Było nudno i krótko.
Wojna jest takim tematem,
który zawsze był i pewnie jeszcze długo pozostanie aktualny. Nie przepadam za
jej historycznymi aspektami, ale ataki zbrojne, które mają miejsce w
teraźniejszości albo w bliskiej przyszłości, zawsze budzą moje zainteresowanie.
Kto wie, gdy nadejdzie ten czas, że konflikt wybuchnie, może ja będę
przygotowana do niego lepiej, bo tyle przeczytałam na temat podobnych sytuacji?
Właśnie te pobudki mną kierowały, gdy zabierałam się za lekturę Moje nowe życie. Ale niestety spotkanie
z autorką było pełne rozczarowania.
Daisy praktycznie z dnia na
dzień przeprowadza się z głośnego i wiecznie żyjącego Nowego Jorku do Anglii, na
spokojne i ciche wiejskie okolice, by zamieszkać wraz z ciotką i kuzynami,
których nigdy wcześniej nie miała okazji poznać. Krótko po jej przybyciu ciotka
wyjeżdża w podróż służbową, zostawiając dzieci same w domu. W tym czasie w
Londynie wybuchają pierwsze bomby, kraj zostaje zaatakowany przez nieznana
armię, a Daisy z bliskimi są odcięci od świata.
Moje pierwsze zaskoczenie to
objętość książki. Nie spodziewałam się, że będzie ona sobie liczyć niecałe 200
stron. Koniec końców mnie to ucieszyło. Myślałam, że pozwoli to autorce na
ominięcie zbędnych opisów i skupienie się w stu procentach na akcji.
Wyobrażałam sobie powieść pełną pościgów, walki na śmierć i życie oraz
wojennych zawirowań. Dostałam coś, co nie ma z tym nic wspólnego.
Nastolatkowie jako główni
bohaterzy są stosunkowo łatwym materiałem do obróbki. Ich wszelkie wady i
niedociągnięcia ze strony autora można zwalić na trudny wiek i dojrzewanie.
Jednak są też pewne granice, które Meg Rosoff przekroczyła i nie ma dla niej
usprawiedliwienia. W swojej książce bardzo szybko pozbyła się dorosłych, mając
pełne pole do popisu na zbudowanie wiarygodnych portretów dzieciaków muszących
radzić sobie w obliczu wojny. A wyszło co? No kupa.
Główni bohaterowie żyją na
wsi, typowej angielskiej wsi, gdzie najbliższa cywilizacja jest kilkadziesiąt
kilometrów od ich domu. Nic dziwnego, że wojny to oni na oczy szybko nie ujrzą
z jasnych powodów. Jednak po co pisać książkę o wojnie i trzymać bohaterów od
niej jak najdalej się da? Autorka ani nie wrzuciła ich w sam jej środek, ani
nie próbowała pokazać uczucia dzieciaków w obliczu zagrożenia, którego
osobiście nie doświadczają. Opisana sytuacja przypomina sceny, w których ktoś
ogląda wiadomości siedząc na kanapie. Wszystko zostało pokazane z tak dużą
mieszanką uczuć jak przy oglądaniu wiadomości o walkach na Krymie, które cię
nie dotyczą personalnie, a nie o wojnie, która ma miejsce praktycznie za
płotem.
Jak wcześniej wspomniałam,
książka jest krótka. Jest to jej wada i zaleta jednocześnie. Wada dlatego, że
może gdyby autorka pozwoliła sobie na większą ilość fantazji i dała swojej
wyobraźni dojść do głosu, stworzyłaby coś wspaniałego. A tak to objętość
wydawała się ją ograniczać. Nie sposób jest stworzyć coś, co zgłębi temat w
całości mając 200 stron. A zaleta? Skoro już wyszło jak wyszło, to przynajmniej
nie męczymy się za długo podczas czytania. Przewracamy kolejne kartki z większą
motywacją, żeby skończyć książkę, bo to wstyd porzucić coś, co tak naprawdę nie
miało nigdy okazji się rozwinąć.
