W końcu się doczekałam!
Po półtorarocznym okresie
oczekiwania na tom drugi mojej ukochanej książki Ember In The Ashes w końcu się doczekałam. Wydawnictwo wydało Pochodnię w mroku, Ewa od razu pobiegła,
kupiła, ale lektura zajęła jej trochę więcej czasu niż mogłoby się wydawać.
Pierwszą część ku swojemu zaskoczeniu połknęłam w rekordowo krótkim czasie. Tak
bardzo dałam się porwać światu wykreowanemu przez Sabę Tahir, że zarywałam
noce, podczytywałam na lekcjach i na każdej przerwie siedziałam z nosem w
książce. A później przyszedł czas na kontynuację…
W pierwszym tomie poznaliśmy
scholarską dziewczynę, Laię, i wojanina, Eliasa. Ich losy nie miały prawa
spleść się ze sobą w taki sposób, ale literatura ma do siebie to, że wolno jej
na więcej. W Pochodni w mroku dalej
śledzimy losy tych dwojga. Podchwytujemy urwany wątek praktycznie od razu po
jego zakończeniu w poprzedniej części.
Imperium ognia
mnie oczarowało, porwało, rozkochało, a potem zostawiło zranioną na bruku na
półtora roku. I tu pojawia się pierwszy problem, którego przyczyna leży zarówno
po mojej stronie jak i wydawcy. Zdecydowanie za dużo czasu minęło od premiery Ember. Co po niektórzy, ze mną na czele
jako oddanego przewodnika, cierpią na sklerozę wtórną i Alzheimera galopującego,
mieli mały problem. Ale co tu się
dziwić, szkoła zapycha mi wolną pamięć ROM dziwnymi wzorami na sumę wyrażeń w
ciągu algebraicznym, trzema zasadami dynamiki Newtona i życiorysem Stasia
Wokulskiego. Mój mózg po prostu niektóre wydarzenia z Imperium postanowił odpuścić i pożegnać. Mogłam w sumie odświeżyć
sobie tom pierwszy, ale jak widać nie jestem aż tak kreatywną osóbką. Z tego
wynikały moje początkowe kłopoty z wgryzieniem się w historię. Pamiętałam
ogólny zarys, ale niektóre szczegóły zdążyły mi pouciekać, co wywoływało
niemałą frustrację. Tutaj jednak biję brawo autorce, bo ta sprytnie przemycała
część informacji potrzebnych takim sklerotykom jak ja. Ale zanim skleiły mi się
kuleczki, to zdążyłam przeczytać już ten rozdział. I dopiero kilkanaście stron
dalej następowało oświecenie.
Wcześniej wydarzenia
śledziliśmy z dwóch perspektyw. Rozdziały przeplatały się, kolejno narrację
prowadzili Elias i Laia. W Pochodni w
mroku Sabaa Tahir do głosu dopuszcza Helenę, której punkt widzenia podobał
mi się najbardziej, chociaż to już nie jest ta sama bohaterka, którą poznaliśmy
w pierwszej części. Nie rozumiałam jej ewolucji. Mówiła jedno, myślała drugie,
a robiła dziesiąte. Wszystko przeczyło wszystkiemu, ale i tak ciekawie mi się
to czytało. Za to zaszczytny tytuł irytującej-irytowaczki-pospolitej zyskuje
Laia. Nie wiem, co jej się stało, bo w Imperium
ognia mnie tak nie wkurzała, za to tutaj popuściła lejce i pokazała, na co
ją stać. Jej rozterki, które naprawdę nie miały większego znaczenia, wychodziły
na pierwszy plan. Po co zajmować się ratowaniem życia skoro można powzdychać do
chłopaków i pogdybać nad swoim ciężkim losem, niezdolnością wyboru jednego z
nich?
Byłam zaskoczona, bo
cholernie obawiałam się połączenia ze sobą pewnej pary. Tom pierwszy skończył
się w taki sposób, że było to więcej niż pewne. Ale na szczęście niebiosa
czuwały nad klawiaturą autorki i nie pozwoliły rozegrać jej tego w banalny
sposób. Pochodnia w mroku nie serwuje
już nam jednego trójkąta miłosnego, ona zarzuca dwoma, które są od siebie
wzajemnie zależne. Ciekawe, prawda?
