Wieczór do którego każdy
odlicza dni, prawda?
Temat studniówki majaczył mi
gdzieś z tyłu głowy przez cały okres szkolnej edukacji. Potem nadeszło liceum,
pierwsza, druga klasa. Dopiero w trzeciej impreza jakoś zyskała na powadze.
Rozpoczęły się przygotowania; polowanie na sukienkę, pościg za butami, łowy
biżuterii...
Już miałam wpaść w panikę, bo wybrałam sobie bardzo modny kolor w
tym sezonie – bordowy. Wszystkie panie w sklepach uparcie twierdziły, że ta
barwa jest odpowiednia dla kobiet w podeszłym wieku i nie ma bata, że znajdę
coś dla siebie. Na szczęście nie miały racji i udało mi się wypatrzeć idealną
sukienkę, dokładnie taką, jaką chciałam. Z małym problemem. Nie było mojego
rozmiaru. Pani miała zamówić, nie zamówiła. Nie chciałam pogodzić się z
porażką, więc innymi drogami i tak zdobyłam sukienkę. W międzyczasie udało mi
się znaleźć całkiem wygodne szpilki i biżuterię. Nawet kupiłam lokówkę, by móc
samodzielnie zrobić się na bóstwo!
W dzień balu wszystko szło
po mojej myśli. Fryzura została zrobiona, twarz namalowana, kolczyki i
naszyjnik ubrane, a sukienka założona. Pozostało tylko jechać do opery i dobrze
się bawić.
Zaczęło się od ogłoszeń
parafialnych, podziękowań dla nauczycieli, hejnału krakowskiego (wtf, nie mam
pojęcia dlaczego) i poloneza pokazowego. Później my sami zaczęliśmy swą podróż w
takt poloneza po wyłożonych czerwonym dywanem schodach opery. Oczywiście
walczyłam z butami i sukienką, by tylko nie zaliczyć gleby jeszcze przed
kolacją. W dziwny sposób mi się to udało, choć polonez wypadł koszmarnie. Potem
był toast, krótkie życzenia z panią od matematyki i wychowawczynią. No i jedzenie!
Na zdjęciach klasowych w
szpilkach jeszcze wytrzymałam. Przy robieniu indywidualnych już ledwo stałam,
ale po sesji do stolika wracałam z butami w ręce. Cisnęłam je pod stół i nie
zaglądałam do nich do rana.
Tańcom nie było końca. W
takt Eda Sheerana szli wszyscy, Alvaro Soler podbijał serca, a także ku mojemu
największemu zaskoczeniu, piosenki, które na podstawówkowych zabawach zawsze
uchodziły za lamerskie, tutaj zbierały największą publiczność. A co lepsze,
wszyscy znali ich słowa! Oczywiście nie obyło się bez dram, ale to chyba
normalka.
Nie minęło od studniówki
zbyt wiele czasu, a ja już wiem, że dziś zrobiłabym wiele rzeczy inaczej.
Skróciłabym sukienkę, poszłabym w trampkach i wzięłabym więcej wódki (XD).
To jest moja historia. A co
mają do powiedzenia najpopularniejsi autorzy książek młodzieżowych?
Elizabeth Craft
Nie znam tej pani, nigdy nic
od niej nie czytałam, albo mam tak potężną sklerozę, że tego nie pamiętam.
Chociaż skłaniam się bardziej do tej pierwszej opcji. I mówiąc szczerze, po
przeczytaniu tego krótkiego opowiadania raczej nie sądzę, bym chciała zawrzeć z
tą panią bliższą znajomość.
Autorka stworzyła tak
niesamowicie negatywną główną bohaterkę, że nie mogę wyjść z podziwu. Tej lasce
kompletnie nic nie pasuje, wszystkiego nie cierpi i neguje co popadnie. Do tego
szybko przechodzimy od totalnego negatywu do skrajnego pozytywu i
cukierkowości. A konkluzja? No niby jakaś była, ale taka troszkę z czapy
wyjęta.
Cecily von Ziegesar
Z tą panią nie widziałam się
od czasów mojej Plotkary. Z jednej
strony miły powrót do mojej ukochanej serii, ale z drugiej też ogromny zawód.
