Okej,
Cara Delevingne napisała książkę. Podobno.
Czas
na historię. Nie lubię, ba, ja wręcz nie cierpię Cary Delevingne. To kobieta
orkiestra, ale dotąd żadna dziedzina, jaką się zajmowała, nie wzbudzała mojej
sympatii do jej osoby. Zaczęło się od modelingu. Była sobie była, nic nikomu
nie robiła i aż tak bardzo mnie nie denerwowała. Nie odpowiadał mi jej wygląd
na zdjęciach i nie wiem, dlaczego wszyscy się tak nią zachwycają, ale o gustach
się nie dyskutuje, ja jej po prostu nie oglądałam. Później Delevingne
postanowiła zostać autorką i pech chciał, że akurat grała w filmach, które mnie
interesowały. Chcąc nie chcąc zaliczyłam dwie produkcje z jej udziałem i to
było zdecydowanie o dwie za dużo. Na późniejszego Valeriana nie wybrałam się właśnie z jej powodu. Kiepska gra,
przerysowane ruchy i cały czas ta sama mina. A skoro o Valerianie mowa… słyszeliście o piosence, którą do niego nagrała?
Powiedzmy, że ta jej odsłona także mi się nie podoba.
Gdy zobaczyłam, że Cara Delevingne wydaje książkę, na początku głośno się śmiałam. Ta kobieta naprawdę musi wszystkiego spróbować. No ale dobra, skoro jej poprzednie zajęcia były do kitu, to może chociaż w tym się sprawdzi? Z czystej ciekawości sięgnęłam po Mirror mirror i muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona.
Okładka
powieści jest cudowna, ale jednocześnie niebezpiecznie kojarzy mi się z oprawą
wizualną książki Holy Black The Coldest
Girl In Town. Pomijając już tę wymowną rękę, nazwisko Delevingne jest 5 razy
większe niż sam tytuł. To w sumie pikuś, przecież wiadomo, musi być widoczne z
daleka i ma skusić fanów modelki na zakup. Dopiero po dłuższym przyjrzeniu się okazuje
się, że na okładce malutką szarą czcionką napisano jeszcze jedno nazwisko –
Rowan Coleman, uznanej brytyjskiej autorki.
Red,
Leo, Rose i Naomi są grupką przyjaciół, których łączy muzyka i wspólne granie w
zespole Mirror Mirror. Ale to było przed tym jak Naomi zniknęła i zanim została
odnaleziona nieprzytomna na brzegu rzeki. Dziewczyna jest w śpiączce, a policja
twierdzi, że próbowała popełnić samobójstwo, ale jej przyjaciele nie są do tego
tak przekonani.
Ogólnie
powieść mi się podobała, ale znowu czuję się oszukana. Wszystkie opisy, jakie
znalazłam w internecie twierdziły, że Mirror
mirror będzie thrillerem. Z której strony, pytam? Powieść koło thrillera to
może stała, ale na tej samej półce w księgarni, bo tak poza tym nie ma z tym
gatunkiem kompletnie nic wspólnego. Tajemnica zniknięcia Naomi i jej wypadku
nie jest na tyle rozbudowana, by móc uznać ją za podwaliny do napisania
thrillera. Na przestrzeni całej książki nie znajdziemy żadnej sceny, która mogłaby
nam zafundować zmrożenie krwi w żyłach.
Długo
nie mogłam wgryźć się w fabułę przez to, że powieść jest pisana w bardzo
młodzieżowy sposób, wręcz przerysowany. Do tego bohaterowie strasznie dużo
klną. W sytuacjach, w których nie ma miejsca na użycie słowa na „k”, oni
wypowiedzą je trzy razy, dodadzą do tego cztery inne synonimy i dwie nieznane
odmiany. To mnie wybijało z rytmu, ale gdy już się przyzwyczaiłam, sprawiało,
że książkę czytało się bardzo szybko, chociaż przekleństwa irytowały mnie do
samego końca.
Bardzo
podoba mi się to, że powieść urozmaicona jest różnymi ogłoszeniami, zapisami z
chatów i tym podobnymi. Gdy czytamy, że bohaterowie rozmawiają na Facebooku,
nie tylko zostaje nam zafundowany skrót myślowy ich konwersacji, my w tym samym
momencie faktycznie czytamy ich chat. Gdy jedna z postaci robi ogłoszenie
dotyczące koncertu, my oglądamy je na następnej stronie.
Zagadka
wypadku Naomi jest wszechobecna, ale równocześnie wielokrotnie zostaje spychana
na drugi plan. Przez to wątki poboczne mają okazję wybrzmieć i zaistnieć na
dłużej, na co zasługują. Mirror mirror
opowiada przede wszystkim o problemach, z jakimi zmagają się Red, Rose i Leo.
Matka alkoholiczka, brat po wyjściu z więzienia czy nowa macocha. To im
poświęca się więcej czasu i dzięki temu możemy się bardziej zżyć z bohaterami.
