Dzisiaj post z gatunku tych, w których się narzeka.
Patrzcie, nie dość, że lubię książki, to jeszcze nie jem mięsa. Mam wrażenie, że traktuje się nas jak ufoludków, bo jak to można z własnej nieprzymuszonej woli zrezygnować z kurczaka, a do tego spędzać czas na czytaniu? Przecież to nienormalne!
Odmieńcy, łączmy się w tych trudnych realiach XXI wieku. Jak widać w dzisiejszych czasach tematem numer jeden jest co, co znajduje się na twoim talerzu, a także to, co stanowi twoją rozrywkę. Przytoczę wam teksty, z którymi spotykam się minimum raz dziennie. I serio, ludzie, moglibyście się postarać i wymyślić jakieś nowe, bo te zrobiły się już nudne.
Wegetarianin a...
Skąd bierzesz białko i inne witaminy?
Ach, to jest stary klasyk, szczególnie popularny wśród starszych obywateli. Mięso nie jest jedynym źródłem białka. Warzywa strączkowe mają go w porównywalnych ilościach i bycie na diecie wegetariańskiej wcale nie oznacza, że wszystkie witaminy trzeba od razu zażywać w tabletkach. Rośliny to najlepsze źródło substancji odżywczych, które są o wiele łatwiej przyswajalne przez organizm i nie dostarczają szkodliwych tłuszczy. I uwaga, najlepsze. Wykluczenie mięsa z diety nie równa się z nabyciem anemii! Szok!
Zwierząt nie chcesz zabijać, ale rośliny to już bez oporu?
Bo przecież jak zrywasz pomidora z krzaka to on piszczy, wrzeszczy i ci się wyrywa z ręki (pomińmy przykłady zaobserwowane w Sausage Party). Ale co kraj to obyczaj.
No ale to tak w ogóle nie jesz mięsa?
Hm… mówię wszystkim, że nie jem mięsa, a tak naprawdę przychodzę do domu, wyjmuję z lodówki paczkę kabanosów i pogryzam je smażąc trzy kotlety na obiad. „W ogóle” znaczy, że w ogóle. Brak odstępstw od wyjątków, nawet w święta czy na niedzielnego schabowego.
Ale jesz ryby?
Jak ostatnio sprawdzałam, to wegetarianie nie jedzą mięsa. Ryba to zwierzę żyjące w środowisku wodnym. Zwierzę to mięso. W jaki sposób jedno miałoby wykluczać drugie? Nawet Wikipedia jest tego samego zdania. Ale jak widać niektórzy potrzebują się upewnić, bo w końcu dla Kościoła ryba nie jest mięsem, skoro można ją jeść w piątek. I niestety, ale w większości przypadków, gdy poprosisz o wyżywienie wegetariańskie, zaserwują ci rybę, a w co bogatszym menu dostaniesz owoce morza.
Ja to bym chyba nie dał rady…
Na szczęście to ja jestem wegetarianką, a nie ty, więc się nie musisz martwić, że nie podołasz temu zadaniu. Można mnie tylko podziwiać za niekończące się pokłady wytrwałości :D
A co ty będziesz gotować mężowi, jak już go znajdziesz?
A co to, Bozia mężowi rączek nie dała? Jak będzie chciał sobie zjeść golonkę, to sobie zrobi golonkę. Dziwnie się utarło w społeczeństwie, że żona króluje w kuchni. Ja przy otwartym ogniu na kuchence to mogę co najwyżej spalić garnki i wywołać pożar. Chyba nikt nie chciałby jeść takiego obiadu... XD
A co ty w takim razie jesz?
Mam dwie odpowiedzi na to pytanie. Jeśli ktoś jest szczerze zainteresowany tematem i zgłębia informacje, mówię prawdę. Są miliony rodzajów kaszy, każda lepsza od drugiej. Ryż, mimo że pochodzi z Chin, jest produktem ogólnie dostępnym. Makaron z sosem zna każdy. A z tych bardziej skomplikowanych? Ciecierzyca, soczewica, cieciorka, humus, soja… Każdy rodzaj owoców i warzyw. Ale gdy mam dość kolejny raz się powtarzać, mam taką jedną standardową odpowiedź: jem trawę. A w zimie siano.
... jeszcze książkoholik.
No ale po co ty tyle czytasz?
Hm… a po co ty oddychasz? Po co ty przeglądasz piąty raz te same posty na Facebooku? Bo lubię i jest to mój sposób na spędzenie wolnego czasu. Bo wbrew pozorom czytanie nie gryzie, a jedna przeczytana książka nie tworzy komórek rakowych w twoim mózgu. Niektórzy ludzie po prostu traktują to jako rozrywkę.
