Już
na wstępie mogę wam napisać, że Niebo na
własność jest powieścią wartą uwagi, która najpierw was w sobie rozkocha,
potem brutalnie zmiażdży wasze wszystkie nadzieje, by na samym końcu delikatnie
posklejać wasze złamane serca. Tak naprawdę tylko to jedno zdanie powinno was
zachęcić do sięgnięcia po tę pozycję, ale dla tych wahających się, mam jeszcze
kilka argumentów.
Rob
i Anna są szczęśliwym małżeństwem, mieszkają w Londynie, spełniają się zawodowo
i wychowują małego syna – Jacka. Życie przestaje iść po ich myśli, gdy ich
dziecko w wieku trzech lat zaczyna dziwnie się zachowywać. Najpierw są to
problemy z utrzymaniem równowagi, później dochodzą kłopoty z mówieniem i
koncentracją. Diagnoza jest prosta, a los z góry przesądzony – Jack ma guza
mózgu. To wszystko rozpoczyna dramatyczną walkę o życie chłopca.
Powieść
zaczyna się w dość niecodzienny sposób, bo już od pierwszych stron niestety
wiemy, jak zakończyła się walka Jacka, autor już na wstępie pozbawia nas wszelkich
nadziei zdradzając finał historii. Z jednej strony od samego początku jesteśmy
świadomi tego, co się wydarzy, jesteśmy mądrzejsi od bohaterów, my już wiemy,
na co powinniśmy zwracać uwagę. Z drugiej zaś brakowało mi w tym elementu
zaskoczenia. Niebo na własność wypełnione
jest nadzieją, Rob i Anna muszą jakoś radzić sobie z diagnozą, szukają
rozwiązań i się nie poddają. Czytelnik momentami zapomina, że tak naprawdę Jack
jest już skazany na porażkę, bo wczuwa się w desperacką walkę bohaterów, przez
co uświadomienie sobie, że to wszystko i tak pójdzie na marne, boli dwa razy
bardziej.
Patrząc
na sam opis byłam przygotowana, że Luke Allnutt potraktuje swoją powieść jak odcinek
Doktora House’a; pojawia się pacjent,
wybrzmiewa diagnoza, następuje proces leczenia. Tutaj na szczęście
skomplikowane terminy medyczne zostały nam oszczędzone. Autor posługuje się
określeniami, które przeciętny człowiek na pewno gdzieś na przestrzeni swojego
życia zasłyszał, czy to osobiście, czy może w jakimś serialu. Nie znam się
jednak na medycynie i nie umiem określić, czy choroba Jacka jest prawdopodobna,
czy sposób, w jaki chłopiec ją przechodził, jest dobrze odzwierciedlony. Za to
ja, kompletny laik jeśli chodzi o biologię i chemię, czułam się odpowiednio
dobrze poinformowana o procesie leczenia Jacka, wszystko wydawało mi się być
rzeczywiście opisane i mam poczucie, że taka historia mogłaby się wydarzyć
gdzieś naprawdę.
Warto
też zaznaczyć, że Niebo na własność w
gruncie rzeczy nie jest książką skupioną tylko i wyłącznie na chorym dziecku.
Ta powieść pokrywa znacznie bardziej obszerny temat; sposób radzenia sobie
rodziców z chorobą swojego syna. Allnutt krótko wprowadził nas w życie Roba i Anny;
jak się poznali, co porabiali w młodości, jak wyglądał początek ich związku i
zakładanie rodziny. Gdy już poznamy mniej więcej głównych bohaterów i dowiemy
się, jak radzą sobie w kryzysowych sytuacjach, autor rozpoczyna wątek choroby
Jacka, skupiając się na odczuciach jego rodziców, a nie jego samych.
Podobał
mi się sposób pokazania rodziców Jacka, którzy po usłyszeniu diagnozy byli
gotowi spróbować wszystkiego, byleby tylko pomóc swojemu dziecku. Zasięgali opinii
wielu specjalistów, odbywali długie nocne sesje z wujkiem Google, rozmawiali z
użytkownikami forum poświęconemu osobom chorym na raka, wymieniali opinie i
próbowali ocenić, jakie mają realne szanse na powrót swojego syna do pełni
zdrowia. Zachowanie bohaterów było bardzo normalne, żadne z nich nie studiowało
medycyny, więc na swój sposób próbowali zrozumieć, z czym przyjdzie im się
mierzyć. Naturalnym więc było wpisanie hasła „nowotwór mózgu u dzieci” w
wyszukiwarkę i studiowanie wszystkich wyników.
