niedziela, 15 października 2017

Chcesz pożegnać bliskiego? Dzwon pod numer ... - "Goodbye days" Jeff Zentner [RECENZJA]

Z czterech członków Brygady Sos został tylko jeden.


Carver Briggs być może jest, a być może nie jest odpowiedzialny za zabicie swoich trzech najlepszych przyjaciół przy użyciu smsa. Mars, Eli i Blake zginęli w wypadku samochodowym, ponieważ Mars używał telefonu w trakcie prowadzenia samochodu. To przykre doświadczenie sprawia, że Carver staje się specjalistą od pogrzebów i pożegnań.

Jeśli macie w sobie coś ze mnie, teraz powinniście guglować tytuł Goodbye days i sprawdzać, gdzie można najtaniej go kupić przy jak najszybszej dostawie i najmniejszym wysiłku. Ja robiłam dokładnie tak samo, gdy pierwszy raz usłyszałam o tej powieści. O dziwo okładka przeszła tym razem bez większego echa i to opis mnie kupił. Potem w końcu miałam okazję zabrać się za lekturę, która miała mnie zniszczyć, wzruszyć a później pocieszyć. W między czasie coś tam próbowała spełniać te obietnice, ale i tak w większości mnie trochę wymęczyła. Zaraz wam opowiem dlaczego.

„Dość rzadko mamy okazję pokochać człowieka za to, że uratował nas przed utonięciem lub wyniósł z płonącego budynku. Najczęściej ludzie zasługują na naszą miłość dzięki temu, że ratują nas na milion banalnych, drobnych sposobów przed samotnością.”


Zacznę od podstawy, na której trzyma się całą książka. Jej trzon zupełnie do mnie nie przemawia. Cała fabuła opiera się na tym, że trzej przyjaciele Carvera pojechali do kina, a po seansie mieli się z nim spotkać. Chłopak zaczął się trochę niecierpliwić i napisał do nich smsa o treści „Gdzie jesteście chłopaki? Odpiszcie”. Pech chciał, że Mars-kierowca odebrał go w trakcie jazdy i pisząc odpowiedź, nie zauważył nadjeżdżającej ciężarówki. Wszyscy zginęli, a Carver pozostaje z wyrzutami sumienia i prokuratorem na karku, który w nieszczęśliwym wypadku dopatruje się jego winy. Czyli co, Carver ma odpowiadać za głupotę swojego kumpla? Nikt nie kazał Marsowi sprawdzać telefonu i  odpisywać na wiadomość. Z tego powodu główny bohater ma iść do więzienia? I niestety, ale to jest wątek, wokół którego kręci się większość akcji i który jest obecny do samego końca, chociaż momentami tylko na drugim planie. Zupełnie nie przemawia do mnie system sprawiedliwości opisany w książce. Nadinterpretacja goni nadinterpretację, szuka się dziury w całym, a wszystko jest grubymi nićmi szyte.

Po opisach miałam troszkę inne wyobrażenie o tym, o czym jest książka. Myślałam, że stwierdzenie, że Carver jest ekspertem od pogrzebów jest napisane sarkastycznie. A tu się okazuje, że autor naprawdę tak stworzył tę postać. Chłopak najpierw chodzi na pogrzeby swoich przyjaciół, a później z kolei pomaga ich rodzinom uporać się ze stratą.  Te wątki są tak napisane, że wyglądają jak praca na pół etatu, której podejmuje się Carver. Coś w stylu; dzwoni telefon: „Umarło mi dziecko, chodziłeś z nim do szkoły więc pożegnaj je razem ze mną, bo słyszałem, że tak robisz”. Nie podobało mi się to podejście do sprawy, bo zaburzało osobistość żałoby i czyniło ją czymś, co można kupić i sprzedać, co można wyleczyć za pomocą jednej usługi.


A jeśli chodzi o aspekt techniczny… W wypadku zmarły trzy osoby. Najwięcej uwagi poświęca się tylko dwóm, a o trzeciej przez praktycznie połowę książki mówi się tyle co nic.
To w sumie tyle, jeśli chodzi o moje czepianie się i pokazywanie wam rzeczy, które mi się dobrze w Goodbye days nie ułożyły. Książka nie jest zła, ale po prostu mało się w niej dzieje i wszystko rozgrywa się powoli, stonowanie i dokładnie. Nie chodzi w niej o porywającą akcję i tajemnice, ale o uczucia i słuchanie samych siebie.