Ich historie są całkiem nieźle zarysowane, budzą emocje i sprawiają, że mimowolnie
się im kibicuje. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że są lepiej napisane niż wątek
związany z tajemnicą Naomi. Albo jakby na to patrzeć z innej strony, autorki
pokazują, że pomimo traumatycznego wydarzenia, jakie wszystkich dosięgło, to
nie jest koniec świata, a bohaterowie w dalszym ciągu muszą radzić sobie ze
swoim życiem.
Relacje
poszczególnych bohaterów z Naomi były takie sobie. One po prostu były, ale nie
dowiadywaliśmy się niczego ciekawego na ich temat. Wręcz niekiedy zapominali,
że Naomi istnieje, tylko jest chwilowo niedysponowana. Za to przyjaźń
Red-Leo-Rose, a także pomiędzy każdymi z nich z osobna, to już było coś. Każdej
z tych relacji poświęcono odpowiednią ilość czasu i ubrano w odpowiednie słowa
to, co się w niej działo. Po skończonej lekturze śmiało mogę powiedzieć, że
historia Naomi była tylko tłem na rozegranie się czegoś piękniejszego i
ważniejszego.
Ze
śmieszniejszych kwiatków w powieści wyłapałam jeden, który rozłożył mnie na
łopatki. Naomi jest w stanie śpiączki farmakologicznej, by zapewnić jej ciału
więcej czasu na regenerację i takie tam inne medyczne rzeczy. A bohaterowie
cały czas gadają o tym, jak to oni chcą, by ich przyjaciółka się w końcu
obudziła, bo nie wiadomo, czy się obudzi i w ogóle oni muszą do niej mówić i
tak dalej, byleby się tylko obudziła. Serio? Ktoś tu chyba spał na biologii i
nie zanotował definicji śpiączki farmakologicznej.
Ja
tak cały czas mówię, jak to wątek związany z wypadkiem Naomi jest słabo
napisany, ale teraz muszę oddać mu część honoru, bo przynajmniej jego
rozwiązanie jest satysfakcjonujące. Nie jest ono gwałtowne i przełomowe, nie
funduje czytelnikowi bitwy na szpady i karabiny maszynowe, ale uderza w niego
swoją powagą i zaskakuje. Nie spodziewałam się takiego finału całej sprawy i
szczerze mówiąc nie sądziłam, że autorki były w stanie wymyślić coś takiego. Także
ten, zostałam bardzo miło zaskoczona.
Mirror mirror to powieść, która jest naprawdę ciekawą pozycją i wnosi
coś więcej do biblioteczki niż tylko ładną okładkę. Pomijając fakt, że
zdecydowanie nie jest thrillerem, to warto po nią sięgnąć, bo porusza ważne
problemy współczesnych nastolatków. A jeśli jesteś fanem Pretty Little Liars albo 13
powodów, to tym bardziej zawieś oko
na tej powieści.
Nie
wiem, na ile Cara maczała palce wpisaniu tej książki, a na ile po prostu się
pod nią podpisała, ale wyszło jej to całkiem nieźle.
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu
Jaguar
Fakty objawione:
Tytuł: Mirror mirror
Autor: Cara Celevingne, Rowan Coleman
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Tłumaczenie: Zuzanna Byczek
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 400
Grubość grzbietu: 2,9 cm
Masa: 402 g
Ciężar: 3,94 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 37,90 zł
Mobilność: M+
Mnie podobaja sie wlasnie jej brwi, ale mam podobne do Ciebie zdanie- musi sprobowac wszystkiego hihihi. Mysle ze siegne po ksiazke wlasnie z ciekawosci ;)
OdpowiedzUsuńAż wyguglam, o co chodzi z brwiami XD
UsuńOkej, wróciłam. FUUUUJ. Kolor zupełnie niedopasowany do włosów ;o
Również uważam, że dobrze to wyszło ;)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu planuję przeczytać tę książkę, więc muszę w końcu to nadrobić. ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Nie mogę znaleźć informacji jaką rolę odegrała w tym wszystkim Coleman. Książka całkiem niezła.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że to była współpraca, a nie czysty wyzysk xd
UsuńMoże kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie że książka zbiera dość sporo pozytywnych opinii więc nie wywaliłam pieniędzy w błoto. Zaopatrzyłam się w tą książkę i teraz czeka sobie spokojnie w kolejce. Nie będę kłamać - skusiła mnie okładka ;)
OdpowiedzUsuńChyba każda okładkowa sroka jest usprawiedliwiona w tej sytuacji :D
UsuńWłaśnie zaczęłam, dobija mnie trochę młodzieżowość tej książki i brak jakiegoś... ruchu, akcji, ale czekam na to, co się wydarzy za chwilę.
OdpowiedzUsuńAktorka, piosenkarka, modelka jest dla mnie neutralna, i coś czuję, że autorka będzie taka sama. :D
POCZYTAJ ZE MNĄ!
Poczekaj na końcówkę, powinna ci zrekompensować przestój w środku ;)
UsuńSzczerze mówiąc w ogóle tej pani nie kojarzę ani jako modelki ani jako aktorki ani piosenkarki... Taka prawda. No a po drugie muszę powiedzieć że wkurza mnie iż książki celebrytów wydawane są bez niczego tylko dlatego że są już sławni z innego powodu i wydawcy zakładają że to co napisali na pewno będzie hitem... A ludziom którzy dopiero stawiają pierwsze kroki jako pisarze robi się łaskę że im się wyda książkę i jeszcze się z nich zdziera jak się tylko da.