Oprócz tego książka cierpi
na brak dialogów. I co mi z tego, że jest krótka, jak i tak większość stanowią
bezsensowne opisy przyrody, które nic nie wnoszą, a wręcz męczą czytelnika? W
dodatku autorka zamiast poprowadzić luźny dialog pomiędzy bohaterami i to w nim
przekazać wszystkie ważne informacje, zdecydowała się zawrzeć to z kilku
akapitach wywodu narratorki, spłycając cały wydźwięk sprawy.
Na samym początku
dowiadujemy się pewnej rzeczy związanej z główną bohaterką i jej kuzynami,
która później okazuję się być dużą nieścisłością. Autorka z kapelusza
wyciągnęła nikły wątek paranormalny, który najwidoczniej miał być czymś, co
szary człowiek nazywa intuicją. Ona pociągnęła to jednak w drugą stronę, kilka
razy wspomniała, a potem ucięła i nigdy do niego nie wróciła. Nie pasuje on w
zupełności do całej fabuły. Nie wygląda na zwykły szósty zmysł, którym
obdarzone są postacie, ale też brakuje mu wiele do bycia nazwanym darem i
czarami. Wątek utknął gdzieś pomiędzy i jest kolejną kroplą w czarze
napełnionej rozczarowaniem.
Plus tej książki jest jeden.
Chociaż raz nastolatkowie nie próbują zbawiać świata. Najzwyczajniej im się nie
chce.
"Nie dawałyśmy rady, ale dawałyśmy radę.
Zabijałyśmy czas, utrzymując się przy życiu."
Moje nowe
życie wygląda jak bardzo początkowy szkic czegoś, co ma aspiracje na zostanie powieścią.
Nigdy nie sądziłam, że to napiszę, ale w tej książce brakuje kontekstu
historycznego. Czytelnik nie wie, kiedy ma miejsce akcja, dlaczego Anglia
zostaje najechana, a co dla mnie najważniejsze, kto ją najeżdża. Zostaje
wywołana lawina pytań, a na dosłownie żadne nie udzielono odpowiedzi.
Podsumowując, książka
początkowo wzbudziła we mnie wielkie rozczarowanie, które później zostało
zastąpione obojętnością. Nie dbałam o losy bohaterów, nie interesowały mnie ich
perypetie. Wszystko było nużące i niedopracowane, brak w tym było jakichkolwiek
emocji. Moje nowe życie to
dwustustronicowy zbiór porażek, na który nie warto zwracać uwagi.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukater.pl
Fakty objawione:
Tytuł: Moje nowe życie
Tytuł oryginału: How I Live Now
Tytuł oryginału: How I Live Now
Autor: Meg Rosoff
Wydawnictwo: YA!
