No,
znowu wyszło przyzwoicie! Przynajmniej porównując do book hauli z poprzednich
miesięcy…
Witam
was dzisiaj w grudniowym book haulu, ale nie ostatnim z 2017 roku (szykuję
stosik ze wszystkich dwunastu miesięcy, możecie składać mi kondolencje).
Standardowe pytanie na początek, kiedy ten czas tak zleciał? Mogłabym przysiąc,
że dopiero co pisałam podsumowania z marca, lipca, sierpnia… a tu już grudzień!
Jak
zwykle zaczęło się niewinnie. Na klasowe mikołajki zażyczyłam sobie książkę.
Dałam koledze do wyboru trzy tytuły, by sam mógł zdecydować, co mi kupić.
Postawił na Nibynoc (ku mojej
największej uciesze) i tak oto ta piękna powieść u mnie zagościła. Mam
nadzieję, że zabiorę się za nią prędzej niż później, bo niesamowicie nie mogę
doczekać się lektury.
W
ten sam dzień wybrałam się do Biedronki z dwoma celami; bataty i Sparks. Mieli
w ofercie dwie powieści tego autora w cenie 40 złotych. W sensie pakiecik był
za cztery dyszki. A że tych tytułów nie miałam, no to szybciutko pognałam i tak
kupiłam Najdłuższą podróż oraz Noce w Rodanthe.
A
skoro przy Sparksie już jesteśmy, to w konkursie na Instagramie udało mi się
wygrać jego najnowszą powieść czyli We
dwoje. Nie pytajcie, jak ja to zrobiłam, bo sama nie wiem. Dziwnym trafem
dopisało mi szczęście i zostałam wylosowana.
Grudzień
był też dla mnie miesiącem poszukiwań idealnej sukienki na studniówkę. W
Krakowie sklepów od groma, ale nic nie skradło mojego serduszka. Zrobiłam z
mamą kolejne podejście do tego polowania i wybrałyśmy się na stare miasto, a
jak już byłyśmy w pobliżu Grodzkiej, to Dedalus był obowiązkowym przystankiem.
Tam porwałam Rubinowy krąg za dyszkę!
To ostatnia część Kronik krwi i
zarazem jedyna, jakiej mi brakowało. Z nowym rokiem chciałam sobie ją kupić za
pełną cenę (40 zł!), a tu taka niespodzianka.
Na
tej samej eskapadzie kupiłam też Lolitę.
Pozbyłam się swojego poprzedniego wydania, które było wersją kieszonkową, bo
zapragnęłam zaopatrzyć się w to ładniejsze.
W
grudniu odkryłam też nieprzebyte zapasy Amazona. Jak mogliście już zauważyć,
kolekcjonowanie Gwiazd naszych wina to
moje hobby, które niebezpiecznie zaczyna ewoluować. Udało mi się wyhaczyć Een weeffout in onze sterren w szalonej
cenie bo za jednego dolara i kilka centów. Tak, jest to wersja holenderska. Nie
obyło się bez problemów, bo książka przyszła do mnie w stanie tragicznym, ale
na szczęście Amazon pomógł rozwiązać problem i już jestem cała szczęśliwa (no
prawie).
Za
to na wczesnego Mikołaja tata sprezentował mi kolejną edycję GNW. Wybył służbowo do Francji i
przywiózł mi wydanie… francuskie, hehe. Kto by się spodziewał? Nos étoiles contraires zasiliło mą
kolekcję.
Wybyłam
jeszcze do jednej taniej księgarni i w przypływie matematycznej miłości do
królowej nauk kupiłam jedną jedyną słuszną książkę o gwieździe matematycznego
świata – o liczbie pi. Tytuł publikacji jest równie zacny i brzmi tak: π. Biografia najbardziej tajemniczej liczby
na świecie. Mam nadzieję, że dzięki niej uda mi się zgłębić jej wszystkie
sekrety.
Przy
okazji moja mama zgarnęła sobie Śmiertelny
sen. Nie mam pojęcia co to, ale u mnie na półce leży, więc doliczam do
stosiku.
Tuż
przed świętami wybrałam się z mamą po marchewki i ser na sernik. Wylądowałyśmy
w Empiku, gdzie kupiłam sobie najnowszego Greena w tej wersji okładkowej, która
pasuje do wszystkich innych jego powieści, jakie mam na półce. Żółwie aż do końca kosztowały mnie cenę
okładkową, a to bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mocno bolało.
Za
to w kolejce do kasy (dość sporej, no bo święta) miałam chwilę na rozglądnięcie
się po okolicy i… wypatrzyłam mega-super-hiper wielką promocję na Władcę cieni Cassandry Clare. Powieść
normalnie kosztuje 50 zł, ale z empikowską kartą można było kupić ją za 31 z
groszami. Nastąpił wtedy historyczny moment, bo drugi raz w życiu Empik miał
jakąś promocję, która jednocześnie się opłacała i wpasowywała w moje gusta.
