Kto
jest mistrzem głupich pomysłów? Ja! (I Niekulturalna Kasia, bo planowała zrobić
dokładnie to samo. Chociaż nie, cały czas ja, bo Kasia w końcu nie zrobiła *patrzy ze zmrużonymi oczami*). Bo w końcu jaki jest lepszy sposób na urozmaicenie sobie
czasu w zimowy wieczór oglądając drugą część Kapitana Ameryki niż stworzenie stosiku książek, które przyszły do
mnie w przeciągu ostatniego roku? Prawdopodobnie jest milion, ale ja na takowy
nie wpadłam, także oto tu jestem i się produkuję. Zabijcie mnie, bo ja już
widzę ten syf, który stworzę przy robieniu zdjęć. (Chciałby ktoś mi pomóc
posprzątać? Płacę w naturze!)
A
powiedzieć wam ciekawostkę? W momencie, w którym to czytacie, ja rwę sobie
włosy z głowy i próbuję coś z nimi ogarnąć, bo w dniu dzisiejszym, to jest 6
stycznia 2018, mam studniówkę, a wszyscy fryzjerzy zamknięci, no bo święto.
Pytaliście mnie o sukienkę – udało się znaleźć! Jest taka, jaką sobie
wymarzyłam, więc przynajmniej w tym sukces osiągnęłam, chociaż łatwo nie było.
Trzeba było pochodzić, pojęczeć a potem wykonać kilka telefonów (i wysłuchać,
że kolor bordowy jest niemodny). Kupiłam także buty, co też nie było łatwym
zadaniem, bo okazuje się, że cholernie trudno jest znaleźć wygodne szpilki. Ogarnęłam
też wszystkie dodatki i inne pierdołki, bez których na taką imprezę nie powinno
się iść. Tylko te włosy… Ale dobra! Przejdźmy do rzeczy, nikt tu nie przyszedł
słuchać moich studniówkowych dram.
Rok
2017 zaczął się od stycznia (niespodzianka! Zdziwieni?). Wtedy moja mała
choroba jeszcze nie była w aż tak rozwiniętym stadium, bo kupiłam zaledwie 8
książek. Między innymi uzupełniłam swoją kolekcję klasyki angielskiej w pięknym
wydaniu ze Świata książki oraz zdobyłam fenomenalne Siedem minut po północy, którym już się zachwycałam w TOPce.
W
lutym miałam urodziny, więc trzeba było zrobić sobie stosowne prezenty
(osiemnastka, a jak!). Spełniłam swoje małe marzenie i kupiłam sobie to cudowne
brytyjskie wydanie Harry’ego Pottera z obrazkiem Hogwartu tworzonym przez
grzbiety. W lutym podjęłam też swoje pierwsze współprace recenzenckie. Efekt?
28 książek.
W
marcu poszalałam równie mocno, chociaż na to już nie mam usprawiedliwienia.
Pamiętam, że skupiłam się wtedy na współpracach i łowieniu promocji. Ogarniałam
prawo jazdy i żeby nie zwariować, kupowałam nowe książki – w liczbie 26.
W
kwietniu podjęłam dwa wyzwania: skompletowanie całej Serii niefortunnych zdarzeń oraz całej Ani z Zielonego Wzgórza. Całkiem nieźle wtedy mi poszło. Do tego w
dzień, w który zdałam egzamin praktyczny na prawo jazdy, dostałam swoją
pierwszą „szczotkę” i było to Imperium
burz. Podwójna radość! I tym razem 14 nowości.
Maj
zaskoczył mnie na dwa sposoby. Raz bardzo pozytywnie, bo udało mi się wygrać
konkurs zorganizowany przez wydawnictwo Polarny Lis, gdzie nagrodą była karta
podarunkowa do Empiku. A drugi za sprawą Chemika
czyli nowej powieści Stephenie Meyer, która rozczarowała mnie tak bardzo, że do
dnia dzisiejszego do siebie po niej dochodzę. I tak, te wszystkie nowe książki
(17) to były z rozpaczy po Chemiku…
terapia zakupowa, okej?