OdpowiedzUsuńwww.kasinyswiat.blogspot.com
Kurczę, chyba jesteś jedyna, której nie skażono tą osobą XD
UsuńTu akurat rozumiem i potępiam jednocześnie wydawnictwa. Chyba lepiej zainwestować w książkę znanej celebrytki, bo nawet jeśli nie jest to dobra powieść, to nazwisko autorki ją sprzeda. A jak wywali się kasę na książkę Kowalskiego, to jest ryzyk fizyk
Jeśli znajdę ją w bibliotece to pożyczę. Muszę sobie wyrobić własne zdanie. Pozdrawiam serdecznie 😊
OdpowiedzUsuńZa dużo tej Cary wszędzie. Zupełnie mnie do tej książki nie ciągnie. :)
OdpowiedzUsuńsmieszna-nazwa.blogspot.com
Cara, Cara wszędzie xd
UsuńCo raz więcej znanych ludzi pisze książki, jednak tym razem to dzieło mnie kompletnie to nie interesuje. Mam wrażenie, ze napisana dla kasy..
OdpowiedzUsuńPewnie masz dobre wrażenie
UsuńJa to też sądzę, że Cara jest wszędzie. Jedyne w czym mi nie przeszkadza to spoty reklamowe, potrwają pół minuty :D Oglądałam z nią jeden film i uważam, że na aktorkę się nie nadaje. Jeśli chodzi o książkę to początkowo pomyślałam, że to typowy "gniot" reklamowany przez znane nazwisko. Jednak miło się zaskoczyłam kiedy czytałam w większości pozytywne opinie. Chętnie zatem przeczytam tę książkę, jak już ją dorwę gdzieś na promocji :)
OdpowiedzUsuńHaha, fakt! Ale jakoś reklamy jeszcze z nią nie widziałam, albo już wyrzuciłam to z pamięci xd
UsuńW życiu nie słyszałam o tej modelce/aktorce/autorce, ale pewnie reagowałam na nią podobnie jak Ty. 13 powodów bardzo mi się podobało, więc może faktycznie sięgnę po i tę powieść. Co do samego zabiegu - ja tych wszystkich czatów na Facebooku i tym podobnych bardzo nie lubię - jakoś wybijają mnie zawsze z rytmu. Wolę zdecydowanie rozmowy na żywo z bohaterami, chociaż zdaję sobie sprawę, że to mało naturalne - przecież w dzisiejszych czasach mnóstwo rozmów odbywa się właśnie za pomocą różnych komunikatorów
OdpowiedzUsuńMnie się zawsze lepiej czyta taki bezpośredni zapis rozmów na chacie niż relacjonowanie, co się na nim działo
UsuńNigdy nie słyszałam o tej osobie, więc mam do Niej raczej obojętny stosunek, ale ewidentnie widać, że dosyć mocno zalazła Ci za skórę, choć nie do końca rozumiem dlaczego, ale czasem tak to już jest, że kogoś się nie trawi tak po prostu 😅 Książka brzmi interesująco, ale narazie mam dosyć młodzieżówek 😉
OdpowiedzUsuńshe__vvolf ❄️🐺
Ja z kolei lubię Carę, jest w niej coś takiego, co bardzo mnie intryguje, dlatego ten tytuł poznam na pewno, zwłaszcza, że nieźle wyszło :)
OdpowiedzUsuńCzytałam 13 powodów, i może książka nie powaliła mnie na kolana (Serial jest zdecydowanie lepszy), ale z pewnością nie żałuję, że do niej sięgnęłam. Podejrzewam, że z "Mirror, Mirror" będzie podobnie i z czasem na pewno do niej sięgnę - muszę się w końcu przekonać czy nasza bohaterka obudzi się z tej śpiączki farmakologicznej, bo może jednak nie! :D A tak serio, to bardzo duże niedopatrzenie i jestem zdziwiona, że przy żadnej korekcie nie został ten temat poruszony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Czy ja wiem, czy serial lepszy... na pewno inny xd
UsuńNo nie? xd
Mam w planie. Chciałam nawet kupić na KTK ale jednak sobie odmówiłam...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, zrecenzowałam oraz zapomniałam. PLL nie czytałam, wystarczy mi to, że próbuje do końca obejrzeć serial od roku.. 13 powodów przeczytałam i obejrzałam, lecz książka rożni się od serialu chyba zrobiłam błąd, ze najpierw obejrzałam potem przeczytałam. To był wielki błąd, wiedziałam co się już stanie. No Go. zdecydowanie no Go! Co do Mirror, Mirror. książka nie należy do najlepszych, czytałam więcej lepszych pozycji. Może robi furorę, ale jak by tam nie stało nazwisko cary mogła bym się założyć, że książka by nie zrobiła wielkiego BOOOM. No cóż, nic na to się nie poradzi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Weronika ♥
pasjeweroniki.blogspot.com