Tematyką powieść trochę przypomina mi 13 powodów. I to nawet nie tyle książkę, bo tam nacisk na ten aspekt nie był mocno położony, co serial. Produkcja bardzo dużą uwagę poświęciła bliskim osobom, które muszą uporać się z żałobą. Goodbye days bardzo trafnie pokazuje, że każdy stratę przeżywa na swój sposób i że każda metoda jest dobra, by sobie z nią poradzić. Z drugiej strony niektóre wątki bardzo przypominały mi Pretty Little Liars i stosunek głównych bohaterek do śmierci swojej przyjaciółki. Carver tak samo jak one wspomina swoich kolegów, odwiedza miejsca z nimi związane i tęskni za wspólnymi przygodami. Na dokładkę dorzucę tu Głębię Challengera, bo styl pisania Jeffa Zentnera i sposób, w jaki opisuje pewne przypadki związane ze zdrowiem psychicznym aż sam nasuwa mi to porównanie. I morze pięknych cytatów, z których zaznaczaniem nie nadążałam.


Sądzę, że fani wyżej wymienionych książek znajdą coś dla siebie w Goodbye days i odkryją w niej coś więcej. Jest tu wiele momentów, które smucą i frustrują. Babcia Blake’a jest cudowną kobietą, przy której można uronić wiele łez. Mnie co prawda powieść nie wzruszyła na tyle, by płakać, ale było kilka takich scen już pod sam koniec z pewnym sędzią, że mentalnie zaciskałam pięści ze złości albo ściskało mi się gardło.

Jeśli czujecie, że książka może wam się spodobać, jeśli lubicie taką tematykę, albo po prostu jesteście zaciekawieni, to polecam sięgnięcie po Goodbye days. Mimo wad, które znalazłam, jestem w stanie wam ją zarekomendować, bo to niebanalna powieść, która porusza trudne tematy, jednocześnie będąc przystępną w odbiorze.




Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Jaguar

Znalezione obrazy dla zapytania wydawnictwo jaguar





Fakty objawione:
Tytuł: Goodbye days
Autor: Jeff Zentner
Wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar
Ilość stron: 432
Grubość grzbietu: 3,0 cm
Masa: 432 g
Ciężar: 4,24 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 39,90 zł
Mobilność: M+ 


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





37 komentarzy:

  1. Ksiazki które dają duzo do myślenia, oraz niosą ze sobą pewien przekaz są najlepszymi :) jest to kolejna recenzja na która się natknęłam i w niedalekiej przyszłości pewnie po nią sięgnę!
    Pozdrawiam, Ohbookishme 🍂

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy ta książka mnie przekona. Przedstawiłaś wszystkie moje obawy, które jednak się sprawdziły. A mogło być tak dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wady, o których wspominasz z pewnością raziłyby mnie po oczach i irytowały w trakcie lektury. A po co się męczyć :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę rażą, ale czy ja wiem... chyba aż tak bardzo nie męczą ;)

      Usuń
  4. O jacie, nienawidzę cię! Teraz chcę tę książkę, a co gorsze przypomniałaś mi o ,,Głębi Challengera'' (kupuje tę książkę już z trzy miesiące :d).

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć okładka piękna i zachęcająca, to na książkę się nie skuszę. Nie przekonują mnie do tego błędy popełnione przez autora.
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak czy siak mam chęć na ten tytuł, a porównanie do 13 powodów dodatkowo mnie zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam jeszcze ale koniecznie muszę nadrobić :)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/10/57-recenzja-bracia-slater-dominic-la.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem ciekawa portretu psychologicznego bohatera! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na dzień dzisiejszy odpuszczam sobie tę książkę - mam na liście za wiele tytułów, które bardziej mnie ciekawią, ale nie wykluczam, że w przyszłości po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka porusza naprawdę trudny temat i do wesołych z pewnością nie należy. Okładka jest okropna, zupełnie nie trafia w mój gust, wcale się nie dziwię, że Ciebie też nie zachwyciła. Nie sięgnę po ten tytuł, ale dziękuję za Twoją recenzję. Dzięki Tobie wiem, że taka książka jest, oraz, że nie jest to książka dla mnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przywodzi na myśl okładkę Gwiazd naszych wina, ale to porównanie grubymi nićmi szyte XD
      ;)

      Usuń
  11. Pomysł faktycznie niebanalny, ale od razu przeszło mi przez myśl to "kupczenie żałobą", o którym chwilę później wspomniałaś w recenzji. To dla mnie trudne tematy i chyba niekoniecznie podoba mi się takie podejście... Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, ale to bardzo często się tam pojawia i też mi się nie podoba więc się rozumiemy ;)