Ale wiesz, że niedługo wychodzi film?
No i co z tego? Najlepiej upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i najpierw przeczytać książkę, a potem wybrać się do kina na film. Można sprawić sobie podwójną przyjemność. Najpierw przeżyć niesamowitą historię na papierze, a potem na kinowym ekranie z ładnymi aktorami w rolach głównych <3.
To nie jest możliwe, że tak szybko czytasz, musisz oszukiwać!
Bo to przecież jakaś anomalia, że czytając średnio dwie strony na minutę, jesteś w stanie przeczytać 300 stronicową książkę w ciągu jakichś 3 godzin. I uwaga, najlepsze. Wcale nie musisz przy tym omijać wszystkich opisów! (Chyba że mówimy o Sienkiewiczu, wtedy obowiązują inne prawa xd).
Po co kupujesz tyle książek?
Odpowiedź prawidłowa; bo je czytam. Odpowiedź zmanierowanego książkoholika; bo ładnie wyglądają na półce. Opcja numer trzy; bo nie mam na co innego pieniędzy wydawać. Niepotrzebne skreślić.
Kupując i czytając tyle książek, marnujesz papier.
A ty czym sobie wycierasz tyłek? Myślę, że raczej nie papierem.
Mam nadzieję, ze podobał się wam inny sposób spojrzenia na temat książkoholizmu i wegetarianizmu. To dopiero kropla w morzu, także jeśli mielibyście poczytać więcej o moich frustracjach to piszcie, chętnie przygotuję kolejną część :D.
I pamiętajcie, że klub wegetarian wciąż rekrutuje nowych członków, a książkoholikiem zawsze można zostać. Tylko uważajcie, to przepaść bez dna.
Ten post nie miał na celu nikogo urazić.
#gorzkie_żale
Widzę, że mamy to samo zdanie dotyczące Sienkiewicza xD
OdpowiedzUsuńOj, tak chciałabym kolejną część! Genialnie spojrzałaś na temat.
OdpowiedzUsuńMimo że nieszczególnie uważam się za książkoholika i takie pytania mnie jeszcze w życiu nie spotkały. Ale cóż, jak widać każdy ma własne przekonania i prawa jednych rządzą się tym, żeby realizować się w tym, co się kocha, a drugich tym, żeby dokuczyć tym pierwszym, bo sami właściwie mają gorzej. Jak ktoś nie ma życia, durne pytania ciągle przychodzą mu do głowy, trzeba to przeżyć.
PS. Sausage Party zostało stworzone przez Iluminatów, ziemniak naprawdę piszczy jak go obierasz!
Pozdrawiam,
Iza z Heavy Books
Dużo się zgadzamy. Co prawda nie jestem wegetarianką, ale podziwiam osoby, które umieją zrezygnować z mięsa. Jak ja nienawidzę tych komentarzy a'propo czytania. "Boże, ile ty czasu zmarnujesz na to czytanie" to mój ostatni usłyszany i chyba najbardziej znienawidzony. Już nawet nie wchodzę w dyskusje, bo to sensu nie ma. Tylko osoba, która lubi czytać lub ma inną podobną pasję zrozumie. Świetny post. Bardzo miło się go czytało. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu nie jadłam mięsa przez jakieś prawie dwa tygodnie. I to nie z powodu, że sobie powiedziałam, że nie jem, tylko jakoś nie miałam ochoty, nie było też czasu na zrobienie jakiegoś konkretnego obiadu i tak jakoś wyszło. Ale w którymś momencie miałam straszną ochotę na kurczaczka i ziemniaczki i musiałam lecieć do sklepu. Także również podziwiam osoby, które rezygnują z mięsa. :)
OdpowiedzUsuńJestem wege, czytam książki, piszę, słucham disco polo i kocham niemiecki! Dziwni ludzie, łączmy się^^ xD
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w punkt tymi tekstami! Sama także pisałam też o tekstach, które często słyszy wegetarianin i pojawiły się te same. Zawsze mnie rozwala stwierdzenie o rybie, że to nie mięso. Zawsze :) I mam takie samo podejście do mówienia innym, co jem xD Jednym wyjaśniam, a drugim, ze trawę :)
Co do ksiązkoholików, też ze wszystkimi się spotkałam :P
Fajny tekst, uśmiałam się :)
Pozdrawiam serdecznie, Niedoskonała
jestem-niedoskonala.blogspot.com
Wegetarianizm mnie nie dotyczy, za bardzo lubie hamburgery i kabanosy, ale co ksiażkoholizmu się zgadzam. Jak slysze moją babcię "caly dom zaraz zagracisz tymi książkami", "albo porobilabys cos pozytecznego" to mnie coś strzela. Najzabawniej było kilka lat temu jak myślała, że każda książka to lektura szkolna i się dopytywała "a takie diabły (fantastyka to dla niej diabły) to do szkoly?" Jakby czytać można było tylko do szkoły... A jak jej odpowiadam na pytanie typu "po co czytasz te glupoty" niezawodnyn "a ty po co czytasz gazety pelne pseudogwiazd i bezsensownych porad" to milknie :D
OdpowiedzUsuńHaha pamiętam jak dwa miesiące nie jadłam mięsa i pół rodziny się srało że jak tak można, co ja jem, przecież jak to tak kotlecika od babci nie zjeść. A co do anemi. Jem mięso i jakoś mam anemie, niedobory hemoglobiny i krwinek czerwonych. Czy ludzie nie mogą po prostu zająć się sobą i dać innym spokój?