W
czerwcu pobiłam pierwszy rekord nowych książek w miesiącu. Dalej kompletowałam Serię niefortunnych zdarzeń, później
kupiłam sobie całe Opowieści z Narnii,
bo w sumie od zawsze mi się marzyły i przygarnęłam całego Percy’ego Jacksona z
tego samego powodu. Wynik to 36 nowych książek.
Lipiec
stał u mnie pod znakiem wyjazdów, ale nie przeszkodziło mi to w zakupach.
Dorzuciłam oczywiście książki w dziwnych językach, jakżeby inaczej. A oprócz
tego gdy wróciłam z Włoch do domu, mój pokój zasłany był chyba największą
ilością paczek, jaką kiedykolwiek widziałam. Zaowocowały one 18 nowymi
książkami i dodatkowymi wersjami Gwiazd
naszych wina.
W
sierpniu postanowiłam numerować kolejne zdobycze rzymskimi cyferkami, także
dajcie mi minutkę, zanim to odszyfruję (mat-fiz). 25 nowości, głównie łupy ze
współprac, bo wakacje i tak dalej. Mogłam sobie poczytać w spokoju.
Wrzesień
był dla mnie tragiczny, bo szkoła i tak dalej. Podjęłam próbę prowadzenia
bullet journal, ale nawet to mi nie pomogło w powrocie do rzeczywistości, więc
stosunkowo szybko się poddałam. Na szczęście z pocieszeniem przyszło mi 16
nowych książek.
W
październiku kupiłam Pożegnanie z Avonlea,
które było ostatnim brakującym tomem serii o Ani. Moje życie stało się w części
kompletne. Ale żeby nie było tak kolorowo, znalazłam sobie nowe zajęcie i
zaczęłam kompletować Sparksa w tym białym wydaniu. Jak człowiekowi się nudzi,
to wpada na głupie pomysły, okej? (Przykładem tego jest cały ten post). Był to
miesiąc targów, próby przetrwania w szkole, a do tego w październiku znowu
pobiłam i znowu ustanowiłam nowy rekord nowych książek – 38.
Listopad
był małym oddechem dla mojej biblioteczki, ba, dla całego domu! Kupiłam w nim
tylko 9 książek. Chyba w natłoku próbnych matur na chwilę zapomniałam o swoim
nałogu.
W
grudniu były święta, okej? No i skorzystałam z kilku promocji, ale w dalszym
ciągu pozostawałam w racjonalnej sferze liczb. Przyszło do mnie tylko 12
książek. Pominę fakt, że moje zbiory wzbogaciły się o dwie kolejne wersje
językowe Gwiazd naszych wina…
Bilans
końcowy? Uwaga, teraz lepiej odłóżcie wszystkie ostre przedmioty, przełknijcie
to, co macie w ustach i złapcie się fotela.
W
2017 roku przyszło do mnie…
5…
4…
3…
2…
1…
…
247 nowych książek.
Ja
naprawdę wolę nie wiedzieć, ile na to wszystko poszło pieniędzy…
A
tak to wszystko prezentuje się na zdjęciu/zdjęciach. (Część książek już tam nie
zobaczycie, bo się ich pozbyłam, a 9 nie jestem w stanie zlokalizować, ale i tak pozostaje całkiem niezłe stadko do podziwiania).
Dla porównania w 2016 kupiłam „tylko” 90.
Sypiąc
garścią liczb:
63
dostałam ze współprac
100
kupiłam sobie sama (jaka ładna liczba, to nie było zamierzone)
84
dostałam albo wysępiłam albo przyszło do mnie z innych źródeł
83
z tego przeczytałam
164
pozostaje na stosie tbr owianym hańbą
Mam
nadzieję, że niczego źle nie policzyłam, aczkolwiek nie zdziwię się, jeśli
jednak tak było.
Chyba
wszystko zostało już w tym temacie powiedziane. Nie osądzajcie mnie za bardzo,
ja sama nie wiem, skąd to wszystko się wzięło, okej? Ale teraz, gdy już
wywaliłam i ogarnęłam cały ten bajzel, to pozbędę się kilku(nastu) książek,
więc bądźcie czujni, wyprzedaż się szykuje.