Nie mam pojęcia, co działo się w tym opowiadaniu. Czy to tylko ja, czy ono po
prostu samo z siebie jest tak niesamowicie chaotyczne? Autorka chyba powinna
napisać do niego jakąś legendę, bo nie ogarniam tej kuwety. A kurczę, lubię tę
panią! No i niestety troszkę się zawiodłam.
Holly Black
Tytuł mi się podoba. I to
tyle. A jedno słowo, którym można określić całą historię? Po-je-ba-ne.
Przepraszam, ale to po prostu najlepiej oddaje to, co tam się działo. Przecież
to była istna orgia! *tu-wstaw-przerażoną-i-zdegustowaną-minkę*. W dodatku
opisana w bardzo nieskładny sposób.
Sarah Mlynowski
No, w końcu trafiłam na coś przyzwoitego!
A nawet na coś fajnego. Historia w opowiadaniu tej autorki jest bardzo prosta,
schematyczna i prawie jak wyrwana z pierwszego lepszego filmu dla nastolatków,
ale jest dobrze napisana i przyjemnie się ją czyta. To taki typ opowiadania,
które każdemu przypadnie do gustu, bo jest dość uniwersalne. Oczywiście
kierowane do dziewczyn, ale rozumiecie, o co mi chodzi.
Billy Merrell
Wait, czy to opowiadanie ma
tylko 3 strony? A, nie, nawet nie! Dwie + jeden akapit zahaczający o trzecią.
Adrienne Maria Vrettos
Pozwólcie, że to konkretne
opiszę wam dość obrazowo. Główna bohaterka w ogóle nie ma zamiaru iść na bal,
nie ma biletu, sukienki, butów… nic. Bo po prostu tam nie chce być. W wieczór
imprezy mama dzwoni do JEJ BRATA i mówi mu, że dziewczyna ma iść na bal. Nasza
bohaterka upewnia się, czy na pewno tak ma być, bo przecież rozmawiały o tym,
że nie idzie. Pięć sekund później uznaje, że skoro mama każe, córka musi. A
morał tej historii jest taki… no właśnie, jaki? Bo jakoś go nie widzę w
opowiadaniu.
Daniel Ehrenhaft
No, to się rozumie! Ojciec
stoi w obliczu posłania córki na bal maturalny i nie chce, by popełniła ona
błędy, których potem może żałować. Z tego powodu opowiada jej historię swojego
balu, na którym wydarzyło się wiele ciekawych rzeczy. Impreza z końca XX wieku
przeplatana świetnym humorem? To właśnie krótkie podsumowanie tego opowiadania.
Aimee Friedman
Okej, jak dotąd to to
opowiadanie podobało mi się najbardziej. Było słodkie, ale nie za słodkie. Było
urocze, ale nie za urocze. Co prawda tytuł troszkę zaspoilerował główny „plot
twist”, ale kurczę, to było takie idealne opowiadanie na idealnym poziomie.
Chyba jednak w większej ilości stron pisarz może się bardziej wykazać, bo ta
historia ma coś koło 20, a nie tak jak inne po mniej niż 10.
Brent Hartinger
No, to ten, to opowiadanie
też było niczego sobie. Było pisane w formie dramatu, więc czytało się bardzo
przyjemnie, a sam jego temat jest interesujący dla czytelnika. No po prostu ta
historia się wyróżnia! (FIY, jest tu wątek LGBTQ).
Will Leitch
Ah, czyli znowu wracamy do
opowiadań z kategorii tych beznadziejnych. Akurat to konkretne wydaje się być
typowym przykładem tekstu omawianego na lekcji języka polskiego, gdzie
uczniowie po kolei dociekają, co autor miał na myśli. Historia zaserwowana
przez pana Leitcha jest zbyt mglista, by móc samemu zorientować się, o co
chodziło. Chyba autor sam nie do końca wiedział, co tak naprawdę chciał tu
zrobić, więc przez kilka stron lał wodę, a całość zakończył tak niemrawo, że
cycki opadają.