OdpowiedzUsuńJestem "nieideową" wegetarianką (mięso mi straszliwie nie smakuje, poza takim bardzo przetworzonym jak parówki, które czasami zjem, aczkolwiek niechętnie, nie mam jednak nic do zwierząt i jedzenia ich) i książkoholikiem, ale sobie nie ponarzekam, bo większość mojego środowiska to wegetarianie, no i studiując polonistykę trudno obracać się wśród ludzi, którzy nie czytają. Raz spotkałam taką dziewczynę z filologii, co powiedziała mi, jak to ona nie lubi czytać. Stałam chwilę w szoku, tuląc moich sześć lektur na następne zajęcia, i to była nasza ostatnia rozmowa :P Ogólnie nie czytasz - spoko. Dziwisz się, że ktoś czyta - chyba jesteś trochę głupi.
OdpowiedzUsuńHah, jak ja Cię rozumiem :D
OdpowiedzUsuńU mnie dosyć często pojawia się pytania "Yyyy, nie jesz mięsa? Ale kurczaka jesz, prawda?". Bo kurczak to nie mięso, no nie? Nie wiem czy ta pokrętna logika bardziej śmieszy, czy jednak wkurza.
Wychodzę jednak z założenia, że nie ma się co przejmować, Tobie radzę to samo ;)
Co do Sienkiewicza to się zgadzam :d u mnie dosłownie tak samo!
OdpowiedzUsuńA mięsko lubię, ale i tak wybrzydzam i daleko mi do prawdziwego jaskiniowca :D
Super post stworzyłaś! Będą kolejne?
Z książkowymi tekstami jestem już zaznajomiona, a i te wegetariańskie wydawały mi się w miarę znane, ale c'mon tekst o zabijaniu roślin... *Tutaj wstaw sobie minę Deana jak podczas 200 odcinka usłyszał o Destielu* Mówiąc skrótowo najgłupszy tekst ever.
OdpowiedzUsuńKolejna część mile widziana :D
OdpowiedzUsuńDlaczego wszyscy tak nie lubią Sienkiewicza? Mi tam nigdy nie przeszkadzały opisy u niego, całą trylogię mogę po raz szósty przeczytać znowu :D
Wegetarianką nie jestem, kiedyś się z tego naśmiewałam (ale to było w gimnazjum), a teraz czasami sama coś wegetariańskiego ugotuję na obiad :) Chociaż "mienso" to podstawa jednak w moim jadłospisie ;)
Naśmiałam się jak głupia, a potem uświadomiłam sobie, że większość tych pytań zadano również i mi :)
OdpowiedzUsuńhttp://oddychajaca-ksiazkami.blogspot.com/2018/02/recenzja-morderstwa-w-orient-expressie.html
Kocham te odpowiedzi :D
OdpowiedzUsuńSama jestem wegetarianką od kilku lat i zadziwia mnie że mimo iż żyjemy w XXI wieku ludzie nadal traktują to jak dziwactwo i pytają "To co ty jesz?". Bo przecież poza męsem nie ma już innych produktów bogatych w potrzebne człowiekowi do życia składniki. Też często odpowiadam że "jem trawę" , bo niekiedy strasznie mnie już takie pytania irytują. I jeszcze to że jak mam gorszy dzień, słabiej się czuję to "na pewno przez to że nie jesz mięsa i pewnie masz anemię" :D Litości..
Zostawiam obserwację i czekam na jaąś kolejną część :)
Zamierzam zostać wegetarianką, ale nie za bardzo wiem jak się do tego zabrać i jak już mówię, że chcę to ludzie robią mi tego typu wykłady :D o tym mężu też:D A to zdanie: "Ja przy otwartym ogniu na kuchence to mogę co najwyżej spalić garnki i wywołać pożar" :)Tym zdaniem wygrałaś i totalnie się z tobą utożsamiam! A jeśli chodzi o czytanie niestety...te pytania są naprawdę wkurzające!
