I
zapewne znowu będę tą, która wyjdzie przed szereg.
Pamiętacie
moją mało pochlebną opinię o Dziedzictwieognia? Z uwagi na moją miłość do pierwszych dwóch tomów, nie dałam się tak
łatwo zrazić i z jeszcze większą ciekawością sięgnęłam po Królową cieni. Liczyłam na zrehabilitowanie się autorki i powrót
serii na dawne tory, a wyszło to nie do końca tak, jakbym tego chciała. Za to
rozczarowanie było dla mnie zagwarantowane.
Ciąg
dalszy recenzji może zawierać śladowe nawiązania (tj spoilery) co do treści
poprzednich tomów.
Cealena
już nie jest Cealeną. Powraca do Adarlaanu jako Aelin, chociaż tylko ona w
duszy wie, że tak jest, i kilkoro ludzi wokół niej. „Służbowo” ciągle
przedstawia się jako Zabójczyni i panna Sardotien, zaś prywatnie, po godzinach,
wykorzystuje swoją nowo odkrytą siłę, by walczyć o odzyskanie swojego
królestwa.
Królową cieni mogę podzielić na dwie połowy, zadziwiająco sobie równe.
Ta pierwsza stanowiła dla mnie przedłużenie męczarni z Dziedzictwa ognia. Czyli ponownie; nic nie wnosiła, składała się z
nic nie znaczących dialogów, rozmów i scen, które zatykały dziury i miały
znaczny wpływ na końcową objętość książki. Za to ta druga, ta druga!
Dziedzictwo ognia było złe. Zanotowałam tam znaczny spadek formy i miałam
co do niego kilka sporych „ale”. Złą passę Maas kontynuuje w pierwszej połowie Królowej. Ponownie nic nie ma sensu,
wprowadzane wątki zupełnie nie mają na nic wpływu i te durne wiedźmy tylko
wytrącają człowieka z równowagi. A potem… Zaczynasz rozumieć, że decyzje pani
Maas nigdy nie są pozbawione rozsądku. W drugiej połowie wszystko zaczyna
nabierać kształtu i wskakiwać na swoje miejsce. Nagle półtorej powieści będącej
bezsensownym bełkotem nabiera sensu i stanowi łącznik, bez którego nie można
się było obyć.
Maas
zaczęła stawiać na relacje. Całe Dziedzictwo
ognia skupiało się wokół Cealeny i Rowana, Królowa cieni tylko to kontynuuje. Autorka poświęciła więcej
miejsca i zadała sobie więcej trudu, aby określić uczucia, którymi siebie
darzą. Dalej nie jestem za tym, aby tych dwoje skończyło razem jako para, ale
teraz jestem o krok bliżej do zrozumienia tej decyzji autorki niż wcześniej.
Za
to o relacji Aelin i Aediona powiedzieć nie mogę, że została przekonywująco
pokazana. To rodzina, kuzynostwo. Od biedy patrząc na ich obecną sytuację można
potraktować ich zachowania jak typowe dla brata i siostry. Jednak… coś nie
wyszło. Ich rozmowy i myśli na temat siebie nawzajem nie przypominały braterskich
uczuć. To miało wydźwięk starego i doświadczonego małżeństwa, które przechodzi
kryzys, nie może się ze sobą dogadać i przestaje aprobować swoje wybory. Do tego sam Aedion… czy tylko mnie tak
strasznie irytował przez te 850 stron?
Rzecz,
przy której na moje usta wypełzł uśmiech, dotyczy Rowana. Autorka przez tyle
stron kreowała go jako silnego i niezależnego mężczyznę, wojownika z krwi i
kości, brudnego dzikusa, nieprzejmującego się prozaicznymi rzeczami, walczącym
z poświęceniem dla wyższego celu. A tu wpada nagle taki Tarzan do mieszkania
Aelin, śmierdzi jak nie wiadomo co i zostaje zagoniony do łazienki. Zderzenie
świata poznanego w Dziedzictwie ognia
z tym, który znamy z wcześniejszych tomów. Wypadło to trochę mało naturalnie i
sztucznie, ale przynajmniej Rowan zyskał moją większą sympatię do swojej osoby.
