niedziela, 23 kwietnia 2017

Czo ta Sarah J. Maas wyprawia? - "Królowa cieni" | RECENZJA

I zapewne znowu będę tą, która wyjdzie przed szereg.


Pamiętacie moją mało pochlebną opinię o Dziedzictwieognia? Z uwagi na moją miłość do pierwszych dwóch tomów, nie dałam się tak łatwo zrazić i z jeszcze większą ciekawością sięgnęłam po Królową cieni. Liczyłam na zrehabilitowanie się autorki i powrót serii na dawne tory, a wyszło to nie do końca tak, jakbym tego chciała. Za to rozczarowanie było dla mnie zagwarantowane.

Ciąg dalszy recenzji może zawierać śladowe nawiązania (tj spoilery) co do treści poprzednich tomów.

Cealena już nie jest Cealeną. Powraca do Adarlaanu jako Aelin, chociaż tylko ona w duszy wie, że tak jest, i kilkoro ludzi wokół niej. „Służbowo” ciągle przedstawia się jako Zabójczyni i panna Sardotien, zaś prywatnie, po godzinach, wykorzystuje swoją nowo odkrytą siłę, by walczyć o odzyskanie swojego królestwa.

Królową cieni mogę podzielić na dwie połowy, zadziwiająco sobie równe. Ta pierwsza stanowiła dla mnie przedłużenie męczarni z Dziedzictwa ognia. Czyli ponownie; nic nie wnosiła, składała się z nic nie znaczących dialogów, rozmów i scen, które zatykały dziury i miały znaczny wpływ na końcową objętość książki. Za to ta druga, ta druga!

Znalezione obrazy dla zapytania queen of shadows quotes

Dziedzictwo ognia było złe. Zanotowałam tam znaczny spadek formy i miałam co do niego kilka sporych „ale”. Złą passę Maas kontynuuje w pierwszej połowie Królowej. Ponownie nic nie ma sensu, wprowadzane wątki zupełnie nie mają na nic wpływu i te durne wiedźmy tylko wytrącają człowieka z równowagi. A potem… Zaczynasz rozumieć, że decyzje pani Maas nigdy nie są pozbawione rozsądku. W drugiej połowie wszystko zaczyna nabierać kształtu i wskakiwać na swoje miejsce. Nagle półtorej powieści będącej bezsensownym bełkotem nabiera sensu i stanowi łącznik, bez którego nie można się było obyć.

Maas zaczęła stawiać na relacje. Całe Dziedzictwo ognia skupiało się wokół Cealeny i Rowana, Królowa cieni tylko to kontynuuje. Autorka poświęciła więcej miejsca i zadała sobie więcej trudu, aby określić uczucia, którymi siebie darzą. Dalej nie jestem za tym, aby tych dwoje skończyło razem jako para, ale teraz jestem o krok bliżej do zrozumienia tej decyzji autorki niż wcześniej.

Za to o relacji Aelin i Aediona powiedzieć nie mogę, że została przekonywująco pokazana. To rodzina, kuzynostwo. Od biedy patrząc na ich obecną sytuację można potraktować ich zachowania jak typowe dla brata i siostry. Jednak… coś nie wyszło. Ich rozmowy i myśli na temat siebie nawzajem nie przypominały braterskich uczuć. To miało wydźwięk starego i doświadczonego małżeństwa, które przechodzi kryzys, nie może się ze sobą dogadać i przestaje aprobować swoje wybory.  Do tego sam Aedion… czy tylko mnie tak strasznie irytował przez te 850 stron?


Rzecz, przy której na moje usta wypełzł uśmiech, dotyczy Rowana. Autorka przez tyle stron kreowała go jako silnego i niezależnego mężczyznę, wojownika z krwi i kości, brudnego dzikusa, nieprzejmującego się prozaicznymi rzeczami, walczącym z poświęceniem dla wyższego celu. A tu wpada nagle taki Tarzan do mieszkania Aelin, śmierdzi jak nie wiadomo co i zostaje zagoniony do łazienki. Zderzenie świata poznanego w Dziedzictwie ognia z tym, który znamy z wcześniejszych tomów. Wypadło to trochę mało naturalnie i sztucznie, ale przynajmniej Rowan zyskał moją większą sympatię do swojej osoby.

