Chyba czuję się oszukana…
Zakładam, że tę recenzję
czytają osoby, które mają za sobą pierwsze dwie części, bo bez zdradzania
fabuły nie będę umiała wyrazić do końca swojej frustracji.
Cealena przybywa do Wedlyn,
aby dowiedzieć się więcej o Kluczach Wydra. W tym celu spotyka się z władczynią
Fae i prosi ją o pomoc. Ale nie ma nic za darmo. Aby ją uzyskać, dziewczyna
musi zacząć zgłębiać swoją moc. A pomagać jej w tym będzie książę Rowan Biały
Cierń.
Niby wszystko ma swoje
logiczne wytłumaczenie, ale i tak czuję dość duży zgrzyt. Na ostatnich stronach
Korony w mroku dowiadujemy się tego,
czego się dowiadujemy. A akcja Dziedzictwa
ognia zaczyna się praktycznie od razu po tamtych wydarzeniach. Co to za
wielka informacja? Że Cealena jest Aelin Galathynius, zaginioną królową
upadłego Terrasenu. I wszystko byłoby w porządku, wielkie zaskoczenie na koniec
drugiego tomu, czytelnikom gacie spadły z tyłków a szczęki osunęły się do podłogi.
Natomiast gdy zaczyna czytać się trzecią część, wychodzi na jaw, że Cealena
doskonale była świadoma swojego pochodzenia. I w tej kwestii czuję się
oszukana. Przez cały Szklany tron razem
z dziewczyną dochodzimy do tego, co znaczą poszczególne znaki Wydra, w Koronie w mroku z przerażeniem razem z
nią odkrywamy, że tkwi w niej moc, której mieć nie powinna. A w Dziedzictwie ognia się okazuje, że to
normalne, że tak powinno być i w sumie Cealena wszystko wiedziała, ale po
pierwsze, musiała się ukrywać dla własnego bezpieczeństwa, po drugie, była zbyt
ospała aby wziąć sprawy w swoje ręce i odbić swoje królestwo. Jakby się
okazało, że to jest jakaś większa sprawa, zatajona nawet przed sama
zainteresowaną, to bym bardziej rozumiała. Ale wyszło na to, że zostałam
okłamana i przez Cealenę, i przez J. Mass. Dzięki za tak usnute kłamstwo, bo
kompletnie się go nie spodziewałam.
Rzecz numer dwa. Wiedźmy. W
pierwszych dwóch tomach narracja także była prowadzona w trzeciej osobie i co
jakiś czas zmienialiśmy perspektywę. Raz śledziliśmy losy Cealeny, raz Chaola i
tak dalej. W tym tomie do naszej radosnej gromadki dochodzi kolejny odłam
wątków do nadążania. Manon z klanu Czarnodziobych, której losy nijak mają się
do głównej fabuły. Przez całą książkę wybijała mnie z rytmu lektury a przecież jej
losy były drugoplanowe. Myślałam, że może pod koniec nastąpi wielkie
zaskoczenie i wszystkie rozpoczęte wątki się połączą, ale nic takiego nie miało
miejsca. Manon ma swoje perypetie, pozostaje zamknięta w swojej bańce mydlanej
razem z innymi wiedźmami i czeka, aż autorka uzna za stosowne poznać ją z
głównymi bohaterami. I proszę, niech Mass coś z nią zrobi, bo niesamowicie mnie
irytowała, a w dodatku jej perypetie były dość nużące.
Niestety, jak Szklany tron był wyśmienity, Korona w mroku jeszcze lepsza, to potem
musiał nastąpić nieuchronny spadek formy. Dziedzictwo
ognia ma ponad 650 stron, a dzieje się w nim stosunkowo niewiele. Cealena
znajduje się w kompletnie innym miejscu niż Dorian, Chaol czy nowo poznana
Manon. Te wszystkie wątki nie mają sensu. W dodatku motyw Cealeny jest dość
nudny. Przez cały czas uczy się władać swoją mocą, upiera się, buntuje, no i
jest po prostu sobą. Gdy na sam koniec książki ponownie udała się do królowej
Fae po spełnienie danej obietnicy, ja już zdążyłam zapomnieć, co ona od niej
chciała.
Największym plusem tej
książki jest niezaprzeczalnie Rowan, który okazał się być kimś zupełnie innym,
niż się spodziewałam. To największe zaskoczenie tych 650 stron. Nie jest
człowiekiem, nie ugania się za Cealeną i jeszcze ma charakterek. To trochę
pomieszanie Legolasa z Władcy Pierścieni
i Dimitra z Akademii Wampirów. Ale
błagam i zaklinam, niech Mass nie wpadnie na pomysł, aby Rowan był idealny na
miłość Cealeny, bo znajdę i uduszę.
Gdy już przebolałam chociaż
w części połączone kłamstwa Mass i Cealeny, to zaczęło mi się podobać to, że
Cealena jednak nie jest przypadkową istotką, która znalazła się w dobrym
miejscu i właściwym czasie. Retrospekcje, które przytaczano, z czasów, gdy Terrasen
jeszcze był w swojej świetności, były naprawdę wartościowymi fragmentami. To
była idealna okazja, aby poznać ją od zupełnie innej strony, gdy jeszcze była
dzieckiem przygotowywanym do objęcia tronu.
A na koniec… nie byłoby
kolejnej części Szklanego tronu,
gdyby nie standardowy cios szpadą w serce, który nawet mnie dosięgł. Przez całą
powieść, ku mojemu zaskoczeniu, zapałałam miłością do Doriana. Ale po co dać
Ewie nacieszyć się nowym crushem literackim? Lepiej najpierw wbić nóż w serce,
a później jeszcze go przekręcić, dla sportu. Chociaż dla nowych fanów Rowana
autorka okazała się być bardziej łaskawa.
Nie zrozumcie mnie źle, Dziedzictwo ognia jest naprawdę bardzo
dobrą książką, ale moim zdaniem jej gabaryty nie do końca pasują do tempa
akcji. W środku jest trochę monotonnie i nudno, a gdyby całą powieść skrócić o
200 stron, wszystko byłoby cacy. Akcja gnałaby na łeb na szyję i nie byłoby
momentów zastoju.
Mam nadzieję, że w następnym
tomie wyjaśni się ta cała sprawa z Manon, bo na razie to dziewoja zdążyła mnie
tylko troszkę bardzo zirytować. I oby to, co stało się z Dorianem, jeszcze
mogło się odstać, bo inaczej będę bardzo niepocieszona. Chaol niech pozostanie
Chaolem, bo to mu najlepiej wychodzi. Cealena niech w końcu zacznie się
ogarniać, bo logika jej wyborów zaczyna mnie doprowadzać do szewskiej pasji.
Spoiler alert: „Nieważne, że wszyscy w Adarlanie już wiedzą, że jestem Aelin.
Wrócę do Adarlanu jako Cealena, żeby było mi łatwiej szukać kluczy Wydra! Wtedy
nikt mnie nie rozpozna i na pewno plan się uda!”
Ale koniec końców, chyba nie
podoba mi się droga, jaką obiera cała seria. Zaczynając pierwszy tom, nie
spodziewałam się, że świat magiczny tak bardzo się rozwinie, chociaż w sumie
było to tylko kwestią czasu. Jednak teraz zaczyna mi to trochę przypominać cykl
Dom nocy, szczególnie patrząc na
ilość facetów wokół głównej bohaterki. Ale poczytamy, zobaczymy. Może to tylko
chwilowy spadek formy i w Królowej cieni
Sarah J. Mass uderzy z taką mocą, że nie podniosę się z podłogi.
Fakty objawione:
Autor: Sarah J. Mass
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 656 stron
Grubość grzbietu: 4,0 cm
Masa: 0,5 kg
Ciężar: 4,9 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 39, 99 zł
Mobilność: M+ (objętość większa niż standardowa)
Znajdziesz mnie również tutaj:
Facebook:
https://www.facebook.com/toreadornottoreadworld/
Instagram:
https://www.instagram.com/toreadornottoreadblog/
Goodreads:
https://www.goodreads.com/ewuniunia
Snapchat: @ewuniunia
Oj pamiętam jak zawiodłam się na tej książce. Z jednej strony kocham ją tak jak pozostałe części, ale z drugiej to jak na razie najsłabszy z tomów według mnie. Cealena była irytująca, wiedźmy pozbawione sensu, Chaol, którego tak kochałam zaczął mnie niesamowicie denerwować i tylko Rowan trzymał poziom ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
bookowe-love.blogspot.com
No to *high five*
UsuńChaola mogło być trochę więcej... a te wiedźmy, ugh!!