Tym razem miałam mały
problem z opisami. Jak w Imperium ognia
słowa Tahir trafiały we mnie jak strzały Katniss w oczy wiewiórek, tak tutaj
czułam je w mniejszym stopniu. Obrazy nie od razu pojawiały się w mojej głowie.
Autorka postawiła też na większą ilość elementów fantastycznych, które także
nie do końca mi grały. Lepiej się czułam, gdy ich nie było, ale też przyznam,
że ich obecność w pewnych momentach była naturalna. Te pozostałe jakoś udaje mi
się przełknąć.
Imperium ognia
mnie zmiażdżyło. Względem drugiego tomu z oczywistych względów miałam ogromne
oczekiwania, które nie zostały spełnione w zadowalającym mnie stopniu. Co nie
zmienia faktu, że w dalszym ciągu powieść ogromne mi się podobała. Gdy już
udało mi się z powrotem wejść do tego świata, poczułam jego niezwykłą magię.
Klimat niczym ze starożytnego Rzymu, pościgi, mnóstwo nagłych zwrotów akcji i
zaskoczenia, po których nie raz musiałam zbierać szczękę z podłogi. Przez
ostatnie sto stron to ja już nie zamykałam ust, bo i tak co chwilę musiałabym
je otwierać.
Aha, w tym tomie ginie
bardzo wiele fajnych postaci. W pakiecie z książką powinni dorzucać chusteczki
i wieńce pogrzebowe.
Podsumowując, Pochodnia w mroku w moim mniemaniu nie
przebiła swojej poprzedniczki, mam wręcz wrażenie, że autorkę dopadła klątwa
drugiego tomu. Na szczęście moje jak i wszystkich zapowiada się, że będzie
trzecia część. Liczę na dużo krwi, jeszcze więcej śmierci, mnóstwo zaskoczeń i
ostateczne rozwiązanie wszystkich trójkątów miłosnych! I moje serduszko bardzo
ucieszyłoby się ze zrealizowania pewnego shipu, który raczej na pewno nie
zaistnieje, bo takie już prawo dżungli. Jakby się jednak spełnił, to stawiam
drinki wszystkim, którzy skomentują ten post. (Team Helias!)
To Read Or Not To Read?
Fakty objawione:
Tytuł: Ember In The Ashes. Pochodnia w mroku
Tytuł oryginału: A Torch Against the Night
Tytuł oryginału: A Torch Against the Night
Autor: Sabaa Tahir
Tłumaczenie: Jerzy Malinowski
Tłumaczenie: Jerzy Malinowski
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 512
Grubość grzbietu: 3,2 cm
Masa: najpierw masa, potem rzeźba
Ciężar: matura to ciężar [g=9,81 m/s2]
Cena: 39,90 zł
Mobilność: M (ale nie czuć bagażu na plecach!)
Już tyle razy zabierałam się za książki tej autorki, że może w końcu Twoja recenzja zmusi mnie do działania :)
OdpowiedzUsuńgoszaczyta.blogspot.com
Nie słyszałam wcześniej o tych książkach. Muszę się im przyjrzeć bliżej. :)
OdpowiedzUsuńOgromnie podobała mi się pierwsza część, ale drugą zaczęłam i jakoś nie mogłam się wkręcić. Może to dlatego, że tak jak w Twoim przypadku, zapomniałam już, co działo się w początkowym tomie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patty z bloga pattbooks.blogspot.com
Nieee brzmi jak coś dla mnie i nie ma okładki jak coś dla mnie, więc podziękuję. Ale piszę komentarz bo spodobała mi się koncepcja ze stawianiem drinków :P I nie znam tego wydawnictwa muszę na nie zerknąć, bo to nie przystoi, żeby mi się nie kojarzyło!