Schodząc
na tematy mężczyzn w tej powieści… Tradycyjnie nie obędzie się bez Sama, który
chociaż tu nie występuje z przyczyn, hm, oczywistych, to gości we wspomnieniach
wielu bohaterów i jest tematem rozmyślań Aelin. W nowelkach, w których pierwszy
raz poznajemy jego postać, nie zapałałam do niego sympatią, wręcz go nie
lubiłam. A teraz? Zaczęłam za nim tęsknić i teraz żałuję, że spotkało go to, co
go spotkało.
Doriana
kiedyś też nie lubiłam. Potem to się zmieniło, a na końcu Dziedzictwa ognia stało się wiadomo co. I… W Królowej cieni mogłoby być go trochę więcej! Tak samo jak i Chaola…
Brakowało mi towarzystwa tych dwojga, co z jasnych powodów nie mogło mieć
miejsca. Jednak tak to już jest. Gdy masz czegoś pod dostatkiem (patrz Szklany tron i Korona mroku) zaczynasz to doceniasz dopiero, jak to stracisz
(patrz Królowa cieni).
Królowa cieni plasuje się w moim rankingu trochę wyżej niż Dziedzictwo ognia. Maas udało się nawet
mnie zaskoczyć i wprawić w zdumienie, jednak to była mała kropka w morzu ośmiuset
stronicowej powieści, która równie szybko się rozmyła jak się pojawiła. Nie
rozumiem zachwytów nad tym tomem, bo dla mnie jego połowa była zwyczajną
zapchajdziurą, mającą na celu… no co? Dojść z punktu A do punktu B? Szkoda
tylko, że najdłuższa możliwą drogą, nużąc w trakcie czytelnika.
Zobaczymy,
co Maas wykombinowała w Imperium burz.
Mam nadzieję, że wróci chociaż w części na stare tory. A jak nie, to
przynajmniej będę mieć kolejny materiał do plucia żółcią. Chociaż Królowa cieni nie była aż tak soczystym
kąskiem jak Dziedzictwo ognia, by
rozkładać ją tak dokładnie na czynniki pierwsze. Jednak zanotowałam poprawę.
Fakty objawione:
Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 848
Grubość grzbietu: 5,2 cm
Masa: 0,709 kg
Ciężar: 6,96 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 49,99 zł
Mobilność: L+ (ło panie, grube to)
z chęciąbym przeczytała :D Lubie tego typu książki
OdpowiedzUsuńJa zwykle nie lubię, ale również chętnie bym przeczytała ;)
UsuńWłaśnie zabieram się niebawem za 'Królową cieni' bo wczoraj skończyłam 'Dziedzictwo ognia', ale mi w sumie bardzo się podobało.. chociaż zgadzam się, że za mało Chaola i Doriana. Wolałam jak było ich więcej tak jak w pierwszym i drugim tomie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Skryta Książka
Chaola jest jeszcze mniej w Imperium! Chlip chlip. Ale dostanie własną książkę więc może Maas nam to wynagrodzi :D
UsuńNie miałam okazji jeszcze przeczytać książek tej autorki :D Ale chyba najwyższa pora to nadrobić. Dużo pozytywnych opinii krąży na temat tej Pani :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com
No najwyższa! :D
UsuńA ja jestem wyjątkiem, bo nie przepadam i za Rowanem i Za Dorianem - team Chaol forever. Super, żę ma powstać nowa książka tylko o nim. Jeśli chodzi o Aelin to jeśli nie z Chaolem, niech pozostanie sama - taka silna, niezależna kobieta. Piona! Mnie też wkurza Aedion, nie do końca rozumiem jego rolę w tej powieści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Klara z
http://krysiaklaraiksiazki.blogspot.com
CHAOL <3
UsuńTeż nie chcę, żeby była z kimś innym niż Chaol. Z Rowanem to już jej w ogóle nie widzę
Cała seria przede mną jak i autorka. To zdanie piszę dosłownie wszędzie, gdzie zobaczę recenzje jej książek. Mam jednak zamiar nadrobić zaległości w wakacje, chciałabym wcześniej, ale widząc jak są grube, nie dam rady :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Ta autorka zaraz mi wyskoczy z lodówki. Czy to znaczy, że w końcu muszę przeczytać jej książki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Jak ci wyskoczy z lodówki to już będzie za późno xd
UsuńNie przeczytałam recenzji, ponieważ dopiero skończyłam pierwszy tom, a nie chcę zrobić sobie spojlerów. Z tego co przeczytałam w ostatnich akapitach nie jesteś z niej zadowolona, muszę się sama przekonać.