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
To było świetne! Bardzo poprawiłaś mi humor <3
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
Szczerze się uśmiałam! :D jesteś super! I post jest super! :D
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie wypowiem się na temat czytania :) Wielu moich znajomych nie czyta książek, nie rozumie tego. Uważa, że kupowanie książek, to tylko zbędny wydatek. A co najważniejsze, nikt nie traktuje tego jako pasji. Dla mnie czytanie właśnie jest taką pasją, uwielbiam to, uwielbiam kolekcjonować książki. Czasami czuję się niezrozumiana, czasami nie mam z kim porozmawiać na temat tego co ostatnio przeczytałam, o nowościach wydawniczych. Szkoda, że tak jest. Szkoda, że jest tak wielu ludzi, którzy patrzą sceptycznie na kogoś kto czyta. Jednak najważniejsze jest to, ze to lubię i dzięki temu jestem szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńNiestety, na temat wegetarianizmu nie mogę się wypowiedzieć. Nie jestem wegetarianką. Zawsze staram się być tolerancyjna, uczę się tego codziennie. Staram się zrozumieć inne wyznania, kultury, inne pasje, nawyki żywieniowe, inny ubiór, staram się dowiedzieć coś na ten temat, nim wyrażę jakąkolwiek opinię.
Bardzo mobilizujący wpis. Dający do myślenia. Brawo :)
A ja jeżdżę rowerem i to też jest dla niektórych "dziwne", no bo jak to bez samochodu? Zawsze znajdzie się ktoś kto ma jakieś "ale" do naszego życia i spraw, które zupełnie nie powinny tej osoby obchodzić. Taka ludzka natura ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Taki buntowniczy, ale mający w sobie wiele prawdy. ♡
OdpowiedzUsuńJa zawsze optymistycznie reaguję, kiedy dowiaduję się, że ktoś jest wegetarianinem. Mam takie "Wow. Ale fajnie." I zawsze wypytuję taką osobę o szczegóły, chłonąc jej odpowiedzi. Jak dla mnie nie ma w tym nic dziwnego czy wręcz oburzającego.
Z tymi książkami to szczera prawda. Sama wiele razy słyszałam te irytujące pytania i aż mnie oczy bolały od przewracania nimi. Chociaż przyznać muszę, że nikt nigdy nie znegował moich zainteresowań. Jeśli już to przyjął je z grobową miną. Heh. Lepsze to niż jakieś głupie wypowiedzi. Ja również nie narzucam innym konieczności czytania i nie zarzucam ich w rozmowach tylko tematyką książkową, jeśli wiem, że dana osoba niezbyt się z książkami lubi. Grunt to odpowiednie podejście. Zdarza mi się, że słyszę od rodziny "po co ci kolejna książka?" albo "kupiłabyś sobie w końcu coś innego, a nie tylko te książki i książki", ale zawsze znajduję dobre argumenty. Niekiedy jednak takie zdanie mnie otrzeźwia i przypominam sobie, że mam jeszcze wiele nieprzeczytanych książek na półce, więc zakup kolejnej nie jest mi tak niezbędny.
Pozdrawiam ciepło;*
Miło mi <3
UsuńJa się nawet zbyt nie chwalę, że jestem wege. Najczęściej to wychodzi w sytuacji, gdy ktoś pyta, czy chcę szynkę, kurczaka, kotleta etc. Wtedy mówię grzecznie, że dziękuję. Ale nie, temat się nie kończy. Wtedy pojawia się pytanie "dlaczego". A po udzieleniu odpowiedzi "jestem wegetarianką" pojawia się osąd, bulwers i ogólne niezrozumienie, że jak to tak można
Mam podobnie! Jak wiem, że ktoś nie czyta, to nie nawracam, nie namawiam. Zawsze znajdzie się inny temat do rozmowy. Szkoda tylko, że często ktoś sam prosi i zagaja temat książkowy, a potem zarzuca jednym z tych sztampowych tekścików
Również pozdrawiam ;)
Wegetarianizm to nie moja bajka, ale niech kazdy je jak mu się podoba :) a co do tekstów na ksiazkoholika, to dodalabym jeszcze: "po co czytasz, nie nudzisz się przy tym?" :D
OdpowiedzUsuńO wegetarianizmie się nie wypowiem, bo w temacie nie jestem. Jeśli zaś chodzi o książkoholizm to trafione w punkt! Na szczęście osobiście spotkałam się tylko z pytaniami "po co ci tyle książek?" Czasem aż ciśnie się na usta odpowiedź by w mieć czym w piecu rozpalać, jednak tak szybko jak przychodzi, tak szybko również odchodzi. Grzech nawet o tym myśleć :D Ale często na forach czy ogólnie w internecie powyższe pytania są normą. Najgorsze są dyskusje ludzi nie czytających. Hitem jednak jest "nie szkoda ci czasu na czytane?" lub "ja nie mam czasu na czytanie". No jasne, że nie, skoro całe dnie siedzi się i wdaje w dyskusje w internecie na wszelkich forach -.- Myślę, że to temat rzeka niestety :)
OdpowiedzUsuńJest odmiana wegetarianizmu, która pozwala jeść ryby:) Ichtiwegetarianizm. Ale to nie wegetarianizm.