Chyba,
że zostałam przywalona przez całą tę górę papieru… jak jutro nie pojawi się
post to znaczy, że tak właśnie się stało. (Albo że potknęłam się o sukienkę na
studniówce. Albo wywaliłam się przy tańczeniu poloneza. Albo nic nie dali mi do
jedzenia i umarłam z głodu.)
A
wy, ile przetworzonych drzew przygarnęliście do swojej biblioteczki w 2017
roku? Prowadzicie jakieś statystyki tego, co kupujecie lub do was przychodzi,
czy tylko ja w ten sposób sobie urozmaicam życie?
Jejusieńku. Ile książek :D A ja się cieszyłam, akurat, że kupuję coraz mniej, bo i tak ledwo u mnie z miejscem!
OdpowiedzUsuńU mnie z miejscem też słabo xd
UsuńEwa, skarbie, jebnięta jesteś 😊
OdpowiedzUsuńAle i tak cię uwielbiam (chyba właśnie z racji ów jebnięcia 😂)
O studniówcd mi nawet nie mów, przed chwilą razem z teściową przejrzałam cały internet w poszukiwaniu sznura butelkowo-zielonych korali. Takie oto są plusy teściowej-krawcowej - sukienkę mam jak ze snu, ale co się oszukałam koronek, szmatek,łatek i innych dupereli, to moje. I tak, u mnie też będzie "niemodny" w tym sezonie kolor xD O kupnie szpilek nie chcę nawet myśleć!
Ej w sumie powinnam o książkach pisać, ale... Ja sobie o nich z tobą na priv pogadam. Terapie ci zrobię, co ty na to? 😎
Udnej studniówki, nóg nie połam! 😘
Ula
www.doinnego.blogspot.com
Ula, kochanie, ja to wiem xd
UsuńA dziękuję!
To trzymam za ciebie kciuki!
Dobra, wbijam na terapię
(NIE POŁAMAŁAM, #BOSS)
Ile książek! :) Do mnie na szczęście przybyły tylko co koło 70 :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Z książką w ręku
Wow! Wariatka XD mam podobnie! Niestety... Cóż zrobię, jak książkami żyję :)
OdpowiedzUsuńNo dobra, właśnie siedzę z otwartymi ustami i cieknącą śliną! O losie, chcę połowę zobaczyć u siebie :D Podziwiam za podliczenie i podsumowanie! Ja większość kupiłam w formie e-booka. Papierowych książek nawet nie wiem ile zdobyłam. Jednak jako że, jestem osobą podliczającą wszystko - dosłownie wszystko :D to sama się sobie dziwie, że nie zrobiłam tego z książkami zdobytymi przez rok :D Hm, może w tym zaszaleje i będę robić taką listę :D
OdpowiedzUsuńFantastycznej studniówki życzę! :)
Haha, dziękuję xd. Też wszystko podliczam więc book haul z całego roku był czymś naturalnym. Ale co się omordowałam to moje xd
UsuńByła świetna <3
*o* <--- Ta minka idealnie obrazuje mój zachwyt <3 I widzę Mroza <3
OdpowiedzUsuńJesteś szalona, serio :D Ale takie osoby są super ^^ Też miałam cel skompletować całą Anię i udało mi się to :D O "Serii niefortunnych zdarzeń" nadal marzę, ale liczę na to, że w końcu wznowią wydawanie tych książek w twardej oprawie :D Ceny na olx i allegro mnie przerażają xd
Ja miałam studniówkę w tamtym roku (w 4 kl technikum) i miałam piękną koronkową bordową sukienkę. Do tego dokupiłam sobie śliczne czarne zamszowe szpilki w szpic, obcas 10 cm, bez żadnej platformy. Koniec końców wyszło tak, że wzięłam swoje stare czarne szpilki na platformie z obcasem 15cm i to w nich się bawiłam. A tamte "studniówkowe" siedzą w szafie, bo nie umiem w nich chodzić hahah ^^
Buziaki i udaneJ studniówki :* Dolina Książek
Dziękuję <3
UsuńTeż liczę na wznowienie, najlepiej w starych okładkach bo brakuje mi tylko trzynastego tomu :C
Też miałam bordową sukienkę i też kupiłam sobie szpilki na tę okazję. Zatańczyłam w nich poloneza i zapozowałam do zdjęcia klasowego. Ale powrót ze zdjęć zaliczyłam już na bosaka bo myślałam, że mi nogi odpadną xd
Rewelacja :) Ogrom książek ...ja też mam spore zapasy,ale miejsca mi się kurczą. Obu ten rok też był taki owocny :)
OdpowiedzUsuńIstny raj!