E. Lockhart
Historia napisana przez
panią Lockhart jak przeciętna by nie była, przynajmniej niesie ze sobą ważne
przesłanie. A jakby popatrzeć na to opowiadanie pod odpowiednim kątem, to da
się je polubić.
Melissa de la Cruz
Ah, jak dobrze wrócić do
autorki, z której książkami spędzało się wieczory, będąc w podstawówce.
Uwielbiam Błękitnokrwistych! Ale do
rzeczy. Opowiadanie de la Cruz mnie nie zawiodło, ale kurczę, bohaterka, którą
stworzyła, jest głupsza niż przeciętna blondynka z dowcipów.
Libba Bray
Czy ja właśnie przeczytałam
o związku nastolatka z gorylem?! :O
Ned Vizzini
Chyba mi się wyczerpują
pomysły na pisanie o średnich opowiadaniach… Szału nie ma, pośladków nie
urwało. Było okej, ale to by było na tyle.
Lisa Ann Sandell
No! Ta pani to już któryś
kolejny przykład w tej antologii na potwierdzenie tezy, że mało znani autorzy
wypadają lepiej niż ci popularni. To opowiadanie było naprawdę dobre i miało na
siebie pomysł. Stanowiło zamkniętą całość i nie udawało, że próbuje być czymś,
czym nie jest.
Rachel Cohn
Pomieszanie z poplątaniem.
Dużo wątków, mało sensu, wiele przekombinowań i w ogólny rozrachunku
skonfundowanie czytelnika. Albo przynajmniej mnie.
Jodi Lynn Anderson
Skąd ci autorzy biorą
pomysły na tak absurdalne opowiadania? W tym konkretnym przypadku czytamy na
przykład o chłopaku, który ma kurczaka jako zwierzątko domowe i przy jego
pomocy zaprosił dziewczynę na bal…
Leslie Margolis
Haha, no dobra, to
opowiadanie było całkiem zabawne. I nieźle napisane. I zdecydowanie należy do
tych lepszych z całego zbioru.
David Levithan
Co do tego pana miałam spore
nadzieje. I się nie przeliczyłam! Niesztampowy pomysł, który został genialnie
zrealizowany, wątek LGBTQ i ciekawie przedstawione problemy głównych bohaterów.
Naprawdę dobre opowiadanie.
John Green
I teraz punkt główny
programu. Green podołał czy nie podołał? Powiedzmy, że chyba właśnie znalazłam
opowiadanie, które w moim odczuciu wygrywa cały zbiór. Pan Zielony to mój
mistrz, sprostał wymaganiom i napisał opowiadanie, które rzuca dość ciemny cień
na pozostałą dwudziestkę z antologii.
Podsumowując całość Mojego pierwszego balu. Nie czytałam tej
książki na raz, tylko czytałam sobie po jednym, ewentualnie po dwóch
opowiadaniach na posiedzenie. I jak mam być szczera, to ja już niektórych nie
pamiętam, chociaż od lektury minęło zaledwie kilkanaście dni. Oczywiście
wszystkie opinie pisałam na bieżąco po przeczytaniu danego opowiadania.
Pamiętacie może, że była już
kiedyś podobna antologia. Bale maturalne
z piekła czy coś takiego… Nawet sprawdziłam w internetach i okazuje się, że
te dwa zbiory wyszły w tym samym roku. Mój
pierwszy bal o jakiś miesiąc wcześniej…
Jak to w takich zbiorach
bywa, nie wszystkie opowiadania trafią do każdego. Mnie znaczna większość się
nie spodobała, o kolejnych kilku już zapomniałam, ale jest też trochę takich,
które były warte mojej uwagi. Także sądzę, że każdy będzie w stanie znaleźć tu
coś dla siebie.
Morałów można z tej książki
wynieść kilka: po pierwsze, nie bójcie się brać inicjatywy w swoje ręce! Jeśli
macie na oku chłopaka, bez którego nie wyobrażacie sobie studniówki, nie
czekajcie na jego ruch, bo końcowo możecie zostać bez partnera. Po drugie; nie
wybierajcie stroju pod czyjąś presją. To wy macie sobie się w nim podobać, a
nie dwóm ciotkom ze strony ojca. A przede wszystkim po trzecie; studniówka jest
waszą imprezą, więc zróbcie wszystko tak, jak chcecie i zgodnie ze swoim
sumieniem!