Bardzo podobały mi się dwa pierwsze tomy, ale "Dziedzictwo ognia" było dla mnie po prostu straszne. Nie dość, że Celaena/Aelin mnie niesamowicie w tej części irytowała, to jeszcze pojawił się Rowan, którego po prostu nie trawię. Nie wiem czemu, ale nie jestem w stanie się do tej postaci przekonać, mimo że za mną już 5 tomów... Wątek wiedźm faktycznie może w tej książce się wydawać niepotrzebny, ale w kolejnym tomie zyskuje na znaczeniu :) Mnie na początku on nudził, ale teraz Manon jest moją ulubioną bohaterką całej serii :D
OdpowiedzUsuńRowan był taki sobie. Jak czytałam to zastanawiałam się, skąd ten hype na niego XD
UsuńPrzeczytałam już 4 część i zaczynam rozumieć, o co chodzi z wiedźmami. Ale czekanie tyle na rozwiązanie ich zagadki...
Ostatnio ciągle natykam się na książki tej autorki... to chyba jakiś znak ;)
OdpowiedzUsuńOd tej autorki czytałam tylko "Dwór Cierni i Róż" - świetna! Tej serii nie, ale mam całą na półce :)
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy spotykam się z krytyką tej książki, a recenzji czytałam z tonę :P
OdpowiedzUsuńI cóż, polemizowałabym z osądzeniem Maas i Cealeny o kłamstwo, ponieważ jeśli dokładnie przeczyta się wszystkie wątki nawiązujące w jakikolwiek sposób do przeszłości Cealeny zrozumie się to doskonale. Z tego co pamiętam, w "Koronie mroku" Cealena nie tyle była zaskoczona tym, że posiada taką moc, a raczej tym, że ta moc wewnątrz niej jeszcze istnieje, ponieważ wydawało jej się, że zniknęła na zawsze wraz z całą magią na kontynencie. Uważała, że nie powinna jej mieć, ponieważ sądziła, że jest niegodna dziedzictwa Branona ze względu na to, że przeżyła dzięki tchórzostwie, a członkowie jej rodziny nie. Wiedziała o swojej mocy. Po prostu o niej nie wspominała, czy nie myślała. Plus - Arobynn przez lata nakazywał jej zapominać o swojej przeszłości, więc po prostu słuchała porad swego mistrza.
Jeśli chodzi o postać Manon - mnie również początkowo przeszkadzała narracja z jej perspektywy - zdecydowanie był to najsłabszy wątek. Jednak jakby nie patrzeć, Maas nigdy nie wprowadza nic bez przyczyny. Wszystko, co się pojawia ma wyjaśnienie - czy to w kolejnych tomach, czy też w dalszej części książki. Czarnodzioba odegra ważną rolę w "Królowej cieni", gdzie będzie jej więcej i również pojawi się kolejna osoba, która początkowo też może wydawać się być "niepotrzebna", jednak to wszystko wyjaśni się wreszcie w "Imperium burz". Pani Maas ma wszystko doskonale zaplanowane i wydaje mi się, że lepiej jest przebrnąć przez te kilka nudnych rozdziałów, niż narzekać potem, że nic się nie wiedziało (oczywiście w wypadku, gdyby jednak autorka zrezygnowała z perspektywy Manon).
Narzekałaś na wolną akcję - w kolejnym tomie nie złapiesz oddechu, bo od jednego, do drugiego wydarzenia będzie dosłownie jeden krok. Wszystko się wyjaśni i Maas niejednokrotnie przyprawi cię o zawał, więc moim zdaniem nie powinnaś się zrażać.
Uff, się rozpisałam, ale cii. W każdym razie podsumowując moją prawdopodobnie bezsensowną paplaninę: nawet jeśli ten tom spodobał ci się najmniej, naprawdę gorąco polecam zapoznać się z kolejnym i po prostu przebrnąć przez rozdziały pisane z perspektywy mniej lubianych bohaterów, a lektura okaże się prawdziwą przyjemnością ;) Co do Rowana - oj ten pan mocno namiesza :D
Pozdrawiam cieplutko^^
Właśnie jestem w połowie czwartej części i dopiero teraz zaczynam się na nowo wczuwać w fabułę bo w końcu coś zaczyna się układać.
UsuńTe wątki z dziedzictwem Cealeny w poprzednich tomach odbierałam na zasadzie, że jest zaskoczona, że ma jakąkolwiek niespodziewaną moc bo a) nie jest jej godne i b) nie powinna jej mieć gdyż w Adarlanie nie ma magii i c) skąd ona się w ogóle u niej wzięła. Jakoś mi nie przyszło do głowy to, że można to wszystko razem ze sobą połączyć w ten sposób. Kojarzyło mi się to z tymi bohaterkami, które z dnia na dzień odkrywają swoją moc i w nią nie wierzą itp xd
Kocham autorkę i tę serię ❤
OdpowiedzUsuńTrochę się z Tobą zgadzam. Ja również nie polubiłem Rowana po tym tomie, ale po przeczytaniu "Imperium Burz" zaczynam go lubić. Jeśli "przetrwasz" Królową Cieni i jeśli nie spodoba Ci się ona to piąty tom Ci to zrekompensuje na 100%
OdpowiedzUsuńhttp://maasonpl.blogspot.com/
Przetrwałam Królową! Biorę się za Imperium i mam nadzieję, że twoja obietnica się spełni
UsuńMuszę wreszcie zacząć czytać Szklany tron, bo od Bożego Narodzenia leży i czeka :D
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że pokocham tę serię, ale szkoda, że tak oceniasz tę część ;/ Zwykle masz rację co do książek i zapewne ta część też mnie odrzuci -.- Niedobrze ;/
Pozdrawiam ciepło! :)
Recenzje Kasi :)
Sięgnij, koniecznie!
UsuńMoże tobie akurat się spodoba. Książka nie jest zła, po prostu poprzednie tomy wydawały mi się lepsze
Moim zadniem to również najsłabsza część, przez początek ciężko mi było przebrnąć :( aleeeee kolejne już to rekompensują :) Mam dziwne wrażenie, że Rowan niedługo nie będzie Ci już przeszkadzał :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
W 4 części zaczęłam go lubić. Ale i tak jestem team Chaol <3
Usuń"Szklany tron" był dla mnie dobrą książką, ale bez rewelacji. "Korona w mroku" jest dla mnie kompletną pomyłką. Wynudziłam się jak nigdy, a teraz prawie nic z tego nie pamiętam. "Dziedzictwo ognia" jak dla mnie jest przełomem w całej serii. Język autorki bardzo się rozwinął, wątków było sporo, ale mnie nie nudziły, a bohaterowie byli jeszcze bardziej genialni niż w dwóch poprzednich tomach.
OdpowiedzUsuńWątek Manon przez większość czasu też mnie nudził, ale w "Królowej cieni" będzie o wiele ciekawszy.
Nie zgadzam się z tobą, ale myślę, że 4 tom zrekompensuję ci nudę przy 3:)
Pozdrawiam
Co do języka to prawda, kolejne tomy zyskują na stylistyce i łatwiej się je czyta. Jak po przeczytaniu 1 części czytałam nowelki, to myślałam, że coś urodzę, tak to topornie mi szło.
Usuń4 tom jest zdecydowanie lepszy niż 3, ale i tak przez połowę się nudziłam. Dopiero po połowie było kilka wowowowow
Mnie się książka podobała, ale również była najgorsza z serii, a była ona ostatnim, jak na razie, tomem, który przeczytałam. Nabardziej poruszyła mi (bez spojlerowania) śmierć pewnej osoby... Przy Dorianie, Chaolu (tak to się odmienia? XD). Tak uwielbiam Rowana <3 Jednak nadal pozostaję przy Dorianie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D
Zapisane w słowach
Chodzi ci o tę osobę związaną z Dorianem czy o inną osobę? XD
UsuńChaol, Chaol forever i żaden Rowan tego nie zmieni
zupełnie nie mój gatunek :)
OdpowiedzUsuńMaas atakuje mnie ze wszystkich stron i to mega pozytywnymi opiniami. To jest chyba pierwsza, która opowiada o tym, co w książce zgrzyta i bardzo się z tego cieszę. Nie napalę się jak szczerbaty na suchary, ale będę mogła podejść z lekkim dystansem. Na szczęście przede mną jeszcze pierwsze tomy, które napisałaś, że są znacznie lepsze, ale w pamięci pozostawię tę opinię, żeby nie czuć zbyt wielkiego rozczarowania, gdy dotrę do tej części ;)