Ilość stron: 192
Grubość grzbietu: 1,6 cm
Masa: 227 g
Ciężar: 2,23 N [g=9,81 m/s2]
Cena: 34,99 zł
Mobilność: S (leciutkie, ale nudne)
Już wiem, że nie sięgnę po ten tytuł. Szkoda czasu tracić na takie książki. Nuda, nuda, brak dopracowania fabuły. Życzę Ci, żeby kolejna książka za którą się zabierzesz, zrekompensowała Ci ten "stracony" czas :) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńTakże mam nadzieję, że następna lektura będzie lepsza od tej . Ale chyba o to nie trudno xd
UsuńNie kusi mnie raczej ta książka. Może kiedyś przeczytam z ciekawości, ale teraz wiele innych czeka w kolejce. ;)
OdpowiedzUsuńO nie, odpuszczam na wejściu, czasu i życia szkoda na takie książki :)
OdpowiedzUsuńNo, nawet o tej książce nie słyszałam, więc pewnie nie warta uwagi. :D Och te opisy przyrody, zgroza! No i trochę bez sensu trzymać bohaterów z dala od wojny, która jest tematem książki... w każdym bądź razie książka na pewno nie dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
No, czyli nie tylko ja tak uważam xd
UsuńNa pewno będę omijała tę książkę szerokim łukiem. Nie ma co marnować czasu na coś tak słabego, choć krótkiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam do mnie
Szkoda, że książka ma tylko taką objętość :(
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze! Mniej się męczy człowiek przy czytaniu
UsuńTeż bardzo lubię książki osadzone w czasach II wojny światowej, ale ta wydaje się porażką, której nie będę chciała zakosztować... W zamian za to polecam przeczytać "Liliowe dziewczyny", które jak dla mnie były rewelacyjne. :-) Pozdrawiam! :-)
OdpowiedzUsuńTeraz się zastanawiam, co w zasadzie jest w tej książce, bo brzmi trochę jakby... nic. I opisy przyrody oczywiście :P
OdpowiedzUsuńOdnosisz słuszne wrażenie xd
UsuńNa pewno się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńOjej, szkoda. Myślałam, że skoro taka cienka to zawiera skondensowaną wersję wszystkiego, co trzeba. Niestety :( Nie przeczytam
OdpowiedzUsuńPOCZYTAJ ZE MNĄ
Haha, podobnie myślałam xD
UsuńO szkoda, że taka średnia ta książka.
OdpowiedzUsuńNom :(
Usuńchyba nie dla mnie. te opisy przyrody...
OdpowiedzUsuńOj, nie ma chyba nic gorszego jak zbedne opisy w książce... często je sprytnie przeskakiwałam :D
OdpowiedzUsuńZa tematyką nie przepadam, więc pewnie i tak bym nie sięgnęła. Jak widać, dobrze :D
OdpowiedzUsuńNiebieskie Iskry
Szkoda mi czasu na takie książki. W zaplanowanych mam setki tytułów, więc wole poświęcić im wolny czas. Po za tym nudzą mnie zbyt długie opisy - szczególnie jeśli książka jest taka cieniutka.
OdpowiedzUsuńDoskonale cię rozumiem ;/
UsuńTo nie do końca moje klimaty.
OdpowiedzUsuńnie podkusiła mnie ta książka, nie moje klimaty;/
OdpowiedzUsuńNiestety to nie jest mój typ książki :)
OdpowiedzUsuńTa książka brzmi jak męczarnia - nie znoszę gdy autor raczy nas opisami za to dialogów można ze świecą szukać :/
OdpowiedzUsuńTo była męczarnia :(
UsuńHo ho no po takiej recenzji chyba tylko bardzo zawzięci czytelnicy sięgnęli by po ta książkę. Swoją drogą szkoda, że tyle negatywnych emocji wywołała ;/
OdpowiedzUsuńJa już wiem, że książkę z pewnością będę omijała bardzo, bardzo szerokim łukiem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Pochwalam xd
UsuńCo za rozczarowanie, mogło wyjść z tego coś całkiem ciekawego.
OdpowiedzUsuńMogło. I to mnie najbardziej boli :(
UsuńSkutecznie mnie zniechęcilas. Zasnela bym przy takiej ksiazce. Lubie powiesci pelne akcji i zaskoczenia.
OdpowiedzUsuńRaczej mnie nie zaciekawiła ta książka, nie mój typ
OdpowiedzUsuńAż szkoda czasu na takie książki :/ Doceniam, że skończyłaś czytać i napisałaś tak szczerą recenzję. Mam nadzieję, że niedługo natrafisz na przyjemniejsze pozycje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
13Strona
Dziękuję <3
UsuńTeż mam taką nadzieję
Bardzo mnie zachęciłaś :) tytuł już zapisałam :)
OdpowiedzUsuńAle że YA! wydało takiego bubla? Toż prawie każda ich ksiażka jaka miałam przyjemność czytać byla dla mnie świetną przygodą.
OdpowiedzUsuńPodrugiejstronieokładki