Łącznie
w grudniu przygarnęłam 12 książek. Trochę więcej niż w listopadzie, ale w
dalszym ciągu jest to jedna z mniejszych liczb na przestrzeni roku.
Zaś
sypiąc garścią statystyk grudzień prezentuje się tak:
Okołoksiążkowe
Statystyki
+ 9 443
wyświetleń
+ 257
komentarzy
+ 10
obserwatorów
A
wam jak minął grudzień? Ile nowych tytułów przygarnęliście i co dostaliście pod
choinkę?
Mój grudzień ciekawy nie jest, za to u Ciebie dużo się działo! I, jak mnóstwo książek :O Oby 2018 również taki był :) Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńTakże na to liczę :D
UsuńSłyszałam, że "Nibynoc" jest fajne, też kupiłam :D
OdpowiedzUsuńJa w grudniu zalatana studiami i przeczytałam tylko 8 książek :)
Pozdrawiam gorąco!
Też tak słyszałam więc dlatego ją chciałam :D
UsuńSukienki są piękne na sukienkowo.pl :) sama zawsze u nich kupuję i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńA co do czasu... chyba im człowiek straszy, tym szybciej leci :)
Dzięki za pomoc. Sukienkę już kupiłam, ale stronę sobie zapiszę na przyszłość :D
UsuńWe dwoje to naprawdę dobra pozycja :D
OdpowiedzUsuńZdobyłaś tak wiele książek, że aż zazdroszczę. :D I bardzo fajny pomysł ze zbieraniem książek zagranicznych wydawnictw, bardzo mi się to podoba. Życzę zaczytanego 2018!
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
O, przynajmniej ciebie mam po swojej stronie w tej kwestii :D
UsuńMi w grudniu przybyło chyba 6 książek, co jak na mnie jest dużą liczbą XD
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta, jak ktoś powiększa swoją biblioteczkę z prawdziwą pasją i oddaniem. Życzę kolejnych sukcesów czytelniczych! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! <3
UsuńPięknie! Gratuluje! I Ty masz fioła z tym Greenem. :D A co z tą sukienką na studniówkę w końcu? :D
OdpowiedzUsuńMalutkiego...
UsuńSukienka kupiona, studniówka zaliczona! <3
Ty na serio szalejesz z tymi książkami! Tyle wspaniałości, trochę zazdroszczę, ale gdzie ty to mieścisz?
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa generalnego podsumowania!
POCZYTAJ ZE MNĄ
Właśnie tutaj mamy problem bo nie mieszczę xd
UsuńSama zakupiłam Żółwie aż do końca i jestem bardzo ciekawa tej książki. Mam to samo wydanie Gwiazd Naszych Wina tylko po angielsku, niezłe zdobycze ;)
OdpowiedzUsuńZaczytanego 2018!
Pozdrawiam!
http://loony-blog.blogspot.com
Świetne propozycje. Tez musze cos zacząć czytac! :)
OdpowiedzUsuńhttp://nouw.com/flaviagutowska/co-dostalam-od-ani-lewandowskiej-32471464
Uwielbiam Sparksa, a Najdłuższą Podróż mamw dwóch wydaniach, no miłość :)
OdpowiedzUsuńOo, też lubisz krakowskiego Dedalusa? Co jestem w Krakowie to tam wpadam, można dostać tam rzeczy przedziwne. W moim Poznaniu takich księgarni nie ma :C Sama w tym miesiącu kupowałam głównie przez internet, bo najtaniej, i załapałam się na promocję książek Wydawnictwa Czarnego w kawiarnio-księgarni anarchistycznej. Teraz moja półka wygląda jak reklama Czarnego, bo bardzo wsiąkłam w ich reportaże ^^ Na święta dostałam wielkie tomiszcze "Dramat rosyjski" z antykwariatu. W Empiku nie kupuję, wolę wpierać małe, lokalne księgarnie albo kupować od razu od wydawnictw, a nie od molocha, który swoje grzeszni ma na sumieniu. Ale najlepsza książka dopiero do mnie idzie: wielki podręcznik do typografii :D
OdpowiedzUsuńDedalus górą. Zawsze coś ciekawego się w nim znajdzie :D
UsuńEmpik zdziera. Chyba lepiej wychodzi nam kupić książki w innym miejscu i zaoszczędzić, prawda?
Piękne nabytki:) Mam nadzieję, że sukienka już nabyta:) A ja chętnie przeczytałabym tą biografię liczby PI:)
OdpowiedzUsuń