OdpowiedzUsuńSama jem mięso, bo lubię, ale poza bliską koleżanką, która zna moje poczucie humoru, nie śmieję się z wegetarianizmu. Rozumiem, że ktoś po prostu nie chce czegoś jeść. W końcu mamy wolny kraj i wolność decyzji.
Wiem, że jest taka odmiana. Ale wtedy się mówi "jestem ichtiwegetarianką" czy jakkolwiek inaczej. Wegetarianizm z definicji odrzuca ryby. A jego odmian jest pełno. Weganizm też jest jedną z nich
UsuńJa jestem z tych mięsożernych ale dla nie to nie m różnicy co kto je czy czyta. Jeśli ktoś nie chce jeść mięsa to niech nie je, nie każdy lubi to samo. Nie trzeba go przez to dyskryminować czy patrzeć krzywo. To samo jest z książkami, skoro ktoś nie lubi czytać to nie musi zadawać pytań w stylu ''Po co tyle czytasz, ja bym nie dał rady" Nikt mu nie karze czytać. Żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo robić to co lubi :
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Wegetariańskie jedzenie jest mniam. Sama nie jestem wegetarianką, ale bardzo często sięgam po dania w których nie ma mięsa. :) Bardziej mi smakują.
OdpowiedzUsuńA co do książek, mnie co prawda nikt nie pyta, po co mi tyle książek, ale odpowiedź na pewno by brzmiała "bo ładnie wyglądają na półce" :D Gdybym nie chciała, żeby mi stały i wyglądały, to mogłabym tylko wypożyczać z biblioteki, albo czytać same e-booki. ;)
Szczerze Ci powiem,że ja chyba w życiu nie miałam takich problemów i chwała Bogu! Wegetarianką nie jestem, mięsko życiem <3 ale jakoś w moim otoczeniu jest pełno wegetarian, podziwiam ich.
OdpowiedzUsuńA co do książkoholizmu - jestem w klasie humanistycznej, to każdy czyta i jest to raczej mile widziane.
Chyba mam szczęście w życiu :)
Nigdy się nie zmieniaj, zwłaszcza pod wpływem innych, którzy to "zawsze wiedzą lepiej". Bycie sobą i posiadanie własnego zdania to w dzisiejszych czasach cecha wręcz na wymarciu.
OdpowiedzUsuńŻyczę, byś czytała jeszcze więcej :D
Ewa
https://mybooksandpoetry.blogspot.com/
Kolejną część proszę! <3
OdpowiedzUsuńZ tych najbardziej irracjonalnych to słyszałam jeszcze, że dzieci w Afryce to by nie pogardziły..
K.
Wegetarjanizm jak dla mnie to hm cieżko przyjąci ale jak kiedyś jadłem jakieś danie z ziemniakami oraz serem zółtym toaż zakochałem się w tym daniu i pomyślałem że nie jest aż tak ciężko zjeść coś bez mięsa.
OdpowiedzUsuńNie jem mięsa od kilku miesięcy i dobrze mi z tym :) nigdy za mięsem nie przepadałam, doszły względu etyczne i... nikomu nic do tego ;) W restauracjach zawsze można znaleźć cos bezmiesnego :)
OdpowiedzUsuńNice weblog right here! Also your web site so much up fast!
OdpowiedzUsuńWhat web host are you the use of? Can I am getting your associate hyperlink to your host?
I want my site loaded up as fast as yours lol
Rośliny tak samo czują i dbają o swoje młode jak zwierzęta. Jedyne, że nie okazują cierpienia. To tak jak wybrać mordowanie niemowy bez oczu zamiast zdrowego człowieka. Przecież nie będzie krzyczał i nie zobaczę w jego oczach strachu ani cierpienia...
OdpowiedzUsuń