OdpowiedzUsuńJuz sama okładka bardzo by mnie zachecila donkupienia jej ;)
OdpowiedzUsuńA ja lubię powyższą serię i przymknęłam oko na niedociągnięcia kontynuacji :)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo uśmiecha mi się przeczytać tą książkę, ale bardzo ciekawa recenzja :
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja mocno zaciekawiła mnie, więc muszę sięgnąć po tą książkę ;)
OdpowiedzUsuńrecenzja bardzo rzetelna jednak pozycja nie dla mnie
OdpowiedzUsuńRaczej nie moje gusta, ale trzeba przyznać, że profesjonalna recenzja :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoja recenzja! Niestety nie znam pierwszej części, a wydaje mi się, że mogłaby mnie zainteresować. Muszę się za nią rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńKoniecznie chcę zapoznać się z tą serią :) Już od dłuższego czasu za mną chodzi:)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, chyba sięgnę po pierwszą część bo Twój opis mnie zaciekawił. Będę mogła przeczytać jedną po drugiej ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tych książek i nie sięgnę po nie, choć ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńHaha piszę się na drinka ;-) A tak poważnie, to po świetnym pierwszym tomie trudno jest utrzymać poziom. Dobrze jednak, że fabuła się rozkręca i zapowiada ciekawy kolejny tom.
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam, jednak bardzo fajna tematyka ;)
OdpowiedzUsuńW pierwszej części kompletnie się zakochałam i pamiętam do dziś wielkiego kaca książkowego. Dłuuugo czekałam na kolejną część, a gdy się pojawiła wprost oszalałam ze szczęścia. Problem w tym, że do dziś książka leży na mojej półce i nie mogę się jakoś za nią zabrać, ponieważ musiałabym jeszcze raz przeczytać pierwszy tom, gdyż u mnie niestety po przeczytaniu kilku stron nie oświeciło. Mam nadzieję, że wreszcie ruszę tyłeczek i wezmę się za czytanie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie!
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2018/02/przedpremierowoslammmed-colleenhoover.html
Nie czytałam jeszcze ale myślę, że z chęcią to zrobię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Czytałam pierwszy tom i tak średnio mi przypadł do gustu bo już nic z niej nie pamiętam... Może kiedyś, przy okazji sięgnę po tom drugi, ale i tak mam co czytać, więc może być też tak, że jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak Ty to robisz, ale zawsze twoje pozytywne recenzje zachecaja mnie do siegniecia po lekture! Pomimo ze nie jestem fanem literatury mlodziezowej/young adult, to napajasz mnie tak niesamowicie dziwnym i niepokojacym pragnieniem czytania tego gatunku... Mam nadzieje, ze na trzeci tom nie bedziesz musiala czekac tyle samo co na drugi. Ja z niecierpliwoscia oczekuje kolejnej recenzji.
OdpowiedzUsuńWybacz brak polskich znakow, ale moja klawiatura stwierdzila, ze mi sa one nie potrzebne i nie mam nic do gadania!
Pozdrawiam, najwieksza fanka twojego bloga <3
Świetna recenzja! Ja również pokochałam pierwszy tom i nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kontynuację, która cierpliwie czeka na swoją kolej :) Muszę tylko znaleźć trochę czasu na odświeżenie pierwszej części, którą kocham całym serduszkiem <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
czytelniczkaa97.blogspot.com
Nigdy nie słyszałam o tej serii, ale już widzę, że jest w moim typie i koniecznie muszę przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńNie nie nie, totalnie nie dla mnie - nie moja tematyka
OdpowiedzUsuńTo ja poproszę colę bo nie pije % w żadnej postaci :P Mam na oku tę serię, ale poczekam aż minie szum, jakiś rok, może dwa i po nią sięgnę :) przy okazji nie będę musiała czekać na kontynuację :P
OdpowiedzUsuńWprowadzenie Heleny do narracji nie było dobrym pomysłem, przynajmniej według mnie. Jakoś tak mnie... wkurwiała. Bo inaczej nie da się tego opisać.
OdpowiedzUsuńPodczas lektury rozdziałów z jej perspektywy zwyczajnie przysypiałam i mam nadzieję, ze w trzecim tomie już jej nie będzie :/
Pozdrawiam ciepło :)
Kasia z niekulturalnie.pl
Niestety nie dla mnie , ale z pewnością wielu zaciekawi :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś jak na nią trafię 😁
OdpowiedzUsuńNie słyszałam ani o książce, ani o autorce, ale Twoja recenzja naprawdę zachęca! Być może akurat wpiszę to do listy czytelniczej i kiedyś po to sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alternatywnie.
Jakoś nie ciągnie mnie do tego typu akcji, ale z drugiej strony tak zachwalasz, więc sama nie wiem... No i mam nadzieje, że w kolejnej części wydarzy się to co chciałabyś - w końcu warto skusić się na drinka! :)
OdpowiedzUsuń