Za możliwość przeczytania
książki dziękuję wydawnictwu Jaguar
Fakty objawione:
Tytuł: Mój pierwszy bal
Tytuł oryginału: 21 Proms
Tytuł oryginału: 21 Proms
Autor: zbiorowy
Tłumaczenie: Małgorzata Żbikowska
Tłumaczenie: Małgorzata Żbikowska
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 272
Grubość grzbietu: 2,0 cm
Cena: 34,90 zł
Mobilność: S+ (malutkie, zgrabniutkie)
O jaa, czytałam jedną książkę z motywem balu studniówkowego i będę tego długo żałować, chociaż akurat sam motyw balu nie był zły. Tylko smutny. Dziewczyna chciała iść w trampkach, ale jej przemówiono do rozsądku i ubrała szpilki jak prawdziwa kobieta. A zapowiadało się miło.
OdpowiedzUsuńSama, gdyby dzisiaj miała iść na studniówkę, po prostu bym nie poszła. Ani butów, ani sukienki studniówkowej nie ubrałam nigdy więcej, bo są brzydkie i nie w moim stylu. Tyle mogłam zrobić po swojemu, że poszłam bez pary, bez makijażu i w warkoczu. Było mega nudno. Gdybym wtedy była tak cyniczna jak teraz, skrzyknęłabym ziomków i poszła na jakiś koncert do alternatywnego klubu. Jedyne co było dobre to próby poloneza, bo polonez strasznie lubię pod względem muzycznym i nie mam problemu z tańczeniem go :D
W tym zbiorze też jest gdzieś jakieś opowiadanie, że laska wybrała sobie ładną sukienkę i wygodne buty, ale chłopak jej powiedział, że jej sukienka nie pasuje do jego włosów (chyba?) więc laska kupiła inną. I kazał jej ubrać szpilki, żeby nie wyglądała przy nim na za niską ._.
UsuńU mnie nudno nie było, ale na pewno zrobiłabym sobie inną fryzurę i ubrała krótszą sukienkę! I nie próbowała tańczyć poloneza na szpilkach ;/
Przyjemne, lekkie historie dla każdego. Jedna z przyjemniejszych antologii jakie czytałam :)
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do tej książki, wgl nie przepadam za książkami napisanymi przez więcej niż dwóch autorów. xD
OdpowiedzUsuńFajnie się złożyło z twoim postem, bo akurat wczoraj dostaliśmy pierwsze zdjęcia z naszej studniówki i cały wieczór wspominałam ten wspaniały wieczór. Kuurde, ależ się wybawiłam - i obyło się bez większej ilości alkoholu, piłam tak tylko na lepszy smak. xD Bardzo bym chciała cofnąć się w czasie i przeżyć to jeszcze raz, chociaż wstęp naszego dyrektora i przydługie podziękowania przeróżnym osobom były naprawdę męczące i mam wrażenie że większość bardziej się zmęczyła słuchaniem tych wywodów niż samą zabawą. xD
A drugi dzień spędziłam na spaniu i masowaniu moich obolałych stóp - mimo że szpilki ściągnęłam zaraz po zdjęciach i przebrałam na balerinki to i tak nieźle zaszalałam i nogi mi odpadały. xD Ale było warto! <3
Pozdrawiam! :)
https://recenzjeklaudii.blogspot.com/
Ja właśnie dzisiaj dostałam zdjęcia i sobie przeglądam. Też bym chciała cofnąć się w czasie <3
UsuńHahahahaha twoja opowieść studniówkowa wygrywa wszystko, a raczej jej puenta! ♡♡
OdpowiedzUsuńNaliczyłam 8 dobrych i 3 przeciętne opowiadania, a reszta to jakiś chłam. Nie jest źle w sumie. Słyszałam właśnie, że Green wygrywa cały ten zbiór i w sumie jestem mega ciekawa, co napisał, że aż tak się wszystkim podoba.