OdpowiedzUsuńIle cudownych książek, nic tylko czytać to co stoi w kolejce.
Dobrej zabawy na studniówce i udanego poloneza :)
http://pochlonietalektura.blogspot.com/
Zabawa była wyśmienita <3
UsuńOMG, ile ty tych książek nakupiłaś, nadostawałaś czy kto wie co jeszcze... Chciałbym powiedzieć, że nie zazdroszczę, ale nie potrafię xD Więc tak, zazdroszczę. Bo ja w całym roku kupiłam sobie może tyle książek, co ty w jednym miesiącu... Ale cóż... :P
OdpowiedzUsuńO... kurczę. :D A ja ostatnio przyprawiłam mamę o palpitacje serca nieomal, jak jej oznajmiłam, że w ciągu trzech lat przybyło do mnie 288 książek. A Ty tu prawie tyle w rok zebrałaś! :D Istne szaleństwo. :D
OdpowiedzUsuńW samym 2017 przybyło do mnie 109. Akurat nie sprawdzam, ile kupuję sama, a ile dostaję, ale chyba wolę nie wiedzieć. :)
Miłej zabawy na studniówce! (Nie słuchaj ich, bordowy zawsze jest w modzie! Też miałam bordową suknię, do ziemi, była piękna. <3 A co do włosów, nie byłam u fryzjera, mama mi zakręciła i jakoś poupinała. I tak się rozwalą. :D).
Żebyś ty widziała minę mojej mamy jak zobaczyła tego posta... XD
UsuńBordowy rządzi! Ale u mnie na studniówce jakoś mało było tego koloru więc tym lepiej dla mnie xd. Końcowo też miałam pokręcone jakoś ładnie i wyszło cacy :D
Przeczytałam pierwsze zdanie (a raczej pytanie) i od razu pomyślałam o Kasi :D
OdpowiedzUsuńDostaję oczopląsu na widok wszystkich tych książek *_* Chociaż w sumie nie powinnam wchodzić w tego typu posty, w końcu to jak dawanie czekolady uzależnionemu od słodyczy... :D
Btw, jak oceniasz "Na południe od Brazos"?
Pozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Jeszcze nie wiem, jeszcze się za to nie zabierałam xd
UsuńO jeju, ja nie miałabym gdzie tych książek dać. Dlatego sporo tego co czytam pochodzi z biblioteki, inaczej prawdopodobnie nie dałoby się wejść do mojego pokoju. Chociaż muszę przyznać, że o ile kiedyś większość moich własnych książek to były prezenty, to ostatnio się zaczęło kupowanie. Na razie są to normalne liczby, a nawet dość małe ( wychodzi na to, że tak raz na 3-4 miesiące robiłam zamówienie na kilka książek). Ale jak tak dalej pójdzie, to mogę skońcyć odobnie jak ty...
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)
Ja tych książek też nie mam gdzie dać, w tym mój problem xd
UsuńJa też wolę nie wiedzieć ile pieniędzy poszło na książki w minionym roku... i tych wcześniejszych też. Jakoś tak lepiej mi z tym żyć, ale rok 2018 wcale nie zapowiada się skromniej w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Nie no, w życiu nie widziałam takiego postu, ale... w pełni szanuję! Aż sama od dziś zacznę sobie swoje zakupy gdzieś zapisywać :D No i hej, jeśli coś jest głupie ale działa, to przestaje być głupie – więc liczę na to, że za rok znowu zobaczę taki post! :D
OdpowiedzUsuńRecenzje Koneko
Ja mam szczerą na dzieję, że za rok ten post się pojawi, ale dużo mniejszy. Nie chce mi się już tyle gimnastykować przy wyciąganiu i chowaniu xd
UsuńAniele, ile tego, przewijałam, żeby dotrzeć do końca i już mnie palec boli. A ty tyle pracy w to włożyłaś! Brawo, tylko nie szalej tak za rok!
OdpowiedzUsuńJednak ten Harry jest cudowny, już go kocham!
W takim razie, miłego czytania, ponad 160 książek...
Dziękuję <3. Ale nie mogę ci tego obiecać xd
UsuńHarry jest boski <3
Rzeczywiście, przy tej liczbie po prostu opadła mi szczęka. Na szczęście to jak najbardziej pozytywne zaskoczenie, tylko pozazdrościć takiego wyboru :)
OdpowiedzUsuńPamiętam czas mojej studniówki (dawno temu), dziś ubrałabym i uczesałabym się zupełnie inaczej :)
Studniówkę miałam 3 tyg temu a już teraz żałuję, że nie zrobiłam kilku rzeczy inaczej więc cię rozumiem xd
UsuńJa też w tym roku zmagałam się z tym nałogiem. Udało się go pokonać dopiero wtedy, gdy zobaczyłam, że już wogóle nie mam miejsca. Jestem z siebie dumna. Od dwóch miesięcy nie kupiłam żadnej książki, ale mam wrażenie, że jeszcze dzisiaj się to zmieni, bo skończyłam czytać ACOTAR i potrzebuję następnych części.
OdpowiedzUsuńŻyczę miejsca w domu i szczęśliwego 2018 roku.
Na ciebie to leczenie podziałało, na mnie nie. Nie mam miejsca, a ksiązki jak przychodzą, tak przychodzą xd
UsuńWow! Ja mając tyle książek nie wiedziałabym co zrobić z pozostałymi obowiązkami bo chciałabym tylko czytać i czytać ;) Ja w 2017 roku kupiłam 8 książek, resztę brałam z biblioteki. Może w tym roku uda mi się dorwać więcej książek na własność :)
OdpowiedzUsuńWow, podziwiam !
UsuńO cholerka! Piękna sumka :D Książkoholik i zakupoholik to duet nierozłączny haha.
OdpowiedzUsuńJane Austen ❤️ Nicholas Sparks ❤️ Żniwiarz ❤️ Świetne zakupy. Pozdrawiam i zapraszam do mnie stelladj.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO Chryste Panie Boże miły! Gdyby tak podsumować rok 2017, to ja pewnie kupiłam 20-30 książek za dumę max 60 zł (tak, ankytwariaty mnie kochają i CIUCHLANDY!). Jejku, a ty tyle kupiłaś/dostałaś w tym roku, ile ja mam ogólnie na SWOJEJ PÓŁCE (nie liczę półek mamy, bo nawet ty byś się zawstydziła!)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w swoje skromne progi!
Wyrwane z wyobraźni
Wow, wow, wow, ale wynik! Piękne wydanie Harrego i Ani z Zielonego Wzgórza. Do Ani na pewno chciałabym wrócić, bo jakoś na wspominki mnie ostatnio wzięło...
OdpowiedzUsuńO matko! Jaki ten stos jest piękny!!! Wprost nie mogę się napatrzeć! <3 Zazdroszczę i zostanę na dłużej, bo muszę poznać Twoją opinie na temat wszystkich tych książek. ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo witam na swoim kawałku blogowej podłogi :D
UsuńMiałam w planach tego typu post już dawno. Tylko, że mój haul powinien składać się z prawie dwóch lat przesyłek. Aż się boje pomyśleć ile tego było. :D Gratuluje wytrwałości w tworzeniu tego postu. :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością bym taki post u ciebie zobaczyła :D
UsuńZaskakuje mnie, gdzie ty je w ogóle mieścisz :) Zazdroszczę tylu cudnych książek <3
OdpowiedzUsuńNie mieszczę XD
UsuńPrzypuszczam, że nie udałoby mi się zmieścić nawet połowy z tych książek. Do tego raczej nie trzymam w domu tego czego nie zamierzam czytać lub tego co "czeka w kolejce" bo wiem, że się raczej nie doczeka. Przyznam się, że w domu mam około 40 ulubionych ksiązek, zebranych na przestrzeni lat. To moja mała biblioteczka ale wiem, że mam w niej tylko to co złapało mnie za serce ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Też bym chciała mieć takie podejście, ale niestety moja natura kolekcjonera mi na to nie pozwala ;/
Usuńsporo tego.
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz i dlatego dołączam do obserwujących