Schodząc na tematy mężczyzn w tej powieści… Tradycyjnie nie obędzie się bez Sama, który chociaż tu nie występuje z przyczyn, hm, oczywistych, to gości we wspomnieniach wielu bohaterów i jest tematem rozmyślań Aelin. W nowelkach, w których pierwszy raz poznajemy jego postać, nie zapałałam do niego sympatią, wręcz go nie lubiłam. A teraz? Zaczęłam za nim tęsknić i teraz żałuję, że spotkało go to, co go spotkało.

Doriana kiedyś też nie lubiłam. Potem to się zmieniło, a na końcu Dziedzictwa ognia stało się wiadomo co. I… W Królowej cieni mogłoby być go trochę więcej! Tak samo jak i Chaola… Brakowało mi towarzystwa tych dwojga, co z jasnych powodów nie mogło mieć miejsca. Jednak tak to już jest. Gdy masz czegoś pod dostatkiem (patrz Szklany tron i Korona mroku) zaczynasz to doceniasz dopiero, jak to stracisz (patrz Królowa cieni).


Królowa cieni plasuje się w moim rankingu trochę wyżej niż Dziedzictwo ognia. Maas udało się nawet mnie zaskoczyć i wprawić w zdumienie,  jednak to była mała kropka w morzu ośmiuset stronicowej powieści, która równie szybko się rozmyła jak się pojawiła. Nie rozumiem zachwytów nad tym tomem, bo dla mnie jego połowa była zwyczajną zapchajdziurą, mającą na celu… no co? Dojść z punktu A do punktu B? Szkoda tylko, że najdłuższa możliwą drogą, nużąc w trakcie czytelnika.

Zobaczymy, co Maas wykombinowała w Imperium burz. Mam nadzieję, że wróci chociaż w części na stare tory. A jak nie, to przynajmniej będę mieć kolejny materiał do plucia żółcią. Chociaż Królowa cieni nie była aż tak soczystym kąskiem jak Dziedzictwo ognia, by rozkładać ją tak dokładnie na czynniki pierwsze. Jednak zanotowałam poprawę.



Fakty objawione: 
Tytuł: Królowa cieni 
 Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
 Ilość stron: 848
Grubość grzbietu: 5,2 cm
 Masa: 0,709 kg
 Ciężar: 6,96 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 49,99 zł
 Mobilność: L+ (ło panie, grube to)

 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





36 komentarzy:

  1. z chęciąbym przeczytała :D Lubie tego typu książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwykle nie lubię, ale również chętnie bym przeczytała ;)

      Usuń
  2. Właśnie zabieram się niebawem za 'Królową cieni' bo wczoraj skończyłam 'Dziedzictwo ognia', ale mi w sumie bardzo się podobało.. chociaż zgadzam się, że za mało Chaola i Doriana. Wolałam jak było ich więcej tak jak w pierwszym i drugim tomie.
    Pozdrawiam :D
    Skryta Książka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chaola jest jeszcze mniej w Imperium! Chlip chlip. Ale dostanie własną książkę więc może Maas nam to wynagrodzi :D

      Usuń
  3. Nie miałam okazji jeszcze przeczytać książek tej autorki :D Ale chyba najwyższa pora to nadrobić. Dużo pozytywnych opinii krąży na temat tej Pani :P

    Pozdrawiam Agaa
    ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jestem wyjątkiem, bo nie przepadam i za Rowanem i Za Dorianem - team Chaol forever. Super, żę ma powstać nowa książka tylko o nim. Jeśli chodzi o Aelin to jeśli nie z Chaolem, niech pozostanie sama - taka silna, niezależna kobieta. Piona! Mnie też wkurza Aedion, nie do końca rozumiem jego rolę w tej powieści.

    Pozdrawiam, Klara z
    http://krysiaklaraiksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CHAOL <3
      Też nie chcę, żeby była z kimś innym niż Chaol. Z Rowanem to już jej w ogóle nie widzę

      Usuń
  5. Cała seria przede mną jak i autorka. To zdanie piszę dosłownie wszędzie, gdzie zobaczę recenzje jej książek. Mam jednak zamiar nadrobić zaległości w wakacje, chciałabym wcześniej, ale widząc jak są grube, nie dam rady :/

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta autorka zaraz mi wyskoczy z lodówki. Czy to znaczy, że w końcu muszę przeczytać jej książki?