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Od pewnego czasu pragnę zapoznać się z twórczością tej autorki... Mam nadzieję, że w końcu znajdę czas :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że ta część spodobała Ci się bardziej. a jak wątek Manon? czarownica wciąż Cię irytuje czy już nie tak bardzo? :D
OdpowiedzUsuńTeraz czytam Imperium i rozdziały z Manon są najlepsze! =hasztag zmienność kobiety XD
UsuńKusi mnie, żeby poznać twórczość tej autorki, ale na razie muszę ogarnąć inne, pilniejsze lektury.
OdpowiedzUsuńOjej, takie grube tomiska?!? Przeczytam :P
OdpowiedzUsuńZaczytanego!
Pierwsze są normalne.... ale i tak nie czujesz czasu, który spędzasz nad nimi xd
UsuńJa jeśli chodzi o tę serię, to należę chyba do mniejszości. Wszyscy zachwycają się Aelin i Rowanem, a ja po prostu ich nie lubię :D Za to uwielbiam Manon (której wątek wreszcie się rozwinął w tej części) i Doriana <3 "Królowa cieni" całkiem przypadła mi do gustu, ale kolejny tom "Imperium burz" uważam za jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńRead With Passion
Nie cierpię tej dwójki razem, ugh! W sensie Rowan jest spoko, ale no, nie z Aelin
UsuńManon! Teraz też ją lubię. I Imperium zdecydowanie u mnie znowu zyskuje miłość, bo mi się mega podobało <3
Tej serii jeszcze nie czytałam, ale zmierzam do tego nieuchronnie XD Nie jestem jednak do końca do niej przekonana
OdpowiedzUsuńPrzekonasz się zaraz po tym, jak spróbujesz. I mam nadzieję, że spodobają ci się pierwsze tomy
UsuńWedług mnie Imperium jest najlepszą książką z tego cyklu, wiem trzymam mocno kciuki, żeby spełniło twoje oczekiwania.:)
OdpowiedzUsuńWedług mnie teraz też :D
UsuńNie czytałam jeszcze tej serii. I jak na razie mnie do niej nie ciągnie.. :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że znowu rozczarowanie. ;/ Może gdyby książka była cieńsza, to nie wydawałaby się taką zapchaj dziurą i jakoś lepiej by wypadła, sama nie wiem. ;)
OdpowiedzUsuńGdyby skrócić ją o 200 stron, to pewnie inaczej bym ją odebrała i miała mniejsze "ale". chociaż i tak nie było źle ;)
UsuńNim utaj wlazłam myslałam "znowu będzie mi zachwalac jakąś cudowną ksiązkę, która zaraz polecę i kupię". Więc wreszcie odetchnęłam spokojnie ( i moj portfel też) bo ten rodzaj literatury jednak mnie nie kręci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiedźmowo :)
Rozumiem, że jestem złym duszkiem na twoim ramieniu, który ci szepcze do ucha "kuptęksiążkę, kuptęksiążkę, potrzebujeszjejnatychmiast"? A dziękuję :D :D
UsuńTa przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, moje klimaty, ale wciąż się waham, czy umawiać się z nimi na spotkanie. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Jeśli to twoje klimaty to jak najbardziej :D
UsuńOsobiście nie przepadam za taką tematyką, ale polecę tą książkę mojemu narzeczonemu, bo on lubi te klimaty.
OdpowiedzUsuńDojście z A do B to bardzo ciekawy wątek o co ci chodzi :D Zwłaszcza w tak cieniutkim tomiku :P Nie no serio, to ja bym już dalej nie czytała, dzięki za przestroge :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Cię rozczarowała. Co prawda przeleciałam tylko pobieżnie wzrokiem po recenzji bo nie chcę spoilerów (jestem po Koronie w mroku). Mam nadzieję, że ja będę mieć inne zdanie i sie nie zawiodę bo dwie pierwsze części są jak na razie fenomenalne! Zobaczymy co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
O twórczości Pani Mass słyszę mnóstwo pochlebnych opinii, a nadal nie jestem przekonana. Chyba jestem jedną, z bardzo nie licznej grupy, która nie przeczytała nic tej autorki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*
No cóż, ja chyba należę do większości, ale dla mnie cała seria zdecydowanie trzyma formę. Uwielbiam zręczne pióro Sarah J.Maas i jej pomysł na fabułę. Przeczytałam, albo dosłownie połknęłam większość jej książek, teraz czeka na mnie jeszcze "Imperium burz" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre