Każdy
zna Agathę Christie. Ale czy na pewno?
Zimą
1926 roku zaginęła znana i lubiana autorka kryminałów. Odnalazła się po 11
dniach bez wyjaśnień, co się stało i dlaczego. Do tej pory te wydarzenia owiane
są tajemnicą. Andrew Wilson postanowił zgłębić sekret Agathy Christie w swojej
książce. Przekonał ją do rozmowy oraz opowiedzenia swojej historii. Autorka
zgodziła się pod warunkiem, że książka ukaże się minimum czterdzieści lat po
jej śmierci. I tak Królowa zbrodni
została opublikowana.
Największym
atutem powieści jest… pomysł. Autor przedstawił w swoim dziele autentyczne
wydarzenia, ale jak sam twierdzi w przedmowie, nie wszystkiego udało mu się
dowiedzieć. Dziury, które powstały w historii, załatał sam za pomocą fikcji literackiej.
Nie jestem ekspertem, jeśli chodzi o Christie, więc nie umiem ocenić, które
szczegóły wspomniane w tekście miały miejsce naprawdę, a które zostały po
prostu wymyślone. Królowa zbrodni nie
jest powieścią licencjonowaną, więc nie brałabym wszystkiego z niej na serio.
Andrew Wilson świetnie wymyślił, by na
tapetę wziąć zaginięcie autorki sprzed lat i przedstawić je w formie powieści
fabularnej.
Fabuła
toczy się wielotorowo. Wydarzenia opisywane są nie tylko z perspektywy Agathy
Christie, ale też i innych istotnych bohaterów. Narracja zgrabnie przeskakuje
między osobami i miejscami. Chociaż nie ma wyraźnie zaznaczonych narratorów w
poszczególnych rozdziałach, to całość skonstruowana jest tak, że naprawdę
ciężko byłoby się w tym pogubić.
To jeden z powodów, dla których uważam, że moja żona nie odebrała sobie życia. Zdjęła futro i odłożyła je na tylne siedzenie, a następnie prawdopodobnie zeszła ze wzgórza i zniknęła Bóg jeden wie gdzie. Prawdopodobnie poszła w dół, ponieważ zawsze nienawidziła chodzenia pod górę.
No
i znowu. Największy problem mam z bohaterami. Nie podobały mi się przemyślenia
Christie dotyczące jej męża. Jest sobie jakaś tam scena, po czym kobieta tak od
czapy zaczyna wspominać coś, co miało związek z jej mężem. Jakby jeszcze do
tych rozmyślań zainspirowało ją coś, na co zwróciła uwagę w danym momencie, to
by było pół biedy. Ale nie. Te wszystkie rozważania biorą się znikąd, nie
prowadzą nigdzie i są zupełnie niepotrzebne, a jest ich tak wiele, że jakby
wszystkie przeredagować, powieść byłaby o 50 stron krótsza.
Do
tego dochodzi moje rozczarowanie dotyczące samej postaci Christie i sposobu, w
jaki została przedstawiona przez Wilsona. Moje wyobrażenia na temat autorki
nijak mają się do kobiety opisywanej w Królowej zbrodni. Zawsze myślałam, że
kobieta, która na swoim koncie ma blisko 100 powieści, jest silną i niezależną
babką. Wilsonowska wersja jest płaczliwą, upierdliwą i samolubną drama queen.
Ale cóż. Każdy ma swoją wizję, prawda?
Czasem
bohaterowie prowadząc rozmowy między sobą, bardzo nienaturalnie się wyrażali.
Nie chodzi mi o język ich wypowiedzi, a o styl, jakim się posługiwali. Zamiast
powiedzieć, że „Ból rozsadza mi głowę”, to mówią „Moja głowa. Rozsadza ją ból”.
W kontekście te sformułowania brzmiały jak wyrwane ze słów narratora,
przedstawione w trzeciej osobie, w stronie biernej i w taki sposób, w jaki ogólnie
prowadzi się w książce narrację.
W Królowej zbrodni brakuje mi elementu
wciągnięcia się w fabułę i palącej chęci poznania dalszych losów bohaterów.
Powieść była okej, przyjemnie się ją czytało, ale to wszystko. Nie umierałam,
by przeczytać jeszcze jeden rozdział. Ciekawiło mnie wyjaśnienie sprawy
zaginięcia, ale forma, w jakiej podano rozwiązanie, nie wywoływała większych
emocji. Czytałam napędzana samą ideą powieści, a nie faktyczną akcją, której
wiele tu nie uświadczymy.
Mimo
wszystkich minusów, jakie tu zdołałam wyliczyć, powieść mi się podobała. Liczy
sobie raptem 300 stron, więc spokojnie można się z nią rozprawić w 3-4 godziny.
Czyta się szybko i niezobowiązująco, ale po skończonej lekturze ma się ochotę
na więcej. Ja, na przykład, zaczęłam buszować po internecie w poszukiwaniu
większej ilości informacji na temat tajemniczych 11 dni z życia Christie, bo Królowa rozbudziła moją ciekawość.
Dziwię
się, że książka przeszła bez jakiegoś większego echa. Patrząc na to, jak
niezwykłą i utalentowaną autorką była Christie, nawet nieautoryzowana „biografia”
powinna zrobić jakiś szum. A tutaj cicho sza. Chyba, że to ja żyję pod
kamieniem i skutecznie nic do mnie na ten temat nie dotarło. A szkoda, bo
kurczę, Królowa zbrodni mimo kilku minusów zasługuje na uwagę, bo to przyjemna
powieść idealna dla wszystkich fanów autorki i dla tych, którzy chcą spędzić
miło czas z mało wymagającym kryminałem.