Po książkę może sięgnę, kiedy będzie zbliżał się mój czas studniówkowy. Tak na rozluźnienie i odmóżdżenie.
Pozdrawiam ♡♡
A widzisz, starałam się! I długo nad nią myślałam 8)
UsuńGreen to miłość. A to opowiadanie pochodzi z czasów, gdy jeszcze nie był taki sławny, więc chyba przez to jest lepsze XD
Sięgnij przed studniówką! Dowiesz się, czego nie robić XD
To była najlepsza studniówka na jakiej byłam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie oglądam zdjęcia i widzę ... 8)
UsuńKsiążki nie znam, Twoja puenta boska :) Przypomniałaś mi moją studniówkę... matko, kiedy to było... Na szczęście buty miałam ok, wódki dostatek mimo że mieliśmy w szkole, wnosić nie można było, ale moja klasa była odpowiedzialna za radiowęzeł i tam przemycaliśmy wcześniej i chowaliśmy w... głośnikach :) Bo przy wejściu na studniówkę sprawdzali nas :)
OdpowiedzUsuńHitem było to, przez chwilę podczas imprezy jeździłam na rolkach :) Nasza klasa robiła program artystyczny i przebieraliśmy się za nauczycieli różnych przedmiotów a to był wf :)
U mnie oficjalnie też nie można było, ale nieoficjalnie jak ktoś wniósł tak, że nie było widać, że to wódka, to przymykali oko xD
UsuńTeż bym chciała mieć tak ogarniętą klasę, by móc zrobić podobne parodie XDD
U nas jak znaleźli to się nie dało wnieść, stąd nasz plan :)
UsuńNie wierzę, że by Wam się nie udało - fajna muzyka, ciekawe stroje i naprawdę będzie kupa śmiechu :) Do dyrektorów mieliśmy np. piosenkę Było nas trzech, w każdym z nas inna krew.... - nawet nauczyciele mieli radochę kiedy byli przedstawiani
Dobrej zabawy już teraz życzę! :)
Na koniec imprezy tylko niespodzianka pod stołami i tona pustych butelek XD
UsuńMoja klasa jest dziwnym zbiorem jednostek, a nauczyciele są jeszcze dziwniejsi. Trudno stwierdzić, czy by było to dla nich zabawne, czy raczej mielibyśmy przesrane do matury :s
Butelki tajniacko wynosili rodzice, którzy zajmowali się poczęstunkiem :)
UsuńAha - to racja, lepiej nie ryzykować :D
No nie wiem czy przy tylu słabych opowiadaniach jest sens sięgać po tę książkę...może kiedyś w wolnym czasie. ;) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz sięgnąć tylko po te najfajniejsze i ominąć te słabe :D
UsuńStudniówka u mnie za niecały rok, czyli jeszcze dużo czasu. Chociaż minie on bardzo szybko, ja to wiem :D
OdpowiedzUsuńO tej książce słyszałam, ale jak widzę jest o wiele bardziej rozległa pod względem tematów. Może kiedyś! https://pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com/2018/03/swiato-ktore-utracilismy-opinia.html
Zacznij już sukienki szukać, zaufaj mi! Potem twoje koleżanki będą biegać w stresie, a ty będziesz się z nich śmiać XD
UsuńStudniówka dla wielu osób "bal życia" i u mnie było podobnie. Dziewczyny wariowały, ciągle o tym rozmawiały a mnie ten temat wychodził bokiem. Niestety nie było mi dane tego doświadczyć, bo tydzień przed studniówką miałam ogromną tragedię rodzinną. Sukienka wylądowała w koszu - wymyśliłam sobie, że zgłoszę się u krawcowej, która uszyje mi wymarzoną sukienkę. Finalnie wyszedł taki koszmarek, że swoją drogą dobrze, że nikt tego nie widział. Buty natomiast mam do dzisiaj :D Nigdy nie doczekały się debiutu w towarzystwie, ale wierzę, że jeszcze kiedyś będzie okazja do ich założenia. W sumie to nie ubolewam nad tym, że tak wyszło, bo nie zależało mi na studniówce. Po za tym oglądając płytę dvd, klasa (nie wszystko wiadomo, ale spora część) przesyła mi pozdrowienia :) Naprawdę to było tak miłe, że oglądając to leciały mi łzy :) Choć minęło już tyle lat, dalej na wspomnienie o tym krótkim fragmencie, usta same układają mi się w uśmiech :)
OdpowiedzUsuńCo do książki, to jestem pewna, że nie przeczytam. Nie lubię takich krótkich opowiadań, szczególnie tematycznych. Bo w opowiadaniach najgorsze jest to, że jak już się wciągnę, to one się kończą. Zresztą temat studniówkowy też nie szczególnie mnie pociąga, więc myślę, że wiele nie stracę :)
Przykro mi, że tak się sprawy ułożyły, ale dobrze, że nie żałujesz. A właśnie z obawy przed koszmarkiem, który wyjdzie z wymarzonej sukienki ja bardzo nie chciałam szyć kreacji specjalnie na tę okazję. Cholernie się bałam, że moja wizja zostanie niezrozumiana i wyjdzie klops xd
UsuńNie przepadam za opowiadaniami, o wiele bardziej wolę dłuższe historie, ale akurat tego zbioru jestem bardzo ciekawa. Mam nadzieję, że się w niego jak najszybciej zaopatrzę. :)
OdpowiedzUsuńJa bylam na kilku studniowkach i kazda wspominam bardzo milo :)
OdpowiedzUsuńA od opowiadań wole zdecydowanie dluzsze historie
U mnie studniówka dopiero za 3 lata, więc jak na razie mam jeszcze spokój XD a twoja recenzja tak bardzo mi się spodobałam, że przeczytałam 2 razy <3 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPodsumowanie Twojej historii to kubek w kubek podsumowanie mojej studniówki. Skrócenie sukienki, zdecydowanie. Trampki, o tak. Wódka, musowo. :D
OdpowiedzUsuńDobra recenzja, ale jakos nie ciągnie mnie do tej książki. Zresztą hm... z tych autorów to tylko Tę od Plotkary znam także tym bardziej by mnie nie wciągneło.
OdpowiedzUsuńPodrugiejstronieokładki
Ten zbiór czeka na mojej półce na przeczytanie. Nie mam w stosunku do niego zbyt wygórowanych oczekiwań i po Twojej recenzji widzę, że słusznie. Przynajmniej się nie rozczaruję ;)
OdpowiedzUsuńRead With Passion
Chętnie by przeczytała, choć moja studniówka już dawno za mną. ;)
OdpowiedzUsuńDostałam propozycję zrecenzowania tej książki, ale jakoś mnie ona nie zaciekawiła. No i raczej nie przepadam za opowiadaniami. Niedawno teź miałam studiówkę i jej tematu mam zdecydowanie dość.
OdpowiedzUsuńbiblioteka-feniksa.blogspot.com
Ja bylam na dwoch studniowkach i swietnie sie bawilam.. chociaz z biegiem czasu zdecyoqalabym sie na inne sukienki ;p
OdpowiedzUsuńStudniówka, tak jak i bal weselny, musi należeć do królowej balu! ;-) Jednak myślę, że najważniejszą kwestią jest to, z kim na ten bal się udajemy i bez przyjaciół zabawa już nie będzie taka udana.
OdpowiedzUsuńMoja studniówka była 13 lat temuuu..., od opowiadań wolę dłuższe historie - mam niedosyt treści.
OdpowiedzUsuńStudniówka ile to już lat minęło 😎
OdpowiedzUsuńW sumie ciekawy pomysł na książkę
OdpowiedzUsuńŚrednio lubię zbiorcze książki, ale bardzo mi się podobają Twoje zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńCo do studniówki ja byłam, wydałam ogrom pieniędzy (sama impreza była niezłym wydatkiem, bo 750zł) i żałuję. Jak na taką imprezę mocno przereklamowane wydarzenie. Z perspektywy czasu myślę, że wolałabym te pieniądze wykorzystać inaczej, przykładowo kupić aparat ;)
Dziękuję <3
UsuńŁo matko, to co wyście tam mieli? Kawior na przekąski i kieliszki z kryształków Swarovskiego? :O