Jak
widzicie, nie próżnuję. Oglądam, piszę, publikuję. Dziś mam dla was kolejny
post z kolejną dawką seriali, które udało mi się w ostatnim czasie obejrzeć.
Safe
Zacznę
od tego, że podzielę się z wami cennymi informacjami na temat tego serialu.
Otóż jego twórcą jest Harlan Coben, ten słynny Harlan Coben od tych słynnych
kryminałów. W drugiej kolejności warto zwrócić uwagę na odtwórcę głównej roli,
niejakiego Michaela C. Halla, który szerszej publiczności znany jest z występu
w Dexterze. Obok niego zaś znajdziemy
Amandę Abbington, którą kojarzyć możemy jako żonę doktora Watsona z Sherlocka.
Teraz
możemy przejść do fabuły.
Safe
skupia się na Tomie Delaney, który po śmierci żony musi dojść do siebie wraz z
dwoma nastoletnimi córkami. Pewnego dnia starsza z nich, Jenny, wychodzi ze
znajomymi na imprezę i nie wraca. Tom zgłasza jej zaginięcie, ale na tym nie
poprzestaje, postanawia sam zbadać sprawę, przez co na jaw wychodzi plątanina
tajemnic z przeszłości.
Dexter
zamienia status seryjnego mordercy na stół operacyjny, a Mary zastępuje Watsona
kajdankami i pistoletem. Na początku to trochę zabawnie wyglądało, ale na
szczęście Hall doskonale wczuł się w rolę zrozpaczonego ojca, a Abbington była
idealną panią policjant. Jednak Safe
nie skupia się tylko na tej dwójce, bo fabuła kręci się wokół wszystkich
mieszkańców osiedla. Każdy z nich wypada wiarygodnie i dobrze pasuje do swojej
postaci, więc osobę odpowiedzialną za casting trzeba nagrodzić wielkimi
brawami. Sam scenariusz został cudownie napisany. Na początku dostajemy więcej
pytań niż odpowiedzi, z każdym odcinkiem odkrywane są nowe tajemnice. Bałam
się, że Coben zapomni pozamykać wszystkie wątki, ale niepotrzebnie, wszystko
było zaplanowane i wszystko w końcu się wyjaśnia w finale, który naprawdę
zaskakuje. Także ja wam ten serial ogromnie polecam! Tylko uważajcie, bo
niesamowicie wciąga!
Z Safe wiąże się też pewna ciekawostka. Moja
mama uwielbia twórczość Cobena, więc gdy tylko zobaczyłam ten serial na
Netfliksie, natychmiast jej o tym powiedziałam. Pech chciał, że zaczęła go
oglądać tuż przed moim wyjściem na imprezę. Byłam zdziwiona, że tak szczegółowo
mnie wypytywała o to z kim idę, gdzie idę, o której wrócę i co będziemy robić.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, o czym jest ten serial. Dopiero później się
zorientowałam, o co jej chodziło (XD).
Dark
Tutaj
mam dla was Netflixa w trochę mroczniejszej odsłonie i w niemieckim wykonaniu.
Do tego serialu miałam dwa podejścia, pierwsze krótko po premierze, drugie
teraz. Za pierwszym razem się poddałam, ale nie dlatego, że mi się nie
podobało, nie, nie. Tylko dlatego, że w klasie maturalnej bawienie się
matematyką i epokami literackimi mnie przerosło, a oglądanie Dark na odprężenie nie było dobrym
pomysłem, bo ten serial wymaga sporego zaangażowania odbiorcy i solidnego
wytężenia umysłu. Jednak teraz w wakacje powróciłam i obejrzałam całość w dwa
dni, bo jak już zaczęłam, to nie mogłam się oderwać.
Spotkałam
się z więcej niż sporą ilością porównań Dark
do Stranger Things. Na samym początku
też mi się wydawało, że coś w nich może być, ale stosunkowo szybko zmieniłam
zdanie. Idąc tym tokiem rozumowania musielibyśmy stawiać koło siebie każdy
serial, który opowiada o małym miasteczku, grupce dzieciaków i zaginionym
chłopcu. Dark to zupełnie inny
klimat, bardziej mroczny, stonowany, niosący o wiele więcej zagadek o większym
kalibrze.
Na
samym początku wszystko dzieje się spokojnie, trafiamy w 2019 roku do małego
miasteczka Winden w pobliżu elektrowni, gdzie społecznością wstrząsają
tajemnicze zaginięcia młodych chłopców. Przy tej okazji poznajemy losy kilku
rodzin, odkrywamy ich sekrety i próbujemy dociec prawdy. Wpierw mamy do
czynienia z pozoru ze zwykłym kryminałem o skandynawskim klimacie, ale szybko
dochodzą do tego inne gatunki; w Dark
nie brakuje elementów thrillera, sagi rodzinnej czy sci-fi.
Ciężko
będzie mi tutaj cokolwiek powiedzieć, by nie odebrać wam przyjemności z
oglądania. Klimat Dark jest nie do
opisania. Niemieckie miasteczko, pobliska elektrownia, zawiła fabuła i złowroga
muzyka, która towarzyszy nam na każdym kroku niejednokrotnie powodując ciarki
na plecach. Historia, którą opowiadają twórcy, jest niesłychanie skomplikowana,
ale poprowadzona w szalenie spójny sposób. Było tu wiele pułapek dla
scenarzystów, ale w żadną nie udało im się wpaść, wszystko się ze sobą klei i
nie powstały żadne dziury fabularne. Każdy odcinek dostarcza sporą ilość
odpowiedzi na nurtujące nas pytania, a gdy myślimy, że mamy już pojęcie o tym,
co się dzieje, twórcy szybko wyprowadzają nas z błędu i dorzucają kolejne
kwestie do rozważenia. Dlatego Dark
jest serialem, przy którym cały czas trzeba pozostać skupionym, bo jeden obrót
głową w złą stronę sprawi, że ucieknie nam element istotny dla dalszej akcji.
Twórcy
stworzyli coś wspaniałego, wręcz niesłychanego. Opowiedzieli kawał dobrej
historii, ale nie wyczerpali tematu. W stosownych momentach otworzyli sobie
odpowiednie furtki do kontynuacji, która jest potrzebna jak nigdy. Tyle kwestii
pozostało nierozwiązanych! Jest to produkcja z gatunku tych cięższych. Pełna
nieoczywistych rozwiązań, do tego podczas oglądania każdego odcinka głowa
będzie wam eksplodować od natłoku wrażeń i informacji. Niby kryminał, niby
sci-fi, coś tam z podróżami w czasie… Nie mogę się doczekać drugiego sezonu, bo
pierwszy był tylko wierzchołkiem góry lodowej.
Santa Clarita Diet: sezon 1 i sezon 2
Ten
serial zarekomendowała mi koleżanka już jakiś czas temu. Miałam ten tytuł
gdzieś z tyłu głowy, ale nigdy nie było mi z nim po drodze. Dopiero, gdy przed
wakacyjnym wyjazdem do Pragi zapisywałam odcinki z Netflixa, przypomniałam
sobie o tej produkcji. Uznałam, że raz kozie śmierć, pobiorę pierwsze 3 i
zobaczę, co z tego wyjdzie. Jeszcze w trakcie tej samej wycieczki zaczęłam
żałować, że nie ściągnęłam od razu całego sezonu.
Sheila
i Joel to zwyczajne małżeństwo mieszkające w uroczym domu w uroczej dzielnicy.
Zawodowo są agentami nieruchomości, prywatnie zajmują się wychowaniem
nastoletniej córki, Abby. Gama zasad, zdrowe odżywianie i normalne życie to ich
konik. Wszystko jednak zmienia się w dniu, w którym Sheila… umiera. Ale tylko
na trochę, bo wkrótce wstaje i jak nigdy nic żyje sobie dalej. Jako zombie.
Zaczyna
się niepozornie, dowcipnie… Ale niestety później w pierwszym odcinku napotkamy
na kilka ohydnych momentów, przy których żołądek może chcieć wyskoczyć z
waszego brzucha. Przemiana naszej głównej bohaterki w zombie nie wygląda
apetycznie ani zachęcająco. Pełno jest wymiotów, wydzielin, wymiotów, jeszcze
raz wymiotów i jeszcze raz wymiotów. Okropieństwo. Fuj. Bleh. Na samo
wspomnienie mam ochotę zwrócić śniadanie. Niestety, ale w pierwszym sezonie
jest więcej takich scen, chociaż was pocieszę, że one prezentują się lepiej na
ekranie niż tutaj w moim poście. Da się też do nich przyzwyczaić, wziąć je trochę
z przymrużeniem oka, a z każdym odcinkiem trochę mniej się nimi przejmować. W
końcu w serialu o zombie muszą być flaki, prawda? Ale nie polecam wam puszczać
go sobie do posiłków.
Lecz
Santa Clarita Diet to nie tylko
jedzenie trupów, to też świetny humor sytuacyjny. Gwarantuję wam, że będziecie
leżeć ze śmiechu na podłodze. Oprócz zabawnych elementów dostaniemy też trochę
moralnych gadek na zasadzie „morderstwo jest złe”, dzieci muszą chodzić do
szkoły, a drugiego człowieka trzeba szanować. To połączenie wielu różnych
gatunków; od komedii, poprzez horror z zombie, zahaczając o film familijny i
fantasy. Do tego odcinki mają po niecałe 30 minut, idealnie odprężają i
stanowią świetną rozrywkę na wieczór. Zanim się oglądniecie, pochłoniecie dwa
sezony (bo niestety tylko tyle jest na razie dostępnych), a uwierzcie mi, druga
seria jest jeszcze lepsza od pierwszej.
To
tyle ode mnie w tej odsłonie mojego serialowego przeglądu. Już niedługo
będziecie mogli spodziewać się kolejnej części!
Zapraszam
was do obserwowania mojego konta na TvTime
- ToReadOrNotToRead, tam zawsze będziecie na bieżąco :D
Chetnie obejrze te seriale obecnie jestem na pierwszym sezonie Bates Motel, uwielbaim klimat i nawiazanie do Psycho :)
OdpowiedzUsuńPierwsza dwa seriale wyglądają na bardzo ciekawe, ale ten o zombie to ja stanowczo jednak odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńSuper są Twoje podsumowania:)
OdpowiedzUsuńNie widziałam żadnego z tych seriali i właściwie nie mam żadnego w planach. Słyszałam dużo dobrego o "Dark", także może kiedyś, ale na razie nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też zaczęłam oglądać Safe. Mnie może jakoś na maksa nie wciągnął, ale podoba mi się i jak mam tylko chwilę, to oglądam kolejny odcinek :)
OdpowiedzUsuńNiestety przy Safe się trochę męczyłem. Niezła historia, ale rozwleczona poza granice mojej cierpliwości. Pozwolę sobie dla chętnych wrzucić link do mojej recenzji: https://krytykamateur.blogspot.com/search/label/Safe?m=1
OdpowiedzUsuńUwielbiam seriale netflixa! Obecnie sama sobie wykupiłam tą telewizję i jestem nią zachwycona. Z tych, które przedstawiłaś oglądałam Dark.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/07/zatoka-agnieszka-wolinska-wojtowicz.html
"Dark" to zdecydowanie najlepsza pozycja od Netflixa jaką widziałam. Nie mogę doczekać się drugiej serii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!