niej słyszę, ale to chyba nie dla mnie. Jakoś nie czuję potrzeby przeczytania jej. Jest wiele innych książek, które bardziej mnie zaciekawiły. I jeżeli książka jest śrwdnia, ale ma super zakończenie, to dla mnie nadal pozostaje średnią pozycją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Ja też tak mam, że muszę skończyć każdą książkę, bo może zakończenie wynagrodzi mi niemrawy wstęp, pozdrawiam, zostaję na dłużej i obserwuję
OdpowiedzUsuńAsia z ucztadladuszy.blogspot.com
Mnie wynagrodziło.
UsuńDziękuję ;)
Czytałem, spodobała mi się chociaż mam wrażenie, że innym odrobinkę bardziej niż mi :D
OdpowiedzUsuńHubert z Thelunabook
http://maasonpl.blogspot.com/
Mi ogółem cała książka podobała się od samego początku do końca i w moim odczuciu wypadła świetnie :D Jedna z lepszych, jakie ostatnio czytałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Obsession With Books
Jak najbardziej książki w stylu mojej dziewczyny. Ja poszukuję dalej, ale miło było tu zajrzeć.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja ❤
OdpowiedzUsuńPozdrawiam: miedzykropkami.blogspot.com
W sumie czaiłam się na tę książkę, teraz jednak jestem w kropce :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Sara z
Niesamowity Świat Ksiażek
Wszyscy dosłownie rozpływają się nad tą książką, ale mnie jakoś do niej nie ciągnie. Być może popełniam błąd tak jak w przypadku "Promyczka", ktory bardzo mi się podobał i złamał mi serce, ale myślę, że na takie książki musi przyjśc odpowiedni moment żeby zrozumieć przesłanie z niej płynące.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i ściskam :*
M.
martynapiorowieczne.blogspot.com
Jak nie jesteś do niej przekonana to nie zachęcam, bo może rozczarować
Usuń