niedziela, 22 lipca 2018

Bez zapasu chusteczek nie podchodź - "Niebo na własność" Luke Allnutt [RECENZJA]


Już na wstępie mogę wam napisać, że Niebo na własność jest powieścią wartą uwagi, która najpierw was w sobie rozkocha, potem brutalnie zmiażdży wasze wszystkie nadzieje, by na samym końcu delikatnie posklejać wasze złamane serca. Tak naprawdę tylko to jedno zdanie powinno was zachęcić do sięgnięcia po tę pozycję, ale dla tych wahających się, mam jeszcze kilka argumentów.

Rob i Anna są szczęśliwym małżeństwem, mieszkają w Londynie, spełniają się zawodowo i wychowują małego syna – Jacka. Życie przestaje iść po ich myśli, gdy ich dziecko w wieku trzech lat zaczyna dziwnie się zachowywać. Najpierw są to problemy z utrzymaniem równowagi, później dochodzą kłopoty z mówieniem i koncentracją. Diagnoza jest prosta, a los z góry przesądzony – Jack ma guza mózgu. To wszystko rozpoczyna dramatyczną walkę o życie chłopca.

Powieść zaczyna się w dość niecodzienny sposób, bo już od pierwszych stron niestety wiemy, jak zakończyła się walka Jacka, autor już na wstępie pozbawia nas wszelkich nadziei zdradzając finał historii. Z jednej strony od samego początku jesteśmy świadomi tego, co się wydarzy, jesteśmy mądrzejsi od bohaterów, my już wiemy, na co powinniśmy zwracać uwagę. Z drugiej zaś brakowało mi w tym elementu zaskoczenia. Niebo na własność wypełnione jest nadzieją, Rob i Anna muszą jakoś radzić sobie z diagnozą, szukają rozwiązań i się nie poddają. Czytelnik momentami zapomina, że tak naprawdę Jack jest już skazany na porażkę, bo wczuwa się w desperacką walkę bohaterów, przez co uświadomienie sobie, że to wszystko i tak pójdzie na marne, boli dwa razy bardziej.


Patrząc na sam opis byłam przygotowana, że Luke Allnutt potraktuje swoją powieść jak odcinek Doktora House’a; pojawia się pacjent, wybrzmiewa diagnoza, następuje proces leczenia. Tutaj na szczęście skomplikowane terminy medyczne zostały nam oszczędzone. Autor posługuje się określeniami, które przeciętny człowiek na pewno gdzieś na przestrzeni swojego życia zasłyszał, czy to osobiście, czy może w jakimś serialu. Nie znam się jednak na medycynie i nie umiem określić, czy choroba Jacka jest prawdopodobna, czy sposób, w jaki chłopiec ją przechodził, jest dobrze odzwierciedlony. Za to ja, kompletny laik jeśli chodzi o biologię i chemię, czułam się odpowiednio dobrze poinformowana o procesie leczenia Jacka, wszystko wydawało mi się być rzeczywiście opisane i mam poczucie, że taka historia mogłaby się wydarzyć gdzieś naprawdę.

Warto też zaznaczyć, że Niebo na własność w gruncie rzeczy nie jest książką skupioną tylko i wyłącznie na chorym dziecku. Ta powieść pokrywa znacznie bardziej obszerny temat; sposób radzenia sobie rodziców z chorobą swojego syna. Allnutt krótko wprowadził nas w życie Roba i Anny; jak się poznali, co porabiali w młodości, jak wyglądał początek ich związku i zakładanie rodziny. Gdy już poznamy mniej więcej głównych bohaterów i dowiemy się, jak radzą sobie w kryzysowych sytuacjach, autor rozpoczyna wątek choroby Jacka, skupiając się na odczuciach jego rodziców, a nie jego samych.

Podobał mi się sposób pokazania rodziców Jacka, którzy po usłyszeniu diagnozy byli gotowi spróbować wszystkiego, byleby tylko pomóc swojemu dziecku. Zasięgali opinii wielu specjalistów, odbywali długie nocne sesje z wujkiem Google, rozmawiali z użytkownikami forum poświęconemu osobom chorym na raka, wymieniali opinie i próbowali ocenić, jakie mają realne szanse na powrót swojego syna do pełni zdrowia. Zachowanie bohaterów było bardzo normalne, żadne z nich nie studiowało medycyny, więc na swój sposób próbowali zrozumieć, z czym przyjdzie im się mierzyć. Naturalnym więc było wpisanie hasła „nowotwór mózgu u dzieci” w wyszukiwarkę i studiowanie wszystkich wyników.


Przez Niebo na własność dosłownie się płynie. Autor posługuje się bardzo obrazowym, pięknym językiem, który aż przyjemnie się czyta, w ogóle nie czując rozmiarów książki i nie będąc przytłoczonym nadmiernym patosem. Zanim zdążycie się obejrzeć, będziecie już przewracać ostatnią stronę. Ta powieść po prostu wciąga i nie wypuszcza dopóki się jej nie skończy.

To jedna z tych pozycji, przy których czytaniu warto mieć pod ręką paczkę chusteczek (a może nawet i dwie), bo gwarantuję wam, że gotuje się tu od emocji. Mnóstwo wzruszeń, obezwładniające poczucie niesprawiedliwości i wszechogarniający smutek to tylko część uczuć, które ta książka wam zafunduje. Niebo na własność angażuje i pochłania, jeśli tylko czytelnik będzie w stanie oddać się lekturze. 




40768566Fakty objawione: 
Tytuł: Niebo na własność
Tytuł oryginału: We Own the Sky
Autor: Luke Allnutt
Tłumaczenie: Grażyna Woźniak
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 400
Grubość grzbietu: 2,5 cm
Cena: 39,90 zł
Mobilność: M



 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać



11 komentarzy:

  1. Mam w planie. Bardzo mnie kusi ta książka, pomimo iż wiem, że na początku dowiem się zakończenia. Szczerze się przyznając, sama piszę coś, co już będzie można dowiedzieć się z poprzedniego mego papierowego dziecka więc nie skreślam takich lektur. Czasem poznanie życia danej postaci jest ciekawe mimo iż wiemy, jak się zakończy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwróciłam już uwagę na tę książkę, bo ma przepiękną okładkę! Potem przeczytałam opis i wiedziałam, że muszę ją przeczytać. A po zapoznaniu się z twoją opinią utwierdzałam się tylko w przekonaniu, że tej książce warto poświęcić czas. Już szykuję pudełko chusteczek.
    Pozdrawiam! ❤

    bookmania46.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w booktourowych planach na najbliższe dni. :) Mam nadzieję, że mnie również przypadnie ta książka do gustu. Ale najpierw chyba zrobię zapas chusteczek. :x

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam szczerze, że ja nie jestem gotowa, by czytać taką książkę. Po przeczytania Promyczka rok temu, dalej nie mogę się przemóc, by czytać o takich ciężkich tematach, dlatego sobie odpuszczę.
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna powieść, również uważam, że bez chusteczek nie warto się za nią zabierać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno ją przeczytam - czytałam już tyle pozytywnych recenzji, w dodatku okładka jest prześliczna. Jestem też ciekawa, jak ja ją odbiorę :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka bardzo mnie zaciekawiła i chyba nawet po nią sięgnę, jednak mi też będzie brakowała elementu zaskoczenia. Chociaż mimo wszystko będę wierzyła w happy end.

    http://sar-shy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tę książkę pochłonęłam w jedną noc, wyjąc w poduszkę, bo to było tak smutne. Niesamowicie podobało mi się ukazanie tego, jak choroba Jacka wpływa na życie całej rodziny, jak niszczy miłość pomiędzy małżonkami, jak niszczy ich porozumienie. Dużym plusem jest też dla mnie fakt, że książka napisana została z persepktywy mężczyzny, przez co wydawać się może mniej uczuciowa, jednak dla mnie było to lepsze, bo nie czułam się zmuszona do odczuwania tego, co bohaterowie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z chęcią przeczytam tylko nie wiem kiedy...

    OdpowiedzUsuń
  10. "Niebo na własność" to emocjonalny roller coaster, po który jednak z całą pewnością warto sięgnąć. To rozczulająca powieść, która angażuje, zmusza do refleksji i faktycznie - przyda się paczka chusteczek.

    OdpowiedzUsuń
  11. Koniecznie muszę przeczytać ! :)

    Pozdrawiam Agaa
    https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)