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przeczytałam recenzji, ponieważ dopiero skończyłam pierwszy tom, a nie chcę zrobić sobie spojlerów. Z tego co przeczytałam w ostatnich akapitach nie jesteś z niej zadowolona, muszę się sama przekonać.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Od pewnego czasu pragnę zapoznać się z twórczością tej autorki... Mam nadzieję, że w końcu znajdę czas :)

    OdpowiedzUsuń
  9. cieszę się, że ta część spodobała Ci się bardziej. a jak wątek Manon? czarownica wciąż Cię irytuje czy już nie tak bardzo? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz czytam Imperium i rozdziały z Manon są najlepsze! =hasztag zmienność kobiety XD

      Usuń
  10. Kusi mnie, żeby poznać twórczość tej autorki, ale na razie muszę ogarnąć inne, pilniejsze lektury.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej, takie grube tomiska?!? Przeczytam :P
    Zaczytanego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze są normalne.... ale i tak nie czujesz czasu, który spędzasz nad nimi xd

      Usuń
  12. Ja jeśli chodzi o tę serię, to należę chyba do mniejszości. Wszyscy zachwycają się Aelin i Rowanem, a ja po prostu ich nie lubię :D Za to uwielbiam Manon (której wątek wreszcie się rozwinął w tej części) i Doriana <3 "Królowa cieni" całkiem przypadła mi do gustu, ale kolejny tom "Imperium burz" uważam za jeszcze lepszy :)

    Read With Passion

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie cierpię tej dwójki razem, ugh! W sensie Rowan jest spoko, ale no, nie z Aelin
      Manon! Teraz też ją lubię. I Imperium zdecydowanie u mnie znowu zyskuje miłość, bo mi się mega podobało <3

      Usuń
  13. Tej serii jeszcze nie czytałam, ale zmierzam do tego nieuchronnie XD Nie jestem jednak do końca do niej przekonana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekonasz się zaraz po tym, jak spróbujesz. I mam nadzieję, że spodobają ci się pierwsze tomy

      Usuń
  14. Według mnie Imperium jest najlepszą książką z tego cyklu, wiem trzymam mocno kciuki, żeby spełniło twoje oczekiwania.:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie czytałam jeszcze tej serii. I jak na razie mnie do niej nie ciągnie.. :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że znowu rozczarowanie. ;/ Może gdyby książka była cieńsza, to nie wydawałaby się taką zapchaj dziurą i jakoś lepiej by wypadła, sama nie wiem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby skrócić ją o 200 stron, to pewnie inaczej bym ją odebrała i miała mniejsze "ale". chociaż i tak nie było źle ;)

      Usuń
  17. Nim utaj wlazłam myslałam "znowu będzie mi zachwalac jakąś cudowną ksiązkę, która zaraz polecę i kupię". Więc wreszcie odetchnęłam spokojnie ( i moj portfel też) bo ten rodzaj literatury jednak mnie nie kręci.
    Pozdrawiam wiedźmowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że jestem złym duszkiem na twoim ramieniu, który ci szepcze do ucha "kuptęksiążkę, kuptęksiążkę, potrzebujeszjejnatychmiast"? A dziękuję :D :D

      Usuń
  18. Ta przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, moje klimaty, ale wciąż się waham, czy umawiać się z nimi na spotkanie. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  19. Osobiście nie przepadam za taką tematyką, ale polecę tą książkę mojemu narzeczonemu, bo on lubi te klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dojście z A do B to bardzo ciekawy wątek o co ci chodzi :D Zwłaszcza w tak cieniutkim tomiku :P Nie no serio, to ja bym już dalej nie czytała, dzięki za przestroge :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Szkoda, że Cię rozczarowała. Co prawda przeleciałam tylko pobieżnie wzrokiem po recenzji bo nie chcę spoilerów (jestem po Koronie w mroku). Mam nadzieję, że ja będę mieć inne zdanie i sie nie zawiodę bo dwie pierwsze części są jak na razie fenomenalne! Zobaczymy co będzie dalej!

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
    zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. O twórczości Pani Mass słyszę mnóstwo pochlebnych opinii, a nadal nie jestem przekonana. Chyba jestem jedną, z bardzo nie licznej grupy, która nie przeczytała nic tej autorki.
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  23. No cóż, ja chyba należę do większości, ale dla mnie cała seria zdecydowanie trzyma formę. Uwielbiam zręczne pióro Sarah J.Maas i jej pomysł na fabułę. Przeczytałam, albo dosłownie połknęłam większość jej książek, teraz czeka na mnie jeszcze "Imperium burz" ;)


    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)