Przez
Niebo na własność dosłownie się
płynie. Autor posługuje się bardzo obrazowym, pięknym językiem, który aż
przyjemnie się czyta, w ogóle nie czując rozmiarów książki i nie będąc
przytłoczonym nadmiernym patosem. Zanim zdążycie się obejrzeć, będziecie już
przewracać ostatnią stronę. Ta powieść po prostu wciąga i nie wypuszcza dopóki
się jej nie skończy.
To
jedna z tych pozycji, przy których czytaniu warto mieć pod ręką paczkę
chusteczek (a może nawet i dwie), bo gwarantuję wam, że gotuje się tu od
emocji. Mnóstwo wzruszeń, obezwładniające poczucie niesprawiedliwości i
wszechogarniający smutek to tylko część uczuć, które ta książka wam zafunduje. Niebo na własność angażuje i pochłania,
jeśli tylko czytelnik będzie w stanie oddać się lekturze.
Tytuł: Niebo na własność
Tytuł oryginału: We Own the Sky
Autor: Luke Allnutt
Tłumaczenie: Grażyna Woźniak
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 400
Grubość grzbietu: 2,5 cm
Cena: 39,90 zł
Mobilność: M
Mam w planie. Bardzo mnie kusi ta książka, pomimo iż wiem, że na początku dowiem się zakończenia. Szczerze się przyznając, sama piszę coś, co już będzie można dowiedzieć się z poprzedniego mego papierowego dziecka więc nie skreślam takich lektur. Czasem poznanie życia danej postaci jest ciekawe mimo iż wiemy, jak się zakończy. ;)
OdpowiedzUsuńZwróciłam już uwagę na tę książkę, bo ma przepiękną okładkę! Potem przeczytałam opis i wiedziałam, że muszę ją przeczytać. A po zapoznaniu się z twoją opinią utwierdzałam się tylko w przekonaniu, że tej książce warto poświęcić czas. Już szykuję pudełko chusteczek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ❤
bookmania46.blogspot.com
Mam w booktourowych planach na najbliższe dni. :) Mam nadzieję, że mnie również przypadnie ta książka do gustu. Ale najpierw chyba zrobię zapas chusteczek. :x
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że ja nie jestem gotowa, by czytać taką książkę. Po przeczytania Promyczka rok temu, dalej nie mogę się przemóc, by czytać o takich ciężkich tematach, dlatego sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Piękna powieść, również uważam, że bez chusteczek nie warto się za nią zabierać :)
OdpowiedzUsuńNa pewno ją przeczytam - czytałam już tyle pozytywnych recenzji, w dodatku okładka jest prześliczna. Jestem też ciekawa, jak ja ją odbiorę :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Książka bardzo mnie zaciekawiła i chyba nawet po nią sięgnę, jednak mi też będzie brakowała elementu zaskoczenia. Chociaż mimo wszystko będę wierzyła w happy end.
OdpowiedzUsuńhttp://sar-shy.blogspot.com
Ja tę książkę pochłonęłam w jedną noc, wyjąc w poduszkę, bo to było tak smutne. Niesamowicie podobało mi się ukazanie tego, jak choroba Jacka wpływa na życie całej rodziny, jak niszczy miłość pomiędzy małżonkami, jak niszczy ich porozumienie. Dużym plusem jest też dla mnie fakt, że książka napisana została z persepktywy mężczyzny, przez co wydawać się może mniej uczuciowa, jednak dla mnie było to lepsze, bo nie czułam się zmuszona do odczuwania tego, co bohaterowie.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam tylko nie wiem kiedy...
OdpowiedzUsuń"Niebo na własność" to emocjonalny roller coaster, po który jednak z całą pewnością warto sięgnąć. To rozczulająca powieść, która angażuje, zmusza do refleksji i faktycznie - przyda się paczka chusteczek.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać ! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/