Ciekawa
anegdota:
Gdy
wzięłam książkę do szkoły i czytałam ją na zastępstwie, moja koleżanka
stwierdziła, że powieść musi być dobra, bo ma bardzo ładną okładkę i tłoczone
litery w tytule. Ciekawe spostrzeżenie.
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Bukowy Las
Fakty objawione:
Tytuł: Królowa zbrodni
Tytuł oryginału: A Talent for Murder
Tytuł oryginału: A Talent for Murder
Autor: Andrew Wilson
Tłumaczenie: Magda Białoń-Chalecka
Tłumaczenie: Magda Białoń-Chalecka
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 304
Grubość grzbietu: 2,2 cm
Masa: 336 g
Ciężar: 3,3 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 34,90 zł
Mobilność: M (leciutkie, chudziutkie)
Powiem tak. Na początek, te dane o okładce, wadze itp bardzo oryginalne ;) nie widziałam tego u nikogo innego - tylko u Ciebie. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi. Co do recenzji - intrysująca książka, mimo, że to nie mój rodzaj książek. Może kiedyś sięgnę po nią! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie jak pierwszy raz to zobaczyłam to mi się bardzo spodobał ten pomysł :D Faktycznie, oryginalnie :)
UsuńA dziękuję, dziękuję. Postanowiłam gdzieś ulżyć swojej matfizowej duszy (patrz; z fizyki umiem obliczyć tylko ciężar i to by było na tyle)
UsuńPomysł na książkę- rewelacyjny. Tajemnica sprzed lat- moje zaciekawienie rośnie :) Okładka- cudna, koleżanka ma rację co do tego, natomiast co do opinii, że jak okładka ładna to książka też dobra, niestety wiemy doskonale, że nie zawsze to idzie w parze (naprawdę niestety!). Szkoda, że to nie mój gatunek. Gdybym czytała tego typu książki, ta byłaby właśnie wpisywana na listę "must read" :)
OdpowiedzUsuńWydawcy już zniuchali zysk i teraz największe gnioty pakują w ładne wydania, żeby ludzie skusili się na okładki xd
UsuńWiem, że to dziwne, ale nie przeczytałam jeszcze ani jednej książki autorki!
OdpowiedzUsuńKlasyka! Nie czytałam, bo do klasyki muszę mieć dużą chęć - chcę zawsze właściwie do niej podejść, zrozumieć i nie ulegac wszystkim opiniom, które przez tyle lat się nawarstwiły
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja miałam przyjemność czytać 3 książki Christie i żadna mi się nie spodobała. Jednak się nie zrażam. Może w tym gąszczu jej powieści coś dla siebie znajdę xd
UsuńNie czytałam ani jednej propozycji ;)
OdpowiedzUsuńO proszę, a ja w ogóle nie miałam pojęcia, że taka sytuacja miała miejsce! I jeszcze, że sama książka może pojawić się minimum tyle lat po śmierci autorki! Cóż tak takiego się wydarzyło! Ale nie będę przeszukiwać internetu, na początku zapoznam się z książką, której tytuł podkradam do swojej listy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
A widzisz, też nie wiedziałam, dopóki tej książki w łapki nie dostałam xd
UsuńPomysł na książkę świetny, wykonanie może nie aż tak, ale zdaje się, że kiedyś jednak po nią sięgnę, choć uwaga! do tej pory nie przeczytałam ani jednej książki pani Christie *wstyd*
OdpowiedzUsuńCo do uwagi koleżanki, chciałoby się powiedzieć - eh, gdyby tylko rzeczywiście tak było...:P
Pozdrawiam,
Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com
Wow jakie tutaj u Ciebie zmiany na blogu :D
OdpowiedzUsuńKsiążka chyba nie dla mnie, ale po recenzji już wiem, że muszę ją polecić przyjaciółce :)
EDIT. Coś mi się zacięło, nie miałam bocznych pasków, przez co recenzja dziwnie wyświetlała się na szerokość całej strony ^^
UsuńA propos... chciałabym trochę zmienić szerokość postów, więc nie spoileruj xd
UsuńKocham kryminały, ale jakoś Christie mnie do siebie nie ciągnie w żaden sposób, mimo, że Mama i siostra się nią niezmienne zachwycają 😅 Nigdy nie słyszałam o tych 11 dniach, kiedy zaginęła i nie wiadomo było co się z nią stało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, she__vvolf 🍂🐺
Nigdy nie słyszałam o tej historii, tym bardziej więc zdziwił mnie pierwszy akapit, który chyba najbardziej zachęca do sięgnięcia po lekturę. Ciekawy opis i jeszcze bardziej interesująca historia <3
OdpowiedzUsuńKot z http://zaczytanejeze.blogspot.com/
O zaginięciu Agathy Christie usłyszałam po raz pierwszy w serialu Doctor Who, gdzie w sposób charakterystyczny dla serialu zostało to wyjaśnione. Potem sporo o zaginięciu czytałam, ale nie trafiłam na tę książkę.
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem jeszcze bardziej zachęciłaś mnie do oglądnięcia Doctora Who xd
UsuńNie czytałam jeszcze książek tej Pani, więc i tej książce nic nie wiedziałam, ale zaciekawiłaś mnie :d
OdpowiedzUsuń