OdpowiedzUsuńHaha, też racja. Jakbym czytała tę książkę z takim podejściem jak ty, to pewnie bym inaczej na nią patrzyła. A tak to spodziewałam się nie wiadomo czego i jak dobrego, a wyszło jak zwykle
UsuńRecenzję przeczytałam tak trochę przez palce, bo na razie mam za sobą tylko "Throne of Glass" i nie chcę sobie nic zaspoilerować, więc musisz mi to wybaczyć :D Ja słyszałam, że każda część jest jeszcze lepsza od poprzedniej, więc trochę dziwi mnie ten spadek formy... Póki co jestem w trakcie ACOTARu, a później chyba zrobię sobie krótką przerwę od twórczości Maas, ewentualnie sięgnę po ACOMAF. "Crown of Midnight" zostawiam na później ;)
OdpowiedzUsuńAh, wybaczam. I pochwalam decyzję, bo tam mi się kilka spoilerów wymsknęło xd
UsuńPrzeczytaj drugą część Szklanego tronu bo warto <3
ja polubiłam Manon, przeczytaj Królową Cieni to zobaczysz :D mnie zdenerwował fakt, że wychodząca za tydzień część wcale nie skończy cyklu i w sumie nie wiem, czy mam się cieszyć, czy nie. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMa być jeszcze 6 tom a do tego osobna książka o Chaolu. Nie wiem, czy się mam cieszyć czy nie, chociaż Chaola uwielbiam ... ;/
Usuń"Dziedzictwo ognia" czytałam już jakiś czas temu, ale pamiętam, że całkiem mi się spodobało. Natomiast następną część, "Królową cieni" uważam za jeszcze lepszą! Także nie zniechęcaj się! :) Jeśli chodzi o mnie to mam zupełnie inaczej niż ty - dla mnie im dalej autorka brnie w tę historię, tym wydaje mi się ona lepsza. Pierwsze dwa tomy podobały mi się, ale jak dla mnie im dalej tym wyższy poziom, ale wiadomo jak to jest, są gusta i guściki ;) Manon też mnie z początku bardzo denerwowała, uważam, że było jej ciut za dużo w tej części. Dodatkowo, zgadzam się z tobą, że można byłoby wyciąć kilkadziesiąt stron i nie miałoby to większego wpływu na akcję. Zauważyłam, że większość książek Sary J. Maas ma taki ciągnący się początek, przez który czasami ciężko przebrnąć. Ja bym chyba właśnie tą część jakoś posklejała, poprzycinała i byłoby super :D
OdpowiedzUsuńA, no i oczywiście TEAM ROWAN! :D
Pozdrawiam!
http://artefakty-nuki.blogspot.com/
Ja jestem zdecydowanie team Chaol, sorry XD
UsuńJestem w połowie Imperium burz i uważaj, polubiłam Manon!!
Nie znam tej serii i jak na razie nie mam jej w planach, Ale szkoda, że powyższa książka nie spełniła w całości Twoich oczekiwań.
OdpowiedzUsuńObiecuję, że Królowa cieni rozwieje Twoje wątpliwości! Uwielbiam książki Sarah <3
OdpowiedzUsuńMy fairy book world
Troszkę rozwiała :D
UsuńNie czytałam ale to chyba nie książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
O nie, właśnie ta część jest teraz przede mną! Mam nadzieję, że ja będę miała inne zdanie...
OdpowiedzUsuńAle z jednym się nie zgodzę, bo chociaż nie zcytałam tej, to jestem po Koronie w mroku i trochę się ogarniam!
Ta częśc komemtarza będzie ze spoilerami do poprzednich tomów.
Przecież Calaena widziała doskonale o tym, że jest tą Aelin, bo przecież ona sama o tym powiedziała na końcu Chaolowi na końcu, może nie dosłownie ale jednak. Przynajmniej ja to tak odebrałam.
Pozdrawiam!