      Usuń
  12. Miał iść do więzienia za to, że kumpel odebrał jego smsa? Nonsens. Każdy wie, że telefon podczas prowadzenia samochodu powinien być daleko i nawet jak dzwoni to nie powinien być odbierany. Sama używam go tylko i wyłącznie jako nawigacji, która szybko ustawiam przed jazdą, albo na czerwonym świetle. Tyle używania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie. Mam podobne zdanie. Dodatkowo kiedyś był jeden odcinek Domu nie do poznania o dziewczynie, która zginęła w wypadku, bo pisała smsa. Jakoś nikt winy nie zwalał na nadawcę tylko było jasne, że sama była sobie winna

      Usuń
  13. Hmmmm sam pomysł na książkę uważam za zwyczajnie mocno naciągany - powód dla którego główny bohater miałby pójść do więzienia? Jest mocno nierealny i nie przemawia do mnie w żaden spodob. Zdecydowanie nie jest to pozycja dla mnie, ale cieszę się, że miło mimo wszystko spędziłaś z nią czas :)

    Pozdrawiam, she__vvolf 🐺

    OdpowiedzUsuń
  14. Post świetnie napisany to raz.
    Dwa, temat książki interesujący, chociaż nie dla mnie. Jednak ciesze się że w miarę się Tobie podobało.
    Zdjęcie mega jesienne i takie fajne, ciepłe :)
    Czekam na jednorożca :D Tyle już komentarzy dałam, że powinny po ulicy biegać ;) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Bo piękne mamy lato tej jesieni xd
      Wszystkie wskrzeszone przez ciebie wysyłam do Jaaru albo do Hogwartu, bo tam są bezpieczniejsze. Sama rozumiesz xd

      Usuń
  15. Chyba pierwsza recenzja tej książki, która nie jest stuprocentowo na tak. I powiem Ci, że bardzo dobrze zauważyłaś, że złożenie winy za wypadek na barki głównego bohatera to coś, co wydawało mi się dziwnym już wtedy, gdy pierwszy raz o tej książce usłyszałam.

    Na razie sobie daruję, bo zbyt wiele książek na moich półkach czeka na przeczytanie:)

    Pozdrawiam,
    Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że nie jestem sama, bo jak czytałam opinie innych to czułam się wyobcowana jako jedna jedyna z odmienną opinią xd

      Usuń
  16. Bardzo ciekawe spojrzenie na książkę. Również pierwszy raz mam wrażenie, że spotykam się z recenzją, która widzi minusy. Ciekawe, czy ja też w ten sposób odczuję zachowanie głównego bohatera i jego rolę. Będę musiała mimo wszystko chyba sięgnąć po tę pozycję, bo od początku brzmiała dla mnie co najmniej intrygująco.

    Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe

    OdpowiedzUsuń
  17. Na samym początku miałam takie samo nastawienie jak ty i już chciałam pozycję guglować, sprawdzać i czytać. A potem ochłodziłaś mój zapał :D I na koniec sama nie wiem co myśleć. Wydaje mi się, że będę za bardzo zdenerwowana przez wspomniany przez Ciebie wątek (jakoby przyczyną śmierci tych chłopaków było wysłanie smsa przez głównego bohatera, a nie jego odbiór przez kierowcę). Czuję, że raczej nie sięgnę po tę książkę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybij mentalnego żółwika :D
      Nie namawiam, bo patrząc na nasze zbieżne opinie, ta książka nie do końca ci przypadnie do gustu ;)

      Usuń
  18. Nie do końca jestem przekonana czy mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  19. Naczesciej sięgam po takie refleksyjne historie, więc to książka zdecydowanie dla mnie.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślałam, że to książka o kimś co pracuje w domu pogrzebowym. To chyba nie jest dla mnie utwór. Zbyt ckliwy.

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawi mnie ta książka i z chęcią po nią sięgnę, ale podejrzewam, że moje zdanie w kwestii winy będzie podobne do twojego.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie, nie, nie i nie. Ni cholery.
    Pokraczna historia, na której bazuje ksiązka mnie totalnie odstraszyła. Rzeczywiście, teraz mam się bać dzwonić do kogokolwiek, bo może przeze mnie odbierze i akurat spadnie na niego meteoryt.
    Fuck the logic.
    Pozdrawiam ciepło :)
    Kasia z niekulturalnie.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Musze się jeszcze zastanowić. Bo mnie do niej ciągnie, ale nie mam czasu na dodatkowe lektury... No nie wiem, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak baaaardzo chcę ją przeczytaaaać! Już od dawna się na nią czaję. Kupię ją kiedyś!
    Pozdrawiam, Zaczytana D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)