Powrót do czterech Londynów
czas zacząć!
Do Mroczniejszego odcienia magii podchodziłam z wielkim zapałem, który
stopniowo ostygał wraz z postępem lektury. Światowy fenomen nie trafił w moje
skromne progi, nie przekonał mnie do siebie, nie udowodnił, że zasługuje na
takie miano. Jednak książka mimo swojej nijakości i rozczarowania, jakie we
mnie wywołała, miała w sobie wielki potencjał, któremu postanowiłam dać kolejną
szansę i sięgnąć po tom drugi. To była jedna z lepszych decyzji, bo tym razem
zostałam miło zaskoczona.
Następny akapit zawiera
spoilery dotyczące Mroczniejszego odcienia
magii.
Akcja Zgromadzenia cieni zaczyna się kilka miesięcy po ostatnich
wydarzeniach z pierwszej części. Kell jest dręczony wyrzutami sumienia,
diametralnie zmienił swoje zainteresowania i już nie bawi się w przemytnika
przedmiotów między miastami. Lila zniknęła, rozpoczęła życie pełne przygód,
takie, jakiego pragnęła. A w Czerwonym
Londynie niedługo mają odbyć się Essen Tasch, międzynarodowy turniej magiczny.
Największą zaletą cyklu
powieści V. E. Schwab jest pomysł na świat przedstawiony. No bo umówmy się,
pokazanie czterech Londynów, każdy w innym kolorze i czasie, musi wypalić. W
pierwszym tomie autorka serwowała nam zbyt wiele informacji na zbyt krótkim
odcinku treści, przez co czytelnik nie wiedział, w co ma oczy włożyć, by
zrozumieć wszystkie prawa rządzące poszczególnymi miastami. Za to w Zgromadzeniu cieni osiągnęliśmy przeciwną
skrajność. Tutaj cała akcja rozgrywa się w obrębie jednego Londynu z małymi
odwołaniami do Kella i jego umiejętności poruszania się między Londynami. W Mroczniejszym odcieniu magii chłopak
wykorzystywał swoje zdolności do własnych celów. Rozwijał swoją karierę i
prowadził interesy, przemycał przedmioty z jednego miasta do drugiego. W tej
książce bohater zaniechał swoje działania, co pozbawia czytelnika podróży i
zwiedzania Londynów, w których wydarzenia nie mają miejsca.
Pierwszy tom skończył się w
takim miejscu, że kontynuacja nie wydawała się być potrzebna, ale okazuje się,
że jej powstanie nie wyszło nikomu na złe. Fabularnie Zgromadzenie ma mało wspólnego z Mroczniejszym odcieniem magii, ale mimo wszystko gdzieniegdzie
pojawiają się nawiązania do akcji tam opisanej.
Do tej części mam jeden duży
zarzut; jest za długa. Wstęp opiewa na blisko 200 stron, gdzie spokojnie można
byłoby go skrócić trzy razy. Przez to początek jest bardzo nudny i skutecznie
zniechęca do ciągu dalszego. Chociaż gdy już się przez niego przebrnie, trud
zostanie nam wynagrodzony. Ciekawie zaczyna robić się dopiero, gdy dochodzi do
przewodnich Essen Tasch. Igrzyska to prawdziwa gratka dla wszystkich fanów
dobrej fantastyki.
W książce zostały
przedstawione dwa rodzaje relacji; miłość braterska i wątek miłosny w swoim
początkowym stadium. Do tej drugiej o dziwo nie mam zastrzeżeń, bo została
bardzo delikatnie, skromnie opisana. Nie wybija się na pierwszy plan. Główne
skrzypce za to gra uczucie między Kellem a Rhyem. Łączy ich przyjaźń, więzy
rodzinne, klątwa i wspólne interesy. Obaj mają w okolicach dwudziestu lat, a
obrażają się o byle co, rzucają fochami jak nastolatki i tupią nóżkami przy
każdej możliwej okazji. Cały czas twierdzą, że są na równi ze sobą, a za chwilę
jedno drugiego traktuje jak swojego pieska przy nóżce. W dodatku Rhy (aż się
prosi dodać „s” na końcu) jest tak strasznie nijaką postacią, że aż boli
czytanie o nim.
Zgromadzenie cieni
to w dalszym ciągu nie jest ten światowy bestseller, o którym się tyle mówi.
Tej książce daleko do miana świetnej powieści, jednak zdecydowanie bliżej niż Mroczniejszemu odcieniowi magii. V. E.
Schwab w tym tomie udało się stworzyć parę głównych bohaterów, którzy budzą
skrajne emocje, jednocześnie są od siebie różni i podobni. Przy okazji autorce
udało się zaintrygować czytelnika prowadzoną akcją oraz pomysłami na fabułę. A
powieść skończyła w takim miejscu, że tom trzeci potrzebny jest natychmiastowo.
Postanowienie końcowe:
Fakty objawione:
Tytuł: Zgromadzenie cieni
Tytuł oryginału: A Gathering of Shadows
Tytuł oryginału: A Gathering of Shadows
Autor: V. E. Schwab
Tłumaczenie: Ewa Wojtczak
Tłumaczenie: Ewa Wojtczak
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 556
Grubość grzbietu: 3,4 cm
Masa: X
Ciężar: Y [g=9,81 m/s2]
Cena: 39,90 zł
Mobilność:
A ja myślałam, że to tylko jedna książka... Świat książek nie przestaje mnie zaskakiwać... Może uda mi się przeczytać w tym roku :)
OdpowiedzUsuńJa zacieram ręce od lat na tą serię, teraz cierpliwie czekam aż zostanie wydana w całości żeby się za nią zabrać. Pamiętam że gdy w USA wyszła pierwsza część to booktuberzy rozpływali się w swoich recenzjach - nie mogę się już doczekać :)
OdpowiedzUsuńTeż pamiętam te zachwyty, dlatego tak bardzo czekałam na dzień, w którym wydadzą te książki w Polsce
UsuńBrzmi nieźle ten drugi tom, po pierwszym rozczarowującym. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOj poczytałabym :D ie miałam jeszcze okazji :D Obserwuje :D
OdpowiedzUsuńMiło mi ;)
UsuńChyba całość nie do końca mnie przekonuje, ale zobaczymy.
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
Dopiero co skończyłam "Okrutną pieśń" tej autorki, która mi się bardzo spodobała, więc jestem zaciekawiona i tą serią :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niebieskie Iskry
Wydaje mi się, że Mroczniejszy odcień magii jest bardziej dopracowany. Okrutna zaś taka w gatunkach lżejszej fantastyki
UsuńCzytam Okrutną pieśń tej autorki i jeszcze nie wiem czy będę sięgać po inne powieści, bo jakoś mnie do siebie nie przekonuje
OdpowiedzUsuńMogłaby mnie zaciekawić 😊
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta seria :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tego, ale mam "Okrutną pieśń" tej autorki i zapowiada się zacnie :)
OdpowiedzUsuńChyba Mroczniejszy jest lepszy niż Okrutna. Ale jeszcze nie wiem, bo jestem w 2/3 Okrutnej xd
UsuńUff, to dobrze, że ten tom wypadł jednak lepiej od poprzedniego, będę mieć większy powód żeby sięgnąć po te serię. :-)
OdpowiedzUsuńTo jednak zachęcam :D
Usuń