niedziela, 14 stycznia 2018

Co warto zwiedzić w Londynie? - "Zgromadzenie cieni" V. E. Schwab [RECENZJA]

Powrót do czterech Londynów czas zacząć!


Do Mroczniejszego odcienia magii podchodziłam z wielkim zapałem, który stopniowo ostygał wraz z postępem lektury. Światowy fenomen nie trafił w moje skromne progi, nie przekonał mnie do siebie, nie udowodnił, że zasługuje na takie miano. Jednak książka mimo swojej nijakości i rozczarowania, jakie we mnie wywołała, miała w sobie wielki potencjał, któremu postanowiłam dać kolejną szansę i sięgnąć po tom drugi. To była jedna z lepszych decyzji, bo tym razem zostałam miło zaskoczona.

Następny akapit zawiera spoilery dotyczące Mroczniejszego odcienia magii.

Akcja Zgromadzenia cieni zaczyna się kilka miesięcy po ostatnich wydarzeniach z pierwszej części. Kell jest dręczony wyrzutami sumienia, diametralnie zmienił swoje zainteresowania i już nie bawi się w przemytnika przedmiotów między miastami. Lila zniknęła, rozpoczęła życie pełne przygód, takie, jakiego pragnęła.  A w Czerwonym Londynie niedługo mają odbyć się Essen Tasch, międzynarodowy turniej magiczny.


Największą zaletą cyklu powieści V. E. Schwab jest pomysł na świat przedstawiony. No bo umówmy się, pokazanie czterech Londynów, każdy w innym kolorze i czasie, musi wypalić. W pierwszym tomie autorka serwowała nam zbyt wiele informacji na zbyt krótkim odcinku treści, przez co czytelnik nie wiedział, w co ma oczy włożyć, by zrozumieć wszystkie prawa rządzące poszczególnymi miastami. Za to w Zgromadzeniu cieni osiągnęliśmy przeciwną skrajność. Tutaj cała akcja rozgrywa się w obrębie jednego Londynu z małymi odwołaniami do Kella i jego umiejętności poruszania się między Londynami. W Mroczniejszym odcieniu magii chłopak wykorzystywał swoje zdolności do własnych celów. Rozwijał swoją karierę i prowadził interesy, przemycał przedmioty z jednego miasta do drugiego. W tej książce bohater zaniechał swoje działania, co pozbawia czytelnika podróży i zwiedzania Londynów, w których wydarzenia nie mają miejsca.

Pierwszy tom skończył się w takim miejscu, że kontynuacja nie wydawała się być potrzebna, ale okazuje się, że jej powstanie nie wyszło nikomu na złe. Fabularnie Zgromadzenie ma mało wspólnego z Mroczniejszym odcieniem magii, ale mimo wszystko gdzieniegdzie pojawiają się nawiązania do akcji tam opisanej.

Do tej części mam jeden duży zarzut; jest za długa. Wstęp opiewa na blisko 200 stron, gdzie spokojnie można byłoby go skrócić trzy razy. Przez to początek jest bardzo nudny i skutecznie zniechęca do ciągu dalszego. Chociaż gdy już się przez niego przebrnie, trud zostanie nam wynagrodzony. Ciekawie zaczyna robić się dopiero, gdy dochodzi do przewodnich Essen Tasch. Igrzyska to prawdziwa gratka dla wszystkich fanów dobrej fantastyki.


W książce zostały przedstawione dwa rodzaje relacji; miłość braterska i wątek miłosny w swoim początkowym stadium. Do tej drugiej o dziwo nie mam zastrzeżeń, bo została bardzo delikatnie, skromnie opisana. Nie wybija się na pierwszy plan. Główne skrzypce za to gra uczucie między Kellem a Rhyem. Łączy ich przyjaźń, więzy rodzinne, klątwa i wspólne interesy. Obaj mają w okolicach dwudziestu lat, a obrażają się o byle co, rzucają fochami jak nastolatki i tupią nóżkami przy każdej możliwej okazji. Cały czas twierdzą, że są na równi ze sobą, a za chwilę jedno drugiego traktuje jak swojego pieska przy nóżce. W dodatku Rhy (aż się prosi dodać „s” na końcu) jest tak strasznie nijaką postacią, że aż boli czytanie o nim.


Zgromadzenie cieni to w dalszym ciągu nie jest ten światowy bestseller, o którym się tyle mówi. Tej książce daleko do miana świetnej powieści, jednak zdecydowanie bliżej niż Mroczniejszemu odcieniowi magii. V. E. Schwab w tym tomie udało się stworzyć parę głównych bohaterów, którzy budzą skrajne emocje, jednocześnie są od siebie różni i podobni. Przy okazji autorce udało się zaintrygować czytelnika prowadzoną akcją oraz pomysłami na fabułę. A powieść skończyła w takim miejscu, że tom trzeci potrzebny jest natychmiastowo. 




Postanowienie końcowe:






Fakty objawione: 
Tytuł: Zgromadzenie cieni
Tytuł oryginału: A Gathering of Shadows
Autor: V. E. Schwab
Tłumaczenie: Ewa Wojtczak
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 556
Grubość grzbietu: 3,4 cm
Masa: X
Ciężar: Y [g=9,81 m/s2] 
Cena: 39,90 zł
Mobilność: 


 Facebook Instagram Goodreads Twitter Google+ LubimyCzytać





16 komentarzy:

  1. A ja myślałam, że to tylko jedna książka... Świat książek nie przestaje mnie zaskakiwać... Może uda mi się przeczytać w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zacieram ręce od lat na tą serię, teraz cierpliwie czekam aż zostanie wydana w całości żeby się za nią zabrać. Pamiętam że gdy w USA wyszła pierwsza część to booktuberzy rozpływali się w swoich recenzjach - nie mogę się już doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pamiętam te zachwyty, dlatego tak bardzo czekałam na dzień, w którym wydadzą te książki w Polsce

      Usuń
  3. Brzmi nieźle ten drugi tom, po pierwszym rozczarowującym. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj poczytałabym :D ie miałam jeszcze okazji :D Obserwuje :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba całość nie do końca mnie przekonuje, ale zobaczymy.
    xoxo
    L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero co skończyłam "Okrutną pieśń" tej autorki, która mi się bardzo spodobała, więc jestem zaciekawiona i tą serią :D

    Pozdrawiam!
    Niebieskie Iskry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że Mroczniejszy odcień magii jest bardziej dopracowany. Okrutna zaś taka w gatunkach lżejszej fantastyki

      Usuń
  7. Czytam Okrutną pieśń tej autorki i jeszcze nie wiem czy będę sięgać po inne powieści, bo jakoś mnie do siebie nie przekonuje

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam tego, ale mam "Okrutną pieśń" tej autorki i zapowiada się zacnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba Mroczniejszy jest lepszy niż Okrutna. Ale jeszcze nie wiem, bo jestem w 2/3 Okrutnej xd

      Usuń
  9. Uff, to dobrze, że ten tom wypadł jednak lepiej od poprzedniego, będę mieć większy powód żeby sięgnąć po te serię. :-)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz wskrzesza jednego jednorożca :D
Odwiedzam blogi wszystkich, którzy zostawili komentarz pod ostatnim postem ;)