Cealena wiedziała, ale nigdy się do tego nie przyznawała. I dopiero na ostatnich stronach to potwierdziła. Ja nie widziałam żadnych przesłanek które by ta to wskazywały, dlatego czuję się okłamana xd
UsuńPrzeczytałam tylko dwa tomy i jak pierwszy podobał mi się bardzo, tak drugi męczyłam. Nie wiem czy z książki na książkę jest coraz gorzej, ale chyba nieprędko to sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńNa razie tej serii nie znam, ale mnie bardziej zaciekawił Dwór cierni i róż, więc najpierw po tę serię sięgnę, a potem ewentualnie rozpocznę przygodę z tą pierwszą. Tylko trochę przeraża mnie liczba tomów. ;/ Zwłaszcza, że każda część to cegiełka. ;/
OdpowiedzUsuńAle z każdą książką Maas poprawia swój styl i nawet łatwiej się czyta
UsuńDziedzictwo ognia może wydawać się trochę nudnawe, ale nie bój się, wszystkie te wątki pięknie rozwijają się w kolejnej części, a w szczególności ten o Manon. Dziedzictwo ognia jest swego rodzaju wprowadzeniem w zupełnie inną akcję.:)
OdpowiedzUsuńW zupełnie inną akcję, świat i jakby na to nie patrzeć, z inną główną bohaterką
UsuńPrzygoda z tą autorką jeszcze przede mną, ale polecano mi najpierw zacząć od "Dworu cieni i róż". Wręcz się nie mogę doczekać żeby sprawdzić, czym się tak wszyscy podniecają, ale najpierw muszę uszczuplić trochę stos nieprzeczytanych książek który czeka na mnie w domu... :)
OdpowiedzUsuńW sumie to chyba nie ma znaczenia od czego zaczniesz bo pierwsze tomy obu serii są na podobnym poziomie
UsuńTo chyba nie do końca moje klimaty. Nie przepadam za tego typu książkami, ale lubię jak wokół jakiejś książki jest szum i ścierają się dwie skrajne opnie... fajnie, że ludzie wciąż myślą i mają swoje zdanie :D
OdpowiedzUsuńHmm... nigdy nie miałam do czynienia ani z autorką, ani tym bardziej z opisywaną serią. Chyba jednak to nie moja bajka...
OdpowiedzUsuńDla mnie tożsamość Celaeny nie była w ogóle zaskoczeniem. Autorka dawała za dużo wskazówek, co mnie denerwowało. Natomiast wątek Manon dział na mnie podobnie. Nie mogłam się do niego przyzwyczaić i mnie nudził. Na szczęście nie było tak przez całą powieść, bo z czasem się przyzwyczaiłam, a w czwartym tomie nawet polubiłam wątek wiedźmy. Mnie książka na szczęście nie nudziła. A czwarty tom to najlepsza część serii :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
A ja zupełnie nic nie podejrzewałam
UsuńJa wiedźmy polubiłam dopiero w 5
Udowodniłaś mi, że kompletnie nic nie pamiętam z tej lektury. Kurde mol, mam się za kolejny tom brać, a nic nie pamiętam XD POMUSZ! Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńJa teraz czytam 5 a tu się w końcu te wątki łączą i mam problem, bo trochę olałam wiedźmy w 3 tomie i się nie ogarniam!! XD
UsuńJakoś kurde chyba pierwszy raz nie do końca się z Tobą zgadzam, no ale każdy po to ma swoje zdanie! :)
OdpowiedzUsuńMi się najbardziej właśnie jak do tej pory podobały książki 3 i 4. Także z racji na to, że jestem wielką fanką Rowana, a jego w tych książkach jest dużo to te części u mnie wygrywają :D
Czekam na to, co będzie się działo w najnowszym "Imperium Burz" , pozdrawiam!
Ah, Rowan. W 3 części był spoko, ale jak już jest z Aelin to... no nie pasują mi do siebie i tyle xd
UsuńTeż czekam :D
Facetów dookoła to ma Dora Wilk :P
OdpowiedzUsuńHm... Wybacz, ale czytałam tylko 3 ostatnie akapity, bo nie chciałam spoilerów sobie robić do 2 i 3 tomu :P Ale kurczę... Lubię Szklany tron, choć akurat za Dorianem nie przepadam aż tak. Ja liczyłam na rozwinięcie tej magii, ale serio aż tak źle to wyszło? :(
Cealena co tom ma innego faceta. Ciekawa jestem, z którym ostatecznie wytrwa.
UsuńDziwnie to wyszło, po prostu
Mi akurat bardzo podoba się droga jaką obiera autorka. Uważam, że z każdym kolejnym tomem historia jest coraz lepsza i bardziej dopracowana. Chociaż faktycznie trzeci tom, był w innym klimacie niż pozostałe. Co więcej miał mniej akcji, niż zazwyczaj. Jednak czwarta część rekompensuje mały zawód.
OdpowiedzUsuńCo więcej jak tak czytam wszystkie recenzje, to jestem jedyną osobą, która nie może znieść Rowana. Normalnie nie mogę go przełknąć ;D.
Pozdrawiam serdecznie i liczę, że przeczytasz